Na początku chciałbym przeprosić za pewien patetyzm, którym tchnie dalsza część tego „wstępniaka”. Otóż jestem dumny, że robię czasopismo dla polskich drogowych przewoźników towarowych, a szczególnie międzynarodowych. Chcę pogratulować Wam wszystkim determinacji i poświęcenia z jakim sami sobie na tę opinię w całej Europie zasłużyliście. I nie są to słowa bezpodstawne.
Nie od dzisiaj towarowy transport drogowy jest polskim przemysłem narodowym, bo wytwarza ok. 9 proc. naszego produktu krajowego brutto. Żeby nie było, iż jest to ogólnie znany fakt, siłę polskiego transportu potwierdził Europejski Urząd Statystyczny – Eurostat. Gdy średnia dla całej Unii Europejskiej masa przewiezionego towaru - liczona w tonokilometrach – spadła w 2011 r. o 1 proc., jedynie w Polsce wzrosła wbrew temu pesymistycznemu trendowi. Jedynym krajem, który odnotował wzrost wolumenu przewiezionych ładunków we wszystkich klasach odległości (Eurostat podzielił przewozy w UE na klasy według odległości) jest Polska. Tymczasem między rokiem 2007 i 2011 na trasach do 300 km odnotowano w całej UE spadek masy przewożonych towarów o 9 proc. Jeszcze gorzej było w analogicznym okresie na trasach dłuższych, na których średni spadek wyniósł aż o 16 proc.
Pozytywne wskaźniki działalności transportowej mają również Litwini, Łotysze i Bułgarzy, ale skala tej branży w tych krajach nie jest tak duża jak właśnie w Polsce. Prawdziwą katastrofę transportową przeżywają Włochy, gdzie wolumen transportu krajowego spadł o 14 proc., a międzynarodowego (uwaga) aż o 40 proc. Spośród krajów posiadających największe floty transportowe w Europie, tylko trzy odnotowały w 2011 r. wzrost przewozów: Francja, Niemcy i Polska.
W zeszłym roku przewoźnicy z Polski zajęli w Unii Europejskiej drugie miejsce po swoich kolegach z Niemiec pod względem pracy przewozowej (mierzonej iloczynem masy przewiezionych towarów i długością trasy przewozów). Nasze firmy wyprzedziły pod tym względem przewoźników z Hiszpanii, zajmujących jeszcze w 2010 r. drugie miejsce w UE.
Specjalnością naszych przewoźników stał się transport międzynarodowy. Jak wskazują analizy naszego Głównego Urzędu Statystycznego nowe możliwości przed naszymi przewoźnikami otworzyły się, gdy przystąpiliśmy do Unii Europejskiej oraz strefy Schengen, bo to ułatwiło transport towarów bez konieczności czekania na granicach do odprawy. I nasi transportowcy wykorzystali tę okazję.
W zeszłym roku na polskich przewoźników przypadała w UE jedna piąta przewozów międzynarodowych, czyli transportu towarów, które zostały załadowane lub rozładowane w naszym kraju.
Kryzys, który w 2011 r. wybuchł z całą siłą w państwach strefy euro, odczuli tamtejsi przewoźnicy w postaci spadku obrotów. Ale, jak wynika z raportu Eurostatu, dla polskich przewoźników to było wyzwanie do rywalizacji z firmami z innych państw UE. Właśnie za takie podejście do biznesu chylę czoła przed Wami – pełen szacunek.