Czekając na robota
Polska pod względem inwestycji w roboty przemysłowe wypada blado na tle zachodnich i południowych sąsiadów. Wykazywany w raportach wzrost inwestycji jest nieadekwatny do potencjału rynku polskich przedsiębiorstw produkcyjnych.Z jednej strony sytuacja napawa optymizmem –...
Z jednej strony sytuacja napawa optymizmem – rynek nie jest nasycony, a dostawcy i producenci robotów mają wiele na polskim rynku do zrobienia. Z drugiej strony niskie tempo automatyzacji procesów wytwórczych może doprowadzić do sytuacji, w której oparta na taniej sile roboczej polska produkcja znajdzie się w drugiej lidze europejskiego przemysłu.
Producenci i dostawcy robotów jednym tchem wymieniają przyczyny niskiej, jak na możliwości rynku, liczby wdrożeń robotów przemysłowych w Polsce. Należą do nich: niskie koszty pracy, traktowanie inwestycji w roboty jako koszt, a nie narzędzie do wzrostu efektywności, oraz trwający kryzys.
Nadal tańszy człowiek
Podczas recesji ekonomicznej dominuje rynek pracodawcy, który z uwagi na wysokie bezrobocie może wybierać z oceanu ofert niewykwalifikowanych pracowników, często gotowych pracować w niebezpiecznych warunkach za niskie wynagrodzenie. W Niemczech koszty pracownicze są o wiele wyższe niż w Polsce, a ceny robotów kształtują się na zbliżonym poziomie. Dzieki temu dla wielu średnich i mniejszych firm u naszych zachodnich sąsiadów kupno robotów jest dużo bardziej rentowne. Efekt? Czechy i Niemcy odnotowują diametralnie więcej instalacji robotów niż Polska. – Aby przedstawić sytuację sektora, najlepiej wczytać się w raport Międzynarodowej Federacji Robotyki. Sprzedaż w Polsce w 2011 roku wyniosła 686 robotów, 21 procent więcej niż w 2010, ale porównując te dane z Czechami – które są trzy razy mniejsze niż Polska – nie wyglądamy najlepiej. W Czechach instaluje się trzy razy (1600), a w Niemczech dwadzieścia osiem (19 500) razy więcej robotów przemysłowych rocznie niż w Polsce – mówi Michał Ochmański, Sales Manager w Comau Robotics.
Czechy i Niemcy odnotowują diametralnie więcej instalacji robotów niż Polska
Kolejne fale kryzysu nie sprzyjają inwestycjom, większe zakupy odkładane są na mniej ryzykowne czasy. Dodatkowo bariera leży w sferze mentalnej: w Polsce roboty kojarzone są przeważnie z branżą Automotive. – Należy zauważyć, iż jest to sektor, który jest najbardziej otwarty na nowe technologie i – pomimo widma kryzysu – systematycznie inwestuje w innowacyjność – stwierdza Janusz Jakieła, Inżynier Sprzedaży z firmy KUKA.
Mówi Łukasz Wojtczak z Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów: Segment Automotive i firmy szeroko z nim powiązane stanowią główny trzon odbiorców zrobotyzowanych stanowisk, w szczególności z obszaru spawalnictwa. W branży widoczna jest obecnie zmniejszona dynamika zapotrzebowania na nowe inwestycje, w tym również oczywiście w zakresie robotyzacji procesów produkcji.
Michał Ochmański, Sales Manager, Comau Robotics “Oby nie było za późno” – Polska jest „zaściankiem Europy” w zakresie automatyzacji i robotyzacji produkcji, co niewątpliwie wynika z 20-letniego zapóźnienia technologicznego spowodowanego sytuacją historyczną naszego kraju. Świadomość klientów w Polsce, którzy postrzegają inwestycję w robotykę jako “koszt”, zamiast postrzegania poprzez pryzmat “zwiększenia przychodów i poprawy efektywności” przedsiębiorstwa, wciąż bardzo niskie koszty pracy, zatrudnianie pracowników na tzw. „umowy śmieciowe” do realizacji najtrudniejszych i najbardziej szkodliwych prac to tylko niektóre z przyczyn. Kiedy przyjdzie pora na nas? Oby nie za późno, oby nie stało się tak, że nasz przemysł produkcyjny oparty nadal na taniej sile roboczej stanie się mało konkurencyjny do naszych sąsiadów, którzy okażą się bardziej przewidujący od nas.
