40 groszy za kilometr

40 groszy za kilometr

Specyfiką drobiarstwa jest to, że samochody o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony mogą stanowić mniejszość w niektórych flotach. Są i takie firmy, które posiadają prawie wyłącznie transport ciężarowy plus kilka samochodów dla kadry zarządzającej i właścicieli. Co więcej,...

Przedstawiamy drobiarskie floty na przykładzie czterech, znanych w branży firm z różnych części kraju. Są to: Polskie Mięso i Wędliny Łukosz z Chybia koło Bielska-Białej (informacji udziela Radosław Łukosz), Bomadek z Trzebiechowa koło Zielonej Góry (Kamil Nowakowski), Drosed z Siedlec (Marcin Paczuski), Zakłady Drobiarskie Koziegłowy w Koziegłowach pod Poznaniem (Krzysztof Kończak). Dwie pierwsze firmy, Łukosz i Bomadek, specjalizują się w indykach, profil produkcyjny Drosedu i ZD Koziegłowy jest szerszy, obejmuje również kurczaki, gęsi, kaczki. Wszyscy mają ubojnie i przetwórnie.

Mała flota, wiele marek

Jednorodnością marek wyróżniają się Łukosz i Drosed. Łukosz postawił na Škody, ma ich 32. Najliczniej reprezentowane we flocie są Fabie (17), są również Octavie II (12) i Praktiki (3). Radosław Łukosz wyjaśnia, że czeskie auta zostały wybrane z powodu małej liczby awarii oraz dobrego stosunku ceny do jakości. Poprzednio firma Łukosz eksploatowała w dużych ilościach Renault i właśnie Škody – lepiej spisywały się produkty koncernu z Grupy Volkswagena.

Drosed stawia na Toyotę. Najwięcej posiada we flocie Yarisów (34), są także Aurisy, Corolle i Avensisy. W sumie 60 samochodów. Marcin Paczuski przyznaje, że Drosed – tak się złożyło – skorzystał z upustów, jakie u dealera Toyota Bielany dostała Coca-Cola.

Bomadekowi i ZD Koziegłowy daleko do jednomarkowości. Flota Bomadeku jeśli chodzi o auta o d.m.c. do 3,5 tony jest z omawianych najmniejsza (13 sztuk), a zarazem najbardziej zróżnicowana. Jeździ w niej Volvo S80, Audi A6 Allroad, Nissan Pathfinder, Seat Toledo, Fiat Panda, a także Fiat Ducato, Mercedes Sprinter, Volkswagen Transporter T5, Volkswagen LT.

Leasing mało popularny

Z. D. Koziegłowy ma ponad 40 samochodów. Wśród osobowych dominuje Toyota z różnymi modelami: Avensis, Verso, RAV4, Land Cruiser. Do tego Fordy, Škody, Mercedesy, Audi, dostawcze Citroëny Nemo i Berlingo, oraz chłodnie na podwoziach Mercedesów Sprinterów. Jak dowiadujemy się od Krzysztofa Kończaka, w przypadku Toyot dla kadry zarządzająco-menedżerskiej główną rolę odgrywała wysoka jakość, potem cena. Małe, dostawcze Citroëny zostały wybrane ze względu na lepszą cenę w porównaniu z konkurencją, taką jak bratni Peugeot, Renault, Fiat.

W omawianych przedsiębiorstwach jedynie ZD Koziegłowy planuje w najbliższym czasie powiększenie floty o d.m.c. do 3,5 tony. Firmie przybędzie prawdopodobnie pięć chłodni zamontowanych na Sprinterach. W pozostałych przedsiębiorstwach wystarczają aktualnie używane pojazdy i nie ma planów zwiększenia ich liczby.

