PMI Polski niespodziewanie w dół

PMI Polski niespodziewanie w dół

Kwietniowy odczyt wskaźnika PMI Polski Sektor Przemysłowy przyniósł jego niespodziewany spadek w stosunku do marcowego. I choć nadal pozostaje on na wysokim poziomie, ograniczone moce przerobowe i niska sprzedaż krajowa spowodowały, że nie udało się utrzymać trendu wzrostowego.

Najnowsze wyniki badań PMI dla polskiego sektora wytwórczego ponownie wykazały niedobory podaży surowców oraz rekordowe presje  inflacyjne.  W  kwietniu  wydajność  zaopatrzeniowców  osiągnęła  rekordowo  niski  poziom,  napędzając  inflację  kosztów  oraz cen wyrobów gotowych (w obu przypadkach tempo ekspansji było  najszybsze  w  historii  badań).  Braki  na  rynkach  surowców  oraz  nieobecności  pracowników  doprowadziły  do  rekordowej  kumulacji zaległości produkcyjnych. Produkcja zwiększyła się tylko nieznacznie,  a  producenci  wyprzedali  zgromadzone  wcześniej  zapasy. Wzrost popytu tymczasem, pomimo znacznego nasilenia napływu zamówień eksportowych, był marginalny, co wskazuje na słabe zapotrzebowanie na rynku krajowym. Indeks  IHS  Markit  PMI  Polski  Sektor  Przemysłowy  to  złożony  wskaźnik obrazujący kondycję przemysłu. Jest on kalkulowany na podstawie  pięciu  subindeksów  –  nowych zamówień, produkcji,  zatrudnienia, czasu dostaw i zapasów pozycji zakupionych. W  kwietniu Wskaźnik  PMI,  mimo  że  spadł  nieco  z  najwyższego  poziomu od 38 miesięcy odnotowanego w marcu (54,3) do 53,7 pkt.,  sygnalizował  znaczną  poprawę  warunków  gospodarczych  w  polskim  sektorze wytwórczym. Kwietniowy  odczyt  był  także  drugim najwyższym wynikiem odnotowanym od czerwca 2018. Dla porównania średnia historyczna dla indeksu (od jego powstania w czerwcu 1998) wynosi 50,4.Po raz pierwszy od lipca 2018 wszystkie subindeksy składające się na główny wskaźnik wpłynęły pozytywnie na jego odczyt. Mimo to wpływ produkcji i nowych zamówień był niewielki, a wydłużenie czasu dostaw wciąż windowało w górę odczyt głównego PMI. Na  początku  drugiego  kwartału  główny  czynnik  ograniczający  rozwój  sektora  przemysłowego  wciąż  stanowiły  zakłócenia  w łańcuchach dostaw. Produkcja wzrosła trzeci miesiąc z rzędu.

Tempo ekspansji było jednak bardzo   słabe,   co   uzasadniano   niedoborami  surowców  na  rynku  oraz  licznymi  nieobecnościami  pracowników z powodu pandemii koronawirusa. W efekcie zaległości produkcyjne  zwiększyły  się  w  najszybszym  tempie  od  powstania  wskaźnika  w  2003.  Aby  sprostać  aktualnym  potrzebom,  producenci  wyprzedali wcześniej zgromadzone zapasy wyrobów gotowych. W kwietniu w odpowiedzi na braki kadrowe z powodu koronawirusa polscy producenci skupili się na dodatkowej rekrutacji. W rezultacie zatrudnienie  w  sektorze  wzrosło  ósmy  miesiąc  z  rzędu,  ponadto  w najszybszym tempie od czerwca 2018.Rekordowe    na    tle    badań    historycznych    wydłużenie    czasu    dostaw   odzwierciedlało   wąskie   gardła   w   transporcie.   Około   44%  respondentów  badania  zaraportowało  większe  opóźnienia  w  dostawach  niż  w  poprzednim  miesiącu.  Liczba  ta  wzrosła  od  marca  (37%),  ponadto  przewyższyła  wynik  odnotowany  rok  temu  w  czasie  pierwszego  lockdownu.  Pomimo  pogorszenia  wydajności  zaopatrzeniowców,    Wskaźnik    Zapasów    Pozycji    Zakupionych    odnotował  niewielki  wzrost,  odzwierciedlając  najsilniejszy  od  lipca  2018 wzrost aktywności zakupowej producentów. Rosnący popyt na środki  produkcji  oraz  zakłócenia  w  łańcuchach  dostaw  przyczyniły  się  do  rekordowej  inflacji  kosztów  produkcji  (78%  respondentów  badania zaraportowało wzrost cen materiałów w stosunku do marca). Wywołało  to  także  rekordowe  podwyżki  cen  wyrobów  gotowych,  gdyż producenci próbowali przenieść większe wydatki na klientów. W kwietniu nowe zamówienia wzrosły piąty miesiąc z rzędu, a nowe zamówienia  eksportowe  zwiększyły  się  w  najszybszym  tempie  od  ponad siedmiu lat. Mimo to słaby popyt na rynku krajowym sprawił, że  całkowita  liczba  nowych  kontraktów  wzrosła  tylko  nieznacznie,  a tempo ekspansji zwolniło w stosunku do marca. Choć prognozy producentów na najbliższe 12 miesięcy były w kwietniu wciąż pozytywne, optymizm biznesowy spadł do najniższego poziomu od  listopada  zeszłego  roku.

– Aby  zrozumieć  jaka  była  kondycja  polskiego  przemysłu  w   kwietniu   należy   przeanalizować   wszystkie   składowe   głównego    Wskaźnika    PMI – komentuje ekonomista  IHS  Markit  Trevor Balchin.    – Najnowszy    odczyt    indeksu    odzwierciedlał  przede  wszystkim  wyniki  odnotowane  przez  dwa  subindeksy  –  czas  dostaw  i  zatrudnienie.  Ponowne  pogorszenie  wydajności  zaopatrzeniowców  wciąż  ograniczało  możliwości  produkcyjne  w  polskich  fabrykach,  a  producenci  musieli  zatrudniać  dodatkowy  personel  z  powodu  licznych  urlopów pracowników. Kolejne rekordowe wydłużenie czasu dostaw napędzało inflację, a  Wskaźnik  Kosztów  Produkcji  oraz  Wskaźnik  Cen  Wyrobów  Gotowych  ustanowiły  nowe  rekordy.  Tymczasem  niedobory  surowców   i   pracowników   przyczyniły   się   do   rekordowej   kumulacji  zaległości  produkcyjnych  w  polskich  fabrykach.  Mimo,  że  poziom  zatrudnienia  podniósł  się  w  najszybszym  tempie  od  niemal  trzech  lat,  nowe  miejsca  pracy  tworzono  głównie  po  to,  aby  zastąpić  pracowników  przebywających  na  urlopach  w  związku  z  COVID-19.  Braki  kadrowe  oraz  słaba  dostępność  materiałów  sprawiły,  że  produkcja  zwiększyła  się  tylko nieznacznie. Najlepsze  wieści  płynęły  w  kwietniu  z  rynków  zagranicznych.  Eksport, choć ponownie znacznie wzrósł, zrównoważony został do pewnego stopnia przez słabą sprzedaż krajową.

Poleć ten artykuł:

Polecamy