"Moim zdaniem doszliśmy jako branża już do ściany", "Obawiam się, że bez przygotowania wspólnych rozwiązań na poziomie krajowym i europejskim możemy być świadkami plagi niewypłacalności w całej branży transportowo-logistycznej.", "Wiele firm musiało ogłosić upadłość, sprawnie działają tylko te, o solidnym zapleczu finansowym i organizacyjnym." - takie cytaty padają w komentarzach do artykułu, traktującego o katastrofalnej sytuacji finansowej firm transportowych w Polsce. Kilkanaście miesięcy stagnacji na rynku, będącej efektem problemów z jakimi zmaga się cała europejska gospodarka, fatalnie odbiła się na kondycji branży, zaś ofiarami kryzysu jak zwykle w pierwszej kolejności są najmniejsze przedsiębiorstwa.
Według danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej w ubiegłym roku 527 firm z branży TSL ogłosiło upadłość bądź restrukturyzację. Na koniec pierwszego kwartału tego roku odnotowano już 183 takich niewypłacalności. Poziom przeterminowanych zobowiązań finansowych sektora przekroczył 1,3 mld zł, z czego miliard przypada na transport drogowy towarów. Recesja odbija się oczywiście także na rynku dostawców dla branży TSL - do końca maja zarejestrowano 12 319 samochodów ciężarowych pow. 3,5 t., co oznacza spadek rok do roku o 12,8%.
Trudna sytuacja skłoniła do wspólnego działania dwie czołowe organizacje, zrzeszające firmy transportowe. TLP i ZMPD uruchomiły wspólną kampanię, która jest skierowana do administracji publicznej oraz polityków. Ich władze chcą m.in. czasowego obniżenia dolnej granicy podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie społeczne do wysokości minimalnego wynagrodzenia, dofinansowania obowiązkowej wymiany tachografów na inteligentne urządzenia rejestrujące drugiej generacji czy czasowego skrócenia terminu zapłaty za wykonaną usługę przewozu drogowego do 14 dni, z możliwością przedłużenia tego terminu w drodze umowy do dni 30-tu.
Jednak jedynym długoterminowym rozwiązaniem problemu branży jest przełom w sytuacji gospodarczej. Choć odbierane są pierwsze pozytywne sygnały makroekonomiczne, to ich efektem na pewno nie będzie gwałtowna poprawa koniunktury, a co najwyżej początek mozolnego odrabiania start. Tak jak wszyscy mamy zatem nadzieję, że naszym przewoźnikom uda się wytrzymać jeszcze kilka miesięcy, a kolejny rok przyniesie prawdziwe uzdrowienie rynku