Krajobraz po bitwie
Polskie przedsiębiorstwa relatywnie dobrze poradziły sobie z wyzwaniami biznesowymi, jakie postawiła przed nimi pierwsza faza kryzysu COVID-19 – wynika z raportu przygotowanego przez ekonomistów Banku Pekao S.A. Choć nie udało się uniknąć spadku przychodów przez firmy, i tak łagodzonego przez niektóre elementy tarcz antykryzysowych, to jednak dość skutecznie neutralizowały one ten ubytek.
Najnowszy raport Banku Pekao S.A. „Krajobraz po bitwie. Wyniki sektora przedsiębiorstw w pierwszym półroczu 2020 roku” wskazuje na spadek zysków polskich przedsiębiorstw o 18% względem analogicznego okresu w 2019 roku. W dużej mierze wynikał on jednak z księgowych efektów niekorzystnego otoczenia makroekonomicznego, negatywnie rzutujących na wynik z działalności finansowej. Biorąc pod uwagę wyłącznie wyniki działalności operacyjnej firm w całej Unii Europejskiej, możemy jednak mówić o relatywnie dobrej kondycji rodzimych przedsiębiorstw. Według danych Eurostat Polska była jednym z zaledwie trzech krajów UE, w których spółki były w stanie w kryzysowym drugim kwartale roku zwiększyć r/r swoją nadwyżkę operacyjną brutto.
Ucierpieli najwięksi
Kryzys związany z pandemią COVID-19 wyróżnia się na tle tych, z którymi krajowa gospodarka zmagała się w przeszłości. O ile sektor MŚP radził sobie z kryzysem o wiele lepiej niż można było zakładać, to wpływ „światowego lockdownu” na największe firmy był relatywnie silny. W tej grupie skala spadku przychodów ze sprzedaży okazała się być największa i wyniosła 6% r/r. Przyczyny tego stanu rzeczy należy upatrywać w silniejszej ekspozycji dużych koncernów na sprzedaż zagraniczną, która w warunkach bardzo trudnej sytuacji epidemicznej w wielu krajach Europy Zachodniej ucierpiała zdecydowanie mocniej aniżeli popyt krajowy, choć niemały wpływ na mniejszą skalę spadków przychodów małych i średnich podmiotów miały w 2 kwartale 2020 r. również niektóre elementy tarczy (dofinansowanie kosztów pracy).
– Polskie przedsiębiorstwa poradziły sobie nad wyraz dobrze w sytuacji, na którą nikt nie był w stanie się przygotować. Pomogła mniejsza skala recesji niż na Zachodzie, dość elastyczne dostosowania po stronie kosztowej firm, ale też znaczne – w relacji do skali działalności – wsparcie finansowe państwa, widoczne już w wynikach drugiego kwartału. Wszystko to zadziałało stabilizująco na sytuację krajowych podmiotów w pierwszej, krytycznej fazie kryzysu, co być może pomoże uniknąć kulminacji problemów w kolejnych okresach. Tym bardziej, że w mijającym właśnie kwartale obserwujemy ożywienie gospodarcze, którego motorem napędowym jest rosnąca konsumpcja oraz odradzający się eksport. Jeżeli taki stan rzeczy będzie utrzymywał się również na jesieni, będziemy mogli mówić o realnym wychodzeniu z kryzysu – tłumaczy Ernest Pytlarczyk, Główny Ekonomista Banku Pekao S.A.
Polska zalicza się do wąskiej grupy krajów, w których pracownicy odczuli skutki kryzysu mocniej niż ich pracodawcy. Ci pierwsi tylko pozornie jednak zaliczają się do przegranych obecnego kryzysu. Zastosowanie elastycznych rozwiązań w zakresie wymiaru czasu pracy oraz tzw. „postojowego” pozwoliło bowiem uniknąć fali zwolnień, a skala spadku średnich wynagrodzeń była i tak mniejsza niż w przypadku pozostałych krajów UE.
