Cała prawda o ubezpieczeniach cz. 1

Cała prawda o ubezpieczeniach cz. 1

Ubezpieczenia stanowią istotne źródło kosztów użytkowania floty. Te koszty często wracają w postaci wypłacanych odszkodowań. Ba, na miękkim rynku potrafią wrócić czasem z nawiązką. Jednak na ogół opłacanie składek powoduje, że część naszych pieniędzy jest na stałe transferowana...

OC – czy na pewno bezpieczne?

Teoretycznie sytuacja jest banalnie prosta. OC jest ubezpieczeniem obowiązkowym, a konieczność jego posiadania reguluje Ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych z dnia 22 maja 2003 roku. Jego istotę stanowi zapewnienie ochrony poszkodowanym w wypadkach drogowych, a zarazem ochrona sprawcy przed roszczeniami o odszkodowania, które mogą przekroczyć jego zdolności finansowe. Pomaga w tym bogaty ubezpieczyciel, mający obowiązek wypłaty odszkodowania. Warto się jednak zastanowić, czy polisa OC chroni nas należycie…

Zgodnie z cytowaną wyżej Ustawą, ograniczenia odpowiedzialności towarzystwa, które wystawiło polisę wynoszą 5 mln euro na każde zdarzenie na szkody osobowe i 1 mln euro na każde zdarzenie na szkody rzeczowe. Tak jest na terenie Polski. Bo jeśli szkoda wydarzy się na terenie jednego z krajów należących do tzw. Wielostronnego Porozumienia lub Systemu Zielonej Karty, a w nim obowiązuje wyższy limit niż w Polsce, odpowiedzialność z wystawionej w naszym państwie polisy podniesiona zostaje do większej kwoty.

We Francji czy Irlandii nie ma limitu na szkody osobowe. Może się wydawać, że osoba, która wykupiła polisę OC, może spać spokojnie. No to przyjrzyjmy się realiom. W lipcu 2015 roku polski przewoźnik spowodował szkodę – na terenie Czech jego ciągnik siodłowy z naczepą wjechał na przejazd kolejowy i został zmieciony przez rozpędzone Pendolino. Wina została przypisana kierującemu pojazdem a szkody były następujące: trzy osoby zabite, kilkanaście rannych, uszkodzony pociąg, uszkodzona infrastruktura kolejowa. Już w kilka dni po zdarzeniu sama szkoda majątkowa (pociąg, infrastruktura kolejowa) została wyceniona wstępnie na prawie 6 mln euro. A więc przekroczyła kilkukrotnie sumę gwarancyjną. Co to oznacza w praktyce? Ano, że powyżej sumy gwarancyjnej kończy się odpowiedzialność odszkodowawcza zakładu ubezpieczeń, a roszczenia są kierowane wobec sprawcy. Poczujmy się, jako przedsiębiorcy, w sytuacji, kiedy na firmę spadają nieoczekiwane roszczenia na równowartość niemal 5 mln euro. Ile firm w Polsce jest w stanie unieść takie wydatki?

A nie jest to, niestety, jedyna ułomność polisy OC. Część prawników uważa, że w przypadku używania samochodu prywatnego do celów służbowych, OC komunikacyjne nie działa, gdy szkoda miała miejsce w podróży służbowej, bo odpowiedzialność spoczywa na pracodawcy. Nie jest też jednoznacznie określona w przepisach i rozstrzygnięta w orzecznictwie kwestia odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez pojazdy, które są fizycznie nieruchome, ale wyrządzają szkodę pracą zamontowanego dźwigu, łyżki koparki itp. – czy jest pokryta przez OC przedsiębiorcy, czy OC komunikacyjne.

Wnioski:

· Samo zawarcie OC jest konieczne, ale nie wystarczające.

· Warto dokupić OC w związku z prowadzeniem działalności oraz OC będące nadwyżką ponad sumy gwarancyjne w OC komunikacyjnym.

AC – kiedy warto nie kupować

W najprostszych słowach – ubezpieczenie chroniące pojazd. A właściwie portfel jego właściciela, gdy samochód ulegnie uszkodzeniu lub zostanie skradziony. Produkt jest całkowicie dobrowolny. Czy to znaczy, że warto płacić za niego składkę? Przyjrzyjmy się dwóm aspektom korzystania z AC:

· Aspekt fiskalny. Ustawa o podatku dochodowym określa, że nie mając ubezpieczenia dobrowolnego (AC), nie można zaliczyć w koszty uzyskania przychodu napraw powypadkowych ani utraty pojazdu. Więc całość kosztów napraw, wraz z VAT, obciąża zysk netto spółki. Pytanie, czy przy rezygnacji z AC, oszczędności na składce nam to zrekompensują?

· Aspekt skali. Wyobraźmy sobie firmę posiadającą 10 samochodów dostawczych. Niech składka za każdy z nich wynosi 3000 zł, więc roczny koszt ubezpieczenia AC to 30 000 zł. Przy tak małej skali działalności nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ile mogą wynieść koszty szkód, gdybyśmy nie chcieli się ubezpieczać. Może wystąpią w roku dwie szkody po 3000 zł? A może trzy szkody po 15 000 zł? A może jedna szkoda za 1500 zł oraz kradzież pojazdu wartego 70 000 zł?! W tej sytuacji ubezpieczenie AC daje nam przewidywalność budżetu i zmniejsza ryzyko dużych strat, zatem z tego tytułu warto koszt polisy ponieść.

