Nie przegapić IIoT
Pojęcie Internetu Rzeczy oraz Przemysłu 4.0 towarzyszą nam w przestrzeni informacyjnej już od dłuższego czasu. Statystyki pokazują wyraźnie, że zachodnie przedsiębiorstwa już aktywnie korzystają, bądź też w najbliższym czasie zaczną korzystać z dobrodziejstw tej technologii. Jednocześnie, w momencie, w którym biznes całego świata podlega stopniowej cyfryzacji, w Polsce wciąż niewiele firm decyduje się na inwestycje w takie rozwiązania.

Internet Rzeczy, jako branża warta setki miliardów dolarów (w 2022 r. ma to być 640 mld według raportu MarketsandMarkets), posiada wiele wyspecjalizowanych sub-branż. Jedną z najprężniej rozwijających się, które wydatnie pomagają wzrastać także całemu rynkowi, jest Industrial Internet of Things (IIoT), czyli technologia Internetu Rzeczy przeznaczona m.in dla biznesu i przemysłu (stąd „industrial” czyli przemysłowy). Według badań instytutu Statistica wartość tej branży w samych tylko Stanach Zjednoczonych wzrośnie w ciągu najbliższych trzech lat o ok. 30 proc. (z 50 do 75 mld dolarów). Wynika to z faktu, że aż 45 proc. tamtejszych fabryk i zakładów wprowadziło już u siebie rozwiązania opierające się na IoT, a kolejne 22 proc. (co potwierdza raport Forrester z 2018 r) ma zamiar zrobić to w przeciągu roku.

Co daje IIoT fabrykom?

Obecnie rozwiązania IIoT stają się podstawą tworzenia nowoczesnych fabryk i obszarów przemysłowych. Dzięki niemu możliwe jest efektywniejsze zarządzanie zasobami, stały monitoring działania maszyn czy też tworzenie w pełni zautomatyzowanych linii produkcyjnych połączonych z zarządzającymi nimi systemami ERP. Dlatego też niektóre branże wytwórcze inwestują w tę technologię znacznie mocniej niż inne. Przykładem są tu zakłady, gdzie przebiega produkcja dyskretna, wymagająca stałej kontroli i monitoringu. Jak wynika z raportu „Globalny rynek Internetu Rzeczy w dyskretnej produkcji 2018” do 2022 roku wydatki na IoT w tym segmencie będą rosły o 25 proc. co roku. – Przemysłowy Internet Rzeczy pozwala nie tylko na komunikację pomiędzy maszynami, ale co istotniejsze, dostarcza osobom zarządzającym – supervisorom, menagerom i samym przedsiębiorcom – informacje, które pomagają podejmować trafniejsze, strategiczne decyzje odnośnie optymalizacji pracy i rozwoju biznesu – mówi Maciej Lipiński z firmy BCAST, zajmującej się m.in. budową rozwiązań IoT dla przedsiębiorstw.


W unijnym rankingu gospodarki cyfrowej DESI 2019 r., Polska znalazła się na trzecim od końca miejscu zarówno w ogólnym zestawieniu, jak i pod kątem cyfryzacji biznesu.


IIoT to nie tylko 5G

Obecnie bardzo dużo debat wywołuje wprowadzenie standardu, który pozwala na jeszcze szybszy przesył informacji, czyli 5G. Wiele osób wręcz utożsamia 5G z IoT zapominając, że istnieją także inne technologie – Dziś na świecie przemysłowy Internet Rzeczy w modelu LPWAN, czyli rozległych sieci zapewniających komunikację z sensorami zoptymalizowanymi energetycznie, rozwija się nie tylko w przy pomocy sieci komórkowej w oparciu o NB-IoT czy 5G, ale też np. z technologiami nielicencjonowanymi jak np. LoRa, gdzie do komunikacji wykorzystuje się częstotliwości radiowe zbliżone do komórkowych, dokładnie z zakresu 868 MHz. Dużą zaletą LPWAN na bazie standardu LoRa jest bardzo tania i elastyczna implementacja oraz minimalna konsumpcja energii po stronie końcowych urządzeń „monitorujących”, dzięki czemu mogą one działać latami na zasilaniu bateryjnym, co jest niezwykle przydatne w wielu sytuacjach w przemyśle – mówi Maciej Lipiński z BCAST. Internet Rzeczy oparty o LPWAN nie odstaje możliwościami od tego opartego o 5G, a w pewnych sytuacjach sprawdza się od niego lepiej i jest tańszy we wdrażaniu. Jednym z popularnych zastosowań tej technologii jest wyposażenie powierzchni przemysłowej w czujniki, dostarczające informacje o pożądanych parametrach. W ten właśnie sposób można na bieżąco monitorować poziom wypełnienia zbiorników, położenie przedmiotów w przestