Strach miał wielkie oczy
Branża meblarska na pandemii ucierpi mniej, niż się spodziewała. Na początku spadek produkcji sprzedanej sięgnął 35%., ale ostatecznie w całym roku może wynieść 3–6%. w porównaniu z 2019 rokiem. Druga fala pandemii budzi pewne obawy, ale o kondycji branży przesądzi utrzymanie wysokiego poziomu eksportu.
Jak podkreślają analitycy PKO BP w analizie sektorowej, branża meblarska była jedną z najwcześniej i najsilniej dotkniętych kryzysem związanym z pandemią. – Na początku produkcja sprzedana branży meblowej spadła o 35%. Zamknięte zostały wtedy wszystkie sklepy, w których meblarze sprzedają 90% swojej produkcji. Wszystkim się wydawało, że straty będą ogromne, ale sfera handlowa otworzyła się szybciej, niż się spodziewaliśmy. Ostatecznie szacujemy, że spadek produkcji sprzedanej w porównaniu z 2019 rokiem będzie na poziomie między 3 a 6%., czyli w granicach 3 mld zł – mówi agencji Michał Strzelecki, dyrektor biura w Ogólnopolskiej Izbie Gospodarczej Producentów Mebli (OIGPM).
To jeszcze nie normalność
Analiza PKO BP wskazuje, że w I kwartale przychody firm średnich i dużych były o 1,1%. niższe. Spadek w II kwartale był znacznie poważniejszy, bo produkcja sprzedana mebli była o 19% niższa, choć w poszczególnych miesiącach notowała duże wahania – w kwietniu spadła o ponad 50%., ale odbiła już w czerwcu (wzrost o blisko 20%).
Jak podkreśla ekspert, branża nie wróciła jeszcze do normalnej pracy. Z szacunków OIGPM wynika, że średnie wykorzystanie mocy produkcyjnych jest w granicach 60–70%., podczas kiedy przed pandemią było na poziomie 95%.
– W tym roku prawdopodobnie nie uda się wrócić do poziomu sprzed pandemii i przekroczyć 50 mld zł, które udało nam się osiągnąć w 2019 roku – mówi Michał Strzelecki.
Z danych OIGPM wynika, że najlepsza sytuacja jest w segmencie mebli mieszkaniowych, bo konsumenci, przebywając znacznie częściej w domach, mają więcej czasu na remonty i zmianę wyposażenia. Firmy produkujące je do sprzedaży w handlu tradycyjnym otrzymały nowe zlecenia i pracują na pełnych obrotach. Z kolei najtrudniejsza sytuacja dotyczy firm działających na rynku kontraktowym w sektorze HoReCa, czyli dostarczających meble dla hoteli czy restauracji, a także do biur.
– W ich przypadku sytuacja szybko się nie poprawi, ponieważ klienci wciąż wstrzymują się z nowymi zamówieniami – mówi ekspert OIGPM. – Na pewno potrzebne są instrumenty pomocowe, które będą kreować popyt. To jest w tej chwili najważniejsze. Odzyskaliśmy płynność finansową, sporo miejsc pracy udało się uchronić, a teraz musimy kreować popyt. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że te działania mogą się odbywać na rynku polskim, który w zasadzie odpowiada tylko za około 10%. naszej produkcji sprzedanej, niemniej są to kwestie dla nas istotne.
Poprawa w eksporcie
Dobrym sygnałem jest też znaczna poprawa w eksporcie. – To wciąż nie są jeszcze te wielkości, które notowaliśmy w 2019 roku, ale sytuacja się poprawia. Nadrabiamy zaległości z marca, kwietnia i połowy maja – mówi Michał Strzelecki.
Polska branża meblowa produkuje w 90% na rynki zagraniczne i jest jedną z głównych gałęzi polskiego eksportu. Według danych NBP na spadek całego eksportu w II kwartale br. (o 11,6%) duży wpływ miała obok branży motoryzacyjnej również branża meblowa. Lipcowe dane pokazały jednak wyraźny wzrost sprzedaży zagranicznej polskich producentów mebli. – Trzeba myśleć o nowych rynkach, takich jak Stany Zjednoczone, Chiny czy kraje z Półwyspu Arabskiego – mówi Michał Strzelecki z OIGPM.
– Najbliższe miesiące dla branży to na pewno jeszcze duża niepewność. Dzisiaj nikt nie wie, co się wydarzy na jesieni, jak zareagują rynki na ponowną pandemię i wzrost liczby osób zarażonych. To duży znak zapytania, ale wierzymy, że zamknięcie rynków już nie nastąpi, a handel będzie działał w miarę normalnie. Pozwoli to naszej branży nadal się rozwijać, może nie tak dynamicznie, jak miało to miejsce w ostatnich latach, ale te wzrosty powinny zostać utrzymane – podkreśla dyrektor OIGPM.
