Symulacje mentalne
Zaraz po tym, gdy w periodyku sportowym „Tempo” ukazał się wywiad ze mną pod tytułem „Trening wyobraźnią”, do drzwi mojego gabinetu na krakowskim AWF-ie zapukał Wojciech Gawroński, w przeszłości olimpijczyk i medalista mistrzostw świata, a wówczas trener polskiej kadry olimpijskiej kajakarzy górskich.
Tak rozpoczęła się moja z nimi współpraca. Metodą, którą stosowałem, był trening oparty na wyobraźni. Uczestnicząc w zawodach i treningach, rozmawiając z zawodnikami i trenerami, obserwując ich w codziennej pracy szukałem takiego modelu treningowego, który stanowiłby lewar dźwigający ich efektywność na wyższy poziom.
Co odkryliśmy?
Spostrzeżenia były w gruncie rzeczy oczekiwane. Symulacje mentalne są bowiem stałym elementem w naszym życiu. Stosujemy je intuicyjnie, bez wcześniejszego przygotowania, nieregularnie i mało konsekwentnie. Jak to było u kajakarzy?
W dni poprzedzające zawody, gdy na wodzie pojawiają się bramki, zawodnicy mogą zobaczyć ich układ i wyobrazić sobie optymalny tor jazdy. Gdy chodzą po brzegu i przyglądają się poszczególnym figurom wodnym i układom bramek, które wymuszają tor jazdy, pojawiają się u nich wyobrażenia optymalnego przejazdu. Widać wtedy, jak skręcają tułów, symulują rękami położenia wioseł, tak jakby „na sucho” pokonywali trasę i mierzyli się z jej wyzwaniami.
Podobne zachowania możemy zaobserwować u zawodników zaraz przed skokiem na skoczni wzwyż lub w dal na stadionie lekkoatletycznym. Ta obserwacja naturalnych skłonności zawodników podpowiada, co można zrobić poprzez uregulowanie tych zachowań i zaprojektowanie ich tak, aby stały się regularnym treningiem realizowanym w wyobraźni czyli symulacją mentalną.
Jak symulacje mentalne wyglądają w praktyce?
Zawodnik wraz z trenerem mentalnym projektują narrację, która obrazowo opisuje czynność czy sekwencje zachowań zawodnika w z góry określonej sytuacji. Np. kajakarza podczas pokonywania trasy, skoczka wzwyż i jego idealnego lotu nad poprzeczką, piłkarza i jego agresywnego pressingu czy tenisistki i jej zabójczego trafiającego w narożnik kortu bekhendu.
Trening taki zawiera elementy wyobrażonych doznań w poszczególnych partiach ciała – tzw. czucia głębokiego (propriocepcja) – np. u kajakarza będzie to czucie łodzi i czucie wody poprzez pióro wiosła. Mogą to być też także wyobrażenia dotyczące przezwyciężania nieprzyjemnych doznań zmęczenia związanego z pracą na ugiętych nogach – tak ważną dla skutecznej gry w defensywie u koszykarzy czy piłkarzy ręcznych. A nawet doznań bólowych z obtarć, które utrudniają życie maratończykom.
Czy to jest skuteczne?
Bardzo szybko w przypadku kajakarzy okazało się, że symulacje mentalne są skutecznym elementem przygotowania zawodnika do zawodów i treningów. Zwiększają jego umiejętności techniczne i dynamikę ruchu, a także regulują optymalny poziom pobudzenia potrzebny w danym momencie zawodów.
Ujmując to w skrócie – symulacje mentalne przyspieszają nabywanie doświadczeń i poprzez to zwiększają efektywność w niemal każdej sytuacji i dziedzinie życia.
Czy można zastosować symulacje mentalne w biznesie?
I tu pojawia się bardzo ważne pytanie, czy możemy wykorzystać symulacje mentalne w podobny sposób w przypadku wyzwań biznesowych? Oczywiście tak! Poprzez regularne treningi w wyobraźni możemy na przykład przygotować się do ważnych wystąpień tak, aby pokonywać tremę, śmiało odpowiadać na trudne pytania z sali lub efektywnie moderować dyskusję.
Symulacje mogą pomóc też negocjatorom np. wytrzymywać dłuższe pauzy, które dla wielu są nieprzyjemnym doznaniem czy konstruktywnie uczestniczyć w sytuacjach tzw. impasu, gdy szanse na porozumienie gwałtowanie maleją, a emocje rosną. Menedżerowie mogą ćwiczyć trudne interakcje z podwładnymi lub z szefami, handlowcy perfekcyjne zamknięcia swoich transakcji czy umiejętne reakcje w sytuacji wysłuchiwania obiekcji klientów.
Jak wygląda dobra symulacja?
Kluczową kwestią w symulacjach mentalnych jest zaprojektowanie ich w sposób zgodny z zasadami. Ponadto potrzebny jest odpowiedni harmonogram treningów, regularność i powtarzalność ćwiczeń oraz umiejętność wprowadzania się w sprzyjający ćwiczeniom stan skupienia, w czym powinien pomóc profesjonalny trener.
Symulacje mentalne stosuje każdy z nas z tej prostej przyczyny, że niemożliwe jest zachowanie bez wcześniejszego wyobrażenia sobie jego przebiegu. To, co odróżnia te symulacje od tych zaprojektowanych profesjonalnie, to intuicyjność. Jeśli zdecydujemy się na profesjonalne podejście, to dzięki precyzyjnej narracji, która uruchamia stosowny obraz, oraz częstym powtórzeniom i adekwatnemu skupieniu uzyskamy znaczące efekty.
Czy symulacje mentalne sprawdzają się na sali szkoleniowej?
Szkoła czy studia nie przygotowują na ogół pracowników do pracy. Szkolny sposób uczenia jest zbyt abstrakcyjny, oddalony od wyzwań codzienności. Z tego powodu bardzo często mamy wrażenie, że dobrzy uczniowie nie zachowują w późniejszym życiu takiej samej przewagi, jaką mieli w szkole. Dzieje się tak dlatego, że życie to praktykowanie. Dlatego upodabnianie nauki korporacyjnej do tego, jak przebiegała ona w szkołach, jest marnotrawstwem czasu i pieniędzy. Sala szkoleniowa powinna w jak największym stopniu symulować życie zawodowe. Aby uczestnicy zajęć zostali przygotowani do zadań zawodowych, powinni brać udział w jak największej ilości symulacji, które odzwierciedlają życie.
Fake it till you make it
Angielskie powiedzenie „Fake it till you make it” („Udawaj, aż ci się uda”) najlepiej oddaje to, jak nabywamy nowych umiejętności praktycznych. Uczymy się skutecznie właśnie poprzez udawanie (czyli symulowanie) tak długo, aż nabierzemy płynności i pewności siebie w danej czynności.
Sportowcy podczas treningów nie teoretyzują, tylko symulują aż nabiorą wprawy. To samo powinno dotyczyć powtarzalnych czynności pracowników. Np. w treningu menedżerów i handlowców powinno się stosować więcej symulacji, aby mogli oni „wejść w rolę”, „poczuć ją”.
Wówczas mogą oni osiągnąć takie samo mistrzostwo w swojej dziedzinie, jak olimpijczycy sięgający po złote medale.