Dyskretny urok służb
Gdyby wśród kierowców ciężarówek oczekujących na wjazd na terytorium Unii Europejskiej przeprowadzić ankietę pt. „Kogo obawiasz się najbardziej podczas przekraczania granicy?”, prawdopodobnie jej wyniki wskazałyby nie na Straż Graniczną ani funkcjonariuszy celnych, lecz na niepozornych, na pierwszy rzut oka, inspektorów różnych służb kontrolnych, stojących na straży czystości rynku UE, na wzór Świętego Piotra, strzegącego wrót raju.
„Zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza”
(Włodzmierz I. Lenin)*
Jak mówiła Mary Alice Young w serialu Gotowe na wszystko (sez. II, odc. 2): „Dlaczego walczymy tak mocno o kontrolę? Bo wiemy, że stracić ją to oddać swój los w ręce innych, a co może być bardziej niebezpieczne?”* Kierując się tą mądrą zasadą, Unia Europejska postanowiła na szczeblu centralnym zunifikować działania dwóch organów kontrolnych: inspekcji weterynaryjnej oraz kontroli fitosanitarnej. W największym skrócie, przedmiotem zainteresowania inspekcji weterynaryjnej są żywe zwierzęta oraz wyroby zawierające produkty pochodzenia zwierzęcego, jak również produkty przeznaczone do spożycia przez zwierzęta, jak np. pasze. Kontrola fitosanitarna bada natomiast żywe rośliny oraz produkty roślinne, podłoża i gleby. W Polsce, zadania kontroli weterynaryjnej wykonują placówki terenowe Głównego Inspektoratu Weterynarii, zaś obowiązki związane z kontrolą fitosanitarną – Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Obie te służby działają w ramach struktur krajowych i są podporządkowane ministrowi właściwemu do spraw rolnictwa, jakkolwiek ramy ich działalności są w określone w przeważającej mierze przez przepisy unijne. Obie też słyną z literalnego czytania przepisów, dokładności, pedantyczności – żeby nie powiedzieć: upierdliwości; jakkolwiek prym w tym współzawodnictwie służbistów dzierży niewątpliwie weterynaria. Załatwienie formalności weterynaryjnych na granicy potrafi trwać cały dzień. Nie ma tolerancji dla żadnych „oczywistych pomyłek” i błędów pisarskich. Z czasów mojej pracy na granicy wschodniej, pamiętam jakiegoś nieszczęśnika z Uzbekistanu, który spędził na przejściu granicznym trzy tygodnie, ponieważ w kraju wywozu wpisano mu do świadectwa, iż miód, który przewoził, pochodzi „z uboju zdrowych pszczół”.
„My się nie wstydzimy dobrych wzorów”
(Stanisław Anioł, „Alternatywy 4”, reż. Stanisław Bareja)
Idea kontrolowania importowanych towarów znalazła takie uznanie w Kraju Nad Wisłą, iż uznano, że dwie inspekcje kontrolne to zdecydowanie za mało. Do kontroli weterynaryjnej i fitosanitarnej postanowiono zatem dorzucić krajowe wynalazki: kontrolę sanitarną (Sanepid) oraz kontrolę jakości sprowadzanych towarów, której nazwa mogłaby z powodzeniem wziąć udział w konkursie na najdłuższy skrót nazwy oficjalnej instytucji – Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (WIJHARS). Ponieważ WIJHARS – podobnie jak dwie wcześniej wspomniane służby kontrolne – podlega ministrowi właściwemu do spraw rolnictwa, dla uniknięcia monotonii, Sanepid został podporządkowany Ministrowi Zdrowia.
Granicznej kontroli sanitarnej podlegają środki spożywcze pochodzenia niezwierzęcego wymienione w załączniku do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 8 grudnia 2011 r. w sprawie wykazu towarów, które podlegają granicznej kontroli sanitarnej, które importowane są z państw trzecich i wprowadzane do obrotu na terytorium RP, jak również materiały i wyroby przeznaczone do kontaktu z żywnością znajdujące się w ww. wykazie.
Z kolei, w przypadku kontroli WIJHARS, podstawę prawną stanowią zapisy ustawy z dnia 21 grudnia 2000 r. o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, gdzie zgodnie z art. 10 ust. 1 w/w aktu prawnego, artykuły rolno-spożywcze przywożone z państw niebędących członkami Unii Europejskiej, z wyłączeniem państw członkowskich Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) – stron umowy o Europejskim Obszarze Gospodarczym, mogą być dopuszczone do obrotu w rozumieniu przepisów prawa celnego, pod warunkiem przeprowadzenia kontroli jakości handlowej przez organ Inspekcji JHARS.
