Transport lotniczy z Chin nie nadąża za popytem
Stopniowe opanowywania epidemii koronawirusa w Chinach i wznawianie produkcji w fabrykach znacząco wpływa na sektor transportu lotniczego. Firmy, chcąc nadrobić stracony czas, sięgają po najszybszą alternatywę, a linie lotnicze windują ceny.
Na początku roku wskutek odwoływania lotów liczba ładunków wywożonych z Chin drogą lotniczą spadła o 36 proc. Jednak w drugiej połowie lutego trend zaczął się odwracać – Zaczynamy widzieć ogromne zapotrzebowanie i kolejki, a coraz to nowe fabryki wracają do pracy – mówi Spencer Schwartz, CFO Atlas Air Worldwide. – Nawet gdy wszystkie połączenia liniowe zostaną przywrócone, popyt pozostanie ogromny, tak duże są opóźnienia w produkcji. To się nie zmieni w jeden dzień, gdy przewoźnicy wrócą do pracy. A niektórzy odwołali swoje loty nawet do kwietnia.
Ponad połowa transportu lotniczego cargo z Chin jest wykonywana z wykorzystaniem przestrzeni bagażowej samolotów pasażerskich. Linie lotnicze już zaczęły wykorzystywać tę sytuację. Scoot, przewoźnik z bazą w Singapurze, dodał do swojej oferty loty dedykowane wyłącznie przewozom cargo, podobny ruch rozważa Cathay Pacific z Hong Kongu.
Towary, które normalnie trafiały do klientów drogą morską lub lądową, będą w nadchodzących tygodniach transportowane samolotami. Parcie na to, aby jak najszybciej powrócić na rynek, jest ogromne. Sytuacja nie pozostaje oczywiście bez wpływu na ceny transportu lotniczego. Między 24 lutego a 9 marca ceny przewozów lotniczych z Chin do USA wzrosły o 27%, do poziomu 3,49 USD za kilogram.