Kupić samochód do firmy – tanio i pewnie
Coraz częściej firmy szukają oszczędności. Niestety, również w aspekcie funkcjonowania aut służbowych. Postaramy się wskazać, kiedy najłatwiej uniknąć bezsensownych wydatków. W tym numerze omówimy sam proces zakupu pojazdu. Okazuje się bowiem, że wiele firm popełnia błędy już...
Przed rozpoczęciem jakichkolwiek działań związanych z zakupem samochodu czy też partii aut trzeba przemyśleć, kto w firmie potrzebuje środka transportu. Bo przecież analizując czynności wykonywane przez zatrudnionych, czasem łatwo dojść do wniosku, że osoba pełniąca dane stanowisko tak naprawdę nie potrzebuje, by oddać jej pojazd na wyłączne użytkowanie. Przykładowo, jeśli ktoś załatwia tygodniowo kilka spraw tylko w godzinach pracy, może bowiem bez problemu korzystać z aut nie przyporządkowanych do konkretnego pracownika. W takim przypadku warto więc kupić samochód do dyspozycji danego działu lub grupy osób. W małych przedsiębiorstwach w awaryjnych sytuacjach bywa wykorzystywany nawet pojazd właściciela.
Planowany przebieg
Idąc do salonu lub umawiając się na negocjacje trzeba określić przeznaczenie pojazdu, spodziewany przebieg, czas użytkowania, miejsce, itp. W przeciwnym razie nasza inwestycja zakończy się niepotrzebnymi wydatkami.
Fundamentalne pytanie dotyczy planowanych rocznych przebiegów samochodu. Inne będą w przypadku osoby odpowiedzialnej za sprzedaż bezpośrednią, inne u menedżera ds. marketingu, jeszcze inne u prezesa. Określenie tego pozwoli między innymi na dobór określonego silnika.
Jeśli kierowca, który otrzyma pojazd będzie przejeżdżał rocznie poniżej 25 000/30 000 kilometrów, warto rozważyć silnik benzynowy, a powyżej tych liczb mimo wszystko Diesla. Zwiększone ceny na stacjach i nierzadko większe wydatki na serwis są bowiem równoważone niższym spalaniem, które w dłuższym okresie powoduje opłacalność wyboru jednostki na olej napędowy. Oczywiście przy założeniu, że nowe auto będzie użytkowane przez co najmniej 80 000-100 000 kilometrów.
Uwaga na LPG
Należy podjąć również pod zastanowienie instalację LPG, choć tutaj istnieje pewne ryzyko związane z niestabilnością przepisów prawa polskiego. Nieoficjalnie wiadomo, że ustawodawcy szykują się do ukrócenia raju dla tego paliwa. Na szczęście robią to od dłuższego czasu i na razie bez efektów. Wydaje się wątpliwe, by dotychczas niechętne gazowemu tankowaniu duże i średnie floty nagle zmieniły front, ale…
Przed zamontowaniem instalacji przez firmy nie związane z producentem auta, trzeba przeanalizować warunki gwarancji – często traci ona ważność, gdy zapragniemy jeździć na LPG. Należy też znaleźć pewnego usługodawcę, znanego z profesjonalnego świadczenia usługi. W przypadku napędu gazowego zwykle trzeba się liczyć z częstszymi przeglądami, a w wielu przedsiębiorstwach każdy dzień przestoju samochodu (np. przedstawiciela handlowego) powoduje wielkie straty. Choć z drugiej strony, po dokonaniu dokładnych kalkulacji wszystkich kosztów, tankowanie gazu w obecnych realiach dla wielu przedsiębiorstw może być jednak opłacalne.
Europejska gwarancja
Inną alternatywą jest nabycie auta z fabrycznie zamontowaną instalacją, takie produkty mają choćby Dacia czy Kia. Testowaliśmy na przykład Picanto z LPG i pojazd sprawował się naprawdę nieźle. Poza tym można jeszcze spróbować dokonać zakupu samochodu z instalacją gazową od zagranicznych dealerów, opierając się na gwarancji przyznawanej przez europejski departament danego koncernu. Przykładem sięgnięcia po to rozwiązanie jest opisywana jednym z poprzednich wydań FlotyAutoBiznes firma EcoCar System.
Sieć stacji CNG jest nadal zbyt mała w Polsce i po auta na to paliwo radzimy sięgać tylko firmom planującym użytkowanie samochodu w pobliżu stacji z tym gazem. Bo cenowo to może się opłacić. Dodajmy jednak tutaj jeszcze informację o ograniczeniu wynikającym ze zmniejszenia powierzchni bagażowej na potrzeby rozmieszczenia butli.
