Porty przygotowane na skażenie radioaktywne
Japonia, choć odległa, stała się nam w ostatnich tygodniach znacznie bliższa. Solidaryzujemy się z mieszkańcami Honsiu, których domy uległy zniszczeniu w trzęsieniu ziemi, ale też podziwiamy ich – jak się wydaje – zadziwijący brak paniki w czasie drgań oraz
Japonia, choć odległa, stała się nam w ostatnich tygodniach znacznie bliższa. Solidaryzujemy się z mieszkańcami Honsiu, których domy uległy zniszczeniu w trzęsieniu ziemi, ale też podziwiamy ich – jak się wydaje – zadziwijący brak paniki w czasie drgań oraz zdyscyplinowanie, które kazało stać cierpliwie wiele godzin po wodę i podstawowe produkty, zamiast wpychać na siłę do kolejki. Niektórzy także starają się ich wspierać biorąc udział w akcjach charytatywnych. Ze szczególną uwagą śledzony jest rozwój wypadków w elektrowni jądrowej w Fukushimie, gdzie doszło do niekontrolowanj emisji radioaktywnych substancji do morza i do atmosfery. W kwietniu do Europy dotarła pierwsza fala radioaktywnych cząstek (choć poziom promieniowania stosunkowo nieznacznie przekraczał standardowe wartości), a zaraz po niej druga, znacznie gorsza, fala artykułów prasowych. Zaniepokojenie opinii publicznej budzą nie tylko produkty żywnościowe pochodzące z kraju kwitnącej wiśni, a w których niekiedy odkryto zwiększoną radioaktywność, ale także wszelkie produkty oraz statki, które mogły mieć kontakt ze skażoną wodą morską lub powietrzem. O ile w Polsce nie jest to szczególnie mocno nagłaśniany problem i ogranicza sie w dużym stopniu do komentarzy dotyczących sushi ze sprowadzanych z Japonii ryb (czyli niewielkiego odsetka wszystkich, z których przygotowywane są maki czy nigiri), o tyle w krajach Europy Zachodniej te kwestie budzą bardzo żywe zainteresowanie.
Na początku kwietnia francuska organizacja badawcza CRIIRAD (NGO) poinformowała o wykryciu jodu-131 w deszczówce w południowo-wschodniej Francji. Także francuski Instytut Ochrony Radiologicznej i Bezpieczeństwa Nuklearnego (IRSN) znalazł jod-131, tym razem w mleku. W efekcie CRIIRAD zalecił kobietom w ciąży oraz dzieciom unikania „ryzykownych zachowań”, w tym konsumpcji świeżego mleka czy warzyw o dużych liściach, a ryzyka związane z długotrwałym wystawieniem na działanie skażenia środowiska nie mogą być dłużej określane jako „marginalne”. Ten porażający komunikat wywołał tysiące zapytań zaniepokojonych obywateli, co jest dość oczywiste, a jednocześnie wywołał chęć obrony przed skażonymi substancjami.
Co prawda eksperci wyjaśniają, że nawet jeśli ktoś przez rok co dzień spożywałby ryby pływające w wodzie w pobliżu elektrowni w Fukishimie, to zostałyby wystawiony na promieniowanie rzędu 0,6 milisiwerta (przez rok), podczas gdy poziom tła radioaktywnego na Ziemi wynosi przeciętnie 2 milisiewerty rocznie. Jednak te suche dane wielu nie przekonały a niepokój pozostał.
Ponieważ nie tylko powietrze dociera do Europy z Japonii, ale także statki i ładunki, stąd też porty zostały poddane szczególnej uwadze. Japonia należy do krajów, z których eksport towarów rolnospożywczych jest wyjątkowo mały. Nie wysyła się warzyw ani mięsa zwierząt lądowych, a jedynie ryby i małże i inne zwierząta morskie i to w niewielkich ilościach. W Hamburgu w ubiegłym roku, zgodnie z danymi portowego inspektoratu weterynaryjnego, odprawiono zaledwie 6 przesyłek z towarami spożywczymi z Japonii wobec 35000 przesyłek z innych krajów. Cornelia Prüfer-Storcks, senator zdrowia i ochrony konsumentów Hamburga stwierdziła, że wszystkie artykuły żywnościowe pochodzenia zwierzęcego i niektóre pochodzenia roślinnego, pochodzące z krajów trzecich, są regularnie kontrolowane i badanie poziomu radioaktywności nie stanowi problemu, jako że po katastrofie w Czernobylu służby dysponują odpowiednimi możliwościami technicznymi i są w stanie takie kontrole wykonać.
