Koronawirus to bez wątpienia najpopularniejsze słowo ostatnich tygodni. Kto wie, może sławą przebije nawet największe gwiazdy sportu, muzyki, filmu. Złośliwiec ma wpływ także na całą branżę TSL, z transportem włącznie. W momencie pisania tych słów na świecie jest około 200 000 osób zarażonych w tym kilkaset w Polsce. Odwołane są niemal wszystkie imprezy masowe, na problemy narzekają odbiorcy towarów z azjatycki fabryk. To nie pakiet mobilności jest największą zmorą polskich przewoźników.
Już sobie wyobrażam jako kolejną konferencję przeprowadzamy z bunkra w Suchym Lesie transmitując ją na całą Polskę łączami internetowymi. Wykładowcami nie są menedżerowie transportu, tylko profesorowie medycyny. W głowie zaczynam układać program. „Warunki przewozu maseczek”, „Rodzaje koron w wirusie i ich wpływ na załadunek”, „Jak dostarczyć towar do miasta w kwarantannie”, „Czy auta autonomiczne są nosicielami wirusa”. Brzmi interesująco?
Panika wokół koronawirusa jest szokująca, lecz co najgorsze, słuszna. Mamy do czynienia z diabelstwem, które szybko atakuje i może wybić pewną część plemienia ludzkiego. A jeszcze zapewne o nim wiele nie wiemy. Wiele gałęzi gospodarki dostanie mocno po głowie, TSL jak i medialna także.
Przy okazji warto wspomnieć, że to nie jedyna epidemia wyniszczająca tysiące istnień. Przykładem choroba zwana wypadkami samochodowymi, gdzie potrzeba radykalnych działań: fabrycznie montowanych ograniczeń prędkości połączonych z rozpoznawaniem znaków drogowych. Sieci fotoradarów + prawa natychmiast ściągającego grube pieniądze za przewinienie. Bezwarunkowego zabrania auta za jazdę po pijanemu. Torów dla kierowców potrzebujących adrenaliny. Sprawnie działającej sygnalizacji świetlnej przez co będzie mniej korków, mniej pośpiechu, itp. Tylko kto się na to zgodzi? Który koncern, który kierowca?
Do 3000 ofiar na polskich i wielu tysięcy na światowych drogach już się przyzwyczailiśmy, podobnie jak do raka, czy HIV. Jak będzie z koronawirusem? Też zaakceptujemy jego mordercze skłonności i zaczniemy żyć dalej? Na razie skutki ekonomiczne są nie do oszacowania, wszystko pozostaje w sferze gdybania. Oprócz dbania o zdrowie musimy zrobić wszystko, by nasze firmy przetrwały i stworzyły nowy ład. Już teraz, bo nawet po wielkiej burzy zawsze przychodzi słońce, tylko trzeba odpowiednio wykorzystać jej promienie. Czego nam wszystkim szczerze życzę.