Czas na marże

Sektor produkcji żywności  jak soczewka uwypukla sukcesy polskich przedsiębiorstw oraz wyzwania przed nimi stojące. Sukcesem jest przede wszystkim ogromna ekspansja zagraniczna. Polska już teraz w wielu branżach, takich jak produkcja mięsa, jest jednym ze światowych liderów, a w nadchodzących latach może wejść do pierwszej dziesiątki eksporterów żywności ogółem.

Tę dynamiczną ekspansję osiągnięto poprzez obniżanie marż. W minionej dekadzie zysk generowany na każde 100 zł sprzedaży stopniowo się obniżał. Takie są reguły światowego handlu. Chcesz wejść na nowe rynki? Musisz najpierw zawalczyć ceną. Jednak nadszedł moment, by powoli zmieniać strategię. Na światowych rynkach jesteśmy już mocno obecni.

Czas więc powalczyć nie tylko o wolumeny, ale też o marże. Czas powalczyć o to, by z każdej godziny pracy człowieka i maszyny w zakładach przetwórczych właściciele generowali większe zyski, a pracownicy otrzymywali wyższe płace. Na tym w końcu polega rozwój gospodarczy. Tak wyznaczony kierunek jest oparty na długofalowych założeniach i pozostaje aktualny pomimo trwającej recesji związanej z pandemią koronawirusa.

Czas już myśleć, co będzie po pandemii

Pandemia koronawirusa była dla producentów żywności dużym wstrząsem, nawet jeżeli branża ta nie była na pierwszym froncie uderzenia kryzysu. Spadek zamówień, produkcji i eksportu, jaki nastąpił na wiosnę 2020 roku w niektórych segmentach rynku nie miał precedensu. Przez pewien czas istniało realne zagrożenie, które do dziś się utrzymuje, choć w niedużej już skali, że światowa gospodarka ulegnie bardzo mocnej destabilizacji, a globalne łańcuchy dostaw w przemyśle mogą zostać przerwane, co przełożyłoby się na producentów żywności. Na szczęście sytuacja wygląda wyraźnie lepiej od czarnych prognoz. Jest recesja i to dość głęboka, ale nie depresja. Wartość handlu międzynarodowego spadła, ale nie doszło do załamania – obecnie ścieżka handlu podąża bliżej optymistycznego niż pesymistycznego ze scenariuszy zarysowanych przez Międzynarodową Organizację Handlu w kwietniu. Eksport polskiej żywności w niektórych segmentach rynku, jak mięso, spadł gwałtownie, ale rynek jako całość nie zanotował dużych spadków. W kwietniu eksport żywności był zaledwie o 3,5% niższy rok do roku, a w maju był już na plusie. Istnieje szansa, że cały rok zakończy się wynikiem podobnym do 2019 roku, co jeszcze w kwietniu wydawało się mało prawdopodobne.

Dlatego, mimo trwającej recesji czas już myśleć, co będzie działo się po niej. Najważniejsze trendy gospodarcze z minionych lat powinny zostać utrzymane, a to oznacza, że perspektywy dla ekspansji polskich producentów żywności na świecie są bardzo pozytywne. Większość analiz przedstawionych w kolejnych rozdziałach została wykonana jeszcze przed epidemią i na kilka miesięcy wstrzymaliśmy się z ich publikacją, ale rozwój sytuacji gospodarczej sprawia, że wnioski z analizy są jak najbardziej aktualne. Recesja minie, a polscy producenci staną przed wyzwaniami, z którymi mierzą się już od kilku lat.

Polska goni Belgię

Eksport polskiej żywności w niektórych segmentach rynku, jak mięso, spadł w 2020 roku gwałtownie, ale rynek jako całość nie zanotował dużych spadków. W kwietniu eksport żywności był zaledwie o 3,5% niższy rok do roku, a w maju był już na plusie.  Produkcja żywności to jeden z najważniejszych sektorów polskiej gospodarki. Odpowiada za ok. 2,6% PKB, czyli więcej niż motoryzacja. Wartość produkcji sprzedanej branży spożywczej to ponad 195 mld zł – ponad 16% produkcji sprzedanej całego sektora przemysłowego. Produkcją zajmuje się ponad 14 000 firm, z czego ok. 3 750 są to firmy zatrudniające powyżej 9 osób, a pod względem liczby firm dużych, w których pracuje co najmniej 250 osób, Polska zajmuje drugie miejsce w Unii Europejskiej – za Niemcami. Nawet w słynących z produkcji żywności Francji czy Włoszech takich firm jest mniej.