· Trochę inaczej sytuacja wygląda we flocie liczącej nie 10, a 1000 pojazdów. Tam częstość szkód będzie podlegała już prawom statystyki, czyli ilość szkód stanie się zdecydowanie bardziej przewidywalna. W szczególności można będzie dobrze oszacować ilość i wartość niedużych szkód. A skoro prawdopodobieństwo poniesienia określonych kosztów zostanie na dużym poziomie, zarządzanie budżetem teoretycznie warto pozostawić w naszej firmie, biorąc pod uwagę analizy finansowe. Bo pamiętajmy o ważnej kwestii, ubezpieczyciel chce zebrać więcej składek, niż wypłacić odszkodowań. Czy zatem lepiej płacić bezpośrednio warsztatom za naprawę, niż ubezpieczycielowi – z jego marżą? No ale co z aspektem fiskalnym, spyta uważny czytelnik. Tą sprawę można rozwiązać, kupując polisy z wysokim udziałem własnym, albo chroniące tylko przed szkodami całkowitymi. Wtedy dostajemy możliwość samodzielnego zarządzania kosztami drobnych napraw (poniżej udziału własnego). Zaś na ubezpieczyciela transferujemy to, co niepewne, czyli rzadkie ryzyko dużych szkód. W zamian płacimy odpowiednio zmniejszoną składkę. A ponieważ mamy polisę AC, samodzielne naprawy wpuszczamy w koszty.

Wnioski:

· Im mniejszą mamy flotę, tym bardziej opłacalny będzie zakup polisy AC z jak najpełniejszą ochroną. Ewentualnie można wprowadzić niski udział własny (np. 500 zł), którym obciążymy kierowcę – sprawcę kolizji.

· Im większą masz flotę, tym bardziej korzystny będzie zakup polisy AC chroniącej przed dużymi ryzykami. Zwykłymi naprawami zarządzaj sam, oszczędzając (niemało) na składkach.

· AC jest umową dobrowolną, więc… czytaj uważnie i szczegółowo jej zapisy, bo umowa umowie nierówna, a często zawiera dużo wyłączeń oraz ograniczeń, czyli sytuacji, w których ubezpieczyciel zmniejszy odszkodowanie lub go nie wypłaci. A jeśli nie czujesz się na siłach z tym zmierzyć, skorzystaj z pomocy profesjonalnego brokera.

Assistance – uwaga na dublowanie usług

Na dzień dzisiejszy to chyba najbardziej skomplikowany, ale też najciekawszy produkt ubezpieczeń komunikacyjnych. O ile AC daje finansowanie na odbudowę lub odkupienie auta, to assistance pomaga się nam „ogarnąć”, gdy w wyniku wypadku nasz pojazd został „nieruchomością”. Za zapłaconą składkę można uzyskać: usprawnienie pojazdu na miejscu awarii, holowanie do warsztatu po awarii lub wypadku, transport zastępczy dla podróżników, nocleg w podróży, samochód zastępczy na czas naprawy, często w wersji door-to-door, pomoc informacyjną, itp. Czy warto kupować assistance? W mojej ocenie tak, gdyż to produkt relatywnie tani (składka rzadko przekracza 200-300 zł rocznie, a uboższe warianty kosztują poniżej 100 zł), a w trudnej i stresowej sytuacji, jaką jest poważna kolizja lub wypadek, ktoś za nas organizuje pomoc, wystarczy jeden telefon. Jednak przy zakupie assistance trzeba zwrócić uwagę na kilka kwestii:

· To jest bardzo złożony produkt, a oferty ubezpieczycieli różnią się naprawdę wieloma szczegółami. Jak choćby sytuacja, gdy zastosowanie mają „franszyzy kilometrowe”, czyli odległość od miejsca zdarzenia do miejsca zamieszkania/siedziby, powyżej której uruchomiona zostaje usługa. Albo, czy samochód zastępczy należy się bezwzględnie, czy pod warunkiem wcześniejszego skorzystania z holownika. Czy auto zastępcze klient otrzyma „na 7 dni”, czy „na 7 dni, nie więcej niż technologiczny czas naprawy”. I kolejny przykład – czy za pojazd dostawczy dostaniemy zastępczy samochód użytkowy, czy kombi segmentu C…

· Zarządca floty powinien zweryfikować, jaki assistance pasuje mu do polityki flotowej. Bo ona sama czasem zakłada wewnątrzfirmowe procedury pomocowe. Znam też firmy, w których jeśli doszło do kolizji uniemożliwiającej dalszą jezdność samochodu, kierowca nie miał prawa prowadzić auta zastępczego z uwagi na podejrzenie silnego stresu. I wtedy opcja pojazdu zastępczego przywożonego na miejsce kolizji nie ma sensu, natomiast ważne jest zadbanie o inny transport zastępczy.

· Kupując assistance, należy pamiętać, że elementami najsilniej wpływającymi na wysokość składki są holowanie i auto zastępcze. A dużo flot ma np. podpisane umowy z warsztatami, które gwarantują im własny „darmowy samochód zastępczy na czas naprawy”, albo organizują usługę holowniczą. Warto wtedy kupić odpowiednio zubożony pakiet assistance, aby nie dublować usług i nie przepłacać za nie.

Wnioski:

· Za assistance zdecydowanie warto zapłacić składkę.

· Jeśli masz rozwiniętą współpracę z warsztatem naprawczym – sprawdź, czy nie kupujesz assistance, który dubluje usługi.

· Zwracaj uwagę, jakie samochody są objęte assistance. Z reguły ochrona nie obejmuje dużych ciężarówek i naczep – dla tych grup pojazdów oferta rynkowa jest ciągle skromna.

 

Poleć ten artykuł:

Polecamy