Krótki przewodnik dla nowych przewoźników
Liczba firm transportowych rośnie z roku na rok. Świadczą o tym choćby informacje publikowane przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Niejednokrotnie jednak przedsiębiorcy rozpoczynający działalność przewozową, nie mają podstawowej wręcz wiedzy w zakresie zagadnień związanych z prowadzeniem firmy. Warto zatem przedstawić i omówić kilka typowych problemów towarzyszących początkującym przewoźnikom.
Najpierw praca, a później samochody
Przesłanki leżące u podstaw otwierania nowej firmy są bardzo różne. Czasami na przykład sąsiad prowadzi transport i dobrze z tego żyje. Innym razem, kandydat na przewoźnika prowadził odmienną działalność, jednak przestała przynosić dochody i zaczął szukać możliwości przebranżowienia. Motywacji jest wiele, ale problemy na starcie te same. Firma transportowa musi mieć samochody. To oczywiste. Zwykle zatem pierwszym krokiem jest nabycie pojazdów, czasami z udziałem zewnętrznego finansowania – innym razem za gotówkę. Następne kroki niezbędne do wejścia na rynek to uzyskanie licencji, zatrudnienie kierowców. Dopiero można ruszyć. Oczywiście wszystko to trwa kilka tygodni. Z kompletną dokumentacją i pojazdami zgłasza się więc przewoźnik do firmy, z którą rozmawiał wcześniej o pracy i ładunkach. Niestety, była to jedynie niezobowiązująca rozmowa telefoniczna. Nie została w żaden sposób udokumentowana. Oferta ze strony przedsiębiorstwa twierdzącego wcześniej, że „praca na ciągniki jest” stała się nieaktualna. Przewoźnik szuka więc innej możliwości działania i znajduje. Okazuje się jednak, że zakupione kilka tygodni wcześniej pojazdy do wykonywania takiej akurat pracy są zupełnie nieprzydatne. No i jest problem. Wniosek nasuwa się jeden. Najważniejszą rzeczą przy otwieraniu firmy transportowej jest zapewnienie pracy do wykonania – do niej dopasowujemy pojazdy. Nie należy więc kupować, czy też wypożyczać aut, jeśli nie dysponujemy stabilnym portfelem przewozów do wykonania z ich wykorzystaniem. Trzeba więc wiedzieć, co i gdzie będzie firma wozić, a następnie pod te zadania dobierać pojazdy.
Pierwsze pieniądze po kilkudziesięciu dniach
Nasz nowy w branży przedsiębiorca rozpoczął pracę. Kierowcy zatrudnieni, ładują i rozładowują kolejne partie przewożonych towarów. Wszystko z pozoru wygląda idealnie. Jednak pierwsze faktury wystawione zostaną po ok. 30 dniach. Może nieco wcześniej. Termin zapłaty należności wynikających z tych właśnie dokumentów to kolejne 30 dni. Nie zostaną uregulowane wcześniej. Dużo bardziej prawdopodobne jest ich opłacenie w terminie późniejszym, niż wynika to z treści faktury. W międzyczasie trzeba jednak finansować paliwo, środki eksploatacyjne, opłaty drogowe, pensje kierowców. Przytrafić się też może pierwsza awaria, która pochłonie jakieś środki finansowe. Pieniędzy tytułem zapłaty za pierwszą fakturę dalej jednak na koncie nie ma. Przedsiębiorca pożycza więc pieniądze od rodziny albo też otwiera linię kredytową w banku. To właśnie pierwsze długi z transportu. Warto więc uświadomić sobie, że zakup albo wynajęcie pojazdów to dopiero początek wydatków, które w pierwszych miesiącach ponosić będzie przewoźnik. Trzeba zatem zapewnić sobie kapitał na start. W innym wypadku przedsiębiorca popadnie w długi już w pierwszych tygodniach prowadzenia działalności. Kiedyś trzeba będzie je spłacić.
