Boję się kolegów

Boję się kolegów

Kiedy miałam cztery lata pierwszy raz kierowałam wspólnie z ojcem motorem, trzy lata później „przesiadłam się” na… autobus. Samochodem jeździłam w wieku 12 lat - oczywiście pod bacznym okiem ojca, na placu manewrowym. Mogę więc śmiało napisać, że paliwo mam we krwi niemal od...

W drugiej klasie szkoły podstawowej nauczyłam się na pamięć Kodeksu drogowego i wzięłam udział w szkolnym konkursie w zakresie znajomości przepisów. Zlekceważona przez wszystkich wygrałam – na drugim oraz trzecim miejscu byli koledzy z ósmej klasy. Wtedy powinien ktoś wyłowić mój talent i szkolić jako następczynię Hołowczyca…

Zabiłem trzy osoby

Kiedy zdałam egzamin na prawo jazdy byłam dumną 17-latką. Dwa lata później dostałam pierwszy służbowy samochód i zaczęłam jeździć po Polsce. Ależ to było wspaniałe uczucie. Czułam się tak cudownie, że podczas pierwszej wyprawy prawie straciłam prawo jazdy. Powód oczywisty – zbyt duża prędkość. Pamiętam jak z kolegami biliśmy rekordy na świeżo otwartym odcinku autostrady Kraków-Katowice, poza autostradą niestety także. Trwało to dopóki mój szef nie rozwalił nowego Volvo o ścianę domu. Na szczęście zdarzenie nie miało tragicznego finału, ale… włączyło się nam wreszcie myślenie. Na jakiś czas oczywiście…

W miarę upływu lat za kierownicą zdarzały się kolejne wypadki w firmie – niestety także śmiertelne. Kiedyś zadzwonił do mnie kolega – handlowiec z terenu – nigdy nie zapomnę tej rozmowy:

– Zabiłem 3 osoby, w tym kobietę w ciąży. Wyprzedzałem, spieszyłem się… Nie wiem co teraz zrobię, pewnie zostanę skazany na więzienie. Ale to nic, nieważne. Najgorsze, że do końca swoich dni będę musiał z tym żyć…

(Nie) wiedza Polaków

To był prawdziwy wstrząs dla mnie i moich kolegów. Zaczęłam się zastanawiać na swoimi umiejętnościami i brakiem rozsądku. Dzisiaj mogę powiedzieć: jeżdżę 20 lat, nie dodając jak wielu Polaków, że „szybko, bezpiecznie i bez wypadku”. Miałam kilka kolizji drogowych, nie ze swojej winy – za każdym razem ktoś we mnie wjechał z powodu swojego błędu. Procedurę zachowania się w takiej sytuacji znam na pamięć, nawet dyktuję sprawcom treść oświadczenia… Są zaskoczeni, gdy wychodzę z samochodu i mówię z uśmiechem: „najważniejsze, że nic nikomu się nie stało, auta można naprawić”.

Kiedy pierwszy raz usiadłam za kierownicą usłyszałam od ojca „miej zawsze ograniczone zaufanie do innych na drodze”. Dzisiaj wiem doskonale co miał na myśli. Wiele razy uratowało mi to zdrowie i życie. Jeżdżę bardzo dużo jak na kobietę, lecz z każdym rokiem coraz ostrożniej i rozsądniej.

Flota stanowi moją domenę zawodową od wielu lat i staram się na szkoleniach wpajać młodym handlowcom podstawowe zasady bezpiecznej jazdy. Mam także świadomość, że 99 procent Polaków nie wie nawet jaka pozycja za kierownicą jest bezpieczna. A co dopiero świadomość braku możliwości pełnej kontroli nad samochodem na śliskiej nawierzchni przy prędkości 50 km/h lub posiadania umiejętności hamowania awaryjnego. Ja także tego nie umiałam, dopóki nie odbyłam profesjonalnych szkoleń. To właśnie po nich skróciłam drogę hamowania o połowę i nauczyłam się także, że czasem 5 km/h więcej na liczniku może zabić.

Ignorancja dla życia

Im więcej wiem, tym bardziej odczuwam strach przed niewiedzą i brakiem rozsądku innych kierowców. Co z tego, że ja zahamuję, kiedy jadący za mną nie ma pojęcia jak zatrzymać pojazd, kiedy nagle na jezdni pojawi się przeszkoda. Średnio miesięcznie przejeżdżam kilka tysięcy kilometrów, czasem więcej. Wypadki widzę za każdym razem. Niedawno dachowanie na autostradzie na przeciwnym pasie ruchu – modliłam się, żeby auto nie przeleciało na moją stronę. Kilka dni później rozwalony TIR, który zablokował dwa pasy. Jedna z kolejnych tras: porozrzucane części samochodu i ciała na poboczu przykryte folią, helikopter, straż. Bardziej drastycznych scen, do dziś widniejących w moich oczach, nie będę przytaczać.

Boję się kolegów kierowców i ich „szybkiej i bezpiecznej jazdy”. I ignorancji dla życia. Szczególnie życia nieswojego.

Najwyższa stawka

FlotaAutoBiznes przyłączyła się do akcji „karty ratownicze” oraz kampanii mającej na celu przeciwdziałanie pijanym kierowcom. Najgorsze jest to, że osoby, o których pisze nasza autorka to nasi współpracownicy, znajomi, rodzina. A może to właśnie Ty szanowny Czytelniku? Jeszcze raz apelujemy o wolniejszą i rozsądniejszą jazdę. Nie mamy prawa odbierać zdrowia i życia pasażerom naszych pojazdów i innym uczestnikom drogi. I reagujmy, gdy ktoś jedzie niebezpiecznie – gra toczy się o najwyższą z możliwych stawek.

 

Poleć ten artykuł:

Polecamy