Dlaczego jesteśmy kulturalni z natury?
Książkowy standard wiąże powiększenie ludzkich mózgów z indywidualnym rozwiązywaniem problemów w świecie, który jest coraz bardziej zmienny (volatile), niepewny (uncertain), złożony (complex) i niejednoznaczny (ambiguous), czyli w świecie VUCA. Według tego ujęcia tajemnicą sukcesu naszego gatunku są procesy zachodzące w naszych głowach, pojedynczych lub – w przypadku zespołu – wielu, najlepiej zróżnicowanych. Nazwa gatunkowa „sapiens”, czyli „rozumny” adekwatnie, zdaniem standardu, diagnozuje różnicę między nami a resztą zwierząt, niezdolnych do równie spektakularnych wyczynów intelektualnych co ludzie.
Najnowsze badania ewolucyjne sprowadzają jednak nasze wyobrażenie o własnej umysłowej dominacji „na wszystkich frontach” do kategorii pobożnych życzeń. Mimo tak dużego mózgu nie jesteśmy jednostkowo na tyle inteligentni, by można tym wyjaśnić spektakularny sukces naszego gatunku. Sukces ludzi nie bierze się z mocy obliczeniowych naszych nagich mózgów (teoria inteligencji ogólnej), ani z mnogości naszych poznawczych instynktów (teoria zmodularyzowanego umysłu), ani nawet z naszej zdolności do współpracy (teoria mózgu społecznego). Brakującym elementem jest kultura, czyli lokalnie przystosowawcza i międzypokoleniowo przekazywana informacja, której nie jest w stanie wykreować jednostka lub grupa w ciągu jednego pokolenia.
Człowiek współczesny, wraz z udomowionymi zwierzętami, stanowi ponad 98% biomasy lądowych kręgowców. Przekształciliśmy jedną trzecią lądów, zmieniliśmy bieg dwóch trzecich wszystkich rzek, przerabiamy więcej azotu niż wszystkie pozostałe lądowe gatunki razem wzięte. Inne zwierzęta również rozprzestrzeniły się i osiągnęły ekologiczny sukces, jednak dokonały tego zawsze drogą specjacji, czyli tworzenia nowych gatunków. Przykładowo, mrówki dorównują biomasą ludziom, co czyni je dominującą grupą wśród lądowych bezkręgowców, ale musiały wytworzyć 14 000 różnych gatunków, o bardzo zróżnicowanych genetycznych adaptacjach. Ludzie tworzą pojedynczy gatunek, o stosunkowo niewielkiej zmienności genetycznej (znacznie mniejszej niż u szympansów), szczególnie gdy uwzględnimy jak zróżnicowane środowiska potrafią zamieszkiwać. Jeśli nie wielość różnych genetycznych adaptacji, gdzie tkwi tajemnica sukcesu homo sapiens? W kulturowym know-how: znajdując się w totalnie obcym terenie, nie potrafimy – bez nawiązania relacji z lokalną kulturą – przeżyć w warunkach, w których doskonale sobie radzą autochtoni. Ilustrują to liczne przykłady ekspedycji geograficznych zakończonych całkowitą katastrofą. Przyjrzyjmy się jednemu z nich.
Ekspedycja Johna Franklina z 1845 roku miała za zadanie wytyczyć szlak wodny wzdłuż północnych wybrzeży Kanady (tzw. przejście północno-zachodnie). Dwa brytyjskie statki – Erebus i Terror, wyposażone w ówczesne cuda techniki, utknęły w lodzie wokół Wyspy Króla Williama. Wszyscy uczestnicy wyprawy – w liczbie 129 doskonale przygotowanych marynarzy – zginęli, umierając z głodu i dokonując aktów kanibalizmu. Przyczyną był brak kontaktu z tubylcami i ich kulturą. Skąd ta diagnoza? Otóż wiadomo, jak skomplikowanym problemem jest zdobycie pokarmu za kołem podbiegunowym, problemem niemożliwym do samodzielnego rozwiązania przez pojedynczego geniusza lub zespół przygotowanych do trudów wyprawy ludzi. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest odwołanie się do wiedzy kulturowej tubylców, odziedziczonej po poprzednich pokoleniach i nad wyraz skutecznej, co ilustruje polowanie na foki Eskimosów Netsilik z Wyspy Króla Williama, na której polegli Europejczycy.
Eskimosi muszą najpierw zlokalizować przerębel w lodzie, w której foki zaczerpują powietrza (etap 1). Teren wokół przerębli musi być pokryty śniegiem – w przeciwnym razie foka usłyszy kroki myśliwego (etap 2). Myśliwy odgarnia śnieg z przerębli i za pomocą węchu ocenia czy miejsce jest „aktywne” (używane przez foki) (etap 3). Następnie myśliwy ocenia kształt otworu, wykorzystując specjalnie zakrzywiony fragment poroża karibu (etap 4). Otwór jest potem zasypany śniegiem z wyjątkiem małej szczeliny, w której umieszczony jest rodzaj spławika (etap 5). Kiedy foka wstawi głowę w przerębel, spławik się poruszy, a myśliwy musi rzucić harpunem z całej siły (etap 6). Harpun ma półtora metra długości i zakończony jest odrywającym się ostrzem przywiązanym plecionką ze ścięgien. Tylna część harpuna musi być zbudowana z niezwykle twardej kości niedźwiedzia polarnego (którego Eskimos musi wcześniej zabić, najlepiej podczas snu) (etap 7). Eskimos ma upolowaną fokę, ale musi ją teraz ugotować (upiec). Nie ma jednak drzew, a drewno dryfujące w morzu jest zbyt rzadkie i zbyt cenne, aby służyło za rozpałkę. A zatem autochton musi wyrzeźbić lampęze steatytu, umieścić w niej tłuszcz zwierząt i zrobić knot ze specjalnego gatunku mchu (etap 8). Potrzebuje również wody: lód wokół ciebie to zamrożona woda morska, powodująca – gdy jest pita – odwodnienie organizmu. Jednak stary lód zgubił większość soli: Eskimos musi potrafić zlokalizować stary lód i rozpoznać go po barwie i teksturze (etap 9).