W przypadku importu, kontroli Inspekcji JHARS podlegają towary, o których mowa w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia z dnia 18 stycznia 2013 r. w sprawie wykazu artykułów rolno-spożywczych przywożonych z zagranicy oraz ich minimalnych ilości podlegających kontroli jakości handlowej (Dz. U. 174/2013 ze zm.).
„Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę”
(William Ockham)
Zasada „brzytwy Ockhama” nie przyjęła się w Polsce. Nie poszliśmy wzorem innych krajów Unii, które, nie rezygnując z nakładania na importerów obowiązku dopełnienia szeregu wymogów, wynikających z ustawodawstwa krajowego, nie uzależniają jednak dokonania odprawy celnej od spełnienia tychże wymogów – innymi słowy: zdejmują ciężar kontroli z barków, i tak już przepracowanych, i nie do końca obeznanych z tematem funkcjonariuszy celnych, przekazując go wyspecjalizowanym służbom krajowym. Nasz bezlitosny ustawodawca, w art. 2 ust. 1 oraz 54 ust. 1 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej, wymaga od organów KAS, aby nadzorowały „przestrzeganie przepisów z zakresu ochrony zdrowia zwierząt oraz bezpieczeństwa produktów pochodzenia zwierzęcego, ochrony roślin, środków ochrony roślin oraz jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, w zakresie należącym do właściwości Inspekcji Weterynaryjnej, Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa oraz Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (…)”. W efekcie, niejednokrotnie jeden i ten sam towar jest na granicy badany niezależnie przez trzy różne organy kontrolne (nie wliczając w to urzędu celnego). Każda inspekcja ma swoje widzimisię i każda wymaga od wszystkich jak leci, aby towar był dostosowany do naszych krajowych norm, nawet, jeśli towar jest finalnie przeznaczony na rynek innego kraju Unii Europejskiej. Odprawa celna wydłuża się niemiłosiernie, a importer ponosi dodatkowe koszty.
„Kasa misiu, kasa!”
(Janusz Wójcik)
Każda inspekcja pobiera opłaty według własnego, skomplikowanego cennika. W przypadku inspekcji weterynaryjnej jest to rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie sposobu ustalania i wysokości opłat za czynności wykonywane przez Inspekcję Weterynaryjną, sposobu i miejsc pobierania tych opłat oraz sposobu przekazywania informacji w tym zakresie Komisji Europejskiej (Dz.U. 2013 poz. 388). Cennik Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa znajduje się w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 3 listopada 2015 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie stawek opłat za usługi świadczone przez Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa oraz za wydawanie paszportów roślin i formularzy paszportów roślin (Dz.U. 2015 poz. 1944). Cennik Sanepidu znajdziemy w dwóch rozporządzeniach Ministra Zdrowia: z 05.10.2017 r. (Dz.U. 2017 poz. 2012) oraz z 24.07.2019 r. (Dz.U. 2019 poz. 1511). Osoby zainteresowane stawkami za badania jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych muszą zaś sięgnąć do Dziennika Ustaw z 2015 r., gdzie pod pozycją 2328 znajduje się rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 16 grudnia 2015 r. w sprawie stawek opłat za dojazd do miejsca oceny, czynności związane z dokonaniem oceny, badania laboratoryjne i wydawanie świadectw jakości handlowej oraz sposobu i terminu wnoszenia tych opłat. Uff…
Konia z rzędem temu, kto obliczy, ile zapłaci za badania poszczególnych służb, szczególnie jeśli nakładają się one na siebie (co często ma miejsce w przypadku artykułów spożywczych w kombinacji: weterynaria – Sanepid – WIJHARS). W każdym razie, nie są to małe kwoty – w odniesieniu do jednego auta należy się liczyć z wydatkiem od kilkuset do grubo ponad tysiąca złotych. Zaś w przypadku przesyłek importowanych drogą morską, należy do tego dodać kilkaset złotych z tytułu wystawienia kontenera do kontroli w porcie.
