Transport naprawdę ciężki

Transport naprawdę ciężki

Zaczynał w marcu 1987 r. od świadczenia usług krajowego transportu i pomocy drogowej. Z czasem przeszedł do przewozów, najpierw na niewielką skalę, która stopniowo rosła. Kupił więc kilka zestawów transportowych z naczepami – plandekami. Potem zaczęły się pojawiać zlecenia na...

O mistrzostwie w zarządzaniu firmą świadczy fakt, iż w każdej edycji naszego flagowego badania rynku transportowego – Top500 – Najlepiej zarządzanych spośród małych działających w Polsce firm transportowych – zajmuje czołowe miejsca. W tym roku jak i w roku 2009, firma Transannaberg Wiesiollek J.M. Spółka Jawna, bo o niej mowa, została uznana za najlepiej zarządzaną firmę w kategorii małych przedsiębiorstw.

Rozmowa z Mariolą i Joachimem Wiesiollek, właścicielami firmy Transannaberg Wiesiollek J.M. Spółka Jawna ze Strzelec Opolskich

Truck&Business Polska: Jak to się stało, że zaczęliście wozić ładunki ponadgabarytowe?

Joachim Wiesiollek: Takie były potrzeby naszych klientów. Najpierw przewożone były ładunki o szerokości 3 m. Później pojawiały się do przewiezienia konstrukcje o szerokości 4 m i większej. Gabaryty rosły, a my dostosowywaliśmy sprzęt do tych zamówień. Kupowaliśmy naczepy niskopodwoziowe typu Baggerbrücke i Kasselbrücke z osiami THP oraz wiele innych. Pojawiły się zamówienia na ładunki bardzo długie jak np. wieże i łopaty elektrowni wiatrowych oraz na inne wielkie konstrukcje.

Trudny kawałek chleba

T&BP: Ostatnio panuje boom na elektrownie wiatrowe. Czy odczuwacie to w liczbie zamówień na transport tych urządzeń?

Joachim Wiesiollek: Zamówień z tej specjalizacji mamy na średnim poziomie. Pomimo, że rynek zachodni opanowały silne w tej materii firmy zachodnie, głównie duńskie i niemieckie, my również świadczymy usługi w tym zakresie.

T&BP: Jakie mieliście ostatnio największe wyzwanie w sferze transportu ponadgabarytowego?

Joachim Wiesiollek: Przewieźliśmy do Gdańska wszystkie elementy konstrukcyjne dachu gdańskiego stadionu Baltic Arena, na którym będą odbywały się mecze przyszłorocznych Mistrzostw Europy w piłce nożnej – Euro’2012. Łącznie zamówienie obejmowało 197 transportów z Gliwic do Gdańska. W tym ponad 80 zestawów miało szerokość 7,03 m.

T&BP: Jak ocenia Pan rynek transportu ponadgabarytowego?

Joachim Wiesiollek: Trudna jest ogólna sytuacja firm transportowych, nie tylko wożących ładunki ponadgabarytowe. Dławi nas wielkość i ilość różnego rodzaju podatków. Poza tym, polskie drogi, a w szczególności ronda, nie są przygotowane do transportu ponadgabarytowego. Mają one niewielkie rozmiary i na dodatek są często zabudowane w środku. Horrorem na takich rondach jest szczególnie przewożenie elementów długich np. elektrowni wiatrowych. W Zachodniej Europie środek ronda jest często przesunięty w stosunku do środka skrzyżowania, które zostało zastąpione przez rondo. Ułatwia to bardzo przejazd przez takie rondo z bardzo długim ładunkiem.

T&BP: Czy dokuczliwe są również wiadukty, które uniemożliwiają przewóz zbyt wysokich ładunków?

Joachim Wiesiollek: To nie jest zbyt dokuczliwe. Najgorsze są ronda – niewygodne dla transportu ponadgabarytowego, stanowią również zagrożenie dla samochodów osobowych, jeżeli wysepka środkowa jest na przykład uniesiona i obmurowana.

T&BP: Czy napotykacie na problemy natury administracyjnej?

Joachim Wiesiollek: Problem nie leży w administracji lecz w braku unormowań prawnych w zakresie uzyskania stałych zezwoleń. Każde zlecenie na transport ponadgabarytowy ma indywidualny charakter, a każdy przewóz musi być również indywidualnie traktowany, nawet jeżeli odbywa się po znanej już trasie, bo każdy ładunek ma inną wielkość. Z jednym ładunkiem łatwiej przejedzie się wąskimi drogami w małej miejscowości, a z innym są trudności. Każde zlecenie na taki transport wymaga przejścia przez procedurę uzyskania zezwolenia, bo ciągle nie ma w Polsce stałych zezwoleń na transport ponadnormatywny. W całej niemal Europie stałe zezwolenia są już wprowadzone i unormowane. W Polsce można je uzyskać w starostwie powiatowym, ale obejmują one tylko pojazdów samochodowych o długości do 18 m. Na zachodzie Europy stałe zezwolenia obejmują zestawy transportowe o długości do 24 m. W naszym przypadku jest to stanowczo za mało, gdyż zestaw pusty (bez ładunku) ma przeważnie 20 m.

T&BP: To znaczy, że musicie się starać o zezwolenie na każdy wyjazd takiego zestawu z bazy transportowej. Nawet do przeglądu.