Czynniki poprawy
Na poprawę sytuacji w branży wpłynęły trzy czynniki: szybsze niż prognozowano otwarcie handlu, większe inwestycje Europejczyków w wyposażenie mieszkań w konsekwencji rezygnacji z wakacyjnych wyjazdów oraz niski kurs złotego do euro. Branża widzi wyraźny wzrost zamówień, a partnerzy zagraniczni nie wykazują obaw co do zleceń.
Zdaniem OIGPM w celu odbudowy kondycji branży firmy muszą odbudować kapitały i wdrożyć rozwiązania zapobiegające podobnym kryzysom w przyszłości. Branży potrzebne są instrumenty pobudzające popyt krajowy i przede wszystkim zagraniczny.
– Szanse na zdobycie nowych rynków zawsze są, jest to tylko kwestia tego, czy jesteśmy dzisiaj na tyle otwarci i zdeterminowani, żeby na te rynki dalekie wychodzić. Rynki europejskie mamy opanowane i tutaj pewnie już nic więcej w dużym zakresie nie da się zrobić. Jednak trzeba myśleć o takich rynkach jak Stany Zjednoczone, Chiny czy kraje Półwyspu Arabskiego – wymienia ekspert.
Obecnie najwięcej polskich mebli trafia do Unii Europejskiej, przede wszystkim Niemiec. Polscy producenci mogliby zwiększyć swoją obecność w USA pośrednio dzięki trwającej wojnie handlowej z Chinami. Jak wskazuje raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego, przez nałożenie ceł w ubiegłym roku meble były jedną z kategorii produktów, których dostawy z Państwa Środka do USA zmalały (najbardziej siedzenia oraz ich części o ok. 20%, pozostałe meble i ich części – o 30%).
– Bardzo dużo mebli trafiało do Stanów Zjednoczonych właśnie z rynku chińskiego. W tej chwili tych dostaw nie ma, część mocy produkcyjnych została przerzucona do takich krajów jak Wietnam, ale te gospodarki nie są na tyle wydajne, żeby sprostać temu popytowi. To olbrzymia szansa dla polskich firm, natomiast musimy mieć możliwość trafić na ten rynek – tłumaczy Michał Strzelecki.
Zatory płatnicze najistotniejszą barierą wzrostu
Kryzys spowodowany przez pandemię koronawirusa zmienił czynniki, które firmy branży meblarskiej wskazują jako bariery dalszego rozwoju. Z danych GUS wynika, że presja związana z kosztami zatrudnienia zmalała w porównaniu z początkiem 2020 roku. Unormowała się również ocena popytu zagranicznego, która dla większości przedsiębiorstw wróciła do przed-pandemicznych poziomów.
– Niepewność i opóźnienia płatności, to efekt obaw ze strony firm dotyczących zachowania płynności. Wskazują na to odczyty z czerwca i lipca. We wcześniejszych miesiącach nie było to widoczne we wskaźnikach, z uwagi na płynącą wtedy pomoc finansową z Tarczy Finansowej PFR. Wygląda jednak na to, że to także przejściowa sytuacja biorąc pod uwagę fakt, że niedostateczny popyt zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicznym nie jest bieżącą barierą dla coraz większej liczby producentów mebli – tłumaczy Kamil Mikołajczyk.
Nadzieje na pomoc
Branży meblarskiej może pomóc zniesienie zamrożenia przez ubezpieczycieli limitów kredytowych. Ubezpieczyciele w ten sposób zareagowali na zwiększone ryzyko w czasie pandemii. Jak podkreślają przedstawiciele OIGPM, brak możliwości zabezpieczenia należności handlowych to duża bariera dla funkcjonowania firm meblowych, które w efekcie zamiast skupiać się na realizacji zamówień, zmuszone są podejmować dramatyczne decyzje o ograniczeniu ekspozycji na ryzyko. Ministerstwo Rozwoju przygotowało odpowiednie przepisy w tej sprawie. Ustawę o wsparciu rynku ubezpieczeń należności handlowych w związku z przeciwdziałaniem skutkom gospodarczym COVID-19 prezydent podpisał 18 sierpnia br., a weszła w życie kilka dni później.
Nowy instrument wsparcia to reasekuracja kredytów kupieckich dla przedsiębiorców przez Skarb Państwa. Pozwoli on ubezpieczycielom scedować część ryzyka na Skarb Państwa w zamian za przekazanie części składki ubezpieczeniowej. Dzięki temu ograniczą oni swoje ryzyko związane z możliwym wzrostem liczby i wartości wypłacanych odszkodowań w czasie spowolnienia gospodarczego. Reasekuracja ubezpieczeń należności handlowych (powstałych w okresie od kwietnia do grudnia br.) będzie uzależniona od utrzymania limitów kredytowych dla firm na poziomie zbliżonym do tego sprzed pandemii.
– Możliwość utrzymania tych limitów kredytowych jest czynnikiem, który decyduje o poziomie współpracy, który możemy osiągnąć z naszymi klientami w Polsce i za granicą – mówi ekspert OIGPM. – Kwestie związane z tymi kredytami są dla nas niezmiernie ważne, bo to świadczy, po pierwsze, o stabilności naszej branży, a po drugie, o poziomie tego, co możemy sprzedać i w jaki sposób te kontrakty eksportowe możemy ubezpieczyć.
