Europejska gra w chińczyka
Stające w ogniu hulajnogi elektryczne, wybuchające w dłoniach ładowarki sieciowe, zabawki, które w jednej chwili mogą trwale uszkodzić słuch dziecka. Lista wyrobów zagrażających życiu i zdrowiu użytkownika, które trafiają na europejski rynek, jest o wiele dłuższa. Podpowiadamy jak bezpiecznie importować, by sprawnie odprawiać towary, a po ich dopuszczeniu do obrotu spać spokojnie.
Zarówno rzeczone hulajnogi elektryczne, jak i szereg innych towarów, które trafiają na obszar celny UE muszą posiadać oznaczenie CE (CONFORMITE EUROPEENNE). Potwierdza ono, że dane wyroby spełniają wymagania określone w Dyrektywach Nowego Podejścia, czyli przepisach ujednolicających wytyczne dotyczące różnych produktów sprzedawanych na terenie Wspólnoty. Zanim jednak wyrób zostanie oznaczony, przed producentem jeszcze długa droga. Testy w laboratoriach akredytowanych jednostek notyfikujących, zakładowe kontrole produkcji, inspekcje, wzorcowanie. Pomyślne przejście tych procesów prowadzi do sporządzenia i nadania certyfikatu CE. W tym momencie producent, jak i upoważniony do działania w jego imieniu przedstawiciel posiadający siedzibę na terenie Unii Europejskiej, zyskują prawo do wystawienia deklaracji zgodności na dany towar, w rezultacie czego mogą na niego nanieść oznaczenie CE.
Nanoszenie znaków CE dotyczy m.in. wyrobów budowlanych, sprzętu elektronicznego, maszyn czy instrumentów pomiarowych. Nie inaczej jest w przypadku wyrobów medycznych i zabawek. W niektórych przypadkach znak CE nie pojawia się bezpośrednio na samym produkcie, jak chociażby w przypadku rękawiczek ochronnych jednorazowego użytku, a na ich zbiorczym opakowaniu.
Niecały centymetr na wagę złota
Jak wygląda znak CE? Bruksela z aptekarską wręcz precyzją reguluje tę kwestię. Znak CE musi mieć wysokość co najmniej 5 mm, a odstęp pomiędzy literami powinien być wyznaczony na podstawie wewnętrznego obrysu okręgu. Ważne, by środkowa kreska w literce „E” była krótsza od pozostałych.
Zwłaszcza przedsiębiorcom importującym towary z Państwa Środka wzór ten powinien zapaść głęboko w pamięć. Oto bowiem na sprowadzanych stamtąd dobrach pojawić się może logo „China Export”, łudząco przypominające unijne CE. Chiński znak w żadnym razie nie jest odpowiednikiem unijnego symbolu, a wyłącznie narzędziem w rękach nieuczciwych eksporterów.
Oszczędnie operujący prawdą partnerzy często wmawiają importerom, że oprócz faktury do odprawy celnej nie jest konieczne przedłożenie żadnych dokumentów potwierdzających, że towary przeszły pomyślnie ocenę zgodności. W innych sytuacjach kontrahenci są zapewniani,
że odpowiednie papiery otrzymają z chwilą dotarcia przesyłki na miejsce. W momencie dostawy okazuje się jednak, że czas negocjacji dawno już minął i na naczepie, bądź w magazynie czasowego składowania zalega towar, którego nie sposób dopuścić do obrotu. Na kartonach próżno szukać oznaczeń CE, danych importera i eksportera. O instrukcji w języku polskim nikt nie słyszał, a w dokumentach – o ile w ogóle są – nic się nie zgadza. Bywa, że na biurko agenta celnego trafia spreparowana naprędce deklaracja zgodności okraszona autografem cudownie wskrzeszonego Bruce’a Lee, albo nawet samego Mao Tse-Tunga.
Zdarza się, co prawda, że widnieją na niej data i miejsce wystawienia, dane producenta, bądź jego upoważnionego przedstawiciela, ale nie sposób już odnaleźć nazwy wyrobu, jego modelu, typu, czy chociażby numeru partii. Nie ma także wzmianki o tym, że deklaracja wystawiona jest przez producenta wyłącznie na jego odpowiedzialność.
