Fotoradarowe nieścisłości

Fotoradarowe nieścisłości

Straż miejska to instytucja powołana w celu utrzymywania porządku publicznego i bezpieczeństwa ludzi, która podlega lokalnemu samorządowi, a nie władzy centralnej, dysponując bardziej ograniczonymi uprawnieniami w porównaniu z policją. Medialny przekaz, ale i prywatne...

Obraz jaki do nas dociera to uwidocznione na zdjęciach i filmach zamieszczanych w Internecie fotoradary ukrywane „w krzakach”, na prostych drogach w niezamieszkanych okolicach, rozstawiane nie zawsze zgodnie z instrukcją producenta gwarantującą poprawność pomiaru. A kiedy już otrzymamy mandat okazuje się, że czeka na nas stosunkowo niewysoka grzywna, z możliwością niewskazania sprawcy w „atrakcyjnej cenie” i bez konieczności gromadzenia punktów karnych. Dodatkowo zaadresowana i opłacona koperta zwrotna oraz system płatności grzywny niczym ze sklepu internetowego – wszystko zachęca do podjęcia szybkiej decyzji o zasileniu kasy gminy, przez którą dane nam było przejeżdżać.

Jak tego uniknąć? Oczywiście jeździć zgodnie z przepisami. Jednak żyjąc w państwie prawa mamy także możliwość kontroli czy popełnione przez nas wykroczenie zostało stwierdzone przez uprawniony organ i czy dokonano tego w sposób zgodny z przepisami. Temat fotoradarów pojawia się w mediach non-stop, a efektem tego jest swego rodzaju chaos informacyjny. Poniżej wyjaśnienie kilku najczęściej pojawiających się wątpliwości.

Aktywne są tylko żółte fotoradary?

Nieprawda! Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z dnia 22 czerwca 2011 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach (Dz. U. 2011, Nr 133, Poz. 772) obudowy stacjonarnych urządzeń rejestrujących mają mieć barwę żółtą. Jednocześnie w §2 Rozporządzenia przewidziano, że urządzenia i ich obudowy, zainstalowane w pasie drogowym przed wejściem w życie niniejszego rozporządzenia, które nie spełniają określonych wymagań, mogą być wykorzystywane przez okres 36 miesięcy od dnia jego wejścia w życie. Oznacza to, że wciąż liczne, umieszczone na masztach szare fotoradary pozostają „groźne” do 28 czerwca 2014 r.

Brak wskazania kierującego

Nie wskazanie na żądanie uprawnionego organu danych osoby, której właściciel powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie jest wykroczeniem określonym w art. 96 § 3 Kodeksu wykroczeń. Za czyn ten sprawca może zostać ukarany mandatem w wysokości do 500 zł i faktycznie nie przewidziano w tym przypadku punktów karnych. Z „opłacalnością” tego rozwiązania bywa jednak różnie. O ile bowiem w przypadku straży miejskiej mandat za niewskazanie sprawcy jest o około 20 procent wyższy od stawki przewidzianej w taryfikatorze za określone przekroczenie prędkości, to ITD wymierza często karę w maksymalnej wysokości – 500 zł – nawet w razie stosunkowo niedużego przekroczenia.

Odległa wyprawa

Istotną kwestią w przypadku skierowania wniosku o ukaranie sprawcy do sądu, szczególnie z perspektywy chcącego się bronić obywatela, odgrywa właściwość miejscowa sądu. Określa ona, który sąd jest właściwy do rozpoznania sprawy ze względu na miejsce popełnienia wykroczenia. Przepisy Kodeksu postępowania w sprawach wykroczeń odsyłają w tym zakresie do Kodeksu karnego. Wiadomości nie są tutaj optymistyczne dla kierowców, bowiem podlegać będą oni sądowi urzędującemu w miejscu, gdzie doszło do popełnienia wykroczenia. Zatem chęć obrony swoich praw przed sądem wiązać się będzie z koniecznością „wycieczki” na przykład na drugi koniec Polski. To okoliczność często implikująca decyzję o przyjęciu mandatu jako rozwiązania zdecydowanie mniej kłopotliwego.

Kiedy kwestionować?

Najłatwiej zakwestionować zdjęcie, na którym oprócz naszego samochodu jest także inny pojazd. Wówczas nie ma podstawy do ukarania kierowcy, bowiem nie wiadomo jakiemu auto zarejestrowano przekroczenie prędkości. Stąd też praktyka doświadczonych kierowców zbliżających się do fotoradaru obok innego środka lokomocji.

Także gdy zdjęcie wykonano podczas występowania mgły lub śnieżycy może stanowić podstawę do jego zakwestionowania i nie chodzi tutaj tylko o warunki atmosferyczne uniemożliwiające bezsprzeczne odczytanie numerów rejestracyjnych. Nawet jeśli tablica rejestracyjna auta jest czytelna, to gęsty opad może przekłamywać pomiar.

Zawsze należy weryfikować czy urządzenie, które zrobiło zdjęcie posiada ważne świadectwo legalizacji. Kopia świadectwa zazwyczaj jest wysyłana wraz ze zdjęciem, daty ważności można sprawdzić na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego albo w straży miejskiej lub gminnej chcącej nas ukarać. Jeśli fotoradar nie ma aktualnej legalizacji mandat traci ważność.

