Uwielbiam konstruować łańcuchy dostaw

Uwielbiam konstruować łańcuchy dostaw

Najpierw wozili swoimi ciągnikami siodłowymi cudze naczepy, głównie zabierając je z promów, na które po drugiej stronie Bałtyku załadowywał je skandynawski operator logistyczny. Wozili je po całej Europie i z powrotem na prom. Gdy okazało się, że konkurencja zepsuła ten rynek...

Rozmowa z Tobiaszem Wąsowskim, współwłaścicielem spółki Everest International Transport & Spedition Wąsowski & Wąsowski

Truck&Business Polska: Dlaczego kilka lat temu zajęliście się wożeniem Waszymi ciągnikami cudzych naczep?

Tobiasz Wąsowski, współwłaściciel Everest International Transport & Spedition Wąsowski & Wąsowski (krótko – Everest Transport): Zajęliśmy się tym za sprawą kontaktu nawiązanego z jednym ze skandynawskich operatorów logistycznych. Potem znaleźliśmy po drugiej stronie Bałtyku kilku innych partnerów biznesowych. Holowanie naczep kontrahentów nosi angielską nazwę trucking. Naczepy odbieraliśmy z portu przeładunkowego w Gdyni, z punktu ro-ro. Musieliśmy tam utworzyć swoje biuro, potrzebne do organizowania przewozów i formalności na miejscu. W związku z tym przeniosłem się z Sierpca, gdzie do dzisiaj znajduje się siedziba firmy, do Gdyni. Na okres truckingu datuje się bujny rozkwit naszej firmy. Wkrótce pięć ciągników siodłowych do holowania naczep, okazało się liczbą za małą. Korzystaliśmy więc z podwykonawców. Zleceniodawca transportowy woli jednak, żeby przewoźnik miał swoje pojazdy. Zmusiło to nas do powiększania floty i w 2010 r. mieliśmy już 11 ciągników.

Magazyny w naczepach

T&BP: Mówi Pan o rozkwicie firmy po 2008 r., a wówczas przecież rozpoczął się kryzys w transporcie drogowym.

Tobiasz Wąsowski: My zaczęliśmy odczuwać kryzys dopiero w 2010 r. Wzrosły ceny paliw. Nasilała się konkurencja na stawki frachtowe. Wielu wyczuło, że trucking jest bardzo opłacalny głównie dlatego, że jego koszty są niskie, bo nie ma konieczności zakupu naczepy, jej ubezpieczenia i amortyzacji. Konkurenci zaczęli walczyć cenami swoich usług o miejsce na tym rynku. Może opłata za holowanie jest mniejsza, ale mniejsze koszty decydują o atrakcyjności.

Trucking, jako rozwiązanie logistyczne jest bardzo wygodne i popularne w Skandynawii, ponieważ tamtejsi operatorzy robią ze swoich naczep magazyny.

T&BP: Co ostatecznie zadecydowało o tym, że skończyliście z truckingiem?

Tobiasz Wąsowski: Oprócz rosnącej konkurencji, armator przewożący naczepy przez Bałtyk, podniósł swoje ceny, więc część naczep Skandynawowie zaczęli przewozić przez Kraje Bałtyckie. Sytuacja na rynku transportowym tak bardzo pogorszyła się dla nas w 2010 r., że usiedliśmy z bratem i przeprowadziliśmy strategiczną analizę i rozmowę. W jej efekcie już w 2010 r. postanowiliśmy zmienić profil transportowy. Po pierwsze wybudowaliśmy swoją bazę w Sierpcu z placem manewrowym, zapleczem serwisowym, budynkiem biurowym i mikrostacją paliwową Orlenu, do którego siedziby w Płocku mamy zaledwie 30 km.

T&BP: Czy zmieniliście strategię działania firmy w związku z tą trudną sytuacją?

