Nie warto oszczędzać na rozszerzeniach

Nie warto oszczędzać na rozszerzeniach

W jaki sposób i ile można oszczędzić na składce za polisy OC i AC? To pytanie od lat jest pierwszym, które pojawia się w głowie właścicieli pojazdów wraz z końcem okresu ubezpieczenia. Zadają je sobie zarówno “Kowalski”, jak i przedsiębiorcy, właściciele flot, osoby zarządzające firmą przewozową. Oszczędności powinniśmy planować rozsądnie, szczególnie jeżeli zarządzamy dużą liczbą samochodów.

– Zdaję sobie sprawę, że wydatek na ubezpieczenie potrafi być istotną pozycją w kosztach operacyjnych floty. Nawet teraz, kiedy w ostatnich 2-3 latach ceny ubezpieczeń komunikacyjnych ustabilizowały się, a nawet można dostrzec niewielką tendencję spadkową. Przewoźnicy i właściciele flot borykają się jednak ze znacznie zmniejszoną skalą przychodów, stąd też chęć oszczędności również na ubezpieczeniach wydaje się zachowaniem oczywistym. Na ochronie nie warto jednak oszczędzać. Co więcej, w umowie ubezpieczenia dla floty mogą być uwzględnione niektóre zdarzenia i okoliczności, które co do zasady są wyłączone spod ochrony w warunkach standardowych polis – wskazuje Piotr Podborny, dyrektor Biura Ubezpieczeń Klientów Korporacyjnych EIB.

Wiąże się to oczywiście z wyższą składką, ale ta dodatkowa kwota jest nieporównywalnie niższa od ewentualnych skutków finansowych wypadków, które przy braku ubezpieczenia trzeba pokryć z własnej kieszeni. Dlatego warto rozważyć zakup polisy o kilka procent droższej, oszczędzając być może w przyszłości dzięki temu nawet miliony. Warto pamiętać, że średnia wartość szkody z wypadku komunikacyjnego wynosi niemal 7 tysięcy złotych dla ryzyka OC posiadacza pojazdu mechanicznego i blisko 6 tysięcy złotych dla ryzyka AC, wynika z analiz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Wartość szkód wyrządzanych przez pojazdy ciężarowe czy autobusy potrafi być jednak wielokrotnie wyższa!

Poniżej wymieniamy obszary ochrony, które warto negocjować

Zdarzenia umyślne

Jednym z podstawowych wyłączeń ochrony dla ubezpieczeń dobrowolnych (np. AC), czyli sytuacji, w której ubezpieczyciel nie zgodzi się na likwidację szkód z ubezpieczenia, są zdarzenia umyślne. Jednak w przypadku ubezpieczeń dla flot można taką ochronę uwzględnić. Dlaczego? Ubezpieczyciele zdają sobie sprawę, że w firmie, gdzie mamy kilkudziesięciu, czy wręcz kilkuset kierowców, nie można wykluczyć, że któryś z nich nie będzie prowadził pojazdu zbyt brawurowo lub doprowadzi do wypadku w wyniku zaniedbania. Dlatego w toku negocjacji można zapewnić przedsiębiorstwu zabezpieczenia na taki wypadek.

Utrata uprawnień

Podobnie wygląda sytuacja z utratą prawa do prowadzenia pojazdów. Może przykładowo dojść do tego, że kierowca straci uprawnienia za przekroczenie prędkości samochodem prywatnym i nie poinformuje o tym pracodawcy, a w międzyczasie spowoduje kolizję w trakcie kursu służbowego. Zabezpieczając się od takich sytuacji, trzeba jednak pamiętać, że zazwyczaj ubezpieczyciel godzi się na ochronę tylko przez jakiś czas – limit dni od odebrania uprawnień (np. miesiąc). Może też dojść do sytuacji, gdy kolizję na terenie firmy spowoduje pracownik zaplecza technicznego, który nie miał w ogóle uprawnień do prowadzenia danego pojazdu.

– W takim przypadku można się umówić z towarzystwem ubezpieczeń na honorowanie pozwoleń wewnętrznych do poruszania się na obszarze zamkniętym. Pamiętajmy, że podstawą skutecznego ubezpieczenia jest dialog z ubezpieczycielem, który z mojego doświadczenia zazwyczaj kończy się porozumieniem i warunkami ochrony, z których obie strony są zadowolone – radzi Piotr Podborny z EIB.

Warunki likwidacji szkód

Ważnym elementem umowy ubezpieczenia, który także można negocjować, są warunki likwidacji szkód. Owszem, będzie to zapewne dodatkowo kosztować, ale ostatecznie szybka likwidacja szkód może być korzystniejsza od niższej składki, także finansowo.

– Czasem warto postawić na swoim już w zapytaniu kierowanym do ubezpieczyciela lub w SIWZ w przypadku jednostek publicznych. Na co można się umówić z ubezpieczycielem? Na uproszczone procedury dla szkód do określonej wartości, indywidualne stawki za części zamienne, bo ubezpieczony ma umowę z dostawcą, czy cenę roboczogodziny, gdy samodzielnie prowadzimy naprawy – dodaje Piotr Podborny z EIB.

W dobie pandemii ważne też są narzędzia do zdalnej likwidacji szkód. Im więcej systemów wewnętrznych uda nam się zintegrować z narzędziami ubezpieczyciela, tym większa szansa, że naprawy przebiegną sprawniej, a odszkodowanie szybciej trafi na nasze konto. Połączenie naszych baz danych z tymi zarządzanymi przez ubezpieczyciela może też wpłynąć na ostateczną cenę polis.

Poleć ten artykuł:

Polecamy