Recepta na sukces
Znów się okazało, że Polak potrafi. Mamy w sobie – jako naród – jakąś smykałkę do biznesu. Nie jest to stwierdzenie niczym nie podparte. Spójrzmy na liczby. Wyniki badań Eurostatu (Europejski Urząd Statystyczny) wykazują, że wśród młodych Polaków jest najwięcej w całej Unii Europejskiej chętnych do założenia własnej firmy – 40 procent. Nie mamy w tym sobie równych w starej, socjalizowanej Europie.
Wśród takich młodych ludzi był kiedyś Mirosław Maszoński z Sulęcina w Lubuskiem, który 16 lat temu przerwał studia dzienne i przeniósł się na studia zaoczne, bo dowiedział się, że w biurze pracy jest realizowany program aktywizacji bezrobotnych absolwentów. Był tylko jeden problem - nigdy nie chciał być bezrobotny, więc stwierdził, że będzie nim jeden dzień.
- Zarejestrowałem się w biurze, ubiegałem się wtedy o kredyt, który po kilku dniach dostałem i za to kupiłem pierwsze moje auto. Był to samochód Mercedes 207 – wspomina pan Mirosław. Tak zaczęła się jego kariera w towarowym transporcie drogowym. Park samochodowy rósł stopniowo do dzisiejszej imponującej liczby ok. 250 zestawów transportowych. Były też prawidłowe decyzje, podejmowane w odpowiednim momencie – odważne i zdecydowane. Chyba wiosną 2008 r. pisałem na łamach Truck&Business Polska, że przez najbliższe miesiące będzie dobry czas na sprzedawanie ciągników siodłowych spełniających ekologiczne normy Euro3 i Euro4, a kupowanie w ich miejsce, za niewielką dopłatą ciągników Euro5. Według firmy Eurotax Glass’s, tak się wówczas złożyło, że różnica cenowa między tymi pojazdami była niewielka, a korzyści z tej zamiany – niebagatelne: niższe opłaty za przejazd po niemieckich autostradach. Z tej okazji skorzystał pan Mirosław. Ale to nie wszystko. Chętnie korzysta on z nowinek technicznych, takich jak najnowocześniejsze telematyczne systemy wspierające zarządzanie firmą transportową oraz monitorujące pojazdy. Oprócz tego jakość i jeszcze raz jakość usług transportowych, czyli niezawodność i terminowość. No i jeszcze jeden płatek do tego transportowego kwiatka – być dla klienta partnerem w optymalizowaniu łańcucha dostaw, a nie tylko wykonawcą zleceń. Oto klucz do sukcesu – jakość, innowacyjność, analizowanie rynku i podejmowanie na tej podstawie odważnych decyzji oraz pomoc klientowi w obniżaniu kosztów.
No i efekty są już od wielu lat, a obecnie - po 16 latach tej ciężkiej harówki – firma Maszoński-Logistic z niewielkiego Sulęcina, koło niemieckiej granicy w Lubuskiem, została 5 listopada 2012 r. w stolicy Irlandii – Dublinie - uhonorowana drugim miejscem w międzynarodowym konkursie Europejska Firma Transportowa Roku. Jako reprezentant polski w jury, składającym się z dziennikarzy transportowych z całej Europy, wytypowałem z naszego kraju firmę pana Mirosława. Każdy z nas mógł wytypować jednego reprezentanta swojego kraju. Nie bezpodstawnie postawiłem właśnie na tego konia, bo wcześniej firma ta została doceniona w wielu polskich rywalizacjach biznesowych, jak Operator Logistyczny Roku, czy Top500. Okazało się, że postawiłem na dobrego konia, którego docenili również moi koledzy po fachu.
Gratuluję z całego serca i jestem dumny, że Polak potrafi.