Wrócić na właściwe tory
Z Krzysztofem Sędzikowskim, prezesem Pesy Bydgoszcz, rozmawia Janusz Mincewicz.
Czy to, że Polski Fundusz Rozwoju zainwestował w Pesę 300 mln zł, jest największym Pana sukcesem od kiedy został Pan prezesem bydgoskiej firmy?
Zaangażowanie Polskiego Funduszu Rozwoju w Pesę jest dla spółki bardzo ważne, ale kwestia poszukiwania inwestora i negocjacje to przede wszystkim pole do działania dla dotychczasowych udziałowców. Dla mnie najważniejsze były i są odzyskanie płynności, stabilizacja sytuacji i finalizacja realizowanych kontraktów, zwłaszcza tego dla Deutsche Bahn, to wszystko przy jednoczesnej gruntownej restrukturyzacji. Póki co Pesa wraca na właściwe tory, mamy niemiecką homologację, DB wozi naszymi pojazdami pasażerów, produkcja trwa, a my pozyskujemy kolejne kontrakty. Jednak przed całym zespołem Pesa jeszcze wiele pracy.
Czy można powiedzieć, że PFR jest zbawicielem Pesy?
Decyzja PFR o przejęciu udziałów w Pesa ma charakter biznesowy i właśnie w takim kontekście trzeba patrzeć na cały proces pozyskiwania inwestora. Pesa miała problemy z płynnością, bez poważnego zasilenia kapitałowego nie będzie też w stanie przekroczyć kolejnej bariery rozwojowej, a spółka ma ogromny potencjał, także eksportowy. Stąd dla mnie najważniejsze było przekonanie konsorcjum banków i ubezpieczycieli do dalszego kredytowania produkcji i udzielenie gwarancji dla nowych umów. To się udało i pozwoliło na odzyskanie płynności i bieżące finansowanie produkcji.
Z dzisiejszej perspektywy wskazywanie przyczyn problemów wydaje się łatwe, ale na sytuację Pesy maiło wpływ wiele czynników – wśród tych najważniejszych są m.in. mała powtarzalność produkcji, krótkie serie dedykowanych pojazdów, spiętrzenie zamówień przy końcu poprzedniej perspektywy unijnej, nieadekwatny, za wolny rozwój wnętrza w stosunku do szybo rosnącego portfela zamówień, ale także sytuacja polityczna np. sankcje wprowadzone na Rosję, które doprowadziły do załamania kontraktu na dostawę tramwajów dla Moskwy. Wszystko to sprawiło, że spółka o ogromnym potencjale znalazła się na zakręcie i potrzebowała wsparcia, stąd poszukiwania inwestora. Zainteresowanych przejęciem Pesa było kilka podmiotów, także zagranicznych, ostatecznie udziałowcy zdecydowali się na negocjacje z PFR i jak powiedziałem, dla obydwu stron była to biznesowa decyzja.
Zawsze podkreślam, że Pesa niczego nie dostaje, nie rozmawiamy tutaj o dotacjach czy innych prezentach, ale o przejęciu udziałów i kredytach, a kredyty trzeba spłacić i zgodnie z przyjętym biznesplanem Pesa jest i będzie w stanie spłacić każdą złotówkę kredytu. Taka jest specyfika produkcji przemysłowej realizowanej na dużą skalę, że do realizacji zamówień, czyli wyprodukowania np. pojazdów wykorzystuje się bankowe kredyty, które się spłaca po sprzedaży pojazdów.
Czy przejęcie udziałów przez PFR zaowocowało zmianą podejścia do zarządzania produkcją, łańcuchem dostaw, współpracy z dostawcami?
Proces restrukturyzacji PESA rozpoczął się na wiele miesięcy przed zakończeniem negocjacji i przejęciem udziałów spółki przez PFR. Jeden z głównych obszarów restrukturyzacji to oczywiście produkcja, a w jej obrębie ważnym zadaniem było m.in. wprowadzenie scentralizowanego planowania zasobami produkcyjnymi na poziomie całej spółki, a nie poszczególnych zakładów. Plan restrukturyzacji zakłada zastosowanie metodologii Lean, ale jej wdrażanie odbywa się w spółce, w której trwa produkcja, realizujemy wiele zamówień i pełną implementację Lean na tym ‘żywym, rozpędzonym organizmie’ musimy pogodzić z bieżącymi wyzwaniami produkcyjnymi. Jeśli zaś chodzi o relacje z naszymi dostawcami, to problemy Pesy z płynnością odczuli też oni, wielu z nich ratowało się zamówieniami od innych klientów i zaangażowało swoje moce produkcyjne w realizację tych zleceń, co dla nas oznacza przesunięcie wielu dostaw części i komponentów i w konsekwencji wydłużenie cykli produkcyjnych w naszej spółce. Stąd między innymi opóźnienia w dostawach kolejnych pojazdów, bo jak zwykliśmy mówić „odrabiamy stracony czas”. Pojawienie się nowego inwestora i porozumienie z konsorcjum banków miało też duże znaczenie w odbudowaniu zaufania i wiarygodności Pesa wobec dostawców i zewnętrznych firm z nami współpracujących. Ta współpraca się normalizuje, odbudowujemy te relacje, a widać to już między innymi w udrożnieniu dostaw.
