Sytuacja z Pakietem Mobilności wydaje się przegrana i życie niejednej firmy transportowej ulegnie zmianie. Można snuć książkowe tomy teorii, dlaczego będzie jak będzie i obwiniać dziesiątki, setki, tysiące osób. Branża transportowa powinna jednak także spojrzeć na siebie, a nie tylko na złośliwych urzędników.
Tajemnicą poliszynela stanowi fakt, że nie wszyscy przewoźnicy mówią tym samym głosem. Rozbieżne interesy wewnątrz tej samej grupy zawodowej to wcale nieodosobniony przypadek, przykładem nomen omen dziennikarze a w szerszym zakresie motoryzacja. Gdyby wszystkie związki i duże firmy przewozowe doszły do porozumienia i opracowały strategie nacisku i lobbingu, wyniki głosowania nad przepisami w UE mogłyby być inne. Bo przecież myśląc rozsądkowo (wiem, nie do każdego da radę te słowa przypisać), transport ma duże znaczenie w gospodarce polskiej i europejskiej. Zaś nawet nie zawsze świadomy konsument zdaje sobie sprawę z prostego równania: droższy, trudniej dostępny przewóz to wyższe ceny towarów na półkach a zatem niższe cyferki na kontach na wydatki własne.
Przykład jedności stanowią dla mnie piłkarze duńscy. Nie zgadzali się na umowę z rodzimym związkiem (mniejsza o szczegóły), zastrajkowali - nie tylko ci najlepsi, ale także w ogóle nie brani pod uwagę przy powołaniach do kadry i w efekcie w sparringu na Słowacji zagrali amatorzy. Wstyd na cały świat, lecz kilka dni później znaleziono konsensus. Oczywiście nie namawiam do żadnych buntów, blokad dróg, itp. Jednak w dobie uważanej przez wielu za dobry ustrój demokracji, przemyślanym, konsekwentnym, wspólnym działaniem można osiągnąć swoje.
Tymczasem w kuluarach czy mediach społecznościowych nierzadko słychać: przecież transportu wkrótce nie będzie. Czy zatem kilkadziesiąt polskich przedsiębiorstw przewozów drogowych przerzuci się na produkcję lub handel?! Narzekaniem na urzędników, rząd, nadawców, kierowców i wszystkich innych związanych z łańcuchem dostaw daleko nie zajedziemy. Biznes jest trudny, ale jakoś nie słychać o masowym likwidowaniu firm z branży TSL mimo tego o czym wszyscy mówią…
Na obecną chwilę nie wiemy jeszcze jak bardzo Unia da się we znaki polskiej potędze transportu drogowego. Nastroje wśród przewoźników trudno uznać za optymistyczne, nie brakuje czarnych wizji. Tymczasem z przeszłości, historii, trzeba wyciągać wnioski a nie opłakiwać fakty zaistniałe. Kto teraz nie zadziała w sposób prawidłowy lub nic nie zrobi, po prostu zniknie z rynku. Spróbujemy Wam w tym pomóc – zapraszamy na konferencje, szkolenia i do lektury czasopisma.