Na karuzeli transportowej
Tym razem warto zastanowić się nad kolejnym elementem ubezpieczeń transportowych, a mianowicie specyfiką listu przewozowego.Maj to miesiąc przez wielu uznawany za jeden z najpiękniejszych momentów roku. Dojrzałej wiosny zwiastującej ciepłe (zawsze mamy taką nadzieję) lato...
Maj to miesiąc przez wielu uznawany za jeden z najpiękniejszych momentów roku. Dojrzałej wiosny zwiastującej ciepłe (zawsze mamy taką nadzieję) lato. To czas również pierwszych imprez plenerowych, grilla, wypadów długo weekendowych. To również okres…. początku sezonu dla objazdowych wesołych miasteczek. A tam wiadomo – karuzele obrotowe, wirujące, pionowe, samochodziki, przeróżne barakowozy z tunelami śmiechu, strachu. Dla tego, kto się wybrał – jest miło. Wsiadamy w fotelik karuzeli i bawimy do szaleństwa. A jak to się ma do transportu? Ano ma….
Zakręceni w zlecenia
Czyż w transporcie nie jest podobnie? Szukamy zleceń, negocjujemy, jeździmy, czekamy na wynagrodzenie za fracht. Wszystko się ładnie toczy, rzekłbym – hula. Jest równie miło. Tylko gdzie te szaleństwo karuzelowe? Ha! A i owszem – ono też się znajdzie. Gdzie? A choćby we wspomnianym na wstępie liście przewozowym.
Ile pozycji w liście tyle i popełnianych błędów. Nie? No to proszę, pierwsze z brzegu: nadawca, odbiorca, przewoźnik, przewoźnik dalszy. Karuzela się rozpędza. Kto chętny na wolne krzesełko? Gdzie kogo wpisać? Kto nie może i poczeka w kolejce?
Sprawa z listem przewozowym wydaje się wszak tak banalna. Dwadzieścia cztery pozycje, literalnie nazwane. Nic tylko uzupełnić. Trudne? Dla kogo? No właśnie, pierwsze podstawowe pytanie. Kto ma się podjąć tego zadania? Zweryfikujmy sami – czy to na pewno w gestii przewoźnika? Nie czyń przewoźniku drugiemu, co to tobie niemiłe. Nie zwalniajmy, nie zastępujmy nadawcy z jego roli.
Poruszyliśmy nadawcę. Jeżeli został on wpisany, faktyczny nadawca – to dobrze. Przynajmniej wiesz, przewoźniku, od kogo realizować dodatkowe instrukcje podczas przewozu. Ale może jednak nadawca to nie nadawca ? Tylko taki „przebierany”, na niby? Może spedytor bawi się w nadawcę? A może inaczej – spedytor nie chce się przyznać, iż wstąpił w obowiązki nadawcy? A może inny przewoźnik ucieka od stanu faktycznego i dalej chce tylko być przewoźnikiem, a nie dodatkowo nadawcą? Nie wiem – przy szkodzie wszystko wychodzi na jaw. Pytanie, drogi przewoźniku, czy Twoja umowa ubezpieczenia jest przygotowana na taką sytuację.
Odbiorca
Odbiorca. Pozycja z listu teoretycznie milej kojarzona. Wszak odbiorca to dowiezienie szczęśliwie ładunku do miejsca przeznaczenia – to twój sukces. Zrealizowane zlecenia, pieniążki można powoli (tutaj powoli nie ma niestety ograniczenia czasowego) sobie budżetować. Ale zaraz… Czy ostatnie prawo głosu nie jest w rękach odbiorcy? Czy to nie on staje się teraz weryfikatorem, bardzo często mocno subiektywnym co do stanu dostarczonego ładunku? A tym samym ponownie list przewozowy idzie w ruch. Stosowne wpisy pojawiają się w liście. Zgadzamy się z nimi? Tak/Nie. Tutaj pole popisu dla kierowcy. Może kontr-wpis? Może uzupełnienie informacji? Może własna notatka? Może …. Już za późno, bo dużo wcześniej nie było odpowiedniej reakcji informacyjnej ze strony kierowcy? Nie wiem… zdarzenie, szkoda, roszczenia i nadto twoja polisa wszystko potem zweryfikuje.
Kolejna pozycja na liście przewozowym – miejsce przeznaczenia. Powiesz – jakież to trywialne. Wpisuje się w nawigację i start. Pędem do mety. Nie przeczę. Aby nasza karuzela śmielej pędziła, powiążmy temat teraz z nadawcą. Okazuje się w trakcie, iż miejsce przeznaczenia ulega zmianie. Ale dla kogo? Dla Ciebie przewoźniku? Dla kierowcy? Albo inaczej – kto kogo poinformował? Idąc dalej – kto kogo ma prawo poinformować? W jakiej formie? Zabezpieczyłeś się polisowo? Nie? A powinieneś, bo to ryzyko szkody całoładunkowej.
Gdzie jest haczyk?