Jak wyjaśnia Ministerstwo Rozwoju, Skarb Państwa pokryje 80%. ryzyka do równowartości 243,75 %. ubiegłorocznej składki. Powyżej tej kwoty pokryje wypłacane przez zakłady ubezpieczeń odszkodowania w całości. Jednocześnie odpowiedzialność Skarbu Państwa z tytułu wypłat odszkodowań nie przekroczy kwoty stanowiącej równowartość 375%. składki brutto zakładu ubezpieczeń pochodzącej z ubezpieczenia należności w 2019 roku. Tego typu narzędzia wdrożono lub opracowano w kilku państwach UE. Polskie rozwiązanie jest wzorowane na pomyśle niemieckim.
Czy będą kadry?
Przed pandemią tempo wzrostu wynagrodzeń utrzymywało się w branży na poziomie ok. 6-7% rok do roku, zaś w kwietniu i maju br. spadki sięgały ok. 6 % rok do roku. W tych miesiącach liczba pracujących w przeliczeniu na pełnoetatowych pracowników spadła o ok. 3,6% wobec stanu z początku roku. Częściowo redukcja ta wynika z ograniczania wymiaru godzin pracy, co obrazuje również spadek przeciętnego wynagrodzenia. Dane wskazują, że od czerwca liczba zatrudnionych zaczęła rosnąć, co jednoznacznie świadczy o poprawiającym się nastroju producentów i stopniowym powrocie do normalności.
W lipcu średnie wynagrodzenie w branży wróciło już do trendu 6%. wzrostu rok do roku jednak produkcja sprzedana była aż 23% ponad poziomem z lipca 2019 r. Oznacza to, że bardzo szybkiej odbudowie produkcji nie towarzyszył adekwatny powrót zatrudnienia.
– Mamy ponad 29 tys. przedsiębiorstw meblarskich. To firmy mikro-, małe i duże, które zatrudniają ponad 200 tys. osób. Ten wpływ i oddziaływanie naszej branży na gospodarkę jest olbrzymi. Generalnie generujemy około ponad 2%. polskiego PKB, więc to pokazuje siłę i znaczenie polskich mebli – przekonuje dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Eksperci OIGPM i B+R Studio wskazują, że wyzwaniem dla firm mogą być kwestie kadrowe. We wrześniu wprawdzie 17% firm deklarowało wzrost poziomu zatrudnienia w ujęciu rocznym, ale dalsze pozyskanie siły roboczej do zwiększenia potencjału produkcyjnego może okazać się dużym wyzwaniem.
Perspektywy na 2021 rok
Na perspektywy producentów mebli w drugiej połowie 2020 roku oraz w kolejnym roku będzie mieć wpływ podaż mieszkań i co być może ważniejsze, skłonność do remontów, tzn. wymiany mebli w istniejącym parku mieszkaniowym.
Dane wskazują, że w przypadku Holandii, obecnie trzeciego najważniejszego rynku eksportowego, wskaźniki konsumenckie dotyczące rynku mieszkaniowego nie zmieniły się znacząco od początku roku, co pozwala sądzić, że sprzedaż na tym kierunku może notować kolejne, nieznaczne wzrosty.
Z kolei Francja, która jest jedynym z głównych odbiorców polskich mebli, należy do grupy państw najmocniej dotkniętych pandemią koronawirusa w Europie. Dobitnie świadczy o tym bardzo głęboki spadek wolumenu planowanej powierzchni budynków mieszkalnych w drugim kwartale tego roku. Jeszcze bardziej pesymistyczne informacje płyną z Wielkiej Brytanii, gdzie aktywność budowlana w segmencie mieszkaniowym spada, zaś wydane pozwolenia na budowę nie wskazują na odbicie tego trendu. Negatywnego obrazu dopełnia najniższa od 2014 r. skłonność konsumentów do budowy lub zakupu domu.
– Podsumowując perspektywy z najważniejszych rynków eksportowych spodziewamy się, że odbicie popytu w drugiej połowie 2020 roku związane z rozluźnianiem restrykcji i powrocie aktywności gospodarczej, w miarę tego jak firmy i konsumenci oswoiły się z obecnością koronawirusa, pozwoli odrobić dużą część strat z drugiego kwartału. Zakładając kontynuację obecnej ścieżki odbicia produkcji sprzedanej i powiązanej z nią ścieżki odbicia eksportu spodziewamy się, że wartość eksportu na koniec roku może wynieść od -5% do 0% wyniku za 2019 r. Ze względu na szybsze tempo wychodzenia rynku krajowego z kryzysu wywołanego pandemią spodziewamy się, że produkcja mebli może zamknąć rok wynikiem pomiędzy ok. -3% rok do roku a nieznacznym wzrostem (0-1,5%) w scenariuszu pozytywnym – podsumowuje Maciej Nałęcz, analityk sektorowy z Santander Bank Polska.
Artykuł ukazał się w czasopiśmie Eurologistics 5/2020