(Nie)bezpieczne ciśnienie

(Nie)bezpieczne ciśnienie

Obowiązkiem opiekuna aut służbowych jest zadbanie o bezpieczeństwo kierowców i sprawność pojazdów. Jeden z często pomijanych aspektów stanowi prawidłowe ciśnienie w oponach. Aż 71 procent spośród 14 tysięcy pojazdów skontrolowanych dwa lata temu na zlecenie znanego producenta...

 

Przedstawiciele handlowi i niektórzy menedżerowie rocznie pokonują dziesiątki tysięcy kilometrów, dlatego w ich przypadku stereotypowe stwierdzenie: „sprawdzaj ciśnienie w oponach przed każda dłuższą podróżą” nabiera zupełnie innego znaczenia. Prawodawca nakłada na opiekunów aut firmowych obowiązek zapewnienia sprawności narzędzia, którym się posługują, więc chociażby dla własnej ochrony powinni oni przypominać ustnie, a najlepiej zawrzeć w regulaminie użytkowania samochodów firmowych stosowną adnotację dotyczącą kontroli ogumienia.

Dłuższa droga hamowania

Zużyte i źle napompowane opony wydłużają drogę hamowania, osłabiają przyczepność do jezdni i zmniejszają komfort jazdy. Do tego dochodzi także zwiększenie zużycia paliwa, szybsze ścieranie się opon (i konieczność szybszego zakupu nowego kompletu), czy ryzyko pęknięcia gumy w czasie jazdy. W dobie dbałości o optymalizację kosztów ma to wszystko niebagatelne znaczenie.

Za bardzo napompowana opona ma mniejszy kontakt z jezdnią, więc zwiększeniu ulega ryzyko poślizgu. Szybciej zużywa się wtedy środkowa część bieżnika i wyraźnie pogarsza amortyzacja. Za niskie ciśnienie powoduje szybsze niszczenie boków ogumienia i nadmierne rozgrzewanie gumy, co utrudnia panowanie nad pojazdem, zwiększa zużycie paliwa. Jak podaje Michelin, ciśnienie zaniżone o 0,5 bara lub więcej od zalecanej przez producenta oznacza duże zagrożenie bezpieczeństwa. Wartość o 30 procent niższa powoduje wzrost ryzyka wystąpienia aquaplaningu. Opór toczenia opon z ciśnieniem mniejszym o 1 bar wzrasta i prowadzi do wzrostu zużycia paliwa o około 6 procent. Ponadto, testy wykazują, że droga hamowania z prędkości od 90 km/h do 70 km/h wynosi 40 metrów przy ciśnieniu 2,0 bara, zaś przy ciśnieniu 1,0 bar – 45 metrów, czyli o 5 metrów więcej.

Czujniki pomogą

Czasem opona zużywa się nieregularnie. Niełatwo to zobaczyć, ale można poznać po regularnym miękkim stuku jaki wydaje uszkodzone koło. To najczęściej skutek złego wyważenia. Lekceważenie objawu doprowadzi z czasem do odsłonięcia i przerwania osnowy. Na nierównych drogach, w ogólnym hałasie, ostrzegawcze sygnały mogą dotrzeć do kierowcy zbyt późno.

Według danych niemieckiego Federalnego Instytutu ds. Drogownictwa. aż 32 procent wypadków, których bezpośrednią przyczyną były awarie opon, miało związek ze zbyt niskim ciśnieniem, zużyciem bieżnika albo wiekiem ogumienia. Często wymieniany jest też inny powód związany z niedbalstwem kierowcy: naderwanie osnowy spowodowane uderzeniem o wysoki krawężnik albo najechaniem na dziurę o ostrych krawędziach. A wiadomo jak prowadzący auta traktują mienie…

Niektóre samochody, szczególnie z segmentów wyższych, są wyposażone w czujniki ciśnienia. Stosowane w nich rozwiązania analizują prędkość obrotową kół (za słabo napompowane mają mniejszą średnicę, czyli obracają się szybciej) albo mierzą ciśnienie bezpośrednio wewnątrz opon.

„Zapas” to też koło

Sprawdzając ciśnienie nie należy zapominać również o kole zapasowym, jeśli znajduje się ono na wyposażeniu danego samochodu (bo w niektórych są stosowane zestawy naprawcze). – Każdy kierowca powinien umieć ocenić ogólny stan opon. Głębokość bieżnika, która nie powinna być mniejsza niż 1,6 mm łatwo oszacować przed codziennym uruchomieniem silnika. Delikatne przesunięcie dłonią po powierzchni jezdnej, kiedy jest sucho, rzecz jasna, pozwoli wyczuć nierównomierne zużycie – mówi Tomasz Korczyński z pomocy drogowej „Assistance 24h”.

Dlatego warto zrobić pracownikom choć krótkie szkolenie na ten temat. Najlepiej to zrobić w momencie wydawania pojazdu, gdy akceptuje on regulamin użytkowania auta. W razie potrzeby z pomocą mogą przyjść specjaliści z firm lub serwisów oponiarskich.

Fot. Fotolia

Pompowanie azotem

Wiele serwisów specjalistycznych proponuje pompowanie kół azotem zamiast powietrzem. Ten obojętny dla środowiska gaz ma duże cząsteczki, co powoduje wolniejsze ulatnianie się zawartości przez porowatą gumę. Azot w odróżnieniu od zawartego w powietrzu tlenu nie tworzy pary wodnej, a to przedłuża żywotność opon. Na przykład zdaniem przedstawicieli Euromaster pozwala to na zmniejszenie oporu toczenia i oszczędności paliwa do 10 procent, redukcję rachunków za naprawy, dzięki zmniejszeniu liczby napraw związanych z rozerwaniem opony, przedłużenie żywotności opon. Poza tym 3 razy rzadziej trzeba kontrolować ciśnienie w ogumieniu, zachowywana jest lepsza przyczepność do podłoża, związana z mniejszymi wahaniami temperatury i ciśnienia spowodowanymi głównie wilgocią zawartą w sprężonym powietrzu.

Poleć ten artykuł:

Polecamy