Jednocześnie obecny kryzys w coraz większym stopniu przyjmuje charakter sektorowy. Eksperci Pekao wzięli pod lupę wyniki finansowe w pierwszej połowie 2020 roku w rozbiciu na poszczególne branże gospodarki, analizując gdzie pogorszyły się one w największym stopniu, a gdzie wręcz uległy poprawie. Stworzona na potrzeby tego ćwiczenia ocena potwierdziła większość oczekiwań co do kondycji firm (np. odporność dóbr pierwszej potrzeby i usług cyfrowych czy silne uderzenie w sektory przemysłowe o eksportowym profilu oraz w usługi czasu wolnego), ale też przyniosła nieco niespodzianek – zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych.
Ekstremalne warunki
W 2 kwartale 2020 r. firmom z wielu sektorów przyszło funkcjonować w ekstremalnych warunkach, nie mających swojego odpowiednika we współczesnej historii. O kryzysie COVID 19 napisano w ostatnich miesiącach niemal wszystko W tym miejscu chcieliśmy jedynie przytoczyć kilka statystyk, które dobrze odzwierciedlają skalę wyzwań, z jakimi przyszło się zmierzyć polskim firmom wiosną 2020 roku. Niezwykle wymagające otoczenie makroekonomiczne stanowiło bowiem główne tło ich zmagań biznesowych, wywierając kluczowy wpływ na podejmowane przez nie decyzje oraz osiągane rezultaty biznesowe
Wskutek rygorystycznych obostrzeń mających na celu powstrzymanie epidemii koronawirusa jak również znacznego spowolnienia aktywności społecznej i gospodarczej PKB Polski zmalał w 2 kwartale 2020 r. o rekordowe 8,2 % r/r.Był to nie tylko pierwszy spadek PKB w ujęciu rocznym od wielu lat, ale też załamanie gospodarcze, z jakim nie mierzyła się dotąd zdecydowana większość polskich przedsiębiorców. Zarówno gospodarstwa domowe, jak i podmioty gospodarcze pociągnęły mocno za hamulce Dotychczasowy gwarant wzrostu – konsumpcja prywatna – zmalała r/r o rekordowe 10,9%.
Był to nie tylko pierwszy spadek PKB w ujęciu rocznym od wielu lat, ale też załamanie gospodarcze, z jakim nie mierzyła się dotąd zdecydowana większość polskich przedsiębiorców.
Nastroje firm mierzone indeksem klimatu koniunktury wskazały również rekordowo niskie, dotąd uważane za abstrakcyjne, poziomy. W poczynania krajowych firm wkradła się olbrzymia niepewność, wynikająca zarówno z trudności w ocenie bieżącej sytuacji, jak i niemożliwego do przewidzenia scenariusza dalszych wydarzeń. W konsekwencji mocno wyhamowały także inwestycje których dynamika r/r wykazała w 2 kwartale 2020 r. analogiczny, rekordowo niski odczyt co spożycie prywatne.
Polska w 2 kwartale należała i tak do najmniej dotkniętych przez pandemię koronawirusa gospodarek Unii Europejskiej. W wielu czołowych krajach Wspólnoty jak Hiszpania, Francja czy Włochy spadek PKB otarł się o, bądź nawet przekroczył granicę 20% r/r W konsekwencji bardzo mocno ucierpiał eksport, który w samym 2 kwartale 2020 r zniżkował w tempie ponad 15% r/r. Jak widać, miniony kwartał był pod wieloma względami rekordowy. Rekordowo słaby. Nie dziwi więc fakt, że również rekordowo złych wyników finansowych można było oczekiwać po polskich firmach.
Historyczny spadek przychodów
Wyniki polskiego sektora przedsiębiorstw za I półrocze 2020 roku potwierdziły istotny uszczerbek na ich przychodach spowodowany kryzysem COVID-19.