„Pieniądze to nie wszystko”
(Juliusz Machulski)
Jak się okazuje, strona materialna nie jest w całej tej układance najgorsza. Największym zmartwieniem importerów jest fakt, iż poszczególne inspekcje żyją własnym życiem, nie uwzględniając faktu, iż granica jest czynna całą dobę. W zależności od przejścia granicznego i rodzaju służby kontrolnej, inspekcje towaru są wykonywane w różnych porach, zwykle tylko w dzień, z pominięciem dni świątecznych. Towar nie może zaś opuścić przejścia granicznego (lub portu) dopóki nie uzyska stosownego świadectwa weterynaryjnego, fitosanitarnego lub sanitarnego. Jedynie kontrola WIJHARS nie jest wymagana od razu na granicy i może zostać dokonana w miejscu odprawy ostatecznej.
WIJHARS, nawiasem mówiąc, w przeciwieństwie do innych organów kontrolnych, nie rezyduje na granicy, lecz swoje działania realizuje poprzez lotnych inspektorów, obsługujących nierzadko pół województwa, za to tylko od poniedziałku do piątku i jedynie w wymiarze 8 godzin dziennie. W tej sytuacji, skoordynowanie wszystkich czynności kontrolnych, niezbędnych do dokonania zgłoszenia celnego, może być prawdziwą drogą przez mękę, a importer, oprócz konieczności wysupłania kilkuset złotych, musi się liczyć również z perspektywą dłuższego postoju samochodu na granicy lub w miejscu odprawy celnej.
Importer powinien również, przed sprowadzeniem towaru na obszar Unii Europejskiej, sprawdzić czy przejście graniczne, z którego zamierza skorzystać jest wyposażone w placówkę danej inspekcji, której badania będą niezbędne do przekroczenia granicy. Nie jest bowiem tak, że na każdym przejściu wszystkie służby znajdziemy. Dla skołowanych importerów i spedytorów prezentujemy zatem poniżej krótką ściągawkę.
Inspekcja Weterynaryjna:
- Granica z Rosją: Bezledy (RU Bagrationowsk), transport drogowy.
- Granica z Białorusią: Koroszczyn (BY Kozlovichi), transport drogowy; Kobylany (BY Brest), transport kolejowy; Kuźnica Białostocka (BY Bruzgi), transport drogowy i kolejowy.
- Granica z Ukrainą: Hrubieszów (UA Izov), transport kolejowy; Hrebenne (UA Rawa Russka), transport drogowy; Medyka (UA Mostiska), transport kolejowy; Korczowa (UA Krakowiec), transport drogowy; Dorohusk (UA Jagodin), transport drogowy i kolejowy.
- Granica morska: Gdańsk, Gdynia, Elbląg, Szczecin, Świnoujście, Kołobrzeg.
- Porty lotnicze: Warszawa-Okęcie.
PIORiN:
- Granica z Rosją: Bezledy (RU Bagrationowsk), transport drogowy; Braniewo (RU Mamonowo), transport kolejowy.
- Granica z Białorusią: Koroszczyn (BY Kozlovichi), transport drogowy; Kobylany (BY Brest), transport kolejowy; Kuźnica Białostocka (BY Bruzgi), transport drogowy i kolejowy; Bobrowniki (BY Berestowica), transport drogowy; Siemianówka (BY Świsłocz), transport kolejowy.
- Granica z Ukrainą: Hrubieszów (UA Izov), transport kolejowy; Hrebenne (UA Rawa Russka), transport drogowy; Medyka (UA Mostiska), transport kolejowy; Korczowa (UA Krakowiec), transport drogowy; Dorohusk (UA Jagodin), transport drogowy i kolejowy.
- Granica morska: Gdańsk, Gdynia, Szczecin, Świnoujście, Elbląg.
- Porty lotnicze: Warszawa-Okęcie, Rzeszów-Jasionka.
SANEPID:
- Granica z Rosją: Bezledy (RU Bagrationowsk), transport drogowy, Braniewo (RU Mamonowo), transport kolejowy, Gołdap (RU Gusiew), transport drogowy, Gronowo (RU Mamonowo), transport drogowy.
- Granica z Białorusią: Bobrowniki (BY Bierestowica), transport drogowy, Kukuryki (BY Kozlovichi), transport drogowy, Kuźnica Białostocka (BY Bruzgi), transport drogowy i kolejowy, Terespol / Kobylany (BY Brest) transport drogowy i kolejowy.
- Granica z Ukrainą: Dorohusk (UA Jagodin), transport drogowy i kolejowy, Hrebenne (UA Rawa Russka), transport drogowy i kolejowy, Hrubieszów (UA Izov), transport kolejowy, Korczowa (UA Krakowiec) transport drogowy, Medyka (UA Szeginie), transport drogowy, Medyka (UA Mostiska), transport kolejowy.
