Narzędzia nie mogą być celem

Narzędzia nie mogą być celem

Z Dominkiem Stefańskim, dyrektorem ds. techniczno-produkcyjnych Grupy Pfeifer&Langen w Polsce, rozmawiamy o rozwoju firmy, wyzwaniach związanych z produkcją cukru i wizji przyszłości przemysłu.Panie Dominiku, proszę na początku krótko przedstawić firmę Pfeifer&Langen...

Panie Dominiku, proszę na początku krótko przedstawić firmę Pfeifer&Langen naszym czytelnikom. Od jak dawna firma działa w Polsce?

Firma Pfeifer&Langen w Europie istnieje od prawie 150 lat. W Polsce firma obecna jest od roku 1995. Grupę Pfeifer&Langen w Polsce tworzą dwa silne podmioty. Pierwszy to spółka produkcyjna Pfeifer&Langen Polska S.A, w skład której wchodzą cztery cukrownie zlokalizowane w Środzie Wielkopolskiej, Glinojecku, Gostyniu i Miejskiej Górce. Drugi to Pfeifer&Langen Marketing Sp. z o.o. zajmująca się marketingiem, sprzedażą i dystrybucją cukru białego oraz bardzo szerokiego asortymentu cukrowego oznaczonego międzynarodową marką Diamant. W ciągu roku nasze zakłady produkują ponad 600 tys. ton cukru, który każdego dnia trafia do polskich rodzin i firm.

 

Skąd Pfeifer&Langen pozyskuje surowce do produkcji?

Podstawowym surowcem do produkcji są oczywiście buraki cukrowe. Są one pozyskiwane z plantacji w pobliżu cukrowni. My, cukrownicy, mówimy o zasadzie “możliwie blisko pod kominem”. Wiadomo, że im dalej jest położna plantacja, tym droższy jest transport. Burak zawiera około 25 proc. suchej substancji, reszta to woda – czyli wozimy 3/4 wody. To niebagatelny koszt, dlatego im bliżej pod kominem, tym lepiej. Naturalnie są to polskie buraki, zatem należy włożyć między bajki opowieści, że firma przerabia buraki pochodzące z zagranicy. Są one uprawiane w rejonach plantacyjnych poszczególnych cukrowni.

 

Jakie są inne specyficzne wyzwania, związane z produkcją cukru? Jak wygląda kwestia sezonowości, przechowywania, kwestie higieniczne…

Specyfiką tej branży jest z pewnością produkcja sezonowa. Buraki są przerabiane w okresie od września (ewentualnie od końcówki sierpnia) do połowy stycznia, czasem dłużej. Szczególnie drugi okres kampanii, miesiące grudzień-styczeń, to duże wyzwanie. Nie wiemy jakie będą warunki pogodowe i na co się przygotować. W ostatnich latach zimy były dosyć łagodne i pozwalały nam bez problemów poprowadzić kampanię w zwykłym rytmie, bywały jednak też lata, że mrozy i śniegi utrudniały z jednej strony rytmiczną dostawę buraków do cukrowni, a z drugiej strony jeżeli buraki zamarzły a potem rozmarzły szybko zaczynały gnić, co wiązało się ze stratami cukru. W takiej sytuacji mamy duże problemy przy przerobie, powstałe podczas psucia substancje uniemożliwiają normalne tempo przerobowe. Wymaga to od nas stosowania dodatkowych środków wspomagających produkcję, aby utrzymać się co najmniej w pobliżu nominalnego tempa przerobowego.

 

Jeżeli chodzi o przechowywanie i warunki higieniczne, to cały produkowany cukier przechowujemy luzem w swoich własnych silosach, o pojemnościach od 10 do 80 tys. ton, oraz jako towar zapakowany. W silosach zachowane są najwyższe standardy bezpieczeństwa jeżeli chodzi o higienę żywności. Cukier z silosów pobierany jest do zapakowania i następnie wysyłany do klientów. W dwóch naszych cukrowniach – w Glinojecku i teraz również w Środzie – część cukru będziemy przechowywali w postaci półproduktu, jako sok gęsty w specjalnie przeznaczonych do tego zbiornikach. Ten sok będzie przerabiany na kryształ dopiero po zakończeniu kampanii buraczanej, w zależności od zapotrzebowania wiosną lub latem, ale zawsze przed kolejną kampanią.