W sektorze pracuje łącznie 430 000 osób, czyli dla porównania tyle, ile jest w Polsce etatów nauczycielskich w szkołach podstawowych, liceach i technikach. Dla zobrazowania wielkości produkcji, można przytoczyć fakt, że w Polsce przetwarza się ok. 40 mln ton żywności, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi produkcja krajowego sektora metalowego. W sektorze dominuje branża mięsna, która odpowiada aż za 27% wartości produkcji, potem branża przetwórstwa mleka – 13 proc., produkcji napojów – 13%, wyrobów tytoniowych – 7% , produkcji pasz – 7%.

W sektorze produkcji żywności bardzo duże znaczenie odgrywa eksport. Około połowa krajowej produkcji jest sprzedawana za granicą, a od momentu wejścia do Unii Europejskiej eksport wzrósł ponad pięciokrotnie (o 450 proc.). Udział sektora w całym polskim eksporcie zwiększył się dzięki temu z 8,6% do 13,3% i jest znacznie wyższy niż średnia dla wszystkich krajów UE (10 proc.). W najbliższych latach światowa ekspansja Polski w tym sektorze może się utrzymać.

Polska może w ciągu dekady wejść do pierwszej dziesiątki największych eksporterów żywności na świecie. Obecnie zajmuje 17. miejsce, ale dystans dzielący ją do miejsca 10. zmniejsza się w tempie ok. 3 pkt% rocznie. Jeszcze w momencie wejścia Polski do UE eksport żywności stanowił 22% kraju z 10. miejsca, obecnie jest to 68% Obecnie 10. miejsce zajmuje Belgia. Jest to dla Polski dobry przykład do naśladowania – kraj z relatywnie niską liczbą ludności (11 mln), ale posiadający jeden z najbardziej wydajnych sektorów przetwórstwa żywności na świecie. Jeden pracownik sektora w Belgii wytwarza rocznie towary warte przeciętnie 500 tys. euro, podczas gdy w Polsce wskaźnik ten wynosi ok. 120 tys. euro.

Awans wymaga zmian

Awans w światowym systemie handlu żywnością będzie wymagał zmian wśród polskich firm. Tym zmianom poświęcamy w tym raporcie najwięcej miejsca. Patrząc na sam handel, ważne dla producentów w Polsce będzie zwiększenie dotarcia do obiorców w dalszych niż kraje Unii Europejskiej częściach świata. Dotyczy to szczególnie żywności przetworzonej, w przypadku której handel na dalekie odległości jest generalnie większy niż w przypadku żywności nieprzetworzonej. W tej kategorii przeciętna odległość pokonywana przez eksportowane z Polski towary żywnościowe jest znacznie mniejsza niż w przypadku

Francji, Włoch, Niemiec czy Holandii. Na przykład średnia odległość eksportu (dystans do kraju ważony udziałem tego kraju w polskim eksporcie) Polski wynosi 1350 km, a Francji – 2800 km. Dlatego na przykład Polska posiada tylko 0,6% udziału w przywozie żywności przetworzonej do USA, a Francja ma niemal 6% udziału.  W przypadku Chin różnica jest podobna.

Jednocześnie różnice w dotarciu na odległe rynki między Polską a Francją w kategorii towarów nieprzetworzonych nie są już tak duże. To pokazuje, że walka o nowe dalekie rynki pozaeuropejskie toczy się głównie w przypadku żywności przetworzonej, a nie wyrobów pierwotnych. Używając wymownego przykładu, perspektywą dla polskich producentów nie jest sprzedawanie owoców i warzyw do Chin, Japonii czy USA, ale sprzedawanie  tam przetworów. Francja eksportuje do Chin przetwory owocowo-warzywne za kwotę dwukrotnie wyższą niż eksport świeżych owoców i warzyw do tego kraju. Tymczasem polski eksport przetworów owocowo-warzywnych do Chin jest dwukrotnie niższy niż owoców i warzyw. Wprawdzie wartość całego eksportu w tym segmencie jest generalnie niska, ale jest to dobry przykład wyzwań stojących przed polskimi firmami. Mają one bardzo duży potencjał ekspansji m.in. do Azji (Chiny, Japonia, Korea Południowa, Filipiny, Zjednoczone Emiraty Arabskie), Australii, Stanów Zjednoczonych czy Afryki (Maroko, Nigeria).