Łukasz Wojtczak Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów “Zbyt dużo dla małych” PIAP jest integratorem robotów przemysłowych różnych producentów, w tym w szczególności robotów takich światowych marek jak KUKA, ABB i FANUC. Branże, w których jest obecnie największe zainteresowanie inwestowaniem w robotyzację, to tradycyjnie obszar Automotive i spawanie. Ponadto, w Automotive zadania automatyzacji i robotyzacji montażu zyskują na popularności. Na krajowym rynku największą barierą jest nadal wartość inwestycji wymaganej przy instalacji zrobotyzowanych stanowisk. Inwestycja taka w relacji do kosztów wynagrodzeń jest nadal, szczególnie dla mniejszych firm oraz produkcji małoseryjnej, często nie do pokonania. W relacji do np. rynku niemieckiego, gdzie koszty pracowników są niewspółmiernie wyższe, a kwoty płacone za roboty są takie same, Polska ma przed sobą długą drogę do osiągnięcia znaczącej liczby wdrożeń stanowisk zrobotyzowanych.
Dywersyfikacja portfela klientów
Automotive jest nadal jednym z głównych odbiorców robotów przemysłowych w Polsce. – Związane jest to przede wszystkim z dużą seryjnością i wydajnością produkcji motoryzacyjnej – stwierdza Marcin Kruczyński, specjalista ds. zrobotyzowanego spawania w ABB. Dlatego producenci robotów są uzależnieni w dużym stopniu od koniunktury w tym segmencie. Zła sytuacja w motoryzacji w dłuższej perspektywie może osłabić dynamikę sprzedaży. Korelacja popytu jest w tym przypadku bezpośrednia.
Aby uniknąć tego ryzyka i jednocześnie zwiększyć rynek odbiorców, producenci i dostawcy poszukują dróg dywersyfikacji portfela klientów. Na alternatywnych rynkach prowadzone są szeroko zakrojone akcje promocyjne, mające na celu uświadomienie potencjalnym klientom korzyści z udanych instalacji. Niektórzy producenci odnoszą na tym polu sukcesy. – Ze względu na coraz większą dostępność robotów przemysłowych dla małych i średnich przedsiębiorstw stagnacja w segmencie motoryzacyjnym nie jest aż tak bardzo odczuwalna. Z naszej obserwacji wynika, że liczba robotów ABB, które instalujemy w małych i średnich przedsiębiorstwach, z roku na rok rośnie. Przyczyniły się do tego niewątpliwie możliwości pozyskania finansowania na stanowiska zrobotyzowane w ramach Funduszy Strukturalnych oraz coraz łatwiejsza obsługa i większa uniwersalność stanowisk zrobotyzowanych – przekonuje Marcin Kruczyński z ABB.
Mimo że producenci samochodów stanowią nadal główną grupę odbiorców, na robotyzację procesów wytwórczych decydują się coraz częściej firmy należące do tzw. sektora ogólnego, czyli m.in. branże metalowa, chemii budowlanej, drzewna, meblarska, farmaceutyczna czy spożywcza. – W bardzo dużym tempie rośnie liczba naszych robotów w takich gałęziach przemysłu jak produkcja żywności, meblowy, rozrywkowy oraz wielu innych – stwierdza Janusz Jakieła z KUKA.
Mówi Łukasz Wojtczak z PIAP: Zauważalne jest coraz większe zainteresowanie robotyzacją przez mniejsze firmy rodzime, czasem zatrudniające nawet kilka czy kilkanaście osób, dla których robot stanowi trzon produkcji. Coraz większa cenowa dostępność robotów przemysłowych sprawia, iż stają się one osiągalnym obiektem pożądania tych firm.