 

Czy niektórzy klienci mają dodatkowe, specyficzne wymagania?

Tak, klienci mają wiele specyficznych wymagań. Im bardziej przetworzony jest cukier – a my przecież specjalizujemy się w asortymentach cukru – tym wymagania są bardziej precyzyjne. Oczywiście cukier nie zawsze musi być po prostu biały i słodki. Może mieć, w zależności od przeznaczenia, różną wielkość kryształów, może to być cukier puder. Produkujemy też np. cukier puder z różnymi dodatkami dla dalszego przetwórstwa – tego życzą sobie firmy cukiernicze.

 

Zaś jeżeli chodzi o zwykły, biały cukier kryształ, to poza tym, że musi spełniać normy Unii Europejskiej, dotyczące chociażby zabarwienia, to tym najbardziej specyficznym wymogiem jest jego granulacja i oczywiście sposób zapakowania. Dostarczamy cukier luzem, w big-bagach, różnego rodzaju workach czy też w popularnych torebkach o wadze 1 kg. Waga opakowań waha się od kilkugramowych saszetek do kilkuset kilogramowych big-bagów oraz całych cystern.

 

Czym zakład w Środzie Wielkopolskiej wyróżnia się na tle innych cukrowni wchodzących w skład Pfeifer&Langen?

Tutaj w Cukrowni Środa mamy dwie jednostki organizacyjne. Jedną jest fabryka, gdzie prowadzony jest proces podstawowy, czyli przetwórstwo buraka do postaci cukru kryształu. Kryształ jest z kolei surowcem dla drugiej jednostki organizacyjnej – pakowni. Pakownia pobiera cukier z silosów i pakuje w rożny rodzaj opakowań. Aktualnie w tym zakładzie skoncentrowana jest produkcja najszerszego asortymentu dla całej grupy Pfeifer&Langen w Europie.

 

Cukrownia zatrudnia aktualnie 250 osób, a w związku z tym, że pojawiają się kolejne linie produkcyjne liczba ta jeszcze wzrośnie. Oczywiście w okresie kampanii posiłkujemy się pracownikami tymczasowymi, podobna sytuacja jest w przypadku pakowni – także i tu mamy szczyty związane ze świętami, okresami komunii czy wesel.

 

Po to, aby obsłużyć klientów i dostawy przy zwiększonej produkcji, budujemy automatyczny magazyn wysokiego składowania wraz z nowoczesną stają ekspedycji. To będzie pierwszy tego typu obiekt w całej Grupie Pfeifer&Langen w Europie i to będzie wyróżniało Cukrownię Środa. Magazyn automatyczny wysokiego składowania będzie zresztą jednym z nielicznych w całej branży cukrowniczej. Bedzie mógł pomieścić 25 tys. jednostek paletowych. Stacja ekspedycji będzie posiadała 7 ramp wysyłkowych i jedną przeznaczoną na przyjęcia dostaw z zewnątrz. Cały proces, począwszy od przyjęcia do produkcji po wydanie z magazynu będzie zautomatyzowany.

 

Jak inwestycja w automatyczny magazyn wpłynie na funkcjonowanie całej cukrowni?

To będzie znacząca zmiana. Cukrownia, w związku z rozbudową, wyprodukuje dodatkowo 100 tys. ton cukru, który powinien być zapakowany i wysłany do klientów. Stacja wysyłki i automatyczny magazyn powstają, aby te procesy usprawnić. Nie da się już tym ręczne zarządzać. Chcemy, aby cały proces, od zamówienia klienta do wysyłki był zdigitalizowany.

 

A jak na dzień dzisiejszy wykorzystują Państwo systemy IT – w produkcji i pakowni?