Firmy będą musiały pokonać wiele barier, by dokonać awansu w łańcuchach dostaw. Bariery te można podzielić na dwie grupy – biznesowe i regulacyjne. Do tych pierwszych należy przede wszystkim uzależnienie polskich eksporterów od pośredników. Relatywnie niska wielkość polskich firm utrudnia sprzedaż towarów ze względu na kosztowną logistykę i brak odpowiedniej pozycji rynkowej. Do barier regulacyjnych należą przede wszystkim pozataryfowe instrumenty ograniczania importu przez różne kraje. Widać to w samej Europie. Na przykład Czechy wprowadziły nowe kryterium „niewystarczającej jakości” na żywność, co przyczyniło się do spadku tego kraju z trzeciego na piąte miejsce w rankingu największych odbiorców zagranicznych polskiej żywności. Także w przypadku rynków pozaeuropejskich główne bariery eksportowe to te pozataryfowe. W dużej mierze chodzi tutaj o kwestie związane z wymogami technicznymi, sanitarnymi, fitosanitarnymi i weterynaryjnymi. Jako oddzielne wyzwanie, któremu w tym raporcie poświęcamy najwięcej miejsca, traktujemy zdolność awansu na drabinie produkcji, czyli zwiększania marż na sprzedawanych towarach. Do tego istnieją dwie ścieżki niekoniecznie się wykluczające, choć inne – jest to albo ścieżka zwiększania stopnia przetworzenia produkowanych towarów, albo ścieżka zwiększania efektów skali poprzez automatyzację i efektywność.

Więcej czempionów i solidnych mid-capów

Szanse na awans do globalnej ekstraklasy podnosi fakt, że w Polsce jest bardzo duża grupa solidnych firm, które mają odpowiednie przepływy finansowe i kapitał, by prowadzić ekspansję na nowe rynki i w nowych obszarach produktowych czy technologicznych.  Istotne są tu przede wszystkim dwa zjawiska. Po pierwsze, rośnie grupa krajowych czempionów, czyli bardzo dużych firm o zróżnicowanym portfolio produktowym, które mogą korzystać z efektów skali i prowadzić ambitną ekspansję międzynarodową. W produkcji żywności efekty skali są bardzo istotne, m.in. dlatego, że odpowiednio duży i szeroki portfel produktów pozwala szybciej reagować na zmiany preferencji konsumentów, a jednocześnie duża siła przetargowa pozwala lepiej reagować na rosnącą konsolidację w handlu detalicznym.

Po drugie, w sektorze produkcji żywności relatywnie duża i rosnąca jest grupa dynamicznych firm szybko powiększających przychody i zyski, a jednocześnie takich, które mają odpowiednio wysokie przychody, by podejmować ryzyko ekspansji zagranicznej i produktowej. W celu głębszego wniknięcia w najważniejsze trendy w sektorze produkcji żywności zebraliśmy dokładne wyniki finansowe 50 największych firm w Europie Zachodniej oraz 100 firm z Polski – 50 z listy największych firm oraz 50 z listy Gazel Biznesu, publikowanego przez „Puls Biznesu” zestawienia najbardziej dynamicznych firm w kraju (badaliśmy poszczególne spółki, a nie grupy kapitałowe). Nie jest to oczywiście grupa wyczerpująca wszystkie możliwe zjawiska, ale na tyle duża, że można traktować ją jako reprezentatywną dla istotnych trendów opisywanych w tym raporcie. Ta grupa pozwala na analizowanie zjawisk zachodzących wśród czempionów i wśród średnich dynamicznych firm. Łączne przychody firm w analizowanej grupie stanowią niemal jedną czwartą przychodów całego sektora producentów żywności.

Oprócz rozwoju czempionów bardzo istotnym zjawiskiem dla branży jest rosnąca liczba solidnych finansowo mid-capów, czyli średnich firm, które mają duży potencjał rozwojowy.  Zakwalifikowanie do tej listy wymaga, aby firma w ciągu trzech lat notowała ciągły wzrost przychodów i ani jednego roku ze stratą netto. Udział tzw. supergazel, czyli gazel z przychodami powyżej 200 mln zł, znacznie wzrósł w ostatnich latach – z ok. 4 do ok. 8% Co więcej, udział ten jest wyraźnie wyższy niż w przypadku innych sektorów przemysłowych (8% vs. 5% dla całego przemysłu). To pokazuje, jak zasobny w perspektywiczne mid-capy jest sektor producentów żywności. Opisywane zjawisko może sugerować, że wbrew pozorom sektor produkcji żywności nie jest bardzo rozdrobniony. Wbrew pozorom, bo o konieczności konsolidacji w branży mówi się od lat. Zapewne jest to postulat słuszny, ale trzeba zauważyć, że konsolidacja już trwa od wielu lat. Odbywa się ona nie tylko poprzez przejmowanie firm mniejszych i słabszych przez firmy większe i bardziej wydajne, ale przede wszystkim przez powiększanie udziałów rynkowych przez firmy bardziej efektywne.