I to co lubię. Pole numer 16 i 17. Karuzela wiruje. Przewoźniku, na które krzesełko siadasz? A może zmieniasz karuzelę? I wystawiasz swój list przewozowy? Napisałem, iż chodzi o to, co lubię. A to dlatego, iż od strony ubezpieczeniowej – zawartość tych pól – jest wprost niemiłosiernie wykorzystywana przez ubezpieczycieli. Można powiedzieć, iż niejednokrotnie to rzeź niewiniątek. Ubezpieczyciele w sposób doskonały wykorzystują twój błąd/niepoprawność/niewiedzę/uległość wpisu w pole 16 lub 17. Ten sam ubezpieczyciel, ten sam ładunek (co do gatunku), ta sama trasa – ale różne wpisy w polu 16 lub 17.
Raz z uznaniem wypowiesz się o przyznanym odszkodowaniu – innym razem do szewskiej pasji doprowadzi Cię odmowa. A przecież to cały czas Ty – analogicznie zlecenie. Ale jak wspomniałem, diabeł tkwi w szczegółach. Czy jesteś wpisany, w którym polu – a może czy powinien być wystawiony nowy list przewozowy lub winien jesteś wystawienia nowego listu? Różnorodność możliwości, uzależniona od stanu faktycznego, istoty zleceń – naprawdę niemała. Ale pytanie jest nadal to samo – czy Twoja umowa cię zabezpiecza? Czy przewiduje różny charakter podobnych, a jednak zgoła odmiennych zleceń? Czy Twoja umowa zabezpiecza Cię … od błędów w wpisach w list przewozowych drugiej strony, za które Ty ponosisz konsekwencje? Sugeruję – sprawdź, dopytaj. Albo idź dalej – nie pozostań wierny słowom pośrednika, który ubezpieczy Ci zapewne doskonale i dom, i samochód oraz nnw, a także tak specjalistyczny produkt jak OC przewoźnika. Zajrzyj w swoją umowę ubezpieczenia, ogólne warunki ubezpieczenia, klauzule dodatkowe. Zobaczysz – uwierzysz, prawda?
Liczy się bezpieczeństwo
Przewoźniku, to co przedstawiłem powyżej, to wycinek najczęstszych błędów i nieścisłości pojawiających się w wystawianych, przyjmowanych listach przewozowych. Konsekwencje zarówno natury prawnej, jak i szczegółowo – odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń, z tytułu wystawianego listu ponosisz Ty. Mniej to zawsze na uwadze.
Wiem, że wesołe miasteczko musi na siebie zarobić, karuzela ma się kręcić. Ale to nie zwalnia właściciela, aby choć w sposób minimalny poluzować sobie, pracownikom utrzymanie poziomu bezpieczeństwa. Na to nie ma miejsca, choćby w najmniejszym stopniu. Inaczej ktoś wypada z karuzeli… Tak samo jest w transporcie. List przewozowy to dokument. Im dokładniej, zgodnie ze sztuką wypełniony, tym Ty jesteś bezpieczniejszy, wiesz, jak się zachować podczas transportu, a kierowca jest poinstruowany, wiecie jak zachować się u odbiorcy.
W dobie szybkiego przepływu informacji, kiedy bardzo często istotne elementy nie są poruszone, kilka/kilkanaście zdawkowych wymian zdań na komunikatorze – i można działać. Ale pamiętaj, list przewozowy pełni funkcję: dowodową, legitymacyjną, instrukcyjną, informacyjną. Co więcej, za zapisami Konwencji CMR – uważa się, iż w braku przeciwnego dowodu, list przewozowy stanowi dowód i zawarcie umowy przewozu, jej warunków.
Z pewnością nie można oddzielić kwestii listu przewozowego od tematu ubezpieczeń. Trzeba się mieć naprawdę na baczności analizując otrzymany list przewozowy. Zakłady ubezpieczeń, ocierając się o zapisy klauzul niedozwolonych, z niezwykłą zaciętością i powtarzalnością bagatelizują stan faktyczny, tj. przewozu wykonywanego przez przewoźnika, którego de facto nie ma w liście przewozowym. Nie ustalają pozostałej dokumentacji, stanu rzeczy – literalnie brną w zapisy niepraktycznych zwrotów ogólnych warunków ubezpieczeń. Cel jest jasny od samego początku – odmowa odszkodowania.
A czy nie lepiej jednak „wytrącić z ręki” ten argument zakładowi ubezpieczeń i zabezpieczyć się odpowiednimi zapisami w swojej umowie ubezpieczenia? Dla mnie zdecydowanie rozwiązania prostsze i mniej kosztowne. Twój zakład ubezpieczeń nie chce tego zmienić? Nie chce jednak przedstawić oferty szytej na miarę? Potraktuj zatem go tak samo jak on Ciebie – zrezygnuj z niego. Zapewniam Cię, przewoźniku, że są inni, bardziej otwarci, akceptujący to „niesamowite ryzyko” i rozumiejący problemy przewoźnika.