Minimum mamy za sobą
Pod koniec maja przepytaliśmy kilka osób z branży transportowej i logistycznej na temat działań związanych z koronawirusem. Pełne zestawienia w bieżącym wydaniu Truck&Business Polska, dziś prezentujemy odpowiedzi Krystyny Wierus i Rafała Nowakowskiego z Hegelmann Poland.

Działania w firmie.

Krystyna Wierus. – Wprowadziliśmy szereg reguł, dzięki którym nie mieliśmy do tej pory żadnego przypadku zachorowania. Kierowcy zostali wyposażeni w środki ochrony osobistej, ograniczyli do minimum kontakt z magazynami oraz obsługą magazynów, poza tym stosują zasadę zachowania bezpiecznej odległości. Pracownicy biurowi otrzymali maseczki, a osoby mające kontakt z dokumentami zewnętrznymi – rękawice. Wśród części pracowników biurowych zastosowaliśmy pracę zmianową, aby zmniejszyć zagęszczenie w pomieszczeniach i ograniczyć kontakt interpersonalny. Ograniczyliśmy do koniecznego minimum wizyty w biurach osób trzecich.

Przychody i sytuacja firmy.

Rafał Nowakowski. – Aby zastopować rozprzestrzenianie się wirusa rząd wprowadził ograniczenia przemieszczania się osób oraz skrócił przestrzeń publiczną. Sytuacja ta zmieniła sposób funkcjonowania społeczeństwa. Ludzie zaczęli mniej wychodzić na ulice, do sklepów, nie mówiąc już o takich sprawach jak turystyka czy kultura. Wielkopowierzchniowe sklepy w ogóle musiały zamknąć działalność. Społeczeństwo skoncentrowało się na kupowaniu dóbr pierwszej potrzeby. Gospodarka to wielonaczyniowy twór mocno powiązany ze sobą, więc na skutki nie trzeba było długo czekać. Popyt detaliczny spadł, tym samym producenci ograniczyli produkcję, a mając też na uwadze obostrzenia w związku ze zgromadzeniami, musieli ograniczać staffy swoich załóg.  
Jako firma transportowa, dostawca usług automatycznie odczuliśmy konsekwencje tego stanu rzeczy i to już w kwietniu. Szczególnie widać różnicę pomiędzy marcem 2020 a kwietniem 2020. Sytuacja firmy na razie jest stabilna, ale jeśli to dłużej potrwa, mogą wystąpić długotrwałe konsekwencje. Straciliśmy wartość ceny na rynku oraz popyt. Zaostrzyły się kryteria jakościowe dostaw, głównie pod kątem sterylności. W zmniejszeniu kosztów trochę pomogło tańsze paliwo, co wymusił spadek popytu.

Tendencje rynkowe.

Rafał Nowakowski. – Jeśli podaż usług transportowych będzie przewyższała popyt, wówczas będziemy mieć niską atencję do podwyżek cen za usługi. Obserwujemy wręcz typowy spadek wartości i liczby zleceń. Sytuacja się unormuje dopiero w IV kwartale 2020 roku, jeśli zostanie opanowana sytuacja epidemii i zniesione rządowe obostrzenia. Producenci chcą skompensować straty typową elastycznością cenową. Liczba zleceń może będzie niewiele niższa, ale cena będzie stosunkowo mniejsza. Optymiści widzą już pewne sygnały z rynku: trzeba produkować, handlować, robić usługi aby przetrwać i moim zdaniem to myślenie jest jak najbardziej właściwe. Cena w maju powoli idzie do góry – jesteśmy pełni nadziei, że rynek będzie chciał wrócić do normalności. 

Prognoza branżowa.

Rafał Nowakowski. – Trudno ocenić, czy nastąpią spektakularne upadki, pewnie sytuacja dobije już leżących. Inaczej wygląda sprawa z przejęciami – usługi transportowe to “niełatwy kawałek chleba” więc niejeden się zastanowi czy nie robić czegoś łatwiejszego, bardziej rentownego. Na tym rynku nie ma marazmu, ale wysoka dynamika. Moim zdaniem nie idzie on w kierunku obniżania jakości usług. Wręcz przeciwnie, wygrywa ten, który jest bardziej odpowiedzialny, lepszy, szybszy. 
Aktualnie nastąpiła głęboka korekta rynku – „minimum” raczej mamy za sobą. Choć nie wiemy jeszcze o drugiej fali ewentualnej epidemii na jesień/zima 2020. Na największe zyski mogą liczyć producenci żywności, produktów medycznych i wszystkiego, co chroni życie. Nie obawiam się o usługi transportowe, bo te towary musi jednak ktoś dostarczyć. Jeśli pytamy o cenę za usługi – to wg mnie w długiej perspektywie czasu ona będzie musiała iść do góry. Ważne tylko, aby społeczeństwo nie ubożało. Najbardziej wrażliwym na kryzysy są branże takie jak turystyczna, hotelarska, gastronomia czy też rozrywkowa. 

Zawsze powstaje coś nowego, taki jest charakter człowieka, żeby tworzyć. Najbardziej na izolacji zarobią usługi e-commerce oraz nowe sposoby dostarczenia swoich towarów bezpośrednio do nabywców. Na przykład restauracje zaczęły wozić posiłki do domów a fryzjerzy jeździć do klientów.

Kryzys.

Krystyna Wierus. – Tego, jaka będzie skala kryzysu w skali globalnej na razie nie da się dokładnie wyszacować. Niewątpliwie są branże, którym bardzo ciężko będzie podnieść się po ustaniu epidemii, bardzo wielu przedsiębiorców już zamknęło swoje firmy. Transport łączy wiele gałęzi gospodarki od handlu po wszelkiego rodzaju usługi, dlatego tak ważne jego sprawne działanie. W naszej ocenie, kryzys najbardziej odczują małe przedsiębiorstwa, dysponujące niewielką flotą, tym samym mające ograniczone możliwości przewozowe. Prawdopodobnie to one przejdą najcięższe perturbacje. Duże firmy wygrywają skalą działalności i szerokim zakresem działania. Pojawiają się informacje o stopniowym odmrażaniu gospodarek, otwieraniu fabryk, co jest pocieszające, ale powrót do poprzedniej skali działalności to może być dłuższa perspektywa. 

Pozytywy koronawirusa.

Krystyna Wierus. – Trudno w tym ciężkim czasie znaleźć pozytywne zmiany jakie może przynieść koronawirus dla transportu, choć nie odczuwamy skutków epidemii aż tak drastycznie jak np. hotelarstwo czy gastronomia. Jedynie spadek cen paliwa – w naszej branży ma to istotne znaczenie, niestety pomału widać już, że nie jest to zmiana długotrwała.   

Co zapamiętamy.

Krystyna Wierus. – Puste ulice, szczególne na początku stanu epidemicznego w Polsce, zamknięte urzędy, szkoły, kina, restauracje. Zamknięte granice, kontrole sanitarne kierowców i ich ciągłe kwarantanny w związku z powrotami z zagranicy do pracy. Ponadto ogólnie krążące pytania: ile taki stan jeszcze potrwa i jak to będzie kiedy epidemia się skończy.

Poleć ten artykuł:

Polecamy