Nie mniej trudności w prokurowaniu dokumentów przysparza wskazanie właściwych norm krajowych i zharmonizowanych w stosunku do których deklarowana jest zgodność danego towaru. Do listy potknięć dodać można wysyłanie klientom terminowych certyfikatów CE, które dobrych kilka lat wcześniej straciły ważność.
By nie dać się złapać w sidła nieuczciwego partnera handlowego już na wstępnie warto zweryfikować powiązania pomiędzy podstawowymi dokumentami. Należy np. sprawdzić czy numer test report uzyskany w wyniku przeprowadzonych badań jest zgodny z tym, który widnieje na certyfikacie CE, lub czy numer jednostki notyfikującej wskazany na certyfikacie odpowiada temu z deklaracji zgodności.
Gra niewarta świeczki
W razie jakichkolwiek wątpliwości co do poprawności posiadanej dokumentacji warto zasięgnąć opinii biura certyfikującego. Porada jest odpłatna, jednak opłaci się wygospodarować na nią środki. Konto firmowe znacznie bardziej uszczuplą bowiem ewentualne koszty związane z przymusowym przestojem kierowcy, czy składowaniem towaru. Nawet jeśli znajdzie się pozbawiony instynktu samozachowawczego agent celny, który mimo braków w dokumentacji zgłosi towar do odprawy, nie można wykluczyć, że nasza sprawa i tak dzięki czujności funkcjonariuszy celnych trafi do kontroli celno-skarbowej. Wszak zgodnie ze starą łacińską zasadą ignorantia iuris nocet (nieznajomość prawa szkodzi), importer nie może liczyć, że zasłoni się nieznajomością przepisów prawa i zostanie potraktowany ulgowo.
W razie wykrycia nieprawidłowości, proces odprawy celnej- przy założeniu, że dla przedsiębiorcy zakończy się happy endem, ulegnie znacznemu wydłużeniu- np. nastąpi tranzyt towaru na skład celny i wdrożenie procedury naprawczej, bądź wyprowadzenie ładunku z unijnego obszaru celnego. Każdy z powyższych wariantów generuje dodatkowe koszty po stronie przedsiębiorcy.
Może zdarzyć się i tak, że sprowadzony towar zostanie skierowany do zniszczenia, za co oczywiście zapłacić będzie musiał importer. Decyzje w powyższych kwestiach wydają Wojewódzkie Inspekcje Handlowe, które dysponują dosyć szerokim wachlarzem sankcji za sprowadzenie towaru niespełniającego unijnych wymagań.
Z uwagi na fakt, że część kontrolowanych dokumentów czy rewizji towaru przeprowadzana jest w oparciu o losowość, niektórzy zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa liczą na łut szczęścia. I faktycznie, niekiedy udaje się uniknąć kontroli i towar zostaje dopuszczony do obrotu. Euforia jest jednak zdecydowanie przedwczesna.
W kolejce do weryfikacji, zaraz po funkcjonariuszach celnych, ustawia się bowiem szereg organów, które towar taki mają prawo skontrolować. Od Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, przez Inspekcję Handlową, po organy Nadzoru Budowlanego, Urząd Komunikacji Elektronicznej, czy Inspekcję Transportu Drogowego.
Na dowód tego, że w tym obszarze nie ma mowy wyłącznie o teoretycznych założeniach warto przytoczyć wyniki opublikowanego w ubiegłym roku przez UOKiK raportu wojewódzkich Inspekcji Handlowych w zakresie kontroli wprowadzonych do obrotu hulajnóg, rowerów i deskorolek elektrycznych. Ponad 60 proc. towarów, które trafiły pod lupę Urzędu, pochodziło z importu, z czego aż w 90 proc. przypadków stwierdzono nieprawidłowości. Głównie dotyczyły one braków i błędów w deklaracji zgodności, oznakowaniu, instrukcji użytkowania. Jak wskazano w raporcie, do organów ścigania skierowano cztery zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, w związku ze stwierdzeniem wprowadzenia do obrotu wyrobu niespełniającego zasadniczych wymagań.
Należy jednak zdecydowanie podkreślić, że odpowiedzialność za proces prawidłowego importu nie spoczywa wyłącznie na przedsiębiorcy sprowadzającym towar. Także dystrybutor ma obowiązek jego weryfikacji m.in. w zakresie poprawności znaków CE naniesionych na towar, którym w gruncie rzeczy to on przecież w dalszej kolejności dysponuje.
Wystarczy tylko wspomnieć, że za wprowadzenie do obrotu wyrobu bez oznaczenia CE, bądź takiego który mimo oznaczenia nie spełnia zasadniczych lub szczegółowych wymagań grozi kara grzywny. Dodatkowo taki produkt może trafić do RAPEX, czyli unijnego Systemu Szybkiej Wymiany Informacji o Produktach Niebezpiecznych. Kraje członkowskie informują się wówczas wzajemnie jakie kroki podjęły wobec tego rodzaju towarów. Przykładowo, czy skierowały je do zniszczenia, czy nakazały ich wywóz z terenu UE.
Reasumując, dużo oszczędniejszym pod względem finansowym i bezpieczniejszym dla samego komfortu prowadzenia biznesu, jest import towarów od sprawdzonego eksportera. Szczegółowe zbadanie przedłożonej przez kontrahenta dokumentacji i weryfikacja jej poprawności na gruncie krajowych i unijnych przepisów, może uratować nas jako przedsiębiorców przed opisanymi wyżej konsekwencjami. Mamy nadzieję, że z powyższymi wskazówkami, proces stanie się nieco prostszy.
Wybrane Dyrektywy Nowego Podejścia obligujące do naniesienia oznaczenia CE, m.in. na hulajnogi elektryczne:
• Rozporządzenie (WE) nr 1907/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady
z dnia 18 grudnia 2006 r.
• Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/65/UE z dnia 8 czerwca 2006 r. w sprawie stosowania niektórych substancji w sprzęcie elektrycznym i elektronicznym RoHS II
• Dyrektywa delegowana 2015/863 RoHS III
• Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/30/UE z dnia 26 lutego 2014 r. w sprawie harmonizacji ustawodawstw państw członkowskich odnoszących się do kompatybilności elektromagnetycznej
• Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/30/UE z dnia 26 lutego 2014 r. w sprawie harmonizacji ustawodawstw państw członkowskich odnoszących się do kompatybilności elektromagnetycznej
• Dyrektywa 2006/42/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 maja 2006 r. w sprawie maszyn, zmieniająca dyrektywę 95/16/WE
Źródła:
• Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 765/2008
z dnia 9 lipca 2008 r. ustanawiające wymagania w zakresie akredytacji
i nadzoru rynku odnoszące się do warunków wprowadzania produktów do obrotu i uchylające rozporządzenie (EWG) nr 339/93 (ogólne zasady znakowania CE i wzór CE)
• Decyzja Parlamentu Europejskiego i Rady nr 768/2008/WE z dnia 9 lipca 2008 r. w sprawie wspólnych ram dotyczących wprowadzenia produktów do obrotu, uchylające decyzję Rady 93/465/EWG (wzór deklaracji zgodności)
• Dyrektywy Nowego Podejścia – dyrektywy Wspólnoty Europejskiej uchwalone zgodnie z uchwałą Rady Unii Europejskiej 27 maja 1985 r.
w sprawie Nowego Podejścia do harmonizacji technicznej oraz normalizacji
• Ustawa o systemie oceny zgodności z dnia 30 sierpnia 2002 r. o systemie oceny zgodności z dnia 30.08.2002 r. (Dz.U.2021.0.1344) (odpowiedzialność karna)
• UOKiK – Produkty – Informacje dla konsumentów – Raporty i informacje z kontroli Inspekcji Handlowej, inspekcja handlowa, raporty ih