Przewoźnicy spotykają się przy różnych okazjach, ale jedno z tych spotkań miało symptomatyczny charakter: podczas konferencji „Transport drogowy jako czynnik rozwoju gospodarczego” w Tęgoborzu wspólnie pojawili się Piotr Litwiński, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych „Galicja” oraz Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. Ich wystąpienia przyjęto gromkimi brawami.
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
Środowisko transportowe potrzebuje takich gestów. O to też apelowano podczas tej konferencji – aby przewoźnicy, mimo dzielących ich nierzadko różnic, jednoczyli się. Żeby dyskutowali w swoim gronie, nawet jeśli mają odmienne zdania, ale na zewnątrz przemawiali wspólnym głosem. Bo w takim głosie – jak podkreślano – brzmieć będzie siła.
Takie apele są potrzebne, bo obecnie przewoźnicy często są przekonani, ze w ostatecznym rozrachunku są zdani sami na siebie. A zamiast jednoczącej siły, czują niepewność i muszą toczyć walki z przepisami, instytucjami, państwem. Choćby sprawa walki z tzw. szarą strefą paliwową, o której w tym numerze pisze ekspert rynku paliw Andrzej Szczęśniak. W Polsce konsumuje się ok. 25 mld litrów paliw. Jeden grosz na litrze „wyjmuje” ze zbiorczej kieszeni polskich kierowców 250 mln zł rocznie. Ceny wyższe o 4 grosze osłabiają nasze portfele, pozbawiając je miliarda złotych rocznie. W mikroskali przedsiębiorstwa transportowego każdy grosz wzrostu ceny to 10 złotych na tysiąc litrów. Dążenie przez państwo do europejskich standardów może sporo kosztować przedsiębiorców.
Z drugiej strony, dla polskiego przewoźnika Unia Europejska staje się ostatnią „deską ratunku” przed karami za przeważanie pojazdów, które nakładają na niego polscy urzędnicy. A nakładają, chociaż polskie drogi nie spełniają warunków unijnej dyrektywy. Przewoźnicy giną gdzieś też w gąszczu sporu o system viaTOLL, jaki między sobą toczą Najwyższa Izba Kontroli, resort transportu oraz operator systemu. NIK w najnowszym raporcie stwierdził różne naruszenia, z którymi nie zgadzają się pozostałe strony konfliktu: bramownice są niebezpieczne, wielokrotne kary za nieziszczenie opłaty – niesprawiedliwe, zmiany to korygujące – w przygotowaniu. A na tym polu bitwy pokonany zostaje przedsiębiorca, który i tak musi płacić. I znowu wojna…
A dobrze byłoby, żeby jak najwięcej przewoźników w tym kraju mogło powtórzyć za prezesem Mirosławem Maszońskim z firmy Maszoński Logistic: – Chcemy dzielić się naszymi sukcesami. I tego Państwu życzymy.