Co widać w podstawowym profilu firm? Przede wszystkim rozwój sektora niesie ze sobą rozwój polskich czempionów – krajowych firm o wielomiliardowych obrotach. Rozkład przychodów wydłuża się. Jest coraz więcej firm, które osiągają przychody rzędu 2-5 mld zł. W 2014 były dwie takie firmy, a w 2018 r. już pięć. W tym akurat zestawieniu braliśmy pod uwagę wyłącznie firmy kontrolowane przez krajowy kapitał prywatny, czyli pominęliśmy filie dużych zagranicznych koncernów. Duża liczba firm krajowych to cecha, która wyróżnia ten sektor spośród innych sektorów przemysłowych. Udział firm kontrolowanych przez krajowych właścicieli w przychodach producentów żywności sięga 72 proc., wobec 50% średnio dla całego przetwórstwa przemysłowego.

Wydłużanie się „lejka” rozkładu firm to zjawisko charakterystyczne dla okresu szybkiego rozwoju gospodarczego. Pod tym względem Polska powoli zbliża się do struktury sektora cechującej kraje rozwinięte. W warunkach szybkiego wzrostu PKB zawsze pojawiają się firmy, które dokonują skoków rozwojowych, wchodzą na znacznie wyższe półki przychodowe. Przy czym pole do zmiany jest jeszcze wciąż bardzo duże. W Polsce kilka największych firm ma przychody 5-6 razy wyższe niż dwudziesta firma z listy. W Europie liderzy mają przychody 9-10 razy wyższe niż firma z końca drugiej dziesiątki. To pokazuje, jak mocno rozciągnięty jest rozkład liderów branży w rozwiniętych gospodarkach. Polskę czeka prawdopodobnie to samo. W ciągu nadchodzącej dekady liderzy mogą dzięki rozwojowi organicznemu i przejęciom osiągnąć przychody przekraczające 10 mld zł.

Marże pod presją

Polskie firmy produkujące żywność rozwijają się bardzo szybko, ale za rozwój płacą cenę w postaci obniżających się marż. Dla wielu firm jest to cena warta zapłacenia. Niższa marża może być w bardzo konkurencyjnym środowisku ceną, jaką płaci się za zdobywanie bardzo dużych kontraktów. Ale niskie marże mogą też utrudniać dalszy rozwój, jeżeli czynią firmę zbyt wrażliwą na wahania kosztów lub uzależnioną od jednego odbiorcy. Co więcej, marże wskazują często na stabilność biznesu, jej pozycję konkurencyjną i perspektywy. O ile więc obniżka marży może być ceną wartą zapłacenia za szybką ekspansję, o tyle w długim okresie firmy powinny posiadać strategie budowania marż. Jeżeli Polska rzeczywiście ma się znaleźć w globalnej ekstraklasie produkcji żywności, to firmy będą musiały zawalczyć nie tylko o obroty, ale też o ceny i ich relację do koszów.

Kluczowa dla oceny marżowości działalności gospodarczej jest zwykle tzw. „contribution margin”, będąca różnicą między przychodami ze sprzedaży produktu a kosztami zmiennymi jego wytworzenia. Jest to jednak zmienna, której firmy nie raportują i którą trudno obserwować. W tym raporcie wykorzystujemy kilka innych miar. Za najważniejszą przyjmujemy marżę wartości dodanej, która jest relacją wartości dodanej generowanej przez firmę (zysk brutto + koszty świadczeń pracowniczych + amortyzacja) do jej przychodów. Ten wskaźnik pokazuje, jak dużo nowej wartości gospodarczej firma wytwarza w przeliczeniu na jednostkę swoich przychodów. Nie jest to kluczowy wskaźnik z punktu widzenia planowania rozwoju firmy, ponieważ właściciele koncentrują się najczęściej na części wartości dodanej przypadającej im, czyli na zysku. Ale jest to kluczowy wskaźnik z punktu widzenia oceny, jaki jest wkład poszczególnych firm i całego sektora do rozwoju gospodarki.