Joachim Wiesiollek: Niestety tak właśnie jest.

Organizacja procesu transportu

T&BP: Na Waszej stronie internetowej przeczytałem, że świadczycie również usługi dźwigowe.

Joachim Wiesiollek: Zakup dźwigów był konieczny, ponieważ nasza usługa obejmuje zorganizowanie całego procesu transportu ponadgabarytowego, łącznie z przeładunkiem. Na przykład wywiezienie jakiegoś dużego elementu konstrukcyjnego z fabryki, dowiezienie do portu rzecznego, przeładowanie na barkę, która płynie np. do Hamburga, a stamtąd przeładowanie na statek morski, który zawozi ładunek na inne kontynenty. Jest to niejednokrotnie transport ponadnormatywny kombinowany. Często są to naprawdę wielkie elementy. W tym roku dużym wyzwaniem będzie dla nas przewiezienie w podobny sposób ładunku o szerokości 9 m. Będą to elementy bardzo dużych dźwigów portowych, które trzeba przewieźć od polskiego producenta do odbiorcy w Holandii. Do przeładunku takich wielkich elementów mamy dwa własne dźwigi: 80-cio i 100-tonowy. Będą one w pierwszej kolejności wykorzystywane do obsługi przy realizacji własnych transportów, a następnie podnajmowane firmom zewnętrznym.

T&BP: Czy transport ponadnormatywny wymaga od kierowców jakichś specjalnych cech lub umiejętności?

Joachim Wiesiollek: Prosta sprawa – muszą to być kierowcy najlepsi z najlepszych – elita trakerów. Producenci naczep do tego rodzaju transportu organizują kursy dla kierowców, którzy będą z nich korzystać. Trzeba nabyć wiedzę o manewrowaniu taką długą, rozsuwaną, wieloosiową naczepą, gdzie wszystkie osie są skrętne. Musi Pan zdać sobie sprawę, że zestaw ponadnormatywny niejednokrotnie ma długość np. 43 m. Wówczas, w tylnej części naczepy musi być pilot podczas przejazdu np. przez miasto, który musi być stale w kontakcie radiowym z kierowcą. Przy realizacji najtrudniejszych zleceń, staram się je osobiście nadzorować. Bywa, że 80 km pokonujemy w 20 godzin, ponieważ trzeba podnosić lub odpinać na krótki czas trakcję kolejową, telefoniczną, czy elektryczną, a to wszystko trwa.

T&BP: Czy macie problemy z kierowcami, jak narzekają właściciele niektórych innych firm transportowych?

Joachim Wiesiollek: Nie. Około 80 proc. kierowców to nasza stała, niezmienna od jakichś 15 lat ekipa. Niektórzy pracują od samego początku istnienia firmy. Pozostali zmieniają się – jak w każdym przedsiębiorstwie.

Firma rodzinna

T&BP: Jak widzicie przyszłość Waszej firmy?

Mariola Wiesiollek: Przyszłość jest w naszych dzieciach, które przejmują interes po rodzicach. Przyuczamy je do transportowego rzemiosła, ale czym ostatecznie się zajmą – zobaczymy. Starsza – Joanna (27 lat) prowadzi własną firmę transportową przy naszej pomocy, przez co zdobywa potrzebne doświadczenie w zakresie zarządzania firmą. Młodsza ma na imię Sandra (23 lat) i również prowadzi własna firmę transportową, a ponadto prowadzi rozmowy biznesowe z naszymi kontrahentami z UE. Syn Dawid ma dopiero 8 lat, więc ma trochę czasu do podjęcia zawodowych decyzji. Córki są bardzo zainteresowane transportem, chociaż nigdy nie zmuszaliśmy ich do tego fachu. Dawaliśmy im wolny wybór. Cieszymy się, że są z nami.

T&BP: Jak się dzielicie obowiązkami w firmie. Pani przecież również w niej pracuje.

Mariola Wiesiollek: Tak jestem w firmie, ale moja rola sprowadza się do pomocy w zarządzaniu finansami firmy, natomiast na barkach męża spoczywa zarządzanie logistyczne, od którego jak wiadomo zależy pozycja firmy na rynku, stąd jego rola jest najważniejsza.

T&BP: Jeżeli firma ma taki rodzinny charakter, to czy równie rodzinnie spędzacie wolny czas?

Mariola Wiesiollek: Chociaż w branży transportowej czasu wolnego nie ma zbyt wiele, staramy się chociaż dwa razy w roku spędzić go razem. Od wielu lat razem wyjeżdżamy na czynny wypoczynek (narty, sporty wodne, turystyka piesza itp.). Poza tym mąż jest pasjonatem lasu. Uwielbia przebywać wśród przyrody. Jest myśliwym. Prowadzi hodowlę jelenia europejskiego, co sprawia mu dużą satysfakcję i tam „ładuje swoje akumulatory”.

Dziękuję za rozmowę

W SKRÓCIE

  • Liczba własnych ciągników siodłowych – 21 szt.
  • Liczba zewnętrznych ciągników siodłowych – 7 szt. (leasing operacyjny)
  • Liczba własnych naczep – 27 szt.
  • Liczba zewnętrznych naczep – 4 szt. (leasing operacyjny)
  • Liczba zatrudnionych osób – 49


Poleć ten artykuł:

Polecamy