Sztuka jako narzędzie poznawania siebie
Impulsem poznawania jest zdumienie światem: dziecko widzące pierwszy śnieg, kobieta tuląca swoje pierwsze dziecko, biznesmen doświadczający bankructwa swojej pierwszej firmy. Zdumienie światem może być wywoływane w sposób kontrolowany, za pomocą sztuki. Jej podstawową metodą jest „wzmacnianie rzeczywistości” do postaci superbodźców: bitwa w oczach artysty jest bardziej krwawa niż w rzeczywistości, żołnierz bywa odważniejszy niż to możliwe, a okopy wyglądają zawsze apokaliptycznie.
Choć artystyczne wzmacnianie wydaje się prostym zabiegiem, jego skutki dla mózgu widza lub czytelnika są potężne. Superbodźce tak silnie przyciągają uwagę odbiorcy, że wyciszeniu ulega kora ciemieniowa jego mózgu – obszar kodujący między innymi informację o „ja”. Efektem jest poczucie „samounicestwienia” odbiorcy, czyli zaniku granicy między jego ciałem, a dziełem sztuki. Ten efekt tłumaczy sens „zatracenia się” podczas tańca, pasjonującej lektury czy wciągającego seansu. Na tym polegają zapewne mistyczne doświadczenia religijne, duchowe przeżycia sportowe, czy poczucie uwznioślenia kiedy odbieramy awans w pracy. Odczuwamy wówczas wielkoduszność w stosunku do całego świata i podwyższony poczucie szczęścia
w stosunku do samych siebie.
Sztuka łagodzi obyczaje
A zatem obcowanie z fikcyjnymi zwrotami akcji, metaforami i bohaterskimi postaciami dostarcza nam konkretnych korzyści: aktywizując obwody neuronalne do doświadczania czegoś większego, stajemy się bardziej wyrozumiali, dobroczynni i zadowoleni z życia. Sztuka zdecydowanie łagodzi obyczaje i pozwala lepiej strategicznie prowadzić biznes. Tajemnicą sukcesu naszego gatunku nie jest mordercza rywalizacja, lecz twórcza współpraca. Biznes przyszłości będzie należał do ludzi życzliwych.
Obcowanie ze sztuką nie tylko sprawia, że aktywizujemy pozytywne emocje, lecz również eliminujemy emocje negatywne. Dobre samopoczucie bierze się z pozytywnych doznań, takich jak zdumienie, podczas gdy eliminacja złego samopoczucia jest konsekwencją oczyszczania umysłu z negatywnych doznań, takich jak strach. Terapeutyczna funkcja sztuki uwolnienia się od czegoś niezdrowego to katharsis.
Strach nie zawsze jest czymś złym, pozwalając nam unikać niebezpieczeństw. Jednak strach potrafi kumulować się w mózgu, kiedy doświadczamy traumy. Strach traumatyczny jest formą emocjonalnej samoobrony, sposobem utrzymania dystansu do świata, by nie zostać ponownie zranionym. Niemniej skumulowana wersja strachu rodzi uczucie bezradności, społecznej izolacji i nadwrażliwości. I często towarzyszą jej silny niepokój, ataki paniki i depresja.
Dwa ustalenia naukowe pozwalają zaproponować terapię osobom, cierpiącym na traumatyczną wersję strachu. Po pierwsze, rewizja wspomnień związanych z traumą. Proces ten – zwany „przeglądem autobiograficznym” – wydaje się nieintuicyjny i nie zawsze działa: niektórzy z nas znajdują więcej pocieszenia w patrzeniu w przyszłość. Niemniej jednak, gdy wyobrażeniowo przepracujemy doświadczenie traumy w bezpiecznym otoczeniu, wówczas „fotograficzne wspomnienie” stopniowo słabnie, choć nigdy nie zanika. Po drugie, przeszukiwanie wzrokiem z jednego krańca sceny na drugi, kiedy wspominamy traumę. Ruchy oczu w płaszczyźnie poziomej stymulują obwód wzgórka górnego blaszki czworaczej i przyśrodkowo-grzbietowego wzgórza, który jest zaangażowany w osłabianie poziomu odczuwanego strachu.
Warianty zarówno przeglądu autobiograficznego, jak i ruchów oczu widza w płaszczyźnie były nieodłącznym elementem tragedii greckiej. Sztuka ta zachęca nas do przepracowania raz jeszcze przeszłych wspomnień traumy, poprzez wystawianie na scenie samobójstw, morderstw i napaści, a to wszystko odgrywane na dużej powierzchni, zmuszającej widza do aktywnego ruchu gałek ocznych. Widzowie takiego spektaklu odnotowują osłabienie poczucia wyizolowania czy nadwrażliwości na bodźce.