Niewielkie przekroczenie

Co ciekawe, również niewielkie przekroczenie prędkości może dawać podstawy do uniknięcia mandatu. W sprawie toczącej się przed Sądem Rejonowym w Białogardzie kierująca uniknęła mandatu za przekroczenie prędkości o 12 km/h w obszarze zabudowanym. Wykazała bowiem, że Ustawa prawo o ruchu drogowym dopuszcza błąd kierowcy do 10 km/h włącznie w utrzymaniu dozwolonej prędkości, a ponadto powołała się również na zarządzenie prezesa Głównego Urzędu Miar, zgodnie z którym dopuszczalny jest błąd w pomiarze wykonanym przez radar do 3 km/h. W opinii kierującej pojazd mógł jechać z prędkością zawartą w granicach błędu pomiarowego – sąd podzielił taką interpretację.

Jak się okazuje wątpliwości co do prawidłowości funkcjonowania straży miejskiej mają nie tylko bezpośrednio zainteresowani kierujący. Nie sposób bowiem nie wspomnieć o kasacji Prokuratora Generalnego względem fotoradarów – trafiła ona do Sądu Najwyższego. W opinii Prokuratora Generalnego z przepisów Ustawy prawo o ruchu drogowym, które w kwestiach odnoszących się do fotoradarów zmieniono w roku 2010, wynika, że strażnikom miejskim świadomie nie przyznano uprawnienia do wykonywania kontroli z wykorzystaniem fotoradarów stacjonarnych. Konsekwencje tego rozstrzygnięcia będą bardzo istotne.

Ochrona przed fotoradarami

Fotoradary mają według ustawodawców wspierać bezpieczeństwo, ale lubiący szybko jeździć kierowcy oczywiście co rusz wyszukują narzędzia obronne. Między innymi wszelkiej maści antyradary, których działania jednak nie mieliśmy okazji sprawdzić, a opinie użytkowników są często różne. W 2001 roku na polski rynek weszło urządzenie o nazwie Coyote, służące między innymi ostrzeganiu innych użytkowników o czających się utrudnieniach drogowych, w tym także fotoradarach. Od dłuższego czasu na rynku działa Yanosik, a także CB Radio.

Informacje o fotoradarach przekazują sobie również Internauci, miedzy innymi za pośrednictwem specjalnie stworzonego forum, które znajdziemy pod adresem fotoradary.net.pl. Niektóre portale pomagające wyznaczyć trasę również zawierają opcje uzyskiwania informacji o „specjalnych aparatach fotograficznych”. Poza tym warto śledzić lokalne portale informacyjne oraz komunikaty radiowe.

Do tego producenci nawigacji wprowadzili specjalne aplikacje ostrzegające przed fotoradarami. Możemy sobie ustalić odległość przed jaką urządzenie wydaje dźwięk, jego rodzaj, a nawet głośność. Nierzadko te usługi nie wymagają dodatkowych opłat. Biorąc pod uwagę, że to wcale nie musi być koniec z udoskonalaniem tego typu aplikacji, być może wysiłki ustawodawców jak i drogowców oraz marzenia o wysokich dochodach mogą iść na marne.

Główny Inspektorat Transportu Drogowego wyjaśnia

Niektóre wątpliwości dotyczące fotoradarów wyjaśnia Główny Inspektorat Transportu Drogowego na swojej stronie internetowej www.gitd.gov.pl. Możemy tam między innymi przeczytać o braku możliwości obejrzenia zdjęcia nawet po opłaceniu mandatu. Kierowcy nie mają za dużych szans na to, by firma nie dowiedziała się o ich przewinieniu, oczywiście przy założeniu, że jechali autem służbowym. Inspekcja Transportu Drogowego wykorzystuje bowiem numer rejestracyjny widoczny na zdjęciu z fotoradaru, uzyskując informacje o właścicielach lub posiadaczach pojazdów z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. W przypadku, gdy pojazd jest zarejestrowany na firmę, oświadczenie takie wysyłane jest na adres jej siedziby, figurujący w ewidencji. Nie ma zatem możliwości wcześniejszego przyznania się do popełnienia naruszenia bez informowania właściciela pojazdu. Jak pokazała nasza październikowa konferencja, problem jednak w tym, że przesyłki otrzymują nawet prezesi przedsiębiorstw na adres prywatny, choć za kierownicą zasiadał zupełnie ktoś inny.

Reforma przy reformie?

Tomasz Czarnecki, red. nacz. FlotyAutoBiznes

 

– Pisząc z miejsca przy biurku jestem za tym, by fotoradarów było jak najwięcej, ale pokonując trasę obfitą w „aparaty fotograficzne” ostro krytykuje takie rozwiązanie. Trwa to dopóki znów jakiś drogowy pirat nie uświadomi mi, że na polskich drogach jest niebezpiecznie (czyli zazwyczaj bardzo krótko) i choć chwila spokoju zawsze będzie bezcenna. Przy trwającej kilka lat „reformie fotoradarowej” (tak nawiasem przemalowywanie skrzynek zajmuje naszym mocodawcom więcej czasu niż fachowcom budowa dużego domu) należałoby jednak wziąć się nie tylko za ich przemalowanie, tylko właściwie umiejscowienie, a przy okazji zweryfikowanie dopuszczalnych prędkości na danych odcinkach. Bo złapanie kogoś jadącego 70 km/h przy dopuszczalnej 50 km/h na drodze dwupasmowej to polowanie na kasę, a nie dbałość o życie i zdrowie ludzi.

Fot. Fotolia

Poleć ten artykuł:

Polecamy