Niezbędna jest podstawowa wiedza
Prowadzenie działalności transportowej bez wątpienia wymaga wiedzy z różnych dziedzin. Już techniczne aspekty eksploatacji pojazdów mogą sprawić początkującemu przewoźnikowi, który dotychczas działał w innej branży, sporo problemów. Ważna jest podstawowa znajomość prawa pracy. Prędzej czy później dojdzie bowiem do jakiegoś konfliktu z kierowcą i warto wtedy mieć świadomość praw i obowiązków pracodawcy. Trzeba też znać podstawy prawne prowadzenia przewozów, zwłaszcza jeśli firma planuje ich wykonywanie w relacjach międzynarodowych lub zmierza do podejmowania ładunków kabotażowych. To oczywiście wstęp do wyliczenia zagadnień, które powinien przyswoić sobie rozpoczynający działalność przewoźnik. Warto więc czytać, pytać i słuchać osób z większym doświadczeniem. Praktyka jest nieoceniona, ale i teoria równie ważna. Początkujący przewoźniku: ucz się. Zbyt mały zasób wiedzy spowoduje kiedyś bardzo kosztowne problemy. Wiadomości i praktyki nie można kupić w ciągu jednego dnia. Zdobywanie potrzebnego do prowadzenia firmy transportowej zasobu wiadomości trwa latami. Można oczywiście zatrudnić kogoś, kto ma potrzebną wiedzę i pomoże odpowiedzieć na pytania, których początkowo będzie więcej niż odpowiedzi. Na to jednak trzeba przeznaczyć kolejne środki finansowe.
Mieć przyjaciół – ważna rzecz
Prędzej czy też później dojdzie do sytuacji, w której choćby przez awarię pojazdu, kontrolę upoważnionych służb czy może niedyspozycję chorobową kierowcy, pojawi się zagrożenie, że ładunek nie zostanie dostarczony w terminie. W takiej sytuacji najłatwiej jest szukać pomocy u innych przewoźników, którzy oczywiście za opłatą – lecz niewygórowaną, przejmą taki zagrożony opóźnieniem ładunek. Sytuacje nadzwyczajne to codzienność transportu drogowego. Właśnie na nie trzeba się przygotować. Początkująca firma, nieposiadająca jeszcze rozbudowanej floty, będzie musiała rozwiązać problemy w takich właśnie przypadkach. Warto więc mieć przyjaciół, którzy pomogą, ale też nie odmawiać pomocy innym.
Kilometry trzeba liczyć „krótkim długopisem”
Stare porzekadło mówi, że papier przyjmie wszystko. Sprawdzając więc rentowność prowadzonych przewozów, początkujący przedsiębiorcy przelewają często na papier swoje marzenia, a nie fakty. Kalkulują kilometry w oparciu o przekonanie, że świat jest idealny, nie ma żadnych zatorów drogowych, a załadunki i rozładunki przeprowadzane są sprawnie i bez przeszkód. Brak doświadczenia w branży skutkuje też niejednokrotnie przekonaniem, że kierowca jest w stanie każdego dnia wykorzystać w pełni swój czas jazdy, dozwolony z punktu widzenia obowiązujących przepisów, a kończąc pracę znajdzie z pewnością miejsce na parkingu, który w magiczny sposób wyrośnie przy drodze w chwili, kiedy jest potrzebny. Takie postrzeganie rzeczywistości nie zaprowadzi nikogo do sukcesu. Na opóźnienie przewozu w największym chyba stopniu wpływają utrudnienia i oczekiwanie na załadunkach i rozładunkach. Wielu przewoźników przekonało się już, że choćby awaria wózka widłowego w firmie, do której dostarczyli ładunek, wiązała się z kilkunastogodzinnym opóźnieniem i koniecznością całkowitej zmiany poleceń wydanych wcześniej kierowcy. Wielogodzinne kontrole, ekstremalne warunki atmosferyczne, zamknięte drogi i przejścia graniczne, nieścisłości w dokumentach uniemożliwiające załadunek, to jedynie kilka powodów spadku efektywności wykorzystania pojazdu i mniejszych przebiegów w skali miesiąca. Przykłady można oczywiście mnożyć bez końca i co najważniejsze – nie można w żaden sposób przewidzieć tych problematycznych sytuacji. Zatem planując przewozy i w konsekwencji zyski z nich wynikające, początkujący przewoźnik nie powinien widzieć świata przez różowe okulary. Nad wyraz pożądany jest tu realizm i rozsądek. Nadmierny optymizm przy szacowaniu liczby przejechanych kilometrów doprowadzić może w szybkim czasie do upadku firmy.