Traumatyczna wersja strachu
Terapia nakierowana na traumatyczną wersję strachu jest najbardziej efektywna, gdy uczestnik ma silne poczucie sprawstwa, wierząc we własne możliwości zarządzania odczuciem strachu i przezwyciężenia go. Przekonanie to może być uświadamiane, kiedy mówimy sobie, że o ile trauma jest zewnętrznym destrukcyjnym czynnikiem, strach towarzyszący jej jest wewnętrzną tarczą z którą nie należy walczyć, lecz zaakceptować jej funkcję ochronną. Przekonanie to może mieć również formę nieświadomego nastawienia „jestem silniejszy od tego strachu”, które steruje naszym zachowaniem bez werbalnej artykulacji. Obydwie formy były rozpoznane przez sztukę starożytnej Grecji, która wypracowała mechanizm zwiększania poczucia sprawstwa widza.
Leczniczy efekt katharsis może zostać wzmocniony przez specyficzny rodzaj tragicznej fabuły, w którym bohater rozpoznaje traumę, która jest jego udziałem dopiero z opóźnieniem. Taki literacki motyw odroczonego bólu nosi nazwę „anagnoryzmu”. Wzorcowym przykładem są losy Edypa w sztuce Sofoklesa, kiedy widzowie są świadomi nadciągającej katastrofy – kazirodztwa i ojcobójstwa – a bohater nie. Na Edypie ciąży traumatyczna klątwa, której stara się uniknąć, ale której realizację odkrywa jako ostatni.
Kluczowym psychologicznym efektem anagnoryzmu jest to, że widownia wie o traumie, zanim zostanie ona odczuwana. Ta uprzednia wiedza stymuluje wrażenie kosmicznej ironii w sieci stanu spoczynkowego kory przedczołowej mózgu, odpowiedzialnej – między innymi – za przyjmowanie punktu widzenia: patrzymy na moralną tragedię Edypa z góry, z perspektywy „wszechwiedzącego”. Perspektywa ta redukuje u nas – widzów – aktywność tych części mózgu, które przetwarzają emocje, działając jako neuronalny tłumik traumatycznych wydarzeń dziejących się przed naszymi oczyma. Wszystko to pozwala podwyższyć nasze poczucie sprawstwa. Kiedy towarzyszymy innym – w przypadku sztuki Sofoklesa, Edypowi – w ich traumie, wzmacniamy nasze przekonanie o możliwości pokonania własnej traumy. Anagnoryzm rozwija nasze zdolności radzenia sobie z nieuniknionym, kiedy ono pojawia się.
Skrzynia z narzędziami
Sztuka zatem – od samego początku scenicznych tragedii greckich – była i jest eksperymentalnym laboratorium, w którym rozwijane są nowe narzędzia poznania samego siebie: zdumienie światem (thaumezein), katharsis (katharsis), czy anagnoryzm (anagnorismos). Dzięki tym narzędziom nie jesteśmy skazani w interakcji ze światem na metodę prób i błędów, jak podczas naciskania przycisków nieznanej maszyny i czekania na to, co się wydarzy. Obcując ze sztuką, wykorzystujemy jej narzędzia do radzenia sobie ze sobą i światem, poprawiając stan własnego zdrowia psychicznego i rozwiązując strategiczne problemy innych ludzi.
Proponowane podejście do sztuki jest pragmatyczne: jest ona skrzynią z narzędziami, pozwalającymi uczynić życie człowieka lepszym. Niektóre z tych narzędzi – jak widzieliśmy – pobudzają nasze poczucie szczęścia (zdumienie), inne łagodzą rozmaite formy nieszczęścia (katharsis), a niektóre inne stymulują praktyczne umiejętności poznawcze, takie jak przyjmowanie punktu widzenia, przyspieszające pozbywanie się doświadczeń traumatycznych z własnego życia (anagnoryzm). Te korzyści w żaden sposób nie mają zastąpić działań profesjonalnych psychologów, psychiatrów i terapeutów. Sztuka jest odpowiednikiem suplementów diety czy aktywnego trybu życia: wspomaga, ale nie zastępuje procesu dochodzenia do zdrowia.
Artykuł ukazał się w czasopiśmie Eurologistics 6/2022