- Granica morska: Gdańsk, Gdynia, Kołobrzeg, Szczecin, Świnoujście, Elbląg.
- Porty lotnicze: Gdańsk-Rębiechowo, Poznań-Ławica, Katowice-Pyrzowice, Rzeszów-Jasionka, Warszawa-Okęcie, Kraków-Balice, Szczecin-Goleniów, Wrocław-Strachowice.
Rzut oka na powyższe zestawienie wskazuje istniejące „białe plamy”, utrudniające życie importerom, np.: ze wszystkich polskich lotnisk badania weterynaryjne można zrobić jedynie na Okęciu; weterynarza nie ma również na dość popularnym przejściu granicznym z Białorusią w Bobrownikach; na drogowym przejściu granicznym z Ukrainą w Medyce nie ma ani kontroli fitosanitarnej, ani weterynaryjnej, podobnie jak na najnowocześniejszym przejściu drogowym na granicy z Rosją w Grzechotkach. Samochód przewożący towary podlegające stosownej kontroli, który trafi na taką białą plamę, może utknąć na „ziemi niczyjej” pomiędzy dwoma krajami, nie mogąc ani wjechać do kraju przeznaczenia, ani cofnąć się do miejsca wyjazdu (bo i w innych krajach są odpowiednie przepisy fitosanitarne i weterynaryjne).
Innym rodzajem „białej plamy” jest niedostosowanie przepisów Sanepidu do potrzeb importerów wprowadzających towary na obszar Polski poprzez przejścia graniczne zlokalizowane w innych krajach Unii. O ile bowiem, na granicy UE mogą oni dokonać wszelkich formalności związanych z kontrolą fitosanitarną i weterynaryjną, o tyle świadectwa Sanepidu, który jest naszą krajową instytucją, tam nie uzyskają. Zgodnie z art. 80 ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia: Art. 80. 1. Graniczne kontrole sanitarne są przeprowadzane, z uwzględnieniem wymagań określonych w art. 16 rozporządzenia nr 882/2004:
- przez państwowych granicznych inspektorów sanitarnych – na przejściach granicznych określonych na podstawie art. 83 ust. 2 pkt 1;
- przez państwowych powiatowych inspektorów sanitarnych lub państwowych granicznych inspektorów sanitarnych właściwych ze względu na miejsce przeznaczenia towarów, siedzibę importera albo odbiorcy towarów, zgodnie z danymi wskazanymi we wniosku o dokonanie granicznej kontroli sanitarnej lub określonych w dokumentach przewozowych towarzyszących towarom.
Tak więc, import towaru do Polski przez przejście graniczne zlokalizowane w innym kraju UE, powoduje w konsekwencji, iż badanie towaru powinien przeprowadzić inspektor sanitarny właściwy ze względu na miejsce przeznaczenia towarów, siedzibę importera albo odbiorcy towarów. Takie rozwiązanie nie przewiduje sytuacji, w której odprawa celna jest dokonywana w innym oddziale celnym, niż ten właściwy miejscowo dla siedziby importera lub miejsca przeznaczenia towarów; tymczasem przy obecnym skomplikowaniu łańcucha dostaw sytuacje takie są powszechne, dopuszczają takie rozwiązanie także przepisy prawa celnego. Ponadto, powiatowe inspektoraty Sanepidu funkcjonują w innej rzeczywistości, w oderwaniu od wyzwań dzisiejszej logistyki i nie rozumieją np., że wymóg awizacji na 2 dni robocze przed przybyciem towaru jest często nie do spełnienia – tak samo, jak nie jest normalne żądanie, aby samochód, który bez takiej awizacji przybył, odczekał owe ustawowe dwa dni, aby wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.
„Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”
(przysłowie polskie)
Fakt, iż system funkcjonowania służb kontrolnych jest kulą u nogi polskich (i nie tylko polskich) importerów, jest w branży powszechnie dostrzegany. Co ciekawe, z inicjatywą wprowadzenia pewnych innowacji w tym chaosie, wyszły nie zainteresowane służby, lecz… Ministerstwo Finansów. Mniej więcej 7 lat temu w resorcie pojawiła się idea “jednego okienka”, promująca rozwiązanie, iż odpowiednie służby kontrolne (Służba Celna, Graniczny Lekarz Weterynarii, Inspekcja Sanitarna i Fitosanitarna) będą zamieszczać informacje o przeprowadzonych przez siebie kontrolach w jednym systemie, zapewniającym on-line informacje o kontroli towaru znajdującym się w danym kontenerze, o zakończeniu procedury kontroli z wynikiem pozytywnym i wystawieniu odpowiednich świadectw. Rozwiązanie to funkcjonuje w niektórych portach, stanowiąc pewną – niewielką – ulgę dla wszystkich zainteresowanych stron, bo same mechanizmy kontroli wszak nadal pozostają te same…
Na innych przejściach granicznych natomiast, wszystko działa tak samo kulawo, jak i lata temu.
„Polska potrzebuje zmiany!
(Andrzej Duda)
Obecną sytuację można zdiagnozować w kilku krótkich punktach:
- Służb kontrolnych jest w Polsce zbyt dużo.
- Niektóre inspekcje dublują te same czynności (np. Sanepid i WIJHARS).
- Czas i system pracy służb kontrolnych jest niedostosowany do potrzeb klientów.
- Poszczególne służby kontrolne pracują w izolacji od innych służb.
- Wymóg, aby towary uzyskały świadectwa sanitarne oraz świadectwa jakości handlowej przed ich dopuszczeniem do obrotu, wydłuża czas odprawy towaru i znacznie podraża koszty importu.
W ślad za tą diagnozą, można też określić kilka propozycji zmian, które ulżyłyby doli importerów:
- Należy zweryfikować konieczność utrzymywania służb kontrolnych w ich obecnej liczbie i kształcie.
- Prawdopodobnie, z powodzeniem można zredukować liczbę służb kontrolnych, a ich zadania przekazać „konkurencyjnym” inspekcjom.
- Czas pracy i system pracy inspekcji powinien być dostosowany do rytmu pracy przejść granicznych – czyli powinny one pracować całodobowo, 365 dni w roku.
- Poszczególne służby kontrolne powinny ze sobą współdziałać, w celu zmniejszenia uciążliwości kontroli, a tam gdzie jest to możliwe – wykonywać pewne podstawowe czynności na zasadzie wzajemności.
- W celu realizacji postulatu z punktu 4, wszystkie organy kontrolne powinny podlegać temu samemu ministrowi, który ustanowiłby urząd koordynujący ich działania lub scalił je w jeden organizm.
- Rozwiązanie „jednego okienka” powinno zostać upowszechnione wszędzie tam, gdzie jest to możliwe i uzasadnione (w szczególności na wszystkich przejściach granicznych).
- Przepisy dotyczące właściwości miejscowej organów Sanepid powinny zostać zmienione w ten sposób, aby w przypadku odprawy celnej w danej lokalizacji, miejscowy Sanepid był również właściwy miejscowo do dokonania badań i wystawienia świadectw.
- Dla towarów importowanych należy znieść obowiązek awizacji towaru do Sanepidu z 48-godzinnym wyprzedzeniem.
- Wymóg, aby towary uzyskały świadectwa sanitarne oraz świadectwa jakości handlowej przed ich dopuszczeniem do obrotu w rozumieniu przepisów prawa celnego, należy zastąpić wymogiem, aby towary musiały uzyskać odpowiednie świadectwa przed wprowadzeniem ich do obrotu handlowego.
- Należy odbiurokratyzować niektóre wymogi formalne dotyczące składania wniosków (zrezygnować z obowiązku przedkładania upoważnień, przyjmować wnioski przesyłane pocztą elektroniczną, wprowadzić świadectwa podpisywane elektronicznie i dostarczane do zainteresowanych stron drogą mailową).
„Wszyscy zgadzają się ze sobą a będzie nadal tak jak jest”
(Elektryczne Gitary).
Oczywiście, nie ma się co czarować, że cokolwiek się zmieni. Jestem przekonany, że nawet za 100 lat kierowca będzie tak samo biegał po przejściu granicznym, od jednej inspekcji do drugiej, jak biega teraz. No, może co najwyżej zostaną wprowadzone numerkomaty, albo pojawią się krzesełka, na których będzie można przysiąść, czekając 5 godzin na załatwienie formalności.
Dla wszystkich importerów przerażonych wizją współpracy z granicznymi inspekcjami mam jednak i dobrą wiadomość – Rusak Business Services pomaga w załatwieniu wszelkich świadectw organów kontrolnych dla naszych Klientów.
* Cytaty za: www.wikiquote.org