W przypadku produkcji także mamy automatyzację, nadzoruje ją centralny system sterowania procesem. Podobnie ma się rzecz w obszarze pakowni, gdzie wszystkie linie transportowe i cała logistyka wewnętrzna jest pod nadzorem centralnego systemu sterowania. Natomiast poszczególne linie mają swoje urządzenia z indywidulanymi sterownikami. Maszyny pakujące są załączane lokalnie przez operatora, zaś wszystkie układy centralne, transport wewnętrzny cukru, segregacja, odpylanie, klimatyzacja, wentylacja – to wszystkie jest zarządzanie z centralnej sterowni przez system komputerowy. Podobnie rzecz będzie się miała jeżeli chodzi o automatyczny magazyn i ekspedycję. Tam ruchem wewnętrznym będzie zarządzał WMS (system sterowania przepływem materiałów), zaś proces realizacji wysyłek jest realizowany przez system SAP, który mamy wdrożony w całej firmie i obejmuje także sprzedaż, finanse, księgowość i logistykę.

 

Czy myśli Pan, że realne jest wprowadzenie maksymalnie daleko idącej digitalizacji i śledzenie każdej paczki cukru wychodzącej z pakowni?

Jestem przekonany, że tak będzie. Każda paczka, która wychodzi z cukrowni jest już dziś kontrolowana pod kątem zgodności z wagą. Dotyczy to też opakowań zbiorczych. Dodatkowo mamy zabezpieczenia dotyczące jakości – detektory metali i detektory ciał obcych, które zapewniają, że do klienta trafia bezpieczny produkt. Jeżeli chodzi o traceability, jest to jedno z najistotniejszych zagadnień, które pomagają nam rozwiązać systemy komputerowe. System kodowania, znakowania i śledzenia partii – począwszy od surowców, ale także z uwzględnieniem opakowań i używanych dodatków – pozwala nam stwierdzić, która partia, kiedy i do którego klienta poszła. Jeżeli klient zgłosi nieprawidłowości jesteśmy w stanie stwierdzić, z jakiego cukru i jakich opakowań została wyprodukowana ta partia.

 

Gdzie poszukują Państwo źródeł usprawniania procesów? Czy w zakładzie funkcjonują programy typu Lean, Kaizen etc?

Tak. Widzimy duży potencjał do poprawy, optymalizacji procesów i eliminacji marnotrawstwa właśnie z pomocą wdrożenia Lean Management. Rozpoczęliśmy wspólnie z firmą zewnętrzną taki projekt, realizowany tutaj na pakowni w Środzie oraz w pakowni Cukrowni Glinojeck. Pakowanie w Gostyniu i Miejskiej Górce będą objęte projektem w dalszej kolejności, gdyż są mniejsze i obsługują węższe portfolio asortymentów. Lean Management wdrażamy nie tylko w samej produkcji, ale w całej firmie. Chcemy przejrzeć i odchudzić wszystkie procesy, które u nas funkcjonują, eliminując czy skracając zbędne czynności. W tym upatrujemy możliwości utrzymania przewagi konkurencyjnej.

 

Pfeifer&Langen przywiązuje dużą uwagę do ochrony środowiska. Proszę opowiedzieć o osiągnięciach firmy na tym polu.

Jesteśmy szczególnie zadowoleni z tego, że jako zakłady produkcyjne praktycznie nie zużywamy wody pobieranej z zewnątrz – rzek czy jezior. Czynimy to w niewielkim stopniu jeżeli chodzi o wodę głębinową, potrzebną czasem do rozruchu elektrociepłowni. Natomiast w procesie produkcyjnym bazujemy na wodzie, która przyjeżdża do nas w burakach – jak wspominałem na początku, w burakach jest 75 proc. wody w całej masie. Nadmiar wody, pozostały po procesie, jest oczyszczany i oddawany do rzeki. Jesteśmy dumni, że w ten sposób minimalizujemy swój wpływ na środowisko, w sposób wyważony korzystamy z jego zasobów, a w przypadku wody to co natura daje nam w buraku, oddajemy jej.