Po wprowadzeniu w życie systemu kontroli importu (ICS) monitorowanie i selekcja przesyłek, które powinny zostać poddane kontroli granicznej, jest dużo łatwiejsza. Ponieważ jednak do czerwca system ICS nie zostanie w pełni wdrożony, UE wydała rozporządzenie, które dotyczy kontroli produktów spożywczych z Japonii. Zgodnie z nim towary takie muszą zostać zgłoszone na dwa dni przed dopłynięciem do Hamburga, a następnie sprawdzane jest, czy importer posiada zaświadczenie, iż zostało wykonane badanie na skażenie radioaktywne towaru. Ponadto ewentualne produkty żywnościowe zostaną skontrolowane i zbadane laboratoryjnie. Nie są natomiast badane pod kątem skażenia radioaktywnego statki zawijające do Hamburga w podróży z Japonii, ponieważ Hamburg nigdy nie jest pierwszym portem zawinięcia w Europie i statki takie są kontrolowane już wcześniej, czy to w Rotterdamie, czy nawet w Hongkongu (Hamburg jest co najmniej szóstym z kolei portem po drodze z Japonii do Europy).
Tym niemniej teoretycznie może się zdarzyć, iż do portu zawinie statek, który ze względu na nadzwyczajne zdarzenie musi zmienić rotację i wówczas Hamburg stanie się pierwszym portem zawinięcia po portach japońskich. W takim przypadku zastosowanie będą miały zasady postępowania w sytuacji awaryjnej.
Zasady te przewidują podjęcie następujących działań:
· Obowiązek awizacji dla statków płynących z Japonii zostanie rozszerzony; co najmniej 24 godziny przed zawinięciem statku do jakiegokolwiek niemieckiego portu ma być zgłoszone do Punktu Kontaktu, do jakiego portu japońskiego statek wcześniej zawinął, czy brał tam wodę morską, do jakich portów zawinął w podróży powrotnej i czy oraz ewentualnie gdzie zostały wykonane badania i pomiary radioaktywności.
· Punkt Kontaktu przekaże zebrane informacje do posterunku policji wodnej w Cuxhaven i w przypadku, gdy portem zawinięcia będzie Hamburg, informacje te trafią do policji w Hamburgu, skąd zostaną rozesłane do wszystkich zainteresowanych instytucji. Jeśli statek nie będzie w stanie przedstawić wyników badania z poprzednich portów, które potwierdzi brak skażenia promieniotwórczego, to inspektorzy policji wodnej wejdą na pokład statku w Brunsbüttel wraz z pilotem i sprawdzą poziom skażenia po drodze z Brunsbüttel do Hamburga.
· W przypadku, gdy w pomiarach przekroczona zostanie wartość 0,2 milisiewerta/h, właściwa informacja zostanie przekazana na terminal oraz do armatora statku, aby zadecydować o dalszym postępowaniu. O ile dalsze pogłębione badania potwierdzą wcześniejszy wynik, zostanie wykonana przez profesjonalne firmy dekontaminacja załogi i statku.
Kontrola wprowadzanych towarów sprawowana jest przez urząd celny, ale nie są to działania nowe, a jedynie nieco rozszerzona. Także przed Fukushimą regularnie sprawdzany był poziom radioaktywności. Te kontrole są od dawna częścią działań związanych z bezpieczeństwem, a mających swoje źródła w wydarzeniach 11 września 2001 w USA. Towary sprowadzane z Japonii są badane zgodnie z zaleceniami regulacji unijnych przez służby kontrolne.
Wydawałoby się, że wszystko jest pod kontrolą i nie ma czego się obawiać. A jednak… nie wszyscy są przekonani, że podjęte działania wystarczą. Niedawno grupa aktorów odwołała swój przyjazd do Hamburga ze względu na możliwe skażenie radioaktywne przywleczone do portu przez statki w drodze z Japonii. Jak widać niewiara w urzędy i służby państwowe nie jest jedynia polską cechą…