Coyote kontra radary
Mandaty i utrudnienia drogowe to zmora pracy niejednego menedżera floty. Istnieje jednak realna szansa, by temu zaradzić. Do Polski bowiem wkracza Coyote.
Urządzenie ma niewielkie 3,2 calowe gabaryty i montowane jest dzięki gniazdku 12V. Kierowcy posiadający to cudo otrzymują i przekazują innym informacje o napotkanych panach i paniach z „suszarkami”, fotoradarach, radarach odcinkowych, ale także korkach, wypadkach, dziurach. Uczynić to mogą dotykowo, ale również głosowo – w języku polskim. Na ekranie można również znaleźć wiele innych informacji: prędkość jazdy, dozwolona prędkość na danym odcinku, liczba skautów (czyli innych użytkowników Coyote’a) w pobliżu, czas od powiadomienia o danym zdarzeniu, odległość do tego miejsca. itp.
Użytkownicy będą także klasyfikowani według wiarygodności. Dla najlepszych i najbardziej zaufanych przewidziano darmowe abonamenty. Ponadto wyświetlane na Coyotach dane pozyskiwane są od policji, GITD, z kanałów CB, itp. Produkt posiada mapę naszego kraju, lecz brakuje możliwości nawigowania. Ta usługa będzie dostępna za jakiś czas.
W tym celu szeroko otwiera się na przedsiębiorstwa, szczególnie te, wśród których kierowcy notują przebiegi powyżej 50 000 kilometrów rocznie. Firmy mogą liczyć na znaczne rabaty od cen detalicznych. A te ostatnie to: samo urządzenie – 599 złotych, abonament miesięczny na Polskę – 28,50 zł.
Warto dodać, że z Coyotami jeździ już 2,2 mln kierowców w ośmiu krajach Europy. W Polsce jak na razie skautami zostało około 5000 użytkowników, lecz firma zakłada stworzenie sieci 20 000 skautów do końca 2013 roku. Usługa może zastąpić hałaśliwe i dla wielu kłopotliwe CB-Radio. Zdaniem włodarzy Coyota ma też większe zastosowanie niż konkurencyjny Yanosik. Na uroczystym wprowadzeniu na rynek obecni byli oczywiście włodarze Coyota: Didier Quillot (prezes Coyote System International) i Marek Krygier (prezes Coyote Polska).