Nietrzeźwy za flotowym kółkiem – kto poniesie konsekwencje?
Czy opiekun aut firmowych odpowiada za nietrzeźwego kierowcę? Dla zarządzających flotą pytanie to ma zasadnicze znaczenie. A jak powszechnie wiadomo nieznajomość prawa szkodzi. I to bardzo.Wyobraźmy sobie taką sytuację. Wieczorem pracownicy mają imprezę integracyjną. Następnego...
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Wieczorem pracownicy mają imprezę integracyjną. Następnego dnia biorą udział w szkoleniu bezpiecznej jazdy przeprowadzanym przez szkołę doskonalenia jazdy. Niby nic szczególnego. Ale co stanie się jeśli np. na szkoleniu dojdzie do wypadku z udziałem nietrzeźwego kierowcy? Czy zarządzający autami służbowymi zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej? Może powinien on badać kursantów alkomatem?
Dwa stany, dwie kary
Problematykę jazdy pod wpływem alkoholu reguluje kodeks karny i kodeks wykroczeń. Co istotne, rozróżnia się dwa stany. Pierwszy to stan po spożyciu alkoholu, kiedy jego zawartość w krwi waha się między 0,2 i 0,5 promila. Prowadząc w takim stanie popełniamy wykroczenie, będące zagrożone karą aresztu albo grzywny (w granicach pomiędzy 50 zł a 5 000 zł). Ponadto, za takie wykroczenie sąd orzeka zakaz prowadzenia pojazdów. Drugi to stan nietrzeźwości, kiedy zawartość alkoholu we krwi przekracza 0,5 promila. Wtedy, jeśli zasiądziemy za kierownicą i ruszymy samochodem grozi nam nie tylko odebranie prawa jazdy, ale i grzywna, ograniczenie wolności albo nawet jej pozbawienie do lat 2. W ten sposób zarysowała się nam odpowiedzialność po stronie prowadzącego pojazd. Czy tylko on poniesie konsekwencje?
W przypadku osób trzecich np. opiekuna aut służbowych, sytuacja jest bardziej złożona. Za wykroczenie, czyli prowadzenie w stanie „po spożyciu”, odpowiedzialności podlega wyłącznie sprawca czynu. – Ustawa nie przewiduje odpowiedzialności dla innych osób. Natomiast za przestępstwo prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości, odpowiedzialności mogą podlegać nie tylko prowadzący pojazd, ale i współsprawcy, podżegacze i pomocnicy. Warunkiem przypisania odpowiedzialności współsprawcy (podżegaczowi, pomocnikowi) jest wina, choćby nieumyślna – tłumaczy mecenas Jakub Brykczyński z Kancelarii Adwokackiej Brykczyński i Partnerzy.
Nie można jednoznacznie stwierdzić, jakie działania innych osób mogą zostać zakwalifikowane jako np. pomocnictwo. Rozstrzygał będzie to sąd w odniesieniu do konkretnego przypadku. Jednak z pewnością takiej odpowiedzialności mogą podlegać współpasażerowie, którym można przypisać winę, choćby nieumyślną. Co istotne, odpowiedzialność za współsprawstwo przypisać będzie można także osobie prowadzącej kurs jazdy, ewentualnie osobie odpowiedzialnej za zarządzanie samochodami, która powierzyłaby pojazd kursantowi pozostającemu w stanie nietrzeźwości.
Zdrowy rozsądek
Opiekunowie aut służbowych nie są w takiej sytuacji bezbronni. Jak zwykle warto by skorzystali z zasady: „przezorny zawsze ubezpieczony”. Po pierwsze: zarządzający flotą może poprosić kursantów o pisemne oświadczenie, że siadają za kierownicą w stanie trzeźwości. Jest to proste rozwiązanie, choć trzeba zaznaczyć: nie eliminuje ono ryzyka związanego z pociągnięciem do odpowiedzialności za współsprawstwo. Stanie się tak, np. jeżeli zdaniem sądu osoba powierzająca samochód mogła wiedzieć o nietrzeźwości kursanta.
Co w takim razie z alkomatem? Zarządzający flotą nie mają ani obowiązku poddawania kursantów alkotestom, ani posiadania na stałe alkomatu. Z pewnością jednak przeprowadzenie za pomocą takiego urządzenia badania zawartości alkoholu we krwi z wynikiem negatywnym, ułatwiłoby obronę przed odpowiedzialnością za współsprawstwo. Małgorzata Słodownik, menedżer we Flotisie sądzi, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek.– Nic nie zastąpi myślenia. Moim zdaniem opiekun aut służbowych nie powinien godzić się, aby kurs doskonalenia jazdy miał miejsce dzień po imprezie integracyjnej. To tak jakby samemu zgłaszać prośbę: szukam kłopotów.
Opiekunowie pojazdów służbowych powinni zatem dobrze przemyśleć komu i gdzie powierzają samochody, w końcu ich rola wiąże się z duża odpowiedzialnością. Przezorność będzie w tym przypadku najlepszym doradcą.
Nasz komentarz
Tomasz Czarnecki, red. nacz. FlotyAutoBiznes
– Problem jazdy „na kacu” po imprezach służbowych jest często zamiatany pod dywan. I nie chodzi tutaj tylko o sytuacje, gdy ktoś ćwiczy na torze mając jeszcze alkohol we krwi. Prawdopodobieństwo wypadku jest tutaj bowiem nieco mniejsze niż spowodowanie nieszczęścia na drogach otwartych. Niech każdy menedżer floty zastanowi się nad sobą, przeanalizuje jak to wygląda w jego przedsiębiorstwie i co można z tym zrobić. Dopóki nie doszło do poważnego zdarzenia ktoś może te słowa potraktować jako teoretyczną paplaninę redaktorską. Ale czy nie lepiej pomyśleć nieco wcześniej i zminimalizować ryzyko tragedii? Choćby przez zakup alkomatów i sprawdzenie trzeźwości przed ruszeniem służbowym bądź co bądź samochodem. Lub wyznaczenie osób niepijących w trakcie imprezy (losowanie? osoba z najgorszym wynikiem podczas szkolenia?). FlotaAutoBiznes chętnie, za zupełną darmochę, będzie promować tego typu działania opisując je na swoich łamach. A liczenie na zdrowy rozsądek przy piciu alkoholu to tak jak mieć nadzieję, że nasi piłkarze pokonają mistrzowską Hiszpanię.
Fot. Panthermedia/Wojciech Kaczkowski