Trwające kilka tygodni zamrożenie działalności społecznej i gospodarczej nie mogło nie odbić się na wynikach sektora przedsiębiorstw Po stronie ich przychodów odnotowano w całym pierwszym półroczu ok 5% spadek r/r. Malejące obroty firm to zjawisko występujące dość rzadko, którego krajowe podmioty doświadczyły na przestrzeni poprzednich 12 lat jedynie w pierwszym półroczu kryzysowego roku 2009 oraz 2013. Wówczas skala pogorszenia nie była jednak tak silna, a warto przy tym mieć na uwadze fakt, iż w bieżącym roku tempo spadku przychodów i tak ograniczała relatywnie wysoka inflacja (średnio blisko 4 r/r), której niemal nie było np. w roku w 2013. Poza tym spadki przychodów były łagodzone przez dofinansowanie państwa udzielone firmom wykazywane w 2 kwartale 2020 r. właśnie w tej części rachunku zysków i strat.
Pomimo rekordowo silnego załamania sprzedaży, trudno nie odnieść wrażenia, że w tych bezprecedensowych warunkach krajowe firmy otrzymały i tak najmniejszy możliwy wymiar kary. Należy jednak pamiętać, że kumulacja problemów większości branż przypadła głównie na kwiecień i maj, a wyniki pierwszej połowy roku do pewnego stopnia ratowały relatywnie dobre osiągnięcia z pierwszego kwartału oraz wyraźne ożywienie biznesu w czerwcu. Potwierdza to struktura zmian przychodów w I półroczu 2020 roku dla firm średnich i dużych (powyżej 49 pracujących) w rozbiciu na pierwszy i drugi kwartał.
Pierwsze 3 miesiące br. były dla wspomnianej grupy podmiotów wciąż okresem solidnego wzrostu – ich łączne przychody zwiększyły się w tym czasie o blisko 32 mld złotych, tj o ok 4 r/r, rosnąc we wszystkich 3 głównych kategoriach. Biznes gwałtownie wyhamował dopiero w drugim kwartale, kiedy to przychody średnich i dużych przedsiębiorstw spadły aż o 14% w stosunku do 2 kwartału 2020 co złożyło się na niebagatelną kwotę ok 118 mld złotych. Taki uszczerbek na przychodach tych firm spowodował wybuch pandemii i związane z nią restrykcje wprowadzone zarówno w Polsce, jak i w innych krajach. Głównym kanałem spadku okazały się, jak łatwo się domyślić, przychody ze sprzedaży (- 115,5 mld zł, tj – 14,2% r/r), choć mocno ucierpiały również przychody finansowe (-6,4 mld zł, tj -38,1% r/r).
Sektorowy charakter kryzysu
Kolejną cechą kryzysu COVID-19 jest jego wybitnie sektorowy charakter. Jego źródłem były bowiem przede wszystkim wprowadzone ograniczenia, mające na celu skuteczną walkę z pandemią koronawirusa. Te doprowadziły do znaczącego ograniczenia mobilności społeczeństwa, tymczasowego zamrożenia handlu stacjonarnego, a także spadku aktywności gospodarczej (w tym inwestycyjnej) przedsiębiorstw. Negatywne skutki tych zjawisk bardzo nierówno rozłożyły się pomiędzy poszczególne obszary gospodarki. Najmocniej ucierpiały usługi bezpośrednio zablokowane przez restrykcje (zwłaszcza hotele i restauracje, turystyka oraz transport pasażerski), większość przemysłu (za wyjątkiem gałęzi wytwarzających dobra pierwszej potrzeby), a także handel, który spadku tradycyjnej sprzedaży nie był w stanie w pełni zrekompensować zwiększonym popytem w kanałach zdalnych.
Kolejną cechą kryzysu COVID-19 jest jego wybitnie sektorowy charakter. Jego źródłem były bowiem przede wszystkim wprowadzone ograniczenia, mające na celu skuteczną walkę z pandemią koronawirusa.
