Czy kierowcy odpłyną na zachód?

Czy kierowcy odpłyną na zachód?

1 maja 2011 r. otwiera się dla Polaków rynek pracy Unii Europejskiej, która dotychczas broniła się przed naszymi pracownikami. Oznacza to, że będzie można bez ograniczeń urzędowych zatrudniać się za Odrą. Szczególnie atrakcyjne wydają się w tej sytuacji Niemcy.Sprawa dotyczy

Sprawa dotyczy również kierowców zawodowych, co niepokoi polskich przewoźników, bo Niemcy są w stanie zapewnić im wyższe wynagrodzenie, opiekę socjalną, a w konsekwencji wyższą emeryturę. Poza tym niemiecki rynek transportowo – spedycyjno – logistyczny jest oceniany jako największy na świecie, w związku z tym jego możliwości wchłaniania pracowników mogą być praktycznie nieograniczone.

Niemieckie ssanie

Polscy przewoźnicy zaczynają obawiać się zwiększonego odpływu kierowców do krajów „starej Unii”, które rynek pracy otwierają dla wszystkich nowych państw członkowskich. 2011 rok dla polskich przewoźników tak czy inaczej będzie dużym wyzwaniem. Wzrosną opłaty za korzystanie z dróg, za sprawa elektronicznego myta, a tu jeszcze kolejny problem potencjalnego odpływu kierowców. W praktyce oznacza to, że trzeba będzie więcej zapłacić tym, którzy zostaną lub których przewoźnicy będą chcieli zatrzymać, czyli najlepszym.

Większość przewoźników ledwo więc otrząsnęło się z kryzysu, a tu na horyzoncie kolejne problemy. Dla polskiej branży TSL bieżący rok może stanowić duże wyzwanie z punktu widzenia mocy przerobowych i zatrudnienia. Coraz lepsza kondycja firm transportowych, które w dużej mierze otrząsnęły się z kryzysu i trudnej sytuacji rynkowej, tylko pogłębia niedobory kadrowe związane z rosnącym zapotrzebowaniem na kadrę pracowniczą. Zakończenie okresu przejściowego dla niemieckiej gospodarki i otwarcie rynku pracy dla obywateli nowych państw członkowskich (w tym Polski), jest uważane przez specjalistów z agencji zatrudnienia EastWestLink, za jeden z największych problemów, z jakimi będą się borykały polskie firmy transportowe w 2011 roku.

– Niemiecka branża transportowa jest uważana za największą w skali światowej, świadczy o tym zarówno rozbudowana infrastruktura, wielkość floty pojazdów, a także wolumen i jakość wymiany międzynarodowej. Według opracowanego przez Bank Światowy wskaźnika LPI, Niemcy zajmują pierwsze miejsce na świecie w sektorze transport-logistyka – tłumaczy Andrzej Korkus z agencji zatrudnienia obcokrajowców EastWestLink. – Otwarcie niemieckiego rynku pracy dla pracowników z krajów takich jak Polska wiązać się będzie z większą liczbą ofert pracy dla nich, mowa tu zwłaszcza o kierowcach C+E z odpowiednimi uprawnieniami.

Łakomy kąsek

Kierowcy z polskim obywatelstwem i doświadczeniem na europejskich trasach stanowią dla niemieckich firm transportowych łakomy kąsek. Do tej pory polscy kierowcy decydowali się na pracę m.in. w Wielkiej Brytanii i Irlandii, w pogoni za lepszymi wynagrodzeniami i warunkami pracy. Prowadziło to i dalej prowadzić będzie do ograniczenia zasobów wykwalifikowanych pracowników w Polsce. Polskie firmy transportowe coraz częściej sięgają więc po kierowców ze wschodnich rynków pracy, w szczególności z Ukrainy i Białorusi.

Kierowcy ze wschodu

Drenowanie rynku kierowców odbywa się również w polską stronę, to znaczy drenującymi są nasi przewoźnicy, a drenowanymi – rynki pracy na Ukrainie, czy Białorusi. W pierwszej połowie 2010 roku polskie przedsiębiorstwa transportowe uzyskały 910 zezwoleń na pracę dla cudzoziemców, głównie obywateli Ukrainy i Białorusi. Rzeczywista liczba obcokrajowców zatrudnionych w transporcie jest jednak dużo wyższa, uwzględnia bowiem obywateli państw ościennych (Ukraina, Białoruś, Mołdawia), którzy zostali zatrudnieni w oparciu o oświadczenia o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcom – tak zwaną procedurę uproszczoną.

 


Poleć ten artykuł:

Polecamy