Tobiasz Wąsowski: Doszliśmy do wniosku, że największe trudności w ciężkim transporcie drogowym stanowią różnego rodzaju opłaty ubezpieczeniowe, drogowe, rosnące ceny paliw oraz cały łańcuch kosztów stałych które stale rosną, zwiększone problemy z uzyskaniem licencji na transport powyżej 3,5 t DMC. Ustaliliśmy więc, że będziemy przewozić małe ładunki drobnicowe typu LTL (Less Than Truckload) samochodami o dopuszczalnej masie całkowitej (DMC)do 3,5 tony. W takiej sytuacji odchodzi konieczność zatrudniania kierowców zawodowych z kategorią C, a co najważniejsze – te pojazdy nie są objęte elektronicznym systemem opłat drogowych (tzw. e-mytem). Tymczasem zamówień na transport niewielkich ładunków, ale w bardzo krótkim czasie, jest coraz więcej. Uruchomiliśmy więc już w 2010 r. usługę …

… Express Europa.

T&BP: Na czym ona polega?

Tobiasz Wąsowski: W miejsce wyeksploatowanych ciągników siodłowych nie kupowaliśmy kolejnych, ale nabywaliśmy nowe pojazdy dostawcze, o DMC do 3,5 t, ale o największych z możliwych w tej masie gabarytach. Zaczęliśmy poszukiwać małych klientów, zlecających niewielkie przewozy. Zdziwiliśmy się, bo oni nie zdawali sobie sprawy z tego, że może istnieć firma transportowa oferująca mały, szybki transport. Duże firmy transportowe z zestawami ciągnik siodłowy plus naczepa najchętniej skupiają się na dużych przedsiębiorstwach, tymczasem okazało się, że my trafiliśmy w potrzeby ogromnej liczby małych zakładów produkcyjnych i usługowych oraz dużych operatorów logistycznych. Na pokład bierzemy od najmniejszych paczek do kilku palet.

T&BP: Kiedy rozpoczęliście tą działalność?

Tobiasz Wąsowski: Początki to przełom 2010 i 2011 r. Wówczas dla celów prowadzenia takich usług przeprowadziliśmy siedzibę firmy do nowego obiektów w Sierpcu, który jest doskonale usytuowany z logistycznego punktu widzenia – w centrum kraju. Można tu zwozić przesyłki z całej Polski, tu je kompletować i rozwozić do odbiorców w całej Europie.

T&BP: Czy działalność truckingowa całkowicie wygasła?

Tobiasz Wąsowski: Nie. Pozostały nam cztery ciągniki siodłowe, które uchowały się w najlepszym stanie, bo chcemy podtrzymywać kontakty truckingowe. Poza tym ważne jest dywersyfikowanie klientów, by w momencie braku zleceń od jednego z nich, móc zarabiać na innych. Taką niebezpieczną sytuację mieliśmy, gdy holowaliśmy naczepy. Teraz obsługujemy dużą liczbę mniejszych zleceniodawców. Pochłania to więcej pracy, ale zapewnia bezpieczeństwo.

T&BP: Z perspektywy czasu – czy jesteście zadowoleni z decyzji o tych strategicznych zmianach?

Tobiasz Wąsowski: Tak. W tej specjalizacji transportowej jest więcej pracy. Łatwiej znaleźć kierowcę z kategorią B. Mniejsze są koszty utrzymania „dostawczaków”, mniejsza amortyzacja, tańszy serwis, mniejsze koszty stałe, mniejsza kwota ubezpieczenia OCP i wiele innych punktów, jak choćby nie ma e-myta. Kierowcą może być praktycznie każdy, kto posiada prawo jazdy kategorii B, po krótkim przeszkoleniu z obsługi pojazdu i z przestrzegania formalności transportowych.

Siła nazwy

T&BP: Kiedy kupiliście pierwsze samochody dostawcze, ile ich teraz macie i jakie są wasze zamierzenia?

Tobiasz Wąsowski: Pierwsze takie pojazdy kupiliśmy na przełomie 2010 i 2011 r. Mamy zasadę, że muszą to być auta nowe. Eksploatujemy je przez dwa lata i sprzedajemy, dlatego, że muszą być niezawodne i na gwarancji.

T&BP: Czy Wasze dostawy mają charakter just-in-time?

Tobiasz Wąsowski: Tak, ale to nie wszystko. Są prowadzone w systemie door-to-door i a.s.a.p., czyli as soon as possibile (tak szybko jak to tylko możliwe). Do większości stolic europejskich jesteśmy w stanie dostarczyć przesyłki w 24 godziny. Tym sposobem spada u naszych klientów zapotrzebowanie na powierzchnie magazynowe, a więc oszczędzają.