Elektryczna przyszłość
Po jednostki elektryczne i hybrydowe sięgają głównie podmioty, którym zależy na ekologicznym wizerunku. Jest ich coraz więcej i chętnie opisujemy tego rodzaju działanie, bo warto propagować tego typu technologie. Jednak zastosowanie w przedsiębiorstwie pojazdów poruszających się na prąd nie ma na razie żadnego ekonomicznego uargumentowania – ze względu na wysoką cenę zakupu i niepewną wartość rezydualną.
Być może swego rodzaju pomostem będą samochody spalinowe przerabiane na elektryczne, lecz również trudno przypuszczać, by opanowały one polskie floty. Nieopłacalność stosowania aut elektrycznych i hybrydowych może ulec zmianie wraz z coraz większym upowszechnieniem tego rodzaju napędu lub działaniami naszego rządu sprzyjającym „zielonej polityce” przez zastosowanie określonych ulg. Tylko kiedy tego doczekamy…
Gwarancja w kilometrach
Przedsiębiorstwa decydujące się na zakup nowego auta najczęściej użytkują samochody przez 3-5 lat i notują przebiegi 100-000-150 000 kilometrów, niekiedy większe. Potem ich serwisowanie jest zwykle nieopłacalne, a już na pewno nie warto tego czynić w autoryzowanych serwisach. Co prawda ASO ostatnio wprowadza tańsze alternatywy, jak choćby części regenerowane, ale mimo wszystko niezależne warsztaty wciąż stanowią dla nich niezwykle poważną konkurencję. Dlatego wiele firm po zakończeniu gwarancji albo pozbywa się pojazdu albo zmienia usługodawcę serwisowego.
Niekiedy koncern, jak na przykład Volkswagen, odważy się dać dłuższą gwarancję – dla Craftera wynosi ona aż 250 000 km (lub trzy lata), a zwykle nie pozwalają one przekroczyć bariery 100 000 lub 150 000 km. I wtedy nawet siedmioletnie zapewnienie niezawodności Kia (obarczone limitem 150 000 km) nie za wiele pomoże, gdy planowaliśmy roczne przebiegi w granicach 30 000-40 000 km. Jeśli chodzi o zakres czasowy, producenci najczęściej udzielają gwarancji na dwa, trzy lata, nierzadko jednak w takim przypadku nie jest ona obarczona kilometrażem.
Realne spalanie
Marnotrawieniem pieniędzy jest kupowanie samochodów z dużymi silnikami do firmy. Jeśli chcemy zaoszczędzić, trzeba kupować małe jednostki. Po pierwsze mniej kosztują, a po drugie spalanie będzie według wszelkiego prawdopodobieństwa niższe. Oczywiście nie wszędzie malutkie silniki się sprawdzą (choćby w terenach górskich), wielu pracowników będzie narzekało na zbyt słabe możliwości wyprzedzania i przyspieszania sprzed świateł, ale z drugiej strony z punktu widzenia ekonomicznego trzeba tutaj pójść w minimalizm. Zresztą niektóre firmy nawet prezesom ograniczają pojemności skokowe po jakie mogą sięgać wybierając pojazd służbowy.
Wybierając konkretną jednostkę, czy model, trzeba zwrócić uwagę na spalanie. Przy czym dane zamieszczone w folderach reklamowych należy potraktować jedynie jako element porównawczy. O tyle istotny, gdyż pomiary są wykonywane w ten sam sposób, czyli w… laboratoriach. Oczywiście z podziałem na tryb miejski i pozamiejski…
Życie jednak pokazuje coś innego. Testowaliśmy ponad 100 samochodów i w zaledwie kilku realne spalanie było niższe lub takie samo jak w przypadku informacji pochodzących ze źródeł producenckich. Dlatego radzimy uważnie śledzić nasze artykuły, odsyłamy również do innego obiektywnego źródła: na stronę internetową www.autocentrum.pl, gdzie internauci zamieszczają dane o tym ile ich pojazdy potrzebują paliwa na pokonanie 100 kilometrów.
