Optymizm u pracownika produkcji
Każdy, nawet zupełny laik, mający do czynienia z pracownikami produkcji już po kilku godzinach obcowania z nimi zauważy różnice w wyglądzie i zachowaniu. Mam na myśli osoby pozytywnie nastawione do życia i pracy w grupie i …tych pozostałych.Pierwszym prawie zawsze wszystko...
Pierwszym prawie zawsze wszystko wychodzi, a jeżeli nawet nie to wyciągają wnioski z porażek, wszędzie zdążają, na ich twarzach zawsze jest uśmiech i chęć pomocy koledze. Co więcej, osoby te są częściej zapraszane do zespołów okazyjnych, chętniej goszczone w prawie każdym towarzystwie i nigdy nie wiadomo, czy promieniującą radość i zapał wynoszą z pracy, czy przynoszą z domu. Z pozostałymi nie jest już tak kolorowo. Dlatego pozytywne podejście do życia powinni być jedną ze szczególnych cech dostrzeganych i ocenianych na rozmowach kwalifikacyjnych. Cecha ta jest bowiem kluczowa w zespołowej pracy na produkcji.
Przyczyny takiego zróżnicowania pod względem zachowania, czy raczej stylu bycia, pozornie tylko są łatwe do identyfikacji. Różnice leżą głęboko w umyśle każdego człowieka. Sposób myślenia i postrzegania najbliższego otoczenia i świata bywa skrajnie różny, ale stanowi ważny element współpracy na produkcji. Nazwijmy te dwie, najczęściej spotykane grupy, optymistami i pesymistami produkcyjnymi.
Nie w czepku urodzony
Optymiści wbrew pozorom wcale nie są w czepku urodzonymi szczęściarzami. Często to ludzie z bagażem wielu przykrych doświadczeń życiowych. Oczywiście mają oni na swoim koncie powody do pochwalenia się, takie, jak pochodzenie, wykształcenie, wyjątkową rodzinę, udane towarzystwo i liczne znajomości – atrybuty niezbędne do odniesienie sukcesu. Nie jest to jednak regułą. Wśród nich równie często są ludzie słabo wykształceni, skromni i nie będący nigdy duszą towarzystwa przeciętniacy. A mimo to odnoszą sukcesy, przyciągają do siebie i w tajemniczy sposób sprawiają, że chcemy z nimi pracować. Co zatem takiego prowadzi ich wszystkich do sukcesu w niełatwej i usianej trudnościamii pracy produkcyjnej?
Odpowiedź jest prosta. Recepta to wyjątkowe i pełne wiary spojrzenie na otaczający świat. Pesymiści z reguły są bierni i problemy przyjmują jako normę zawsze im towarzyszącą. Biernie poddają się ograniczeniom i biorą życie z nimi właśnie takim, jakim ono jest. Ciągle mają nadzieję, że lepsze ich się nie trzyma, ale samo przyjdzie. Ponieważ jednak nie przychodzi, to „dołują się” i mają pretensje do wszystkiego co dzieje się wokół.
Optymiści zaś mają we krwi zdolność do wpływania na rzeczywistość, kreowania swojego losu i otoczenia, a trudności często postrzegają jako pozytywne urozmaicenie codzienności, dodając tym samym energii sobie i swemu otoczeniu. Takie podejście wspomaga także cały zespół. Optymiści wiedzą, że pracować trzeba, zarobić trzeba i pomagać też trzeba – z zasady, a nie z przymusu. Są aktywni, wpływają na otoczenie i samemu czerpią z tego zyski. Swoim zachowaniem nie przedstawiają postawy roszczeniowej. Wiedzą, że swoje życie w największym stopniu kształtują oni sami, a nie firma, znajomi czy przełożeni. Ci są tylko dodatkiem, a znaleźli się w otoczeniu optymisty w wyniku właśnie jego postępowania.
Nie tylko podejście
Różnice w myśleniu i w postrzeganiu świata nie dotyczą wyłącznie podejścia, ale też rozmachu w działaniu. Mówiąc wprost: duży optymizm wynika z dużych, zdecydowanych kroków podejmowanych w każdej sytuacji. Otwartość i odporność na zdarzające się przecież każdemu niepowodzenia i upadki jest elementem życia. Dalekosiężne spojrzenie i świadomość, że mogą się zdarzyć, planowanie co robić w takiej sytuacji, pomaga nie stracić zimnej krwi i nie dopuścić do załamania. To przynosi i wzmacnia pozytywne efekty pracy całego zespołu. Z pesymistami jest inaczej. Myślą o tym co teraz, rzadko planują – bo po co, skoro i i tak nic z tego nie wyjdzie. Wybieganie w przyszłość nie jest ich mocnym punktem. W produkcji takie podejście jest o tyle ryzykowne, że prowadzi do popełniania błędów A to kosztowne ryzyko.