Ponadto analizując wskaźniki dla całego sektora produkcji żywności, badaliśmy również tradycyjne miary marżowości, jak marżę ze sprzedaży, marżę obrotu netto czy marżę obrotu brutto. Większość analizowanych miar wskazuje, że w minionej dekadzie polskie firmy doświadczyły silnej presji na marżę. Jest to zresztą zjawisko globalne. Ale w Polsce presja ta miała większą siłę niż w krajach rozwiniętych. Od początku dekady wartość dodana generowana na każde euro sprzedaży obniżyła się w Polsce o 1,2% W tym samym czasie analogiczny wskaźnik dla Francji podniósł się o 3,2 proc., dla Niemiec o 1,5%., dla Czech o 2,2%., dla Węgier o 1,6% Spadek w Polsce jest zatem zjawiskiem wyróżniającym się negatywnie dla tle innych krajów europejskich. Warto podkreślić, że przetwórstwo żywności wyróżnia się pod tym względem na tle innych branż przetwórczych w Polsce. Patrząc na rentowność sprzedaży, od początku dekady obniżyła się ona w tym sektorze o 0,4 pkt proc., podczas gdy w całym przetwórstwie wzrosła o 0,3 pkt proc.

Marża wartości dodanej, czyli ile euro wartości dodanej generują najwięksi producenci żywności w Polsce i Europie Zachodniej na każde 100 euro produkcji. W Polsce wskaźnik ten spadł w ostatnich latach z 17 do 13, podczas gdy wśród firm w Europie utrzymał się na poziomie ok. 26.

Jeden trop prowadzący do odpowiedzi na pytanie o przyczyny spadku marż to eksport. Inne sektory, w których marże spadły, to m.in. motoryzacja, meblarstwo, czy przetwórstwo tworzyw sztucznych, czyli flagowe sektory eksportowe. Istnieje wyraźna i ujemna korelacja między wielkością eksportu sektora a zmianą marży ze sprzedaży. To wskazuje, że jedną z głównych przyczyn obniżania się zyskowności może być dynamiczne włączanie dużych sektorów polskiej gospodarki w międzynarodowe łańcuchy dostaw. Kiedyś niewyobrażalne było, żeby niemiecki producent zmienił dostawcę z niemieckiego na polskiego – dziś jest to częste zjawisko.

Zachodnie firmy po kryzysie finansowym szukały oszczędności poprzez zmianę dostawców na tańszych, na czym skorzystała cała Europa Środkowa, a szczególnie branże o dużych wolumenach eksportowych. Włączanie sektora producentów żywności w łańcuchy dostaw widać po wzroście udziału sprzedaży pośredniej w produkcji.Takie samo zjawisko było widoczne w sektorze producentów mebli czy sektorze przetwórców tworzyw sztucznych. W motoryzacji sytuacja jest nieco inna, ponieważ ten sektor od dawna był liderem rozwoju łańcuchów dostaw i kryzys finansowy z 2009 r. nie stanowił tu tak istotnej cezury.

Wiele ścieżek, dwa kierunki

Analizę ścieżek prowadzących do wyższych marż zaczynamy od wyróżnienia dwóch szerokich systemów produkcji. Z jednej strony jest system oparty o wysoki stopień przetworzenia produktów, wysokie nakłady na projektowanie, design, marketing. Z drugiej strony jest system oparty o bardzo wysoką efektywność masowej produkcji, wysokie nakłady na środki trwałe, ścisłą specjalizację. Wyróżnienie tych dwóch systemów widać zarówno w zestawieniu wyników pojedynczych firm jak i danych na poziomie ogólnokrajowym.

Obu systemom nadaliśmy nazwy odpowiadające najbardziej efektywnym krajom, które wyróżniają każdy z nich. Pierwszy jest to system francuski, drugi – system niderlandzki. Francja wyróżnia się bowiem wysoką marżą wartości dodanej, czyli znaczącym stopniem przetworzenia wytwarzanych produktów. Kraje niderlandzkie, czyli Belgia i Holandia, wyróżniają się bardzo wysoką efektywnością produkcji, czyli wysoką wartością obrotów w przeliczeniu na zatrudnionego. Oba systemy znajdują się na podobnym poziomie zaawansowania technologicznego, ale francuski opiera się bardziej na zasobach kapitału ludzkiego, a niderlandzki – na zasobach kapitału technologicznego. Jakie to ma znaczenie dla polskich firm? Ścieżek do wyższych marż jest wiele, ale wiodą one w mniejszym lub większym stopniu w jednym z tych dwóch kierunków – francuskim lub niderlandzkim.

