Kapitan za burtą!

Kapitan za burtą!

Optymistyczna dostawa czasopism Eurologistics z Krakowa do Gdańska transportem rzecznym. Pana Antoni, Ten sympatyczny fan żeglarstwa podjął się dość karkołomnego zadania. Wyrzekając się wszelakich wygód postanowił oddać swój los w ręce pogody i niewielkiej łódeczki. 
...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ja, Jerzowiec i woda

Wyśmienita pogoda do żeglugi rzecznej, rodzi uśmiech na obliczu kapitana. W takich warunkach Jerzowiec mierzy we własny rekord odległości przebytej w ciągu jednego dnia. W Środek dnia: przerwa techniczna na ładowanie akumulatorów, zawarte nowe znajomości, płaszczyzną stare żeglarskie pasje. Jeden z życzliwych opisuje własny sprawny rosyjski trimaran, którego kupił za dwanaście dolarów na Łotwie, natomiast drugi konstruuje pod Płockiem płaskodenny bocznokołowiec rzeczny.

Późne popołudnie, pęd, galop łódki, w nozdrzach wiatr nagrzany słońcem i… nagłe uderzenie w przykosę. Kapitan jak zrzucony z konia ląduje za burtą! Zastrzyk adrenaliny rozchodzi się po ciele. Osamotniona żaglówka podejmuje ucieczkę, kapitan podąża tuż za nią opasany kamizelką na końcu napiętej jak struna liny. Wspinając się po linie, jak owad po trawie, dowódca wróca na pokład, gdzie musi suszyć tekstylia, wydawać rozkazy. Wieczorny przystanek niedaleko Rakowa. Rekord pobity: dystans 72 km (510km).

Rzeka i zwierzęta

Korzystny poranny wiatr popołudniu zmienił kierunek, zmuszając kapitana do halsowania. Pogoda ustabilizowana. Półmetrowe fale wymagają ponownego zamontowania na burcie zapory z brezentu niwelującej wlewanie się wody do łódki. Płock. Leszek Bartosik z „Tawerny Płock” pozwala ładować baterie. Nowe molo uniemożliwia jednostką bez motoru wpłyniecie do portu przy niekorzystnym wietrze. W chaszczach kapitan natrafia na porzuconą plantację pomidorów koktajlowych. Doskonała sałatka uzupełnia minerały, godzina 17-a delikatne kropienie deszczu. Zachodni, boczny wiatr nie pozwala rozwinąć skrzydeł, poszukiwanie miejsca na obóz niedaleko miejscowości Nowy Duninów. Założenia na jutro: pokonanie wielkiej zapory we Włocławku. Dystans 50 km (560 km).

Przestrzeń, wolność, swoboda…

Łagodny wiatr w plecy wyprowadził Optimista z Zalewu Płockiego. Żwawy nurt, łódka zdąża na spotkanie z tamą we Włocławku przeciętego przez rzekę na dwie części. W końcu łódka-drobina dopływa do zapory, staje przed wyzwaniem. Dysproporcja. Cała operacja śluzowania na ogromnej zaporze we Włocławku, włączając zmianę poziomów (różnica 14 metrów), pochłania dwie godziny. W końcu zapora zostaje za plecami. Poziom Za śluzą poziom Wisły ponownie niski, co nie napawa kapitana Antoniego optymizmem, jednak naładowany poświęconą mu uwagą malutki Jerzowiec nie zwraca już na to uwagi – pędzi przed siebie ze zdwojoną siłą, poczuł się ważny. Dzień upływa na sprawnym spływie, w końcu kapitan zarzuca „kotwicę” w okolicach Wojtówka, na samotnej wyspie jak rozbitek Robinson. Dystans 60 km (610 km).

Poleć ten artykuł:

Polecamy