Procesy te bardzo dobrze odzwierciedlają dane o zmianie przychodów ze sprzedaży firm z poszczególnych sekcji gospodarki w I półroczu 2020 r. Największym przegranym kryzysu okazała się branża hotelarsko gastronomiczna, gdzie obroty firm spadły aż o blisko 30% r/r. Dotkliwe spadki przychodów (w całym półroczu o -13% r/r) notował także sektor wydobywczy, w którym zmniejszonemu zapotrzebowaniu towarzyszyły spadkowe trendy notowań wielu surowców. Około 10% spadek r/r wykazała również sekcja usługowa , w skład której wchodzą m in takie działalności jak wynajem i dzierżawa, pośrednictwo rynku pracy czy operatorzy turystyczni (w tej ostatniej przychody ze sprzedaży zmalały r/r o blisko 2/3.
Niewiele mniejszej skali załamania przychodów (-9,4% r/r) doświadczyło w pierwszym półroczu przetwórstwo przemysłowe. W tej bardzo zróżnicowanej sekcji gospodarki obok branż, które ucierpiały szczególnie mocno, można było jednak wyróżnić gałęzie, które zaliczały się do wąskiego grona odpornych na kryzys. Listę obszarów, które w pierwszych sześciu miesiącach 2020 r. znalazły się „pod kreską”, jeśli chodzi o dynamikę przychodów, dopełniają handel i naprawy (spadek o ponad 5% r/r, efekt przede wszystkim zamrożenia sprzedaży stacjonarnej i złej koniunktury na rynku samochodowym) oraz transport i logistyka (- 4% r/r), gdzie „uziemieniu przewozów pasażerskich towarzyszyło dawno nie notowane załamanie transportu towarów (a których nie zrekompensowały ani wyższe ceny usług, ani też względnie dobra sytuacja w segmentach magazynowania czy usług kurierskich.
Nie wszyscy pod kreską
Część polskiej gospodarki pozostała jednak względnie odporna na ekonomiczne skutki pandemii. Solidny wzrost r/r przychodów ze sprzedaży (wsparty wyższymi cenami) odnotował sektor użyteczności publicznej zgodnie z naszymi oczekiwaniami beneficjentem rozwoju pracy zdalnej okazała się branża IT i telekomunikacyjna a „siłą rozpędu” na ścieżce wzrostu pozostało również krajowe budownictwo (gdzie kryzys zaczyna jednak oddziaływać z pewnym opóźnieniem).
W przeciwieństwie do obszarów najmocniej dotkniętych restrykcjami, delikatny wzrost przychodów w całym półroczu odnotowały również pozostałe sekcje usługowe.
Niektóre gałęzie polskiego przetwórstwa przetrwały najtrudniejszy okres pandemii bez szczególnego uszczerbku dla przychodów, a pojedyncze wręcz przyspieszyły w tym czasie swój dotychczasowy wzrost. Zgodnie z oczekiwaniami wśród branż przemysłowych najbardziej odpornych na kryzys znalazły się te wytwarzające tzw. dobra pierwszej potrzeby. Część z nich w pierwszej fazie lockdownu była wręcz jego beneficjentem z racji tendencji konsumentów do robienia zakupów „na zapas” (w obawie przed brakiem dostępu do najpotrzebniejszych towarów). W perspektywie całego 1 kwartału najlepiej w tej grupie branż poradzili sobie producenci farmaceutyków, wyrobów tytoniowych oraz żywności, którzy odnotowali w tym czasie wzrost przychodów r/r. Solidny popyt na dobra pierwszej potrzeby ograniczył spadki sprzedaży również w sektorze chemicznym, napojów oraz papierniczym.
Nie obyło się także bez kilku niespodzianek in plus. Zaliczyć można do nich sektory, w których stabilizująco na popyt zadziałał fakt dłuższego przebywania konsumentów w swoich domach (przy jednoczesnym słabszym uzależnieniu sprzedaży od tradycyjnych kanałów handlu detalicznego). To dzięki niemu w I półroczu br. wzrost r/r odnotowały takie branże jak produkcja pozostałych wyrobów (PKD 32) do których zaliczają się m in sprzęt muzyczny i sportowy, czy produkcja urządzeń elektrycznych (w tym sprzętu RTV/AGD), a stosunkowo niewielkich spadków doświadczyli producenci wyrobów mineralnych oraz drewnianych. Z kolei jedyną odporną na kryzys gałęzią przetwórstwa zorientowaną na popyt firm okazała się naprawa i instalacja maszyn (co można tłumaczyć wykorzystaniem przestojów produkcyjnych do przeprowadzenia remontów i konserwacji linii wytwórczych).
