E-myto sieje strach

E-myto sieje strach

1 lipca 2011 r. został wprowadzony elektroniczny pobór opłat za przejazd pojazdami o DMC powyżej 3,5 t na poszczególnych drogach publicznych. Pomimo wielomiesięcznego planowania i wprowadzania systemu w życie, już po kilku miesiącach obowiązywania tegoż systemu, wyszło na jaw...

Pomimo wielu sygnałów ze strony niezależnych instytucji, system elektronicznego poboru opłat (dalej zwany viaTOLL) miał zostać wprowadzony w tak krótkim czasie, w jakim nigdy wcześniej w Europie nie został wprowadzony. Z tego powodu firma, która wygrała przetarg na wprowadzenie odpowiedniego systemu, a także jego późniejsze funkcjonowanie, nie przeprowadziła niezbędnych testów i analiz działania viaTOLL. Skutkiem tego, od kilku miesięcy w branży transportowej krąży ciągle jeden i ten sam temat – problemy z e-mytem.

Niepewność i ryzyko

Wielu przewoźników, pomimo wyposażenia pojazdów w odpowiednie urządzenia, mające na celu komunikowanie się z bramownicami zainstalowanymi nad drogami publicznymi i pobieranie odpowiednich opłat za przejazd pojazdu po danym odcinku drogi, opłacenia należności w systemie przedpłaconym (tzw. pre pay) nie może spać spokojnie i prowadzić działalności transportowej. Wprowadzony system zawiera tak dużą ilość błędów zarówno technologicznych jak i prawnych, że wielu przewoźników jak i kierowców mocno zastanawia się na dalszym prowadzeniem transportu drogowego. Niepewność i ryzyko wielotysięcznych kar, które ciężko przewidzieć i których praktycznie nie da się uniknąć, powodują słuszną niechęć ze strony firm transportowych.

Wielokrotne pobieranie opłat

W ciągu ostatnich kilku miesięcy wielu przewoźników zgłaszało problem wielokrotnego pobierania opłat za ten sam przejazd pod bramownicą. Przewoźnicy z całego kraju zgłaszali problem pobierania opłat przez system viaTOLL kilka, a nawet kilkaset razy za ten sam przejazd. Dochodziło do absurdalnych wręcz naliczeń gdzie 1 pojazd za przejazd pod 1 bramownicą został obciążony 200 krotnością opłaty za przejazd. To z kolei powoduje, że firmy transportowe nie są w stanie przewidzieć, czy dana nadpłacona kwota wystarczy na spokojne i legalne poruszanie się pod drogach, a już na pewno nie są w stanie przewidzieć na jak długo ta nadpłacona kwota wystarczy. Wielu przewoźników zgłaszało problem do operatora system viaTOLL o bezpodstawnym i wielokrotnym naliczaniu opłat za ten sam odcinek drogi, jednakże zanim operator zdążył rozpatrzeć reklamację i zwrócić niesłusznie pobrane kwoty często dochodziło do sytuacji gdzie nieświadomy całego procederu kierowca został obciążony karą finansową w wysokości 3 tys. zł za każdy przejazd pod bramownicą, ponieważ wcześniej niesłusznie pobrane opłat „wyczerpały” nadpłacony limit.

O ile kwestia cywilnoprawnego roszczenia odszkodowawczego przewoźnika (tudzież kierowcy) wobec operatora system viaTOLL wydaje się przesądzona i w miarę łatwa do udowodnienia, o tyle w przypadku nałożenia kary przez organy państwowe, przyczynienie się operatora viaTOLL i ewentualne żądanie anulowania kary, w wielu przypadkach dochodzących do kilkudziesięciu tysięcy złotych, nie jest taka oczywista, albowiem przewoźnik powinien na tyle przewidzieć, zapobiegać i „nadpłacić” konto danego urządzenia viaBOX aby nie dochodziło do poruszenia się pojazdu bez opłaty za przejazd.