Marki ekonomiczne
Coraz większą rzeszę klientów zdobywają marki dotychczas nie mające wysokiej sprzedaży do firm w Polsce. Nie każdego stać na Toyotę, czy Mazdę więc może warto pomyśleć o takich producentach jak Kia, Hyundai, Fiat, czy Dacia. Niekiedy dorównują one jakością droższej konkurencji, a już na pewno nie są o tyle gorsze, niż wskazuje na to cena. Wszystko zależy od polityki flotowej, wszak z wielu różnych względów niektóre przedsiębiorstwa użytkują samochody powodujące większe wydatki ze strony firmy, niż byłoby to możliwe nabywając produkt o zbliżonej charakterystyce od innej marki. To z jednej strony pocieszające, wszak okazuje się, że nadal jakość może być ważniejsza od ceny. Lecz skoro szukamy oszczędności, to niekiedy lepiej kupić trzy Dacie niż dwie Toyoty…
Istotną rolę odgrywa wersja nadwozia – jeśli ktoś nie zamierza przewozić dużo towaru, bez sensu kupować kombi, chyba że samochód ma stanowić wartość dodaną dla pracownika mogącego użytkować go do celów prywatnych. W innym przypadku lepiej sięgnąć po hatchbacka lub sedana. Z punktu widzenia ekonomicznego błąd będzie stanowić umożliwienie wyboru pojazdu służbowego spośród SUV-ów – ze względu na spalanie, jak i nierzadko wysoką cenę w porównaniu choćby do co najmniej równie reprezentatywnych aut segmentu C i D.
Małe jest tanie
Tnąc koszty można również przedstawicielom handlowym przydzielić zamiast pojazdów z segmentu C, auta reprezentujące segment B lub nawet A. Szczególnie jeśli wiele odcinków pracownicy pokonują po obszarach miejskich. Co logiczne przykładowy Opel Corsa jest oczywiście tańszy od Opla Astry, zarówno w zakupie jak i użytkowaniu. W ramach „rekompensaty” można dorzucić za to jakiś dodatkowy element wyposażenia, na przykład poprawiające bezpieczeństwo ESP. Nawet w tych niższych klasach samochodów wybór ciekawych opcji jest coraz większy.
Na wyposażenie też zresztą można wydać mniej pieniędzy. Co prawda nie radzimy rezygnować z klimatyzacji i radia, lecz na przykład fabryczna nawigacja jest bardzo droga, a zwykle gorsza od swojego przenośnego odpowiednika. Z drugiej strony koncerny motoryzacyjne zabezpieczają się wskazanemu pomysłowi, wprowadzając nawigację jako standard do określonego poziomu wyposażenia. Mniej wydamy wybierając standardowy kolor karoserii. Wiele barw, w tym niemal zawsze metaliczne, są stosowane za dopłatą.
Gotówka, albo…
Najprostszym sposobem zapłaty za towar jest gotówka. Jednak wiele firm nie decyduje się pozbyć dużego kapitału na środki transportu i wybiera wynajem długoterminowy (full serwis leasing). Paradoksalnie, z punktu widzenia finansowego może się on okazać opłacalny, gdyż przedsiębiorstwo ma okazję pieniążki inwestować w inne cele, musi tylko opłacać miesięczne raty wpływające na konto usługodawcy, czyli firmy CFM (Car Fleet Management).
Można skorzystać z dodatkowych (wybranych przez siebie), co najmniej trzech usług: kart paliwowych, ubezpieczeń i załatwiania spraw szkodowych, serwisowania pojazdu, wymiany opon, itp. Poza tym CFM-y mają nierzadko możliwość wynegocjowania znacznie lepszej ceny na zakup samego samochodu niż pojedynczy klient, gdyż negocjują jako podmiot posiadający wiele aut. Choć i tutaj zdarzają się sytuacje, kiedy importer wręcz wymusza podanie nazwy finalnego klienta.
Wynajem długoterminowy trwa 36-60 miesięcy. Dodatkowy atut stanowi fakt, że po zakończeniu umowy przedsiębiorstwo oddaje pojazd firmie CFM i nie musi się martwić o jego odsprzedaż. A sam proces tzw. remarketingu może też kosztować nasze przedsiębiorstwo sporo nakładu pracy, jak i zmusi do poniesienia określonych wydatków (przygotowanie samochodu do wydania, wycena, zamieszczanie ogłoszenia, współpraca z komisem, itp.).
Decydując się jednak na tego typu kontrakt, trzeba dokładnie przestudiować jego warunki (między innymi kary umowne) i umiejętnie negocjować zakres usług w stosunku do oferowanej ceny, bo w przeciwnym wypadku decyzja może okazać się błędna. Największe w Polsce firmy zrzeszone są w Polskim Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów – z liderów nie należy do stowarzyszenia jedynie Masterlease. Co ciekawe, coraz więcej podmiotów CFM kieruje specjalne oferty nie tylko do dużych przedsiębiorstw, ale i sektora MŚP.
