Przyszłość śledzenia przesyłek
Rozwój segmentu eCommerce szybko zmienia zakupowe nawyki. Usługi będące dla nas ważne, a może nawet kluczowe, zostaną wyeliminowane drogą technologicznej ewolucji. I co najważniejsze, to my konsumenci pełnimy funkcję dobru naturalnego, napędzając stale rosnącymi oczekiwaniami...
Nasze zamiłowanie do robienia zakupów przez Internet najlepiej oddaje fakt, iż segment eCommerce notuje rok do roku dwucyfrowe wzrosty i ani myśli zwalniać tempa. W końcu w sieci jest nie tylko taniej, ale również szybciej, bo asortyment z dziesiątków sklepów (często w ogóle nieobecnych w naszym kraju lub miastach) mamy w jednym miejscu, jak na dłoni. Możemy wybierać, przebierać i porównywać. Co więcej, nie brakuje testerów lub zwyczajnych internautów, którzy lubią zostawiać w sieci opinie na temat zakupionych towarów, więc przed sfinalizowaniem transakcji możemy je poczytać, aby uniknąć wpadki lub wybrać najlepszą możliwą opcję. Wszystkie te czynności wykonujemy przed monitorem, w domowym zaciszu, podczas przerwy w pracy lub – co zyskuje ostatnio na popularności – w dowolnym miejscu przy pomocy smartfona. Bez pośpiechu, bez nieprzemyślanych decyzji, z możliwością zwrotu na wypadek pomyłki. Właśnie w ten sposób – kupując, zamawiając, komentując i polecając – my konsumenci napędzamy zmiany nie tylko w procesie samej sprzedaży, ale także realizacji zakupionych w świecie wirtualnym produktów. Dzieje się tak, ponieważ oczekujemy coraz szybszych i coraz wygodniejszych dostaw. Kiedyś na paczkę ze sklepu internetowego czekało się tydzień albo nawet dłużej. Nie było dostaw kurierskich i paczkomatów. Teraz przesyłek oczekujemy nawet tego samego dnia i zdążyliśmy już zapomnieć, że było inaczej. Rozwój segmentu eCommerce bardzo szybko zmienia nasze przyzwyczajenia, nawet te stosunkowo świeże.
Wraz ze wzrostem popularności zakupów w sieci (z raportu Gemius na rok 2015 wynika, że 55 proc. ankietowanych kupiło coś online) rośnie również liczba sklepów internetowych. Chcąc zachęcić potencjalnych klientów do zakupów, kuszą cenami, promocjami, szerokim wachlarzem opcji wysyłki. Ten ostatni element staje się dla nas coraz ważniejszy. Nie chcemy długo czekać na zakupy, przegapić kuriera, uzależnić się od jego przyjazdu, nie mówiąc już o zbyt dużych kosztach. Nasze zamiłowanie do kupowania online motywuje do działania nie tylko sprzedawców, ale pośrednio również firmy kurierskie, które oferują nam szereg udogodnień. Wiele spośród nich jest płatnych, ale nas interesuje jedno szczególne i w dodatku darmowe – śledzenie przesyłki. Możliwość sprawdzenia, gdzie w danej chwili znajduje się zamówiony towar ma większe znaczenie dla segmentu B2B, niemniej jednak większość z nas lubi mieć tę wiedzę. Wystarczy wejść na stronę firmy kurierskiej, wpisać odpowiedni numer i wszystko staje się jasne. Ludzka natura daje wówczas o sobie znać – nie mająca większego znaczenia informacja cieszy i staje się coraz bardziej istotna. Zazwyczaj bowiem wiadomo, kiedy spodziewać się przesyłki, sami przecież staramy się wpisać taki adres i przybliżoną godzinę dostawy, aby kurier jednak zastał nas w mieszkaniu czy pracy. W praktyce rozum płata nam figla, a rozsądek przegrywa z ciekawością i podekscytowaniem towarzyszącym zakupom. Śledzenie przesyłek wciąż sprawdza się doskonale, ale na jak długo?