Co dalej?
W trzecim kwartale firmy dość szybko złapały ponownie oddech. Według szacunków Banku Pekao SA, PKB kraju wzrośnie aż o ok 8% w stosunku do drugiego kwartału (po odsezonowaniu). W kolejnym kwartale spodziewane jest już spowolnienie obserwowanego ożywienia i stopniowy powrót do ścieżki długookresowego trendu. Motorem wzrostu w najbliższych kwartałach pozostanie konsumpcja. Sytuacja na rynku pracy jest znacznie lepsza niż można się było tego spodziewać, co w najbliższym okresie powinno wspierać wydatki gospodarstw domowych. Głównym wyzwaniem pozostaną natomiast inwestycje firm które aż do końca bieżącego roku notować będą prawdopodobnie coraz głębsze, rekordowe spadki r/r. Firmy odczuwają wciąż dużą niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji epidemicznej i gospodarczej. Poza inwestycjami, których odbicia oczekuje się kilka kwartałów później niż konsumpcji, wszystko wydaje się jednak stopniowo powracać do normy. Dotyczy to także eksportu, który w najbliższym czasie powinien utrzymywać wyższą dynamikę rozwojową aniżeli import.
Komentarze
Sytuacja pandemiczna stała się wyzwalaczem dynamicznych zmian. Zmian, które nie mają precedensu w historii nie tylko polskiej gospodarki, ale też gospodarki światowej. Obecnie wszyscy uczymy się żyć w nowej rzeczywistości.
Podczas pandemii upowszechniło się wiele rozwiązań, które pozostanie już z nami na zawsze. Na przykład bezpośrednie kontakty biznesowe zostały zastąpione przez videospotkania czy webinary. Myślę, że obecna sytuacja oswoiła ludzi z technologią spotkań zdalnych i spowodowała, że w przyszłości będzie ich więcej ale ze spotkań bezpośrednich całkowicie nie zrezygnujemy. Z pewnością natomiast w branży B2B upowszechni się sprzedaż internetowa. Więcej zakupów biznesowych będziemy dokonywali przez internet, gdyż przyzwyczailiśmy się do łatwości i szybkości tego typu transakcji.
Nowa rzeczywistość zdecydowanie wpłynęła na przyspieszenie w zakresie rewolucji 4.0, co widzimy w codziennych kontaktach z klientami. O konieczności automatyzacji procesów w magazynach mówiliśmy już od kilku dobrych lat a jednak dla wielu firm była to odległa perspektywa. Obecnie ta perspektywa się skróciła. Digitalizacja w magazynie jest konieczna już dziś, nie za 5 czy 10 lat. Pozwala ona z jednej strony wyeliminować wpływ czynnika ludzkiego na ciągłość procesów, a z drugiej strony szybko reagować na sytuacje kryzysowe. Dlatego przed cyfryzacją magazynów nie ma już odwrotu, jeżeli firmy chcą być konkurencyjne i szybko adoptować się do zmian zachodzących w otoczeniu.
Słowo-klucz do zrozumienia zmian, których doświadczyliśmy, to „cyfryzacja”. Choć ze względu na epidemiczne obostrzenia w ostatnim półroczu nie spotykaliśmy się z klientami tak często jak dotychczas, mamy poczucie, że udało się zacieśnić istniejące relacje i nawiązać kilka nowych. Szybkie wdrożenie przez STILL Polska cyfrowych narzędzi spotkań i doradztwa pozwoliło nam na bieżąco komunikować się z klientami i sfinalizować procedowane projekty.