Drobiarstwo albo decyduje się na wynajem długoterminowy, konkretnie trzyletni (Łukosz, Drosed), albo kupuje większość aut za własne środki (Bomadek, Koziegłowy). Leasing jest mało popularny, dotyczy pojedynczych egzemplarzy. Wynajem stanowi o tyle wygodne rozwiązanie, że po stronie użytkownika praktycznie jest tylko tankowanie, płyn do spryskiwaczy, no i oczywiście mycie pojazdu.

Paliwo na karty

Osoby odpowiadające za zakup pojazdów do firmy starają się, aby każdy samochód miał klimatyzację. Flotowców, ani też w tym przypadku szefów wykładających przecież pieniądze, nie trzeba przekonywać do zalet tego urządzenia, wpływającego choćby na podniesienie komfortu pracy dla pracowników, ich image (brak spoconej koszuli na spotkaniach) jak i bezpieczeństwo jazdy. Choć czasem może się zdarzyć, że jakiś starszy egzemplarz nie posiada klimatyzacji, jak jeden z Fiatów Panda Bomadeku. Ale to wyjątek potwierdzający lekturę.

Każda z czterech firm, z którymi rozmawialiśmy, wykorzystuje karty paliwowe. Wybory są różne, gdyż Łukosz i Koziegłowy zdecydowały się na Routex (BP), Bomadek na Euroshell plus kilka kart Orlenu, Drosed ma wyłącznie „plastiki” orlenowskie. Poza wynegocjowaną ceną paliwa liczyły się jeszcze inne kwestie.

– BP gwarantuje, że na kartę tankowane jest konkretne auto, a nie żadne inne – argumentuje Radosław Łukosz.

– Największa sieć stacji to niewątpliwy atut Orlenu – mówi Marcin Paczuski z Drosedu.

– Mamy własną stację paliw ze zbiornikiem na 20 tysięcy litrów – z dwoma dystrybutorami. BP wybraliśmy z powodu dużej ilości stacji w zachodniej Polsce i Europie – dodaje Krzysztof Kończak z ZD Koziegłowy.

Różne odcienie serwisu

Sięgając po usługę wynajmu długoterminowego, trzeba się liczyć z koniecznością korzystania z autoryzowanych stacji obsługi (ASO) w aspekcie przeglądów, napraw mechanicznych i elektrycznych, itp. Jednak w sytuacjach wymagających interwencji blacharsko-lakierniczych samochody mogą być obsługiwane przez ASO innych marek, gwarantujących oczywiście właściwy poziom usług. I tak Škody Łukosza mogą być naprawiane w ASO Seata i Hondy. Decyduje o tym Bankowy Fundusz Leasingowy.

Jeżeli auta są własnością przedsiębiorstwa, w czasie gwarancji jeżdżą do ASO. Firma z Koziegłów posiada własny warsztat remontowy, w którym są reperowane również starsze pojazdy osobowe. Serwisy nieautoryzowane przez producenta samochodu zajmują się np. agregatami chłodniczymi (Bomadek).

Opony średniej klasy

Oddzielna sprawa to ogumienie. Wiadomo, że każde ASO musi posiadać oponiarski sprzęt i personel przeszkolony w jego obsłudze. Pod tym względem ASO wcale nie starają się utrzymać monopolu. A więc wymiany czy naprawy ogumienia w specjalistycznych serwisach ogumienia, również w okresie gwarancji, są bardzo częste, także we flotach. I tak Bomadek współpracuje z serwisem należącym do sieci Opony Express znajdującym się niedaleko, bo zaledwie 13 kilometrów od siedziby przedsiębiorstwa. Oponami pojazdów Drosedu zajmują się i ASO Toyoty i serwisy ogumienia. Łukosz zmienia opony np. w Euromasterze, sieci należącej do grupy Michelin. ZD Koziegłowy posiada własną wulkanizację, ale jeden pracownik ma często tyle zajęcia z ciężarówkami, że mniejsze samochody udają się do serwisu Pneuhage w Poznaniu.