Kredyt, leasing
Jeśli ktoś potrzebuje dane auto/auta na kilka lub kilkanaście miesięcy też nie musi go kupować tylko wynająć krótko lub średnioterminowo. Znów dzięki stałym opłatom nie trzeba inwestować całej gotówki i odpada problem odsprzedaży samochodu. Takie rozwiązanie może być korzystne np. podczas zmiany struktury przedsiębiorstwa lub podpisania terminowego kontraktu na świadczenie usług na danym terenie.
Typowy leasing od full serwis leasingu odróżnia między innymi fakt, że nie mamy tutaj usług dodatkowych, tylko korzystamy z samochodu. To usługa stricte finansowa. Najpopularniejszą opcję stanowi leasing operacyjny – można wliczyć przedmiot leasingu do całego majątku, więc wszystkie opłaty za leasingowanie stanowią koszt uzyskania przychodu. Wiele firm decyduje się właśnie na to rozwiązanie. Kredyt jako sposób sfinansowania zakupu to zwykle domena małych firm, jednak jego oprocentowanie nie zawsze bywa korzystne i należy dokładnie przeanalizować dostępne oferty. Często propozycja banku współpracującego z dealerem wcale nie musi być lepsza od innych podmiotów.
Wartość rezydualna
Negocjacje przy zakupie samochodów można prowadzić nie tylko z dealerem, ale i importerem, oczywiście jeśli chcemy nabyć ich większą ilość. Coraz więcej marek ma specjalne programy dla firm, które obejmują nawet przedsiębiorstwa posiadające jedno czy trzy auta. Profesjonalnie funkcjonujące programy mają między innymi Chevrolet, Fiat, Ford, Hyundai, Kia, Opel, Peugeot, Renault, Volkswagen czy Volvo, wiele innych marek również dostosowuje działania do wymagań małego i dużego przedsiębiorcy. I to zarówno w zakresie obsługi przedsprzedażnej jak i posprzedażnej.
Przy zakupie nie należy zwracać uwagi tylko na cenę, ale również wartość rezydualną, czyli przewidywaną kwotę, za jaką odsprzedamy pojazd np. za pięć lat. Niekiedy bowiem warto więcej wydać, by potem odzyskać niemałą kwotę. Fachową pomocą może tutaj służyć np. firma EurotaxGlass’s, największy specjalista w ocenie RV w naszym kraju. Wpływ na wartość rezydualną ma bardzo wiele czynników: marka, model, wyposażenie, przebieg, pojemność silnika, rodzaj tankowanego paliwa, nadwozie, a nawet kolor samochodu.
Ceny i rabaty
Rozsądny klient przed zakupem, czy to jednego, czy kilkudziesięciu aut dowie się, ile kosztują części w porównywalnych modelach. Różnice mogą być niemałe, jednak zawsze warto porównywać ceny, szczególnie podczas negocjacji. Niektórzy dealerzy/importerzy są skłonni bowiem udzielić na przykład rabatu pięcio, a inni dziesięcioprocentowy – na same detale lub również na tzw. robociznę. Wpływ na końcowe wydatki mogą mieć nawet takie elementy jak częstotliwość przeglądów (np. co 15 000 czy co 30 000 km) i jego koszt. W skali parku maszyn liczącego nawet tylko kilkanaście samochodów, zyski będą zauważalne.
Naturalnie również cena zakupu podlega negocjacjom i ceny detaliczne dla firm stanowią jedynie wartość porównawczą, wyjściową. Osoba znająca się na realiach sprzedaży aut, mająca w dodatku zaplecze w postaci odpowiednio licznej floty, może uzgodnić rabaty sięgające nawet kilkudziesięciu procent. Choć oczywiście koncerny oficjalnie zastrzegają: „my nie sprzedajemy rabatów”. Czasem, jeśli nie można zyskać wyższej ulgi kwotowej, to chociaż warto spróbować załatwić zimowe opony lub jakiś darmowy przegląd. Negocjując ze sprzedawcą pamiętajmy też o jednym: argument zakupu za gotówkę może przynieść odwrotne od oczekiwanych efekty, wszak handlowcy otrzymują dodatkowe prowizje za dystrybucje usług finansowych i ubezpieczeniowych.
Używana alternatywa
Małe i średnie przedsiębiorstwa zamiast kupowania aut fabrycznie nowych mogą przeanalizować zakup samochodów używanych z niewielkim przebiegiem, na przykład służących do załatwiania bieżących spraw w mieście. Warto w tym celu prześledzić parki dealerskie i wybrać interesujące modele. Niektóre pojazdy nadal mają jeszcze gwarancje producenckie. Jednak nawet jeśli one wygasły, dealerzy sami, będąc w miarę pewnym stanu produktu, przyznają od siebie gwarancję na określone podzespoły, liczącą zwykle od trzech miesięcy do jednego roku.
fot. GM