 

Podobnie ma się rzecz, jeżeli chodzi o emisję gazów. Wszystkie nasze elektrociepłownie są wyposażone w nowoczesne systemy oczyszczania spalin i dziś, gdy przejeżdżamy obok zakładu, nie uświadczymy nic poza parą wodną widoczną w chłodne dni. Patrząc na komin nie widać, że cukrownia pracuje – a kiedyś nieustannie unosił się z niego ciemny dym. Dodatkowo w Środzie mamy podpisaną wieloletnią umowę z miastem i dostarczamy ciepłą wodę do miejskiej sieci ciepłowniczej. To jest ważna funkcja społeczna, korzystana dla wszystkich – mieszkańcy mają stosunkowo tanie ciepło systemowe, a my lepiej wykorzystujemy nasz majątek. Sporo też zrobiliśmy jeżeli chodzi o emisję hałasu i śmiem twierdzić, że dziś nasze zakłady są ciche – okoliczni mieszkańcy rzadko uskarżają się na uciążliwości, a ich zgłoszeniom zawsze wychodzimy naprzeciw.

 

Jak na Państwa działalność wpływa aktualna sytuacja na rynku pracy?

Nie odkryję Ameryki mówiąc, że rok 2018 jest rokiem pracownika i borykamy się z dostępnością fachowej siły roboczej. Konkurencja w walce o dobrych pracowników jest mordercza. Nie załatwia tego nawet spora liczba pracowników, którzy wyemigrowali z Ukrainy do Polski. – bez nich w ogóle byłoby bardzo ciężko. Dlatego ja osobiście dziwię się rządzącym, dlaczego nie otwierają się na emigrantów z innych krajów, skoro tak dramatycznie brakuje rąk do pracy. To nas hamuje w rozwoju. Mamy problemy, ratujemy się w pracą w nadgodzinach, ale nie zawsze jest to możliwe, czasami musimy z pewnych rzeczy rezygnować.

 

Czy zatem przy aktualnej sytuacji – biorąc pod uwagę kwestie kadrowe i zapotrzebowanie klientów – Pfeifer&Langen może jeszcze rozwinąć produkcję w Polsce?

Moim zdaniem tak, otwarty rynek zawsze daje tę możliwość. Jeżeli jest się w stanie oferować lepszy serwis w konkurencyjnej cenie to jestem przekonany, że ciągle mamy możliwość rozwoju, zwiększenia produkcji i sprzedaży.

 

A jak patrzy Pan na wizje dotyczące Przemysłu 4.0? Opinie są różne, nie każdy uważa, że obietnice, jakie niesie za sobą Przemysł 4.0, mogą być spełnione.

Ja patrzę na to bardzo pozytywnie i otwarcie. Uważam, że pozwoli nam to wykonać kolejny krok w usprawnianiu procesów, pod warunkiem, że Przemysł 4.0 nie będzie celem samym w sobie. To zresztą tyczy się też Lean Management i innych narzędzi. Wszystko musi czemuś służyć. Jeżeli w ten sposób usprawnimy nasze procesy (a jestem przekonany, że tak się właśnie stanie), to Przemysł 4.0 na pewno odniesie sukces. Nie można jednak robić z niego bożka i mówić, że naszym celem jest teraz wdrożenie digitalizacji. Zresztą – co to znaczy digitalizacja? Patrzmy na nasze procesy, na to, co możemy usprawnić i zastanówmy się, na ile digitalizacja nam w tym pomoże. I to jest, moim zdaniem, właściwa droga. Nie wszystko można digitalizować, a nawet jeżeli można, nie zawsze ma to sens. Robienie tego na siłę mija się z celem i może pogorszyć sytuację. Przykładowo możemy wtedy “zaoszczędzić” na kilku prostych stanowiskach pracowniczych, ale wraz z Przemysłem 4.0 pojawi się potrzeba wzmacniania kadry o kompetencje związane z IT, automatyką przemysłową i mechaniką precyzyjną. Lecz podsumowując, sądzę, że Przemysł 4.0 to właściwy kierunek.

 

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Witold Zygmunt

Poleć ten artykuł:

Polecamy