Firmy mogą mierzyć w bardzo wysokie marże lub bardzo wysoką efektywność, przy czym w obu scenariuszach marże są generalnie wyższe niż średnio w Polsce dzisiaj. W ścieżce francuskiej firmy przetwórcze stają się firmami quasi-usługowymi. Rozbudowują kompetencje nie tylko produkcyjne, ale przede wszystkim marketingowe, zarządcze, strategiczne. W całym francuskim łańcuchu dostaw usługi odgrywają znacznie większą rolę niż w łańcuchu niderlandzkim. W ścieżce niderlandzkiej firmy stają się przede wszystkim dużymi, efektywnymi przetwórniami wykorzystującymi najnowsze technologie automatyzacji produkcji. Polskim firmom jest zapewne bliżej do ścieżki niderlandzkiej. Ale to nie znaczy, że jest ona optymalna dla wszystkich przedsiębiorstw. Wybór strategii zależy od cech firmy, a nie cech krajowej gospodarki.

Firmy dzielą się zwykle na:

a) takie, które opierają się na wysokim przetworzeniu produktów i mają głównie rozwiniętą aktywność usługową (badania, analizy, projektowanie) – to są firmy o wysokiej marży wartości dodanej,

b) na takie, które opierają się na bardzo dużej skali działania i efektywności kosztowo-cenowej, czyli głównie automatyzacji. Awans polskich firm na drabinie technologii i marż może przebiegać dwiema ścieżkami.

Awans w kierunku granicy technologicznej może polegać albo na podążaniu ścieżką francuską, albo niderlandzką (w kierunku Belgii i Holandii). Ścieżka francuska, to ścieżka rosnącego przetworzenia produktów. Druga, ścieżka niderlandzka, to ścieżka rosnącej efektywności produkcji. Polsce jest prawdopodobnie bliżej do modelu niderlandzkiego, ale podążanie wybraną ścieżką zależy od konkretnych firm i ich przewag konkurencyjnych.

W systemie francuskim stopień przetworzenia towarów jest znacznie wyższy niż w systemie niderlandzkim. Firmy generują wyższe marże dzięki temu, że są w większym stopniu niż w systemie niderlandzkim firmami usługowymi. Zatrudniają więcej ludzi, w większym stopniu korzystają z usług doradztwa biznesowego, takich jak agencje reklamowe, agencje badawcze czy consulting. Typowym francuskim towarem jest produkt z dobrze rozpoznawalną marką, często regionalną.

W systemie niderlandzkim liczy się przede wszystkim efektywność produkcji. Firmy zatrudniają mniej ludzi, w większym stopniu opierają się na automatyzacji pracy, dzięki czemu generują wyższe przychody na pracownika. Do tego potrzebne są bardzo wysokie inwestycje, dlatego firmy w Belgii czy Holandii notują bardzo wysoką wartość nakładów na środki trwałe. Jednocześnie firmy w tym systemie są bardziej wyspecjalizowane, koncentrują się na masowej produkcji jednego typu towaru, który jest ich specjalnością. Nie dywersyfikują produkcji tak jak firmy w systemie francuskim.

Podsumowanie

Dziś Polska jest 17. eksporterem żywności na świecie. Tempo ekspansji wskazuje, że do 2030 r. Polska powinna wejść do grupy dziesięciu największych eksporterów. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że kraj posiada w tej dziedzinie istotne przewagi konkurencyjne – dobre warunki, solidne firmy, utarte szlaki handlowe, wciąż atrakcyjne koszty pracy. W wielu branżach Polska już jest w pierwszej dziesiątce światowych eksporterów – tak jest w produkcji mięsa i przetworów mięsnych, mleka i nabiału czy produktów mącznych. Utrzymanie tej pozycji oraz podążenie ścieżkami, owocującymi wzrostem marż, to zadanie na najbliższe lata – jego realizacja zagwarantuje sektorowi długotrwałe prosperity.   

Oprac. na podstawie raportu SpotData dla Santander Bank Polska.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie Eurologistics nr 3/2021

Poleć ten artykuł:

Polecamy