Ostrożność na początek
Nagły skok na głęboką wodę jest podobno skutecznym sposobem nauki pływania. Podejmowanie jednak dużych i skomplikowanych wyzwań przez firmy rozpoczynające właśnie działalność transportową, zwłaszcza gdy nie dysponują konkretnymi zasobami finansowymi, może być drogą do porażki. Oczywiste jest, że podróż do niektórych krajów nie pociąga za sobą zwiększonego ryzyka. W innych natomiast państwach o problemy nietrudno, choćby ze względu na absurdalne podejście służb kontrolnych do polskich transportowców jak i niebezpieczeństwo utraty ładunku, czy jego zniszczenia na przydrożnych parkingach. Rodzaj ładunku, czy wyjątkowo krótki termin dostawy, mają szanse powodować problemy w postaci opóźniania zapłaty „do wyjaśnienia”, czy definitywną odmowę uregulowania należności za fracht. Sztuczki zlecających przewóz są rożne, a każda „urwana” z przewoźnego suma, to przecież zysk dysponującego ładunkiem. Nie warto więc zakładać, że dana operacja transportowa uda się przy odrobinie szczęścia, a przy niewielkiej przychylności zlecającego, choćby spóźnienie dostawy nie będzie miało skutku finansowego. Tak myśleć przedsiębiorcom rozpoczynającym przygodę transportową nie wolno. Wprawdzie zgodnie z postanowieniami „konwencji CMR”, czy też „Prawa przewozowego” przewoźnik może zostać przez zlecającego obciążony należnością za przekroczenie terminu dostawy w sytuacji, w której zamawiający przewóz sam poniósł z tego powodu straty, jednak wielokrotnie dochodzi do prób „urywania” części należności za fracht, nawet bez zaistnienia tej przesłanki. Warto więc w pierwszym okresie działalności nie podejmować dziwnych i bardzo wymagających ładunków, jak i nie wysyłać pojazdów w te rejony świata, w których prawdopodobieństwo utraty czy zniszczenia przewożonych dóbr jest wysokie. Ryzykować można, mając w kieszeni pieniądze na ewentualne przetrwanie. Brak takich środków powinien powodować bardziej wyważoną analizę podejmowanych zleceń i przyjmowanie tych, które nie są obciążone dużym ryzykiem.
Zlecenia jedynie od sprawdzonych firm
Najgorsze chyba, co może spotkać firmę transportową w pierwszym okresie działalności, to wykonanie pracy dla oszustów, którzy nie mają nawet w planie płacić doręczonych im faktur. Nie są to rzadkie przypadki w branży. Zatem każdego nowego zleceniodawcę warto dokładnie sprawdzić pod kątem wypłacalności, jak i we wszystkich dostępnych rejestrach. Licho nie śpi.
Błędów popełnianych przez nowych na rynku przewoźników warto unikać. Ten artykuł ma być pomocą dla wszystkich, którzy chcą zająć się profesjonalnym transportem. Warto uczyć się na błędach już popełnionych przez innych i po prostu im zapobiegać. Może kilka powyższych porad ułatwi życie przedsiębiorcom, którzy widzą się w przyszłej roli transportowych potentatów.