Eskimosi z plemienia Netsilik nazywają główną przystań na Wyspie Króla Williama Uqsuqtuug, co oznacza „mnóstwo tłuszczu” fok; dla autochtonów wyspa jest źródłem pożywienia, materiałów na narzędzia, schronienie i wytwarzanie elementów ubioru. Dla Europejczyków, zaprawionych w odbywaniu wypraw i wyposażonych w ówczesne dobra cywilizacji, wyspa była grobowcem. Przyczyną była nieznajomość lokalnej kultury (w co się ubrać, co upolować, jak pozyskać wodę do picia itp.).
Jako gatunek jesteśmy zatem uzależnieni od kultury. Produkty ewolucji kulturowej – takie jak dieta, narzędzia czy ubiór – wywierają selekcyjne naciski, które genetycznie kształtują nasze ciała i umysły. Najbardziej widocznymi efektami sprzężenia genów z kulturą (tzw. koewolucji genetyczno-kulturowej) są (1) powiększone mózgi, magazynujące i porządkujące informację kulturową; (2) wydłużone dzieciństwo, związane z nieproporcjonalnie długim okresem uczenia się i (3) wydłużony okres pomenopauzalny u kobiet, związany z nieproporcjonalnie długim okresem nauczania. Selektywne procesy ewolucji kulturowej generują rozwiązania bystrzejsze od nas samych, a my często bardziej zawierzamy temu, czego uczymy się od innych niż własnym doświadczeniom lub wrodzonej intuicji.
Przystosowawcza informacja kulturowa dostępna w umysłach innych ludzi napędziła ewolucję genetyczną do wytworzenia drugiej formy statusu jednostki: prestiżu. Status dominacji odziedziczyliśmy po małpich przodkach. Status prestiżu sprawia, że naśladujemy ludzi sukcesu. Gwiazdy sportu mogą reklamować polisy ubezpieczeniowe i to z dużym powodzeniem.
Poza nową formą statusu – prestiżem – ewolucja kulturowa wygenerowała normy społeczne. Normy wpływają na szeroki wachlarz ludzkich działań, takich jak dobór partnera, podział żywności, rodzicielstwo czy regułę wzajemności. Naruszenie norm oznacza uszczerbek na reputacji, generuje plotki, a w konsekwencji utratę strategicznej pozycji społecznej (słaby partner i kiepscy przyjaciele). Powtarzalne naruszanie norm oznacza ostracyzm, a nawet śmierć. Pojawienie się norm społecznych oznacza, że ewolucja zainicjowała proces samoudomowienia (self-domestication) gatunku ludzkiego. Ewolucja kulturowa napędziła ewolucję genetyczną do wytworzenia prospołecznych, łagodnych osobników przestrzegających reguł społecznego współżycia. Ludzie udomowili wilka i samych siebie.
Ewolucja kulturowa – wnioski dla biznesu i prywatnego życia
Po pierwsze, kumulatywny ewolucyjny proces tworzy kulturowe pakiety bystrzejsze niż ludzie, którzy są ich reprezentantami. Słowem, menedżer nie powinien – przynajmniej na początku projektu – koncentrować się na wymyślaniu czegoś nowego, lecz raczej upewnieniu się, że pracownicy prawidłowo kopiują najlepsze praktyki. Menedżer może wymyśleć ulepszenie równie dobre jak jedno z przeszłości, ale nigdy nie wymyśli kilku ulepszeń, które uległy kumulacji w toku ewolucji kultury organizacyjnej firmy.
Po drugie, myślenie w kategoriach „samca lub samicy alfa” należy zastąpić myśleniem w kategoriach prestiżu. „Wskazówki prestiżu” pozwalają menedżerom wykorzystać wiedzę innych o tym, kto w firmie dysponuje użyteczną i przystosowawczą informacją.
Po trzecie, technologie, które wytwarzamy, nie są dziełem pojedynczych geniuszy, lecz rezultatem przepływu idei i praktyk między umysłami i pokoleniami. Tłumaczy to dlaczego większe i lepiej usieciowane społeczeństwa produkują bardziej zróżnicowane i wyrafinowane narzędzia oraz dlaczego małe społeczności w stanie izolacji stopniowo tracą kulturowy know how i podlegają technologicznej degeneracji.
Po czwarte, kultura sprawia, że jesteśmy bystrzy. Przykładowo, języki są produktami ewolucji kulturowej. Języki – takie jak angielski – używane przez kolosalną wspólnotę mówiących, cechują się większą liczbą słów, dźwięków i narzędzi gramatycznych, a ludzie mówiący po angielsku dysponują statystycznie bogatszym zapleczem pojęciowym niż użytkownicy języków zanikających.