Dla małych i średnich przedsiębiorstw jest to jednak nadal duży wydatek, nie pomaga również kosztowe postrzeganie inwestycji w roboty. Mówi Michał Ochmański, Sales Manager z Comau Robotics: Niestety, mimo wielu kampanii promocyjnych, spotkań, akcji wychodzących dla klientów z tego sektora, roboty nie sprzedają się tak jak w prognozach, a tym samym kanał zbytu robotów przemysłowych będący alternatywą dla segmentu Automotive działa w ograniczonym zakresie.
Marcin Kruczyński, Specjalista ds. zrobotyzowanego spawania, ABB “Szereg korzyści” Oprócz czysto ekonomicznych aspektów robotyzacji, takich jak czas zwrotu inwestycji, zmniejszenie jednostkowego kosztu wytworzenia przy jednoczesnym zwiększeniu parametrów wydajnościowych i jakościowych, nasi klienci dużą wagę przywiązują do wsparcia “po-sprzedażowego”. Mając profesjonalny dział serwisu w trzech polskich lokalizacjach, bez trudu wpisujemy się w oczekiwania naszych klientów. Do grupy korzyści związanej bezpośrednio z produkowanymi elementami w pierwszej kolejności zaliczyć należy wzrost jakości i powtarzalności produkowanych elementów. Znaczącym czynnikiem jest także zwiększenie wydajności produkcji, gdyż często operacje manualne lub pół-automatyczne stanowią wąskie gardło produkcji. W grupie czynników związanych z pracownikami wyliczyć należy chęć odsunięcia ludzi od szkodliwych warunków pracy, brak wykwalifikowanej kadry oraz stale rosnące koszty osobowe. Należy zauważyć także, że coraz więcej klientów zwraca uwagę na niemierzalne korzyści robotyzacji, takie jak na przykład wzrost prestiżu i lepsze, nowocześniejsze postrzegania firmy na rynku.
Paweł Handzlik, Dział Robotów Przemysłowych, ASTOR Sp. z o.o., “Robot to konkurencyjność” Polski rynek ciągle się rozwija, choć tempo rozwoju jest niższe od tego przewidywanego kilka lat temu. Rozwój jest większy niż w Europie Zachodniej, lecz zbyt wolny, aby móc konkurować z rynkami zachodnimi. Co za tym idzie, konkurencyjność polskich zakładów produkcyjnych w stosunku do zachodnich spada ze względu na brak automatyzacji i robotyzacji. Konkurencyjność względem zakładów ze wschodu spada ze względu na coraz wyższe koszty produkcji w Polsce. Można temu przeciwdziałać inwestując w robotyzację. Największą przeszkodą w robotyzacji polskich zakładów jest mała znajomość tematu robotyzacji oraz brak długodystansowego planowania i traktowania zakupu robota jako inwestycji, która ma się zwrócić po pewnym czasie, najczęściej od 6 do 24 miesięcy.
Po co instalować?
Dlaczego firmy podejmują decyzję o inwestycji w robotyzację? Powód jest prosty – chcą powiększyć swój zysk. W sektorze Automotive odbywa się to poprzez zwiększenie wydajności wielkoseryjnej produkcji przy obniżeniu ceny jednostkowej i zapewnieniu wysokiej jakości produktu. Producenci zgodnie twierdzą, że roboty najczęściej wykorzystywane są do zrobotyzowanego spawania, zgrzewania, obsługi maszyn, handlingu, paletyzacji czy pakowania. – Przemysł spożywczy to wciąż rozwijające się aplikacje zrobotyzowanej paletyzacji, ale również, coraz częściej, aplikacje pakowania. W wielu zakładach za cel nadrzędny, m.in. ze względów higienicznych, postawiono na wyeliminowanie kontaktu człowieka z niezapakowanym produktem. Obróbka metalu to z kolei stały rozwój zrobotyzowanego spawania, ale także odsunięcie ludzi od stanowisk potencjalnie niebezpiecznych, np. obsługi pras – mówi Marcin Kruczyński z ABB.
