Magicy, działkowcy i farbowane lisy, czyli ciemna strona CBAM
Nie było nas przy tym, ale tak to chyba musiało wyglądać, że kiedy już przepisy CBAM zostały ostatecznie przygotowane, któryś z autorów przeczytał, to, co wspólnym wysiłkiem Parlament Europejski i Rada chcą upchnąć w rozporządzeniu 2023/956 i powiedział: „To się nie może udać. Wszyscy będą te przepisy obchodzić”. Na co inny autor tego prawnego bubla odrzekł: „Słuszna uwaga. Musimy napisać, żeby ich nie obchodzili”. I w ten sposób w rozporządzeniu znalazł się art. 27 („Obchodzenie przepisów”).
Najpierw Parlament i Rada uczciwie ostrzegły, że „Komisja podejmuje działania (…) by przeciwdziałać praktykom obchodzenia przepisów niniejszego rozporządzenia” (ust.1), a następnie zdefiniowała, co rozumie przez obchodzenie przepisów (ust. 2): „Praktyki obchodzenia przepisów definiuje się jako zmianę struktury handlu towarami, która wynika z praktyki, procesu lub prac niemających racjonalnych przyczyn ani ekonomicznego uzasadnienia, innych niż unikanie, całkowicie lub częściowo, obowiązków określonych w niniejszym rozporządzeniu”.
Przyjrzyjmy się zatem metodom obchodzenia przepisów CBAM – tym, które podpowiada treść rozporządzenia (art. 27 ust. 2, punkty a-b), jak i tym, które pojawiły się już w obiegu samoistnie i bez inspiracji władz UE.
a) Metoda „na zasłonę dymną”.
W rozporządzeniu metodę tę zdefiniowano jako „nieznaczną modyfikację danych towarów w celu objęcia ich kodami CN, które nie są wymienione w załączniku I, z wyjątkiem sytuacji, gdy modyfikacja zmienia ich zasadnicze właściwości”. Czyli chcemy np. zaimportować do UE śrubki, które są taryfikowane pod kodem CN 7318, a więc podlegają pod CBAM. Ale jeśli dodamy „dla picu” do 20 szt. śrubek kawał najtańszego plastiku wart 0,01 EUR i nazwiemy to „listwą dekoracyjną z tworzywa sztucznego do mebli, w zestawie ze śrubami montażowymi”, to zestaw taki należałoby teoretycznie zaklasyfikować do kodu 3926 30, a towar tego typu nie podlega pod CBAM.
b) Druga metoda: „na Davida Copperfielda” stanowi bardziej prymitywną wersję metody z punktu „a”. Zgodnie z tą metodą, należy „na chama” przypisać towarowi, który podlega pod przepisy CBAM jakikolwiek inny kod, który nie jest objęty tymi regulacjami. Trzymając się przykładu ze śrubkami, możemy jako importer próbować zadeklarować owe śrubki np. jako części mebli i liczyć na łut szczęścia w postaci braku rewizji. Oczywiście tego typu klasyfikacja stanowi jawny gwałt na regułach interpretacji nomenklatury scalonej, co nie powstrzymuje jednak niektórych przedsiębiorców przed podejmowaniem tego typu ryzykownych działań.
c) Kolejna metoda – „na działkowca”, opiera się na wyłączeniu, o którym mowa w art. 3 punkt „a” rozporządzenia 2023/956, a które jest przewidziane dla towarów o wartości poniżej 150 EUR. Mechanizm przekrętu jest zaś taki, że mając np. 10 kartonów towaru o łącznej wartości 1.400 EUR, nie zgłaszamy go pochopnie na jednym zgłoszeniu celnym. Dostawcę prosimy o osobną fakturę na każdy karton, po czym dokonujemy 10 zgłoszeń celnych, z których każde dotyczy towaru o wartości 140 EUR, a więc mieści się w granicach wyłączenia „de minimis”. Problem zaś polega „tylko” na tym, że wartość przesyłki należy w takim przypadku zsumować – czyli cała zabawa na nic.
d) Ostatnia z popularnych metod to działanie „na farbowanego lisa”. Jest to metoda, której autorzy rozporządzenia nie przewidzieli, ale istnienie tej nieoczywistej luki w przepisach zwraca uwagę coraz większej liczy importerów. Metoda opiera się na brzmieniu art. 2 ust. 1 rozporządzenia 2023/956, gdzie jest wyraźnie wskazane, iż „rozporządzenie stosuje się do towarów wymienionych w załączniku I, pochodzących z państwa trzeciego” – a zatem, a contrario przepisów rozporządzenia nie stosuje się do towarów pochodzenia unijnego. W ustępie 5 cytowanego artykułu znajdziemy zaś uszczegółowienie, mówiące, iż „towary przywożone uznaje się za pochodzące z państw trzecich zgodnie z regułami dotyczącymi NIEPREFERENCYJNEGO pochodzenia towarów, o których mowa w art. 59 rozporządzenia (UE) nr 952/2013”.
