Pogoda. Prawdopodobnie najbardziej neutralny temat na początek rozmowy. Zawsze możemy wspólnie ponarzekać na deszcz, zimno, upał, okres przejściowy związany z przeziębieniami, brak śniegu, za dużo śniegu, zbyt mocne słońce, przeważające chmury. Idealny sposób, by być nieco bliżej rozmówcy, najlepiej popierając jego poglądy i łącząc się w bólu. Bo przecież ponarzekać jest tak fajnie.
Firmy transportowe mają nierzadko piki związane z przewozami i branżą, w której pracują. Dla nich warunki atmosferyczne to nie tylko biadolenie samo w sobie, lecz również rozmowa o pieniądzach związanych z liczbą zamówień, zużyciem paliwa, oponami, warunkami pracy dla kierowców, ogrzewaniem pomieszczeń, odśnieżaniem, itp. Właściwie można by tutaj odbyć długą dysputę o sposobach radzenia sobie z kaprysami aury, nie tylko zresztą tej polskiej. Kwestie psychologiczne odchodzą w pewien sposób na dalszy plan, bo mało rzeczy tak bardzo poprawia humor jak zgoda w kasie.
„Redaktor nie ma weny na tekst, więc pisze o pogodzie” – już w głowie kołatają mi czytelnicze myśli. Ale przecież to też jest pomysł. Kreatywność może mieć różne odcienie, co na przykład pokazaliśmy nagradzając podczas Truck Forum&Awards firmy transportowe za słownik języków obcych dla kierowców czy też (między innymi) za oryginalne źródło komunikacji z klientem jakie stanowi czat. Współpracujemy z kilkoma firmami szkoleniowymi, których coachowie często podkreślają, by nawet najbardziej absurdalnych idei od razu nie wyrzucać do kosza. Niech trochę poleżą, zostaną poddane pod dyskusję, zastanowienie, bo w sposób ewolucyjny mogą zmienić się w coś ciekawego.
Oczywiście „pogoda” nie stanowi żadnej rewolucji ani nawet cienia nowości, ale już w mojej głowie zaświtała kwestia tekstu o transportach sezonowych czy też ogrzewaniu postojowym. W co się to zmieni – na razie nie wiem, wszystko spisuję w aplikacji (ech te technologie). Co ciekawe, wszystko ma swoją genezę w porannym wejściu w kałużę suchym butem. W porannej „nieprzytomności” związanej z moim tradycyjnym niewyspaniem, byłem rzecz jasna mocno zdziwiony tym wydarzeniem, do którego doszło podczas deszczu. I pierwotnie chciałem sobie w tym wstępniaku ponarzekać, z taką koncepcją wstukałem pierwsze słowa, ale ocknęło mnie. Przecież jestem za tym, by wskrzeszać modę na optymizm.
Życie zwykle trwa tylko kilkadziesiąt lat, nie wiadomo co potem, więc lepiej przeżyć je z uśmiechem na ustach. Mokra noga szybko została wysuszona, zmieniając koncepcję w napisanie wstępu bardziej o kreatywności. Co prawda następnym razem zrobię wszystko, by uniknąć kąpieli, lecz być może wtedy postanowię przygotować do Trucka słowa związane z wyciąganiem wniosków z popełnianych błędów…