Kierowca „kozłem ofiarnym”

Kolejnym problemem jaki na co dzień dotyka przewoźników to technologiczne niedociągnięcia i problemy samych urządzeń przekazanych w ramach viaTOLL. Pomimo zainstalowania, opłacenia i używania zgodnie z przeznaczeniem urządzenia viaBOX dochodzi do notorycznych „braków w komunikacji” pomiędzy urządzeniem w pojeździe a bramownicą. Konsekwencją tego organy kontrolujące np. poprzez zdjęcia wykonywane przez system monitoringu zainstalowany wraz z bramownicami, nakładają kary po 3 tys. zł za każdy przejazd pod bramownicą bez uiszczenia opłaty. Słuszne są zarzuty przewoźników, a de facto kierowców, w zakresie kar, których pierwotną przyczyną była techniczna wadliwość samego systemu. Trudno jest uznać aby kierowca, który prowadzi pojazd powinien, a zarazem miał techniczną możliwość skutecznego sprawdzenia czy system viaTOLL działa poprawnie. Niestety wprowadzone przepisy w sposób absolutnie oderwany od rzeczywistości, bezwarunkowo nakazują nakładać kary na kierujących pojazdami. I to jest kolejny absurd wprowadzonego systemu, gdzie za „niedociągnięcia technologiczne systemu”, brak uiszczenia opłat przez firmy transportowe, karani są „Bogu duch winni” kierowcy. Oczywiste jest, że kierowca, który nie jest zobowiązany do ponoszenia samych opłat oraz nie ma wpływu na działanie urządzeń, staje się swego rodzaju kozłem ofiarnym całego systemu.

Kara w dniu kontroli

Niestety praktyka organów kontrolnych także pozostawia wiele do życzenia. Nie wiadomo dlaczego w pierwszym okresie kontrolnym organy wydawały decyzję o nałożeniu kary już w dniu kontroli, przez co „zaskoczony” całą sprawą kierowca wielokrotnie miał ograniczony wpływ na możliwość odwołania się lub złożenia wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy. Organy kontrolne, które już w trakcie kontroli na drodze nakładały kary, nie dawały kierowcom żadnych szans na wykazanie ani udowodnienie swojej racji, czy tym bardziej żądanie „anulowania” kary. Nie dość, że wprowadzony system elektronicznego poboru opłat pozostawia wiele do życzenie zarówno pod względem technologii użytych urządzeń, formy rozliczeń, prawidłowego naliczania opłat i przypisania pojazdów do danej kategorii emisji spalin, to jeszcze przepisy jednoznacznie i bezwarunkowo za „całe zło”, jakie może być związane z funkcjonowaniem samego systemu, obciążają kierowców.

Na domiar złego organy kontrolujące, które (jak wynika z wypowiedzi części ich reprezentantów) są świadome istniejącego absurdu nie pomagają skontrolowanym kierowcom i już w dniu kontroli nakładają karę finansową, co w mojej ocenie jest zaprzeczeniem podstawowych zasad wynikających z kodeksu postępowania administracyjnego i dwuinstancyjności w procesie odwoławczym. Ponadto ustawa o drogach publicznych stanowi o nakładaniu kar za przejazd po drodze krajowej bez uiszczenia opłaty, a nie za „przejazd odcinka drogi krajowej bez opłaty”. Praktyka organów kontrolujących przy naliczaniu opłaty 3 tys. zł za każdą bramownicę jest co najmniej wątpliwa i niezrozumiała. Jest tylko kwestią czasu i zbiegu okoliczności kiedy jakiś kierowca z przyczyn losowych nie zdąży złożyć odwołania w swojej sprawie, przez co jego sytuacja i możliwość uniknięcia zapłaty kary, nałożonej w wątpliwej sprawie, będzie mocno utrudniona.

 

 

Poleć ten artykuł:

Polecamy