Znacie to powiedzenie: pracuj robiąc to co lubisz a nigdy nie będziesz pracował? Mam świadomość, że w codziennym życiu zawodowym natrafiają Państwo na stresowe sytuacje. Może raz w miesiącu, w tygodniu, może i częściej. Ostatecznie jednak warto przeanalizować wady i zalety faktu uprawiania danej profesji, dotykając również kontekstu konkretnej firmy. Proponuję postawić sobie pytanie: czy wstając rano i doprowadzając się do ładu macie uczucie: „i znów ta robota”? Albo dzień wcześniej wieczorową porą, uciekacie choćby na kilka sekund do służbowego życia a może na samą myśli odczuwacie nerwy i smutek?
W życiu zawodowym niektóre czynności lubimy bardziej, inne mniej, lecz chodzi o ocenę generalną, podsumowującą, w szkole nazywaną końcową. Ja uwielbiam pisać, szczególnie wstępniaki, redagować, prowadzić konferencje, rozmawiać z ludźmi. Wśród tych ostatnich najbardziej lubię słuchać, czasem i dyskutować z pasjonatami. Osobami mogącymi opowiadać o „swoim świecie” z wielkim zaangażowaniem, delektując się każdą śrubką nowego ciągnika siodłowego, przepisem prawnym, elementem systemu IT, by tylko do branży transportowej odwołać powyższe słowa. Jeśli posiadają dodatkowo dar dostosowywania sposobu komunikacji do odbiorcy…
Nie każdy ma to szczęście być zadowolonym z wykonywanej profesji, nie każdy chce temu szczęściu dopomóc. Na owe zadowolenie wpływa oczywiście wiele elementów: rodzaj wykonywanych czynności, wynagrodzenie, szef (a jeśli ktoś nim jest to współpracownicy), otoczenie biznesowe, atmosfera, itp. Wielu jednak zapomina o jednym: nastawieniu psychicznym. To jeden z kluczy otwierających/zamykających uśmiech każdego dnia. Bowiem nawet jeśli dotychczas praca nie sprawiała nam radości a nie widzimy większych szans na szybką zmianę, trzeba wyszukiwać jak najwięcej pozytywów, możliwości samorealizacji, argumentów „za” a nie przeciw. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy gorzej pracować, być może nawet tak źle, ktoś nas wykopie i poczujemy na „czterech literach” uderzenie o bruk.
Dostrzegalny momentami brak profesjonalizmu wynika między innymi właśnie z tego powodu: niezadowolenia z pracy. Ludzie przychodzą na te 8 a czasem i 10, 12 godzin i wykonują to co zlecono. Albo prowadzą firmę nawet kosztem czasu prywatnego bez radości z tego. Tak być nie musi. Bardzo rzadko wszystko jest całkowicie czarne. Poszukajmy tych odcieni bieli. Wtedy być może, odwołując się do pierwszego zdania, nie przestaniecie pracować, ale będziecie mieli dłuższe przerwy.