Odgrywającym coraz większą rolę aspektem jest rosnący koszt pracowniczy, zwłaszcza jeśli chodzi o specjalistów. Firmom zajmującym się m.in. obróbką metalu coraz trudniej znaleźć wykwalifikowanych spawaczy, więc oprócz wzrostu wydajności i jakości wytwarzanego produktu, w grę wchodzą odczuwalne braki kadrowe.
Dodatkowym argumentem za instalacją nowoczesnego robota w przemyśle ogólnym są, zmniejszające nakład inwestycyjny poniesiony przez firmę, dotacje unijne. Nierzadko firmy decydują się na zakup maszyny bez przypisania jej określonego celu na produkcji. Następnie robotowi przypisuje się konkretne zadania do wykonania, podłączając go pod dedykowane procesy produkcyjne.
Nie wolno zapominać również o czynniku wizerunkowym firmy. Przedsiębiorstwo zrobotyzowane to – w oczach potencjalnych partnerów biznesowych – organizacja nowoczesna. Mówi Łukasz Wojtczak z PIAP: Ważny jest znaczący wzrost prestiżu przedsiębiorstwa wyposażonego w roboty przemysłowe, który przekłada się bezpośrednio na wzrost liczby zamówień, w szczególności od odbiorców zagranicznych.
Janusz Jakieła, Inżynier sprzedaży, KUKA “Szansa dla odważnych” – Generalnie rynek robotów przemysłowych w Polsce jest rynkiem raczej stabilnym, delikatnie wzrostowym. Jeśli chodzi o rynek GI (General Industry), obserwujemy pewną grupę przedsiębiorców znajdujących się w fazie „wyczekiwania” – zmienne otoczenie, w którym działają, niepewność zbytu dla swoich produktów oraz coraz częściej występujące zatory płatnicze nie są z pewnością czynnikami przyśpieszającymi decyzje inwestycyjne. Z drugiej strony taki czas i takie otoczenie może być wielką szansą dla przedsiębiorców nie bojących się wyzwań i okazją na zdystansowanie konkurencji. Zainteresowanie zdecydowanie wzrasta w gałęziach przemysłu, w których jednym z etapów produkcji jest paletyzacja, przenoszenie. Nasze szybkie, precyzyjne roboty do paletyzowania spełniają oczekiwania klientów realizując ich zamierzone cele.
Paweł Feliksik, Specjalista ds. robotyki, ABIS Sp. z o.o. “Wydajność i jakość” – Dokonując wyboru robota klienci stawiają przede wszystkim na rozpoznawalność producenta robota, lokalizację magazynu części zamiennych, dostępność serwisu, np: serwis 24h/na dobę, łatwość integracji z urządzeniami peryferyjnymi, np. systemami wizyjnymi. Polskie firmy decydują się na inwestycje w roboty przemysłowe głównie ze względu na potrzebę wzrostu wydajności oraz poprawienia jakości. Często w grę wchodzi zastąpienie człowieka wykonującego czynności monotonne lub szkodliwe dla zdrowia.
Szkolenia i wparcie klienta
Po instalacji robota producenci, dostawcy i integratorzy oferują specjalne szkolenia. Oczywiście w zależności od treści umowy szkolenia z zakresu robotyki lub posprzedażowe wsparcie techniczne mogą mieć charakter bezpłatny lub stanowić osobny koszt procesu instalacji maszyny. Oferty szkoleniowe są nierzadko wielostopniowe, wszystko po to, aby jak najlepiej wpisać się w możliwości pracowników klienta odpowiedzialnych za gospodarkę maszynową. – Przeprowadzane przez nas szkolenie pozwala użytkownikowi samodzielnie programować stanowisko, do np. spawania czy przenoszenia nowych detali. W zakresie wsparcia technicznego w pełni opieramy się na fabrycznych zespołach dostawców robotów – mówi Łukasz Wojtczak z PIAP.