T&BP: Do jakich krajów głównie jeździcie?

Tobiasz Wąsowski: Przeważnie: Beneluks, Francja, Szwajcaria, Włochy i Niemcy.

T&BP: Ile macie teraz samochodów dostawczych?

Tobiasz Wąsowski: Siedem. W 2010 kupiliśmy trzy, w 2011 – dwa, a w tym roku kolejne dwa. Zamówiliśmy już następne pojazdy, co pozwoli nam do końca 2012 r. może nawet podwoić wielkość floty aut dostawczych. Może brzmi to optymistycznie, ale co roku zapotrzebowanie na transport kurierski wzrasta o jedną dziesiątą.

T&BP: No właśnie, bo z tego co Pan mówi wynika, że chcecie się stać operatorem ekspresowym.

Tobiasz Wąsowski: Hm. Taki mam plan. Do jego realizacji potrzebny jest jeszcze niewielki magazyn logistyczny.

T&BP: Skąd nazwa Everest Transport, która szybko i łatwo zapada w pamięci?

Tobiasz Wąsowski: Tworząc przedsiębiorstwo, chciałem wykorzystać efekt siły nazwy. Każdy, na całym świecie kojarzy słowo Everest, przede wszystkim miałem plan by zagraniczni kontrahenci łatwo kojarzyli tą nazwę. Poza tym nie zastosowałem przedrostka „Trans”, bo takich nazw przedsiębiorstw przewozowych jest bardzo dużo.

T&BP: Jakie są największe bariery wzrostu dla firmy Everest?

Tobiasz Wąsowski: Rosnąca konkurencja, bo podobnie jak ja z transportu ciężkiego na przewozy ekspresowe przerzuca się coraz więcej firm. Po drugie – wahania cen paliw i kursy euro oraz generalnie wahania koniunktury w światowej gospodarce. Oznacza to, że najbardziej przeszkadzają niewiadome.

Siedmiu Francuzów

T&BP: Jakich marek samochody są w waszej flocie?

Tobiasz Wąsowski: Głównie francuskich – Peugeot Boxer, Renault Master, maksymalnie wysoki z regulowaną przestrzenią ładunkową o kubaturze do 26 m sześc. do wożenia dużych ale lekkich towarów.

T&BP: Dlaczego ta marka?

Tobiasz Wąsowski: Koło siedziby naszej firmy znajduje się salon i serwis Peugeota. Znamy się z jego właścicielem, ufamy mu, poznaliśmy te pojazdy i na razie nie zawiedliśmy się.

T&BP: Zapewne tam też serwisujecie pojazdy.

Tobiasz Wąsowski: Tylko dostawcze. Resztkę ciągników siodłowych serwisujemy w naszej stacji serwisowej, znajdującej się w bazie w Sierpcu.

T&BP: A jak auto zepsuje się w trasie – za granicą?

Tobiasz Wąsowski: Jeździmy głównie do krajów Beneluksu i Francji, a tam dostępność serwisów francuskich marek jest duża. Funkcjonują one bardzo sprawnie. Nasze samochody mają złote pakiety ubezpieczenia, obejmujące również usługi assistance. Eliminuje to wszystkie problemy techniczne na trasie, a to bardzo ważne w naszym systemie precyzyjnych, terminowych dostaw, które są zaplanowane wprost na linię produkcyjną w określonym momencie. Z zasady nie mamy i nie będziemy mieć „dostawczaków” starszych niż 2 lata, dla utrzymania dobrej jakości naszych usług.

T&BP: W Waszym przypadku kierowcą pojazdu może być ktokolwiek, kto ma prawo jazdy na samochody osobowe. Można by więc przypuszczać, że nie powinniście mieć kłopotów z ich znalezieniem.

Tobiasz Wąsowski: To logiczny, ale bardzo mylący wniosek. Trudno jest znaleźć kierowców obytych w jeżdżeniu po Europie Zachodniej. Naszym kierowcom zostaje się po pomyślnym przejściu krótkiego przeszkolenia i dwóch, tygodniowych wyjazdów do Europy Zachodniej, za każdym razem z innym naszym bardzo doświadczonym kierowcą. Poza tym każdy kandydat musi znać język niemiecki lub angielski w stopniu komunikatywnym.