Wspomniałem, że możliwości związanych z dostarczaniem „paczek” jest mnóstwo. Za odpowiednią dopłatę możemy wybrać sobie dokładną godzinę dostawy, a nawet opcję na drugi lub na ten sam dzień. Ta ostatnia nie jest w Polsce często spotykana, ale są już sklepy, które dostarczą nam artykuły zakupione do określonej warunkami godziny jeszcze tego samego dnia. I nie chodzi o dostawy na terenie tego samego miasta, a odległości rzędu kilkuset kilometrów. Czy jest w tym coś dziwnego? Oczywiście, że nie. Skoro sklepy internetowe chcą być realną alternatywą dla stacjonarnych, w których towar wydawany jest na miejscu, to muszą go nam dostarczyć możliwe najszybciej. Wielu kupujących właśnie tego oczekuje. Doskonale zdają sobie z tego sprawie sklepy np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie dostawa tego samego dnia jest chętnie wybieraną opcją. Z raportu McKinsey&Company wynika, że 25 proc. konsumentów gotowych jest za nią dopłacić. Można śmiało założyć, że chętnych będzie coraz więcej. Nie tylko ze względu na nasze coraz większe oczekiwania, ale także popularyzację pewnych standardów, chęć konkurowania o względy konsumentów i w końcu dostępność nowych technologii.
Wspomniane popularyzacja standardów i konieczność podnoszenia konkurencyjności usług są czymś zupełnie oczywistym, dlatego warto przyjrzeć się nowym technologiom, które z czasem będą miały w obu znaczny udział. Tymi technologiami są m.in. drony – bezzałogowe pojazdy (raczej autonomiczne, a nie sterowane zdalnie), które być może zaczną wyręczać kurierów w dostarczaniu przesyłek z najkrótszym czasem realizacji. Firmy kurierskie będą się nimi posługiwać nie tylko w zatłoczonych miastach, ale również poza nimi. Świadczy o tym przykład zrealizowanej niedawno pierwszej dostawy z użyciem autonomicznej maszyny latającej. Co ciekawe, miejscem tej przełomowej dostawy nie był Nowy Jork, Szanghaj czy Londyn. Było nim Cambridge, a właściwie jego przedmieścia. To pilotażowe przedsięwzięcie – od złożenia zamówienia, do dostarczenia przesyłki na odległość kilkunastu metrów od domu – trwało zaledwie 13 minut. Owszem, wszystko odbyło się w wyjątkowo sprzyjających warunkach, niemniej jednak mamy do czynienia z realną zapowiedzią zmian, jakie czekają nas w niedalekiej przyszłości. Te przełomowe zmiany zwiastują również inne testy, jak chociażby niewielkich autonomicznych pojazdów, które do rozwożenia paczek w jednym z brytyjskich miast korzystały z chodników. Jest to zdecydowanie wolniejsza opcja, ale kto wie – może urzeczywistni się szybciej. Przyszłość dostarczania drobnych przesyłek nie będzie jednak wyłącznie „autonomiczna”. Volvo na przykład chce, aby kurierzy zostawiali paczki w bagażnikach jego samochodów. Miałyby to umożliwić proste rozwiązania konstrukcyjne oraz opcja sterowania samochodem z poziomu aplikacji na smartfona. O krok dalej poszła jedna z firm kurierskich i zaproponowała, by pod nieobecność odbiorcy przesyłki zostawiać w jego pustym mieszkaniu. Na razie nie wiemy, jak ze szczegółami wyobraża sobie techniczną realizację tego planu, ale łatwo z pewnością nie będzie.
Wszystkie wymienione przeze mnie pomysły są odważne, wszystkie należy dopracować, uregulować prawnie, ale każdy z nich może się ziścić i stać standardem. Mają one jeszcze jedną wspólną cechę – sprowadzają się do maksymalnego skrócenia czasu dostawy. I nie mam na myśli następnego, ani nawet tego samego dnia, a godziny albo nawet minuty. W niedalekiej przyszłości nie będziemy snuć planów związanych ze śledzeniem przesyłki, ponieważ ta usługa nie będzie nam zwyczajnie potrzebna. Może się bowiem okazać, że to kurierski dron wyśledzi nas i dostarczy paczkę w dowolne miejsce. Z kolei w nieco mniej futurystycznym scenariuszu kurier przywiezie paczkę po zaledwie kilku godzinach od złożenia zamówienia. Są to jednak wyłącznie spekulacje, a rzeczywistość może mieć wobec nas zupełnie inne plany.