Niekierowanie to nie dyżur

Niekierowanie to nie dyżur

18 stycznia 2012 r. zapadł w Sądzie Najwyższym pierwszy wyrok (sygn. akt. II PK 116/11) dotyczący problematyki rozliczania czasu pracy kierowców wykonujących przewozy w załodze, który rzuca całkowicie nowe światło na atrakcyjność organizacji takich przewozów.W wyroku tym SN...

W wyroku tym SN przyjął bowiem, że czas spędzony przez kierowcę w samochodzie niewykorzystywany do prowadzenia pojazdu nie musi zostać zrekompensowany jako dyżur, jeśli przypadał on na godziny tzw. normalnego czasu pracy.

Podwójna zapłata za dyżur

Do tej pory ciągłe wykonywanie przewozów w załodze było dla firm transportowych ryzykowne, gdyż tacy kierowcy często nie wypracowywali swoich nominalnych czasów pracy, mając przepracowane kilkadziesiąt godzin dyżuru. Nierzadkie były przypadki, gdy godzin pracy było 100- 120, a oprócz tego 80-100 godzin dyżuru, podczas gdy kierowca powinien pracować 160, 168 czy 176 godzin w miesiącu. W razie kontroli Państwowej Inspekcji Pracy oznaczało to ryzyko, że poza zwykłą pensją zapłaconą mimo nieprzepracowania obowiązującego wymiaru czasu pracy, trzeba było dopłacić za dyżury sporą kwotę. Z czego to wynikało?

Otóż art. 9 ust. 3 ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o czasie pracy kierowców przewiduje, że okresy spędzone w pojeździe obok kierowcy go prowadzącego są traktowane jako czas dyżuru, za który kierowca powinien otrzymać wynagrodzenie w wysokości nie niższej niż 50 proc. jego stawki godzinowej. Zgodnie z art. 7 pkt 1 ustawy o czasie pracy kierowców czas dyżuru nie jest zaliczany do czasu pracy, jeśli kierowca w jego trakcie nie wykonywał pracy. Z drugiej strony obowiązkiem pracodawcy jest zapewnienie pracownikowi liczby godzin pracy zgodnej z wymiarem zatrudnienia, stąd PIP przyjmowała, że i tak trzeba zapłacić za cały etat, czyli np. 168 godzin i dodatkowo jeszcze za czas dyżuru, co oznaczało dla kierowców podwójny zarobek, a dla firmy duże koszty.

Podobnie rozumowały sądy pierwszej i drugiej instancji w sprawie, w której zapadł opisywany wyrok SN z 18 stycznia 2012 r., gdyż zasądziły one na rzecz kierowców za czas dyżurów po dwadzieścia kilka tys. zł, mimo że nie wypracowywali oni obowiązujących wymiarów czasu pracy, a otrzymywali pensje w pełnej wysokości. Dopiero Sąd Najwyższy zweryfikował ten pogląd.

Jakie stanowisko zaprezentował SN?

Po pierwsze SN przyjął, że nie można zaakceptować stanowiska powodującego podwójne płacenie kierowcy za czas niewykonywania przez niego pracy, gdy jedzie w samochodzie kierowanym przez innego pracownika. Do takich bowiem wniosków doszły sądy niższych instancji, gdyż mimo zapłacenia za cały obowiązujący pracownika czas pracy i mimo jego niewypracowania, sądy zobowiązały pracodawcę dodatkowo do dopłacenia za dyżury wynikające z przewozów w załodze. SN podzielił argumenty pracodawcy, że za ten sam okres kierowca nie może otrzymywać jednocześnie normalnego wynagrodzenia wynikającego z umowy o pracę i dodatkowego wynagrodzenia za dyżur. Paradoksalnie bowiem za taki okres swojej nieaktywności zarobiłby lepiej niż jego kolega prowadzący w tym czasie pojazd, który otrzymałby za ten czas jedynie normalne wynagrodzenie.

W konsekwencji tego SN podzielił dyżury w przypadku załogi na dwa przypadki – przypadające na „normalne godziny pracy” i przypadające poza rozkładem czasu pracy. W ocenie SN te pierwsze muszą być wliczane do czasu pracy kierowcy, jeśli pracodawca nie wprowadził przerywanego czasu pracy, a tylko te drugie powinny być rekompensowane na podstawie art. 9 ust. 3 i 6 ustawy o czasie pracy kierowców, czyli stawką nie niższą niż 50 proc. stawki godzinowej z wynagrodzenia zasadniczego kierowcy. SN podkreślił, że pracodawca powinien tak zaplanować czas pracy kierowcy, aby jasno wynikało które godziny są etatowe, a które dyżurowe. Dodał ponadto, że w pierwszej kolejności pracodawca powinien zaplanować tyle godzin normalnej pracy, ile wynika z etatu, a dopiero potem dyżury.

Przewozy w załodze – atrakcyjniejsze

W konsekwencji tego orzeczenia powinno wzrosnąć zainteresowanie przewozami w załodze w transporcie międzynarodowym na długich trasach, gdyż wreszcie są jasne zasady rozliczania czasu pracy w takich przypadkach. Zakładając, że kierowca przepracował 100 godzin i pełnił 100 godzin dyżuru wynikającego z przewozów w podwójnej obsadzie w miesiącu, gdzie nominalny czas pracy wynosił 160 godzin jego rozliczenie powinno obejmować tylko 40, a nie 100 godzin dyżuru, gdyż pozostały czas powinien być potraktowany jako „normalny czas pracy”. Zatem poza zwykłą pensją powinien otrzymać jeszcze wynagrodzenie za dyżury, ale tylko w zakresie przekraczającym 160 godzin. Pamiętać należy jeszcze o właściwym udokumentowaniu takiego rozliczenia.

Poleć ten artykuł:

Polecamy