T&BP: Czy w takim systemie pracy jest konieczny system telematyczny do śledzenia i planowania tras oraz komunikowania się z kierowcami?

Tobiasz Wąsowski: Na razie nie mamy stricte systemu telematycznego. Natomiast system IT firmy CarTrack umożliwia nam raportowanie przebiegów i monitorowanie aut. Jak również pozwala na wprowadzenie systemu ETA – Estimated Time of Arrival – oznacza szybką możliwość przewidzenia czasu przybycia przesyłki do miejsca przeznaczenia. Planujemy wyposażenie aut w narzędzia telematyczne. Wcześniej jednak chcemy zaopatrzyć się w system śledzenia przesyłek, co ważne dla naszych klientów.

T&BP: Jak zaopatrujecie się w paliwo?

Tobiasz Wąsowski: Ponieważ od siedziby naszej firmy do Rafinerii Płockiej jest 30 km, tam bezpośrednio zaopatrujemy naszą mikrostację  w paliwo. Jest to dużo taniej. Do płacenia za tankowanie w trasie mamy karty DKV. Poza tym tak staramy się planować trasy, żeby przejeżdżać przez Luksemburg, gdzie paliwo jest najtańsze w Europie i tam zatankować.

T&BP: A opony?

Tobiasz Wąsowski: Korzystamy głównie z Continentala i Goodyeara. Są to mocne i dobre opony. Z grupy opon Goodyear, polecam Savę. Nigdy nas nie zawiodła.

Pasja – zawodem

T&BP: Jest Pan z wykształcenia logistykiem, a teraz pracuje Pan w swoim fachu i na dodatek rozwija swoją firmę, realizując swoją pasję – łańcuchy dostaw. Czy to znaczy, że jest Pan szczęśliwy?

Tobiasz Wąsowski: Myślę, że tak. Uwielbiam konstruować łańcuchy dostaw.

T&BP: Jest Pan bardzo młodym człowiekiem – jeszcze przed 30-stką – a już ma Pan na koncie stworzenie firmy od podstaw.

Tobiasz Wąsowski: Studia logistyczne ukończyłem w 2008 r. Firmę stworzyłem razem z bratem. Zarządzałem nią gdy jeszcze studiowałem.

T&BP: Co Pan robi gdy nie pracuje?

Tobiasz Wąsowski: Zimą szybka jazda na nartach. Uwielbiam jazdę na rowerze i motocyklu. Od kilku lat wciąga mnie nurkowanie. Dla uspokojenia czytam książki i czasopisma, również związane z branżą transportowo-logistyczną. W nich szczególnie się skupiam na nowych technologiach. Poza tym staram się dużo podróżować, poznawać społeczeństwa, kulturę i infrastrukturę różnych krajów.

T&BP: Rodzina, żona, dzieci?

Tobiasz Wąsowski: Na razie jeszcze nie – ale w przyszłości – oczywiście.

T&BP: Dziękuję za rozmowę.

 

W SKRÓCIE

Liczba własnych ciągników siodłowych – 4 szt.

Liczba własnych samochodów dostawczych – 7 szt.

Liczba zatrudnionych – 18 osób

PRZEŚWIETLENIE

Przychody ze sprzedaży usług                    

Rok                               Mln złotych

2009                      3,8

2010                      5,8

2011                      6,6

2012                      ok. 7,8 prognoza

Ramka

STRUKTURA FIRMY

Siedziba firmy                                           Sierpc

Marki ciągników siodłowych                          Renault Premium i Magnum

Marki aut dostawczych                                Peugeot, Renault

Śr. przebieg roczny ciągnika siodłowego       Do 120 tys. km

Śr. przebieg roczny auta dostawczego          180-200 tys. km

Leasingodawcy                                          PSA Finance, Millennium Leasing, Getin Leasing

Ubezpieczyciele                                         Warta, PZU

Powierzchnia placów manewrowych               1,5 ha

Giełdy transportowe                                   TimoCom, Trans, Teleroute

Poleć ten artykuł:

Polecamy