Ponieważ jest tu mowa o pochodzeniu niepreferencyjnym, co do zasady organy celnie nie muszą w takiej sytuacji wymagać przedłożenia świadectwa pochodzenia – zwykle wystarczający jest zapis na fakturze, czy innym dokumencie, w rodzaju: „Country of origin – …”. Mechanizm oszustwa nasuwa się sam: prosimy naszego chińskiego dostawcę, żeby napisał nam na fakturze: „Country of origin – European Union” i problem mamy z głowy (a przynajmniej tak nam się wydaje).
Oprócz omówionych czterech metod, pojawiają się również inne pomysły: niektóre urzekające swoim wyrafinowaniem, podczas gdy inne wręcz odwrotnie – szokujące prymitywizmem. Ich częstotliwość występowania jest jednak aktualnie zbyt mała, aby poświęcać czas na ich omawianie.
W to miejsce lepiej zastanowić się nad konsekwencjami działań tego typu. W kontekście przepisów CBAM, sięgnąć należy po treść art. 17 ust. 2 rozporządzenia 2023/956, gdzie jest mowa o kryteriach, które musi spełnić podmiot, ubiegający się o status „upoważnionego zgłaszającego CBAM”. Pierwszym z wymienionych kryteriów („a”) jest warunek, iż „wnioskodawca nie dopuścił się poważnego naruszenia ani nie dopuszczał się powtarzających się naruszeń przepisów prawa celnego, przepisów podatkowych, przepisów dotyczących nadużyć na rynku, niniejszego rozporządzenia ani aktów delegowanych i wykonawczych przyjętych na mocy niniejszego rozporządzenia (…)”. Wniosek jest prosty – jeśli chcemy sobie zabagnić kartotekę i zamknąć możliwość wnioskowania o status „upoważnionego zgłaszającego CBAM”, to śmiało możemy próbować wymienionych metod oszustwa.
Słowo „oszustwo” również nie znalazło się tutaj na wyrost. Znaczna część opisanych tu nielegalnych działań spełnia bowiem kryteria zawarte w art. 87 Kodeksu Karno-Skarbowego:
„Art. 87. § 1. Kto przez wprowadzenie w błąd organu uprawnionego do kontroli celnej naraża należność celną na uszczuplenie, podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności, albo obu tym karom łącznie.”
W art. 87 kks jest co prawda mowa o „uszczupleniu należności celnej”, ale przynajmniej
w przypadku metod „na zasłonę dymną” oraz „na Davida Copperfielda” w parze z obchodzeniem przepisów CBAM idzie nieuchronnie również zaniżenie należnego cła. Konsekwencje karno-skarbowe są zaś poważne – 720 stawek dziennych to aktualnie 34.560.000 PLN, zaś na ile można wycenić odsiadkę w zakładzie karnym, to pytanie każdy musi sobie zadać indywidualnie.
Przede wszystkim zaś, pamiętajmy, że organy celne dysponują narzędziami, które pozwalają bez problemu wychwycić oszustwo typu: „na działkowca”, są wyczulone na machlojki taryfikacyjne, w rodzaju metod „na zasłonę dymną” i „na Davida Copperfielda”. Zainteresowanie funkcjonariuszy wzbudzi również zapewne nagłe pojawienie się na Dalekim Wschodzie dziesiątków tysięcy ton „farbowanych lisów” w postaci wyrobów ze stali i aluminium wyprodukowanych rzekomo w Unii Europejskiej, a przy tym, niekorzystających z niewiadomych powodów ze zwolnienia z cła, przewidzianego w art. 203 Unijnego Kodeksu Celnego dla „towarów powracających” (a jeśli ktoś ma wątpliwości, czy organy celne mogą coś z tego rodzaju podejrzeniem zadeklarowania nieprawdziwego pochodzenia zrobić, niech się zapozna z treścią art. 61 UKC).
Reasumując, wybijmy sobie z głowy próby omijania CBAM. „Dura lex, sed lex”, jak mawiali starożytni Rzymianie. Twarde mamy prawo, może nawet głupie. Ale to jednak prawo.