Clou problemu jest następujące: tam gdzie pesymiści widzą problem, optymiści i dostrzegają szanse. Dlaczego? Dostrzegając w porę problem zyskują szansę na jego pokonanie, ale i zyskanie dzięki temu dodatkowego czasu na jego pokonanie, uniknięcie strat itp. Problem dla optymisty niejednokrotnie stał się początkiem zdobywania szczytu. Wyjście naprzeciw problemowi, zmierzenie się z nim jako wyzwaniem powoduje zyskanie przewagi konkurencyjnej.
Tymczasem dla pesymisty problem zwykle jest początkiem końca. Warto zauważyć, że w skali nie tylko jednostki, ale też całej organizacji okres który inni wolą przeczekać, jest szansą na rozwój. Firma-optymista dostrzega wtedy możliwości zarobienia i podejmuje walkę. Niejednokrotnie okazało się to początkiem drogi do roli lidera rynku. Na bierności zawsze się traci, na działaniu zyskuje najwięcej, nawet jeżeli jego efektem jest tylko nauka na błędach.
Więcej niż dwa kolory
Menadżerowie, którzy widzą tylko czarne i białe w psychomotoryce pracownika, są w błędzie. Ważne są emocje. Pesymiści przeważnie pełni są negatywnych odczuć, uczuć i skojarzeń, źle postrzegają optymistów uważając ich za swoją szkodliwą konkurencję. Często wręcz do szału doprowadza ich pozytywne postrzeganie świata wraz z jego problemami przez optymistów. Może to prowadzić do tzw. kopania dołków. Ale zapominają przy tym, że kto dołki kopie….
Pracownik optymista otoczeniu przygląda się z sympatią. Zawsze już w pierwszym zdaniu dostrzeże walory innego optymisty, będzie podziwiał jego działania i wyciągał z tego nauki dla siebie. Nie będzie zazdrosny o sukcesy kolegów.
Interesujące są też spostrzeżenia związane z finansami. Pesymiści rozmawiają o nich bardzo emocjonalnie „nakręcając się”. Różnice w zarobkach widzą z daleka (różnic w podejściu i pracy nigdy). Optymiści pieniądz postrzegają logicznie, jako wynik swojej pracy lub jako powód żeby ją zmienić w sytuacji, jeżeli mimo swego wartościowego podejścia do pracy w firmie nie są zauważani i doceniani.
Optymiści skupiają się na tym co mogą zyskać, chętnie podejmują wyzwania. Pesymiści ciągle twierdzą, że mają za mało. Sztucznie kreują swój status w otoczeniu, a wszelkie szanse na rozwój uważają za zbędne, szkodliwe ryzyko. Pewne jest, że bycie optymistą powoduje, iż nie jest się nieszczęśliwym. Podejmowanie wyzwań, praca z radością , eksploatowanie się dla firmy nie musi też oznaczać zaniedbywania życia prywatnego, rodziny, przyjaciół. To mit. Optymizm w pracy przekłada się na optymizm w domu i odwrotnie. Dochodzi tu do sprzężenia zwrotnego, które działa pozytywnie w obie strony synergicznie się wzmacniając.
Optymiści w pracy mają szczęśliwe rodziny, realizują swoje pasje (niejednokrotnie wykorzystując je dla firmy), a swojej radości życia nigdy nie łączą z grubością portfela. Ona po prostu jest w głowie, nie stanowiąc pochodnej liczby banknotów 200-złotowych w portfelu. Znamy przecież mnóstwo przykładów bogatych, ale w gruncie rzeczy małych, sfrustrowanych i w głębi duszy nieszczęśliwych ludzi.
Czy zatem zmiana podejścia, zmiana myślenia jest możliwa? Na pewno nie jest łatwa, ale to absolutna podstawa, pierwszy krok na długiej drodze do sukcesu. Nie ma co się łudzić, postanowienie zmiany myślenia nie sprawi, że od jutra będzie super. Jednak refleksja nad sobą w tym kierunku sprawi, że na pewno będzie inaczej i z każdym dniem lepiej.
Właśnie takich pracowników potrzebujemy w swoim otoczeniu i takich poszukujmy na spotkaniach rekrutacyjnych. A jaki Ty jesteś?