Pesa korzysta z rozwiązań w zarządzaniu przedsiębiorstwa dostarczanych przez IFS. Czy po przejęciu przez PFR, system informatyczny ERP nadal będzie głównym systemem w zarządzaniu, czy może są planowane inwestycje w nowoczesne technologię do zarządzania produkcją i automatyzację?
Dzisiaj nie ma rozwoju nowoczesnej firmy bez stosowania systemów informatycznych w zarządzaniu. W Pesa systemy te są wykorzystywane od dawna, ale ze względu na restrukturyzację i wprowadzane zmiany będziemy te systemy optymalizować.
Czy trudny okres, jaki firma ma już za sobą, nie wpłynął negatywnie na pozyskiwanie i utrzymywanie pracowników?
Jeśli chodzi o pozyskiwanie i utrzymanie pracowników to bardziej problem całego rynku pracy, a nie naszej spółki. Oczywiście mamy problem z pozyskaniem pracowników na niektóre stanowiska w produkcji jak np. spawacze, technicy niezbędni do montażu etc , ale jest on typowy dla całej gospodarki. Dzisiaj Pesa nie ma problemu z utrzymaniem załogi, a zdecydowana większość przetrwała trudny czas w spółce. Co ciekawe coraz więcej jest powrotów do firmy tych pracowników, którzy w momencie trudności skuszeni ofertą z inne firmy odeszli. Wielu z nich już do nas wróciło i to chyba najlepsza ocena pozytywnych zmian zachodzących w Pesa.
Firma ma bogaty portfel zamówień z Polski i zagranicy….
W tej chwili realizujemy kontrakty dla Deutsche Bahn, włoskiej Trenitalii, która zdecydowała się skorzystać z opcji i zamówiła kolejnych 14 ATR 220Tr, rozpoczęliśmy produkcję sześcioczłonowych spalinowych pojazdów dla Kolei Białoruskich, dla kilku przewoźników regionalnych w Polsce produkujemy elektryczne Elf2 , a także tramwaje dla Kijowa, Sofii, Gdańska, Chorzowa, Częstochowy i Bydgoszczy. Podpisaliśmy też bardzo ważną dla nas umowę na dostawę elektrycznych zespołów trakcyjnych elf.eu z prywatnym czeskim przewoźnikiem RegioJet. Ten pojazd będzie pierwszym EZT wyprodukowanym przez Pesa na rynki zagraniczne, mamy nadzieję, że znajdzie nabywców także w innych krajach Europy. Zamówienia na przyszły rok absorbują już ponad 90 proc. możliwości produkcyjnych, a wartość całego portfela na najbliżej dwa lata to już ponad 3,5 miliarda złotych.
Produkty Pesy już jeżdżą lub będą jeździć w Niemczech, we Włoszech, Rosji, na Ukrainie i Węgrzech. Czy jest szansa na nowe rynki zagraniczne?
Jedna z ważniejszych zmian w strategii Pesy dotyczy podejścia do pozyskiwania kolejnych zamówień i aktywności na rynkach zagranicznych. Po pierwsze nie musimy i nie będziemy startować w każdym przetargu, a po drugie – jeśli chodzi o zagranicę to przede wszystkim skupiamy się na tych rynkach, na których już jesteśmy, tam chcemy zwiększać naszą obecność i dostarczać nowe produkty. To, że taka wizja ma szansę realizacji potwierdziły ostatnie berlińskie targi Innotrans – wolę współpracy i rozmów o dostawach nowych pojazdów potwierdzili między innymi prezes DB AG, czy szefowie Kolei Białoruskich. Do tego dodać trzeba rozwijającą się współpracę z włoskim narodowym przewoźnikiem Trenitalia czy kolejami czeskimi. Nie chcę na razie zdradzać szczegółów, ale wkrótce podpiszemy kolejne zagraniczne kontrakty i zapewniam, że perspektywy eksportowe Pesy są bardzo dobre.
Polscy przewoźnicy mają coraz starsze lokomotywy i w związku z tym polski rynek jest przyszłościowy dla ich producentów. Czy Pesa nie planuje postawić także na produkcję lokomotyw?
Lokomotywy to najmłodsze dziecko Pesy – spółka od kilku lat rozwija platformę lokomotyw Gama. Te produkty wymagają dopracowania, rozwijamy je, myślimy także o przyszłości – np. w Berlinie na InnoTrans podpisaliśmy trójstronną umowę z PKP Cargo i Instytutem Pojazdów Szynowych o wspólnej budowie autonomicznej lokomotywy dwunapędowej. Jak Pan widzi dostrzegamy potencjał rynku i przygotowujemy się do rywalizacji o kolejne zamówienia na lokomotywy.
Przed ponad rokiem z kierowania Pesą zrezygnował Tomasz Zaboklicki, jej twórca i wieloletni szef. Jaki obecnie ma wpływ na zarządzanie firmą?
Pan Tomasz Zaboklicki, podobnie jak pozostali byli udziałowcy, był członkiem Rady Nadzorczej Pesy. Jej kadencja wygasła, a w nowej Radzie Nadzorczej, byłych właścicieli reprezentuje tylko jedna osoba – Zygfryd Żurawski.