Jeśli chodzi o marki opon, w wynajmie długoterminowym decyduje o tym strona dająca samochody, więc nie powinny dziwić marki z średniej półki, takiej jak Kleber czy Sava. We własnych pojazdach zazwyczaj dochodzi do kompromisów między ceną a jakością. – Zakładamy ogumienie z wyższej półki, takie jak Continental, czy Michelin. Przy właściwym użytkowaniu zapewniają duże przebiegi, więc w sumie taki zakup się opłaca – ocenia Kamil Nowakowski z Bomadeku.

PZU liderem

Wykorzystanie aut do celów prywatnych jest możliwe, ale za opłatą. W przypadku ZD Koziegłowy wynosi ona ponad 30 gr/km, w Łukoszu 40 gr/km, w Drosedzie oscyluje zazwyczaj wokół 100 zł miesięcznie. Inaczej sprawia przedstawia się w Bomadeku – większość samochodów nocuje na firmowym placu w Trzebiechowie.

Limity przebiegu obowiązują przy wynajmie długoterminowym są wcale nie małe. W siedleckim Drosedzie limit wynosi 150 000 km dla statystycznej Toyoty Yaris, Auris, Avensis. Przy poprzednim wynajmie obowiązywało 180 000 km na auto – długość użytkowania jaka funkcjonuje cały czas w Łukoszu. Po zakończeniu wynajmu kierowca może wykupić „swój” egzemplarz. W pozostałych dwóch firmach, które eksploatują własne samochody, pracownik nie ma szans na odkupienie pojazdu (Bomadek), albo dochodzi do takiej sytuacji bardzo rzadko (Koziegłowy). Własne pojazdy są użytkowane do końca sensowności eksploatacji, aż koszty napraw staną się nieopłacalne. Dlatego pojazdy z przebiegiem ponad 300 tysięcy kilometrów nie należą do rzadkości.

Ubezpieczenia są zawierane poprzez brokerów. Co ciekawe, każda z czterech firm korzysta lub do niedawna korzystała (Bomadek) z usług PZU, lidera rynku ubezpieczeniowego. Monitoring GPS jest w miarę rozpowszechniony. ZD Koziegłowy montuje GPS w osobowych sporadycznie, urządzenia są losowo przekładane, tak, aby kierowca o nich nie wiedział. GPS to przede wszystkim zdalna kontrola pracowników i ich przejazdów. Pośrednio również kontrola zużycia paliwa, choć znacznie więcej uwagi poświęca się konsumpcji „ropy” przez ciężarówki.

Reklamy obowiązkowe

Zawsze na samochodach przedstawicieli czy działu kontraktacji są reklamy danej firmy. Co innego auta menedżerów najwyższego szczebla, tak jak w wielu innych branżach z zasady pozostają nieoklejone. Jednakowy kolor udało się utrzymać w Łukoszu (grafitowy), w ZD Koziegłowy i Drosedzie jest on z reguły srebrny, w Bomadeku biały.

Wsparcie zarządzania flotą specjalistycznymi narzędziami IT dotyczy w firmach drobiarskich przede wszystkim pojazdów ciężarowych. W Łukoszu na przykład wykorzystują program 4Trans firmy PC Net Service nastawiony przede wszystkim na czas pracy kierowców. W ZD Koziegłowy są stosowane „własne rozwiązania”.

Szkolenia z bezpiecznej czy ekonomicznej jazdy nie są regularne. W Drosedzie w ogóle ich nie ma, w Bomadeku szkolili się kierowcy ciężarówek z ekonomicznej jazdy Scanii, tak samo kilku kierowców ZD Koziegłowy zaliczyło eco-training organizowany przez Mercedesa. – Dziesięć osób pracujących na południu Polski było w zeszłym roku w szkole jazdy Tomasza Czopika. To efekt naszej współpracy z BP – mówi Radosław Łukosz z firmy Łukosz.

Fot. Jacek Dobkowski

Poleć ten artykuł:

Polecamy