Równie ważne jak szkolenia jest w oczach klientów posprzedażowe wsparcie techniczne. Czas reakcji na awarię musi być błyskawiczny, gdyż wszelkie przestoje na linii produkcyjnej wiążą się z wysokimi kosztami. – Robot ABB może być wyposażony w funkcję Remote Service z niezależnym modułem GSM. Umożliwia to zdalne monitorowanie i obsługę urządzenia. Dzięki temu, za pośrednictwem specjalnego portalu internetowego, zarówno serwis ABB, jak i użytkownik, już kilka sekund po pojawieniu się problemu są o nim informowani drogą mailową lub sms-em – wyjaśnia Marcin Kruczyński z ABB i dodaje: – Dodatkowo system generuje raporty o stanie robota, uwzględniające między innymi predykcję stanu mechaniki, ocenianą na podstawie systematycznie wykonywanych programów testowych przez robota.
Firma ASTOR w ramach wsparcia technicznego oferuje swoim klientom m.in.: całodobowy serwis czy lokalny magazyn części zamiennych oraz kompleksowe ścieżki szkoleniowe z zakresu aplikacji, współpracy z osprzętem i robotów przemysłowych Kawasaki i Epson SCARA dostępnych podczas szkoleń dla uczestników.
W zakresie szkoleń KUKA wypracowała globalny model szkoleniowy „KUKA College”, co jest gwarancją dostarczenia uczestnikom seminariów niezbędnej praktycznej i fachowej wiedzy. Modułowy system seminariów jest dostosowany do zróżnicowanych potrzeb klientów, zaczynając od podstaw programowania i obsługi, a kończąc na specjalistycznych szkoleniach serwisowych.
Ceny będą stały
Ceny robotów w Polsce są zbliżone do tych na zachodzie, a na obniżkę nie ma co liczyć. Niewielkie obniżenie cen robotów mogłoby nastąpić przy znacznym wzroście popytu w skali co najmniej europejskiej. Kryzys zdaje się wykluczać w tej chwili taką możliwość. Na popyt wpływa w dużym stopniu stereotypowe podejście klientów do inwestycji w roboty jako w coś ekskluzywnego, czyli drogiego. Ważniejsza, zdaniem producentów, niż spadek cen jest walka z mitem drogiego robota. – Ceny robotów przemysłowych nie są tak wysokie, jak wysokie wyobrażenie o nich mają początkowo ich odbiorcy. Najczęściej po przedstawieniu kosztów w powiązaniu z korzyściami płynącymi z „zatrudnienia” robota sytuacja ta zmienia się diametralnie i zrobotyzowane stanowisko odbierane jest przez klientów w kategorii korzyści, a nie kosztów – mówi Janusz Jakieła z KUKA.
Niewielkie obniżenie cen robotów mogłoby nastąpić przy znacznym wzroście popytu w skali co najmniej europejskiej
Kierunki rozwoju rynku
Wzrost wdrożeń robotów uzależniony jest w znacznym stopniu od wzrostu kosztów pracy w Polsce. Wywołane utrzymującym się kryzysem wysokie bezrobocie wciąż utrzymuje płace na niskim poziomie. Duża podaż kapitału ludzkiego sprawia, że potencjalni pracownicy zgadzają się na pracę na stanowiskach wiążących się z monotonnymi i nierzadko niebezpiecznymi operacjami. Póki na rynkach dominować będzie atmosfera kryzysu, koszty pracownicze będą stały w miejscu. Producenci robotów liczą na wdrożenia robotów do obsługi procesów wymagających odpowiednich kwalifikacji. – Niewątpliwie firmy produkcyjne nawet w kryzysie nadal będą mieć problemy z pozyskaniem pracowników dla aplikacji wymagających szczególnych umiejętności procesowych – takich jak spawanie – stąd aplikacje wymagające od robota nie tylko przemieszczania elementów, ale odpowiedzialności za jakość procesu, będą się nadal sprzedawały, choć z pewnością wolumen zamówień spadnie.
Najnowocześniejsze rozwiązania będą oparte o rozwój systemów sensorycznych oraz wizyjnych, mających na celu eliminacje potrzeby obsługi maszyny przez operatora
W 2013 roku producenci i dostawcy będą musieli się liczyć z coraz silniejszą konkurencją. Będzie to korzystne zarówno dla klientów, jak i samego rozwoju poszczególnych robotów. Według producentów rozwój robotyki będzie szedł w kierunku wzrostu autonomiczności stanowisk zrobotyzowanych. Według Michała Ochmańskiego z firmy Comau, ze względu na młody rynek robotyzacji w Polsce, firmy powinny skupić się na promowaniu i wdrażaniu podstawowych instalacji zrobotyzowanych do paletyzacji, obsługi maszyn czy spawania łukowego. Wzrost funkcjonalności w ww. obszarach sprawi, że zwiększy się dostępność robotów dla średnich i małych przedsiębiorstw – Zwiększenie dostępności związane będzie z rosnącą funkcjonalnością oraz z łatwiejszą, bardziej intuicyjną obsługą – prognozuje Marcin Kruczyński w ABB i dodaje: – Jednocześnie następował będzie dalszy rozwój gotowych, łatwych do instalacji cel zrobotyzowanych, które dzięki kompaktowym wymiarom oraz dużej uniwersalności już teraz znajdują szeroką rzeszę klientów.
Michał Ochmański z Comau dodaje: – Prognozy na 2013 rok nie napawają optymizmem. Nadzieją pozostaje przemysł General Industry, szczególnie silny w Polsce – Polska jest trzecim producentem mebli na świecie – jednak znaczny wzrost sprzedaży w tym przemyśle nie nastąpi dopóki nie wzrosną koszty pracy, a na to w kryzysie się nie zanosi – stwierdza Michał Ochmański z Comau.
Najnowocześniejsze rozwiązania będą oparte o rozwój systemów sensorycznych oraz wizyjnych, mających na celu eliminacje potrzeby obsługi maszyny przez operatora. – Kierunkiem dalszego rozwoju wydaje się być coraz mocniejsza „humanizacja” robotów, przez wyposażanie ich również w systemy czujników, kamer i innych elementów np. programowych, które pozwolą manipulatorom na dostosowywanie się do zmieniających warunków otoczenia, np. różnego położenia, wymiarów elementów, prędkości ruchu itp. – przewiduje Łukasz Wojtczak z PIAP.
Agata Murzańska, Office Manager, Roboty przemysłowe, „Bardziej świadomi klienci” – Do tej pory dla klientów liczyła się przede wszystkim cena stanowisk zrobotyzowanych – im niższa, tym lepsza, byle zaspokoić zaistniałe potrzeby. W ciągu ostatnich kilku miesięcy można jednak zauważyć, że znaczenia zaczynają nabierać inne czynniki: jakość sprzętu, okres gwarancji, możliwości rozbudowy lub przystosowania do innej produkcji w przyszłości, ale także zakres wsparcia i zasady współpracy z Integratorem, czyli naszą firmą. Taka zmiana cieszy, ponieważ pozwala nam rozmawiać z klientami o rozwiązaniach, które rzeczywiście mogą ich satysfakcjonować, stwarzając pole do dalszej, efektywnej współpracy. W ostatnim czasie prowadziliśmy i nadal prowadzimy kilka projektów dla firm związanych pośrednio lub bezpośrednio z branżą Automotive. Są to zarówno wiodące koncerny sektora, jak i mniejsi poddostawcy. W rozmowach z ich przedstawicielami często pojawia się termin „kryzys”, ale najwyraźniej lekiem na stagnację są dla tych firm inwestycje w maszyny, co wydaje się być słusznym posunięciem.