Lockdown pokazał nam, że nie wszystkie spotkania muszą odbywać się twarzą w twarz. Tęsknimy oczywiście za piciem kawy z partnerami biznesowymi, lecz jednocześnie doceniamy to, że dzięki narzędziom zdalnej komunikacji można efektywniej gospodarować czasem doradców handlowych. Jako alternatywę dla wydarzeń, podczas których prezentowaliśmy klientom w praktyce konkretne rozwiązania, testujemy premiery online i webinary. I znów, choć to nie to samo, dobra frekwencja świadczy o tym, że jest wśród naszych partnerów biznesowych zapotrzebowanie na wiedzę i informacje o nowościach – choćby i przekazywanych w wariancie online.
Spójny z opisanymi doświadczeniami jest także fakt zwiększonego zainteresowania ofertą sklepu internetowego pl.still.shop. Wychodząc naprzeciw temu trendowi, poszerzyliśmy ostatnio asortyment i wprowadziliśmy atrakcyjne akcje promocyjne. Jestem przekonany, że część z tych narzędzi i kanałów komunikacji będzie wykorzystywana także, gdy sytuacja epidemiczna się unormuje.
Chociaż czasów, w których żyjemy nigdy nie można było uznać za mało interesujące to wraz z pojawieniem się COVID-19 i wszystkich związanych z nim zagrożeń szczególnego znaczenia nabrało powiedzenie czy jak twierdzą niektórzy raczej klątwa „obyś żył w ciekawych czasach”. Z pewnością żyjemy w czasach wyjątkowo ciekawych, dynamicznych i trudnych do przewidzenia zmian. Już po przejściu pierwszej fali pandemii wyraźnie zarysowały się trendy, z których przynajmniej część możemy uznać za nieodwracalne. Jedną z nich, a z punktu widzenia logistyki kontraktowej z pewnością jedną z bardziej istotnych jest znaczące przyspieszenie rozwoju usług e-commerce. Objęło ono praktycznie wszystkie branże, a my w Ekol Polska obserwujemy to zjawisko z bliska na przykładzie naszego klienta Regatta, zajmującego się sprzedażą przede wszystkim odzieży outodorowej. Kolejną istotną zmianą jest notowany obecnie na rynku polskim wzrost zainteresowania powierzchnią magazynową oraz usługami logistycznymi. Wiele firm, aby zabezpieczyć się przed skutkami ewentualnych, kolejnych fal pandemii mogących skutkować przerwami w produkcji i dostawach decyduje się na zwiększenie zapasów gwarantujących ciągłość sprzedaży. Tym samym generują dodatkowe zapotrzebowanie na powierzchnie magazynowe lub usługi operatorów logistycznych. Jednocześnie w wielu branżach obserwowany jest spadek zainteresowania powierzchniami biurowymi bo wymuszony przez lockdown eksperyment z przeniesieniem pracowników wraz z ich obowiązkami do domów sprawdza się. W logistyce oraz spedycji będzie to z pewnością znacznie słabiej zarysowująca się zmiana bo wiele działań wymaga codziennej, bliskiej współpracy spedytorów czy logistyków z pracownikami magazynu, których pracy nie można przestawić w tryb home office. Jednocześnie wyraźnie zarysowuje się tendencja, aby w tych niepewnych czasach poprawiać konkurencyjność dzięki coraz silniejszemu dążeniu do automatyzacji procesów oraz outsourcingu siły roboczej – co nabiera szczególnego znaczenia dla być albo nie być firm w okresach znaczącego spadku obrotów. I już teraz, chociaż ciągle daleko jesteśmy od zakończenia zmagań ze skutkami pandemii możemy zakładać, że wszystkie te zmiany pozostaną z nami na dobre.
Witold Zygmunt, na podstawie raportu Banku Pekao S.A. „Krajobraz po bitwie. Wyniki sektora przedsiębiorstw w pierwszym półroczu 2020 roku”.
Artykuł opublikowano w czasopiśmie Eurologistics nr 5/2020.