Będą kolejne fuzje
W 2011 roku widoczne są istotne zmiany w realiach funkcjonowania rynku wynajmu długoterminowego samochodów. I to w kilku obszarach. Na szczęście zauważalny jest powolny, lecz stabilny wzrost rynku usług fsl w Polsce.Jedna z najbardziej zauważalnych tendencji dotyczy postępującej...
Jedna z najbardziej zauważalnych tendencji dotyczy postępującej konsolidacji rynku. Piątka największych dostawców (Masterlease, Arval, Leaseplan, ING Car Lease oraz Carefleet) wynajmuje swoim klientom według danych na czerwiec 2011, niemal 54 500 samochodów. To już ponad 60 procent całości samochodów użytkowanych przez klientów FSL.
Carefleet z Armadą, Arval z…
Pojawiły się również informacje o akwizycjach. Zarówno oficjalne, dotyczące planowanego przejęcia przez Carefleet spółki Armada Fleet Management, jak i nieoficjalne – o planach kolejnego, po flocie Daimler Fleet Management, zakupu znaczącego portfela umów przez firmę Arval. Wiele więc wskazuje na to, że pod koniec roku pierwsza piątka dostawców wynajmu pojazdów osobowych i dostawczych o d. m. c. do 3,5 tony, będzie zarządzała ponad 70 procentami polskiej floty fsl. Obserwatorzy rynku spoglądają również z zainteresowaniem na ING Car Lease, zastanawiając się, jak na funkcjonowanie tej firmy wpłynie przejęcie przez koncern BMW. Ciekawy przypadek stanowi na swój sposób Masterlease, który ostatnio ujawnił apetyty giełdowe. Zostały jednak one odłożone do momentu poprawy koniunktury na rynkach finansowych.
Istotne zmiany przeżywa sfera ubezpieczeń flot samochodów, użytkowanych w wynajmie długoterminowym. Towarzystwa ubezpieczeniowe, które coraz precyzyjniej podsumowują wyniki uzyskiwane we współpracy z różnymi grupami klientów – doszły do wniosku, że portfele polis sprzedawanych firmom fsl charakteryzują się wysoką szkodowością. Jest ona gorsza, niż średnie statystyczne wyników sektora B2B, przez co współpraca przynosi ubezpieczalniom straty. Skutkiem wymienionych kwestii są podwyżki stawek, które z kolei wpływają na cenę usług.
Zmienić sponsora
Firmy fsl starają się poprawić sytuację, organizując szkoły bezpiecznej jazdy, propagując wdrażanie regulaminów użytkowania samochodów służbowych, preferujących defensywny styl jazdy. Wielu dostawców usług wynajmu pojazdów, stara się też wynegocjować z warsztatami blacharskimi niższe stawki roboczogodzin, rabaty na części – obniżające koszty napraw, by w ten sposób wpłynąć na lepszy balans pomiędzy kwotami składek, a kosztami likwidacji szkód. Sytuacja jest bardzo dynamiczna i wydaje się, że finalne rozwiązania nie zostały jeszcze wypracowane.
Oczywiście – zmiany te mogą utrudnić życie firmom użytkującym samochody w wynajmie długoterminowym. Część z nich dotychczas zgłaszała w ostatnim okresie umowy kilka czy kilkanaście szkód komunikacyjnych na każdy samochód, doprowadzając w ten sposób auto do wzorowego stanu i unikając kar przy jego zwrocie. Niestety, wygląda na to, że sponsorzy zabawy – firmy ubezpieczeniowe – nie chcą dalej odgrywać tej roli.
Tworzy to nowe wyzwania dla menedżerów flot, a właściwie reaktywuje zawsze istniejące, lecz „zamiecione pod dywan” kosztem ubezpieczalni: kontrola stanu pojazdów, zdyscyplinowanie kierowców, poprawa umiejętności prowadzenia pojazdami znów zyskują na randze.
Własny program?
Być może czeka nas przesunięcie rynku w stronę własnych programów likwidacji szkód, kreowanych przez firmy fsl bądź ich korporacyjne organizacje ubezpieczeniowe (niektóre z nich już mają takie propozycje). Choć tu oczywiście pojawia się bariera psychologiczna: gdy ceny polis podnosi PZU czy Hestia – jest to obiektywny składnik kalkulacji warunków wynajmu. Gdy robi to dostawca usług wynajmu, to pojawiają się trudne pytania. Jak choćby podstawowe: czy stawka nie została zaniżona w pierwszym roku, by zdobyć kontrakt i w kolejnych latach nie jest podnoszona nadmiernie, w celu pozytywnego zamknięcia łącznego salda? Ale to już historia na zupełnie inny artykuł.
Fot Fotolia