Wszystko ma swój czas
Tyle piszemy o technologiach w transporcie. TMS-ach, GPS-ach i innych narzędziach wspierających codzienne działanie całego łańcucha dostaw. Używamy stwierdzeń: „bez ich stosowania firmy wypadną z rynku”, „klienci wymagają, więc przewoźnik musi inwestować w nowe rozwiązania”, itp. Nie jest z tym tak łatwo, szczególnie w branży, w której za sterami wielu podmiotów zasiadają osoby, nie wypominając, mające wiele wiosen i zim za sobą. 30, 40 lat temu świat wyglądał inaczej – nie tylko starszemu pokoleniu okiełzanie tego wszystkiego co nas na co dzień otacza nie przychodzi łatwo.
Nie jestem kobietą i mogę śmiało na łamach przyznać się do mojego licznika będącego (jeszcze) na pograniczu „40-tki”. Teoretycznie pochodzę z epoki jak to nazywam „międzytechnologicznej”. Tzn. moje dziecko, ba młodsi bracia gdybym ich miał, ogarnia znacznie szybciej wszelakie innowacje niż ja. Z kolei tato osiągnął i tak dużo jak na przedstawiciela osób urodzonych krótko po II wojnie światowej, bowiem potrafi sprawnie obsługiwać Internet, w tym pocztę mailową i utrzymuje niewielkie przedsiębiorstwo AGD na rynku od 35 lat. Gdy jednak rozmawiam z nim o nowinkach, usprawnieniach mówi tylko „Tomek, wolę swoje metody. Może i będę miał mniej klientów, zrobię to wolniej, ale przynajmniej się w tym nie zagubię i nie zdenerwuję”.
Trudna zmiana
Młodzi ludzie nie lubią słuchać starszych, będąc w średnim wieku (nie w średniowieczu droga córko) już przyznaję ojcu częściowo rację. Na pewnym etapie życia zmiana może być bardzo trudna, dlatego mimo olbrzymich zalet systemów IT należy być świadomym, że nie każdej firmie przyjdzie ona łatwo. Zresztą, to nie tylko chodzi o metrykę. Znam wielu ludzi pokolenia lat 70-tych, 80-tych i 90-tych nie używających do płacenia kart, unikających automatycznej skrzyni biegów, lub też nie chcących zamienić papierowej mapy nad nawigację.
Przypominam sobie sytuację bodaj sprzed pięciu lat. Wszyscy na około ze smartfonami, a wyżej podpisany wciąż z typowym telefonem (tata do dziś ma nieśmiertelną Nokię bez dotykowego ekranu). Wiecie, ile czasu zajęło moim szefom i rodzinie przekonanie, że jednak to nowe narzędzie mocno mi ułatwi życie? Teraz trudno bez niego żyć. Nastolatki (a nawet kilkulatki) obsługi elektronicznych narzędzi uczą się w tempie pamięci fotograficznej znając lepiej wiele narzędzi codziennego użytku niż dorośli. I wciąż zaskakują kolejnymi ułatwieniami (no dobra, częściej narzędziami do rozrywki).
Kup ziemniaki
Przygotowując krótki zestaw pytań na temat nowych technologii spoza transportu, na który odpowiada kilka osób w bieżącym numerze Trucka, zastanawiałem się, jakbym sam na nie odpowiedział. Wszystko brzmi pięknie. Wsiadam do auta, zamykam oczy/pracuję/gram i jestem dowieziony do celu (choć przecież mamy już autobusy, pociągi, samoloty). W domu głosowo wyłączam światło nie wstając z łóżka, a lodówka podpowiada „kup ziemniaki, bo nie będziesz miał co jeść na obiad”. Zegarek lub nawet zwykły licznik na rowerze informuje o moim lenistwie, bowiem tempo wynosi tylko 17 km/h a nie standardowe 19 km/h, więc spalam mniej kalorii i na kolację zrobię sobie jedną kanapkę mniej, bo limit kcal musi się zgadzać. Można tak wymieniać.
Podoba mi się taki świat, wyznając zasadę upraszczania życia a nie utrudniania. Mimo to nie jestem zdziwiony, gdy niektórzy przewoźnicy powoli wdrażają nowe technologie. Jestem przekonany, że kolejne pokolenia pod tym względem będą miały łatwiej. Że za 100 a może 300 lat wynaleziona zostaje teleportacja lub inny genialny środek przemieszczania się i transportu. Że życie prapraprapraprawnuków będzie wyglądało zupełnie inaczej, w wielu aspektach łatwiej.
Optymalizacja czasu
Z argumentacją nie trzeba cię cofać do XIX wieku. Jeszcze 30 lat temu pisząc ten tekst użyłbym maszyny do pisania a informacji do większości przygotowywanych materiałów w Truck&Business Polska szukałbym w bibliotece, archiwum, wykonując dziesiątki telefonów. Zatem napisanie treściwego materiału zajęłoby wiele godzin. Wakacje natomiast, mimo swojej miłości do podróży, spędzałbym nad polskim morzem jadąc 4,5 godziny samochodem – dziś niemal tyle samo, licząc przebywanie na lotnisku, zajmuje lot do Grecji czy nawet Hiszpanii.
Rewolucja technologiczna w transporcie, życiu prywatnym jest więc nieuchronna, ale nie będzie błyskawiczna. Jesteśmy tylko ludźmi, z mózgami pojemnymi, działającymi w określony sposób, w określonym środowisku. Technologia pozwoli nam zarobić, zaoszczędzić czas, zmieni zachowania. Nie od razu, nie u wszystkich, nie za wszelką cenę. Jak to śpiewa Grzegorz Markowski z mojego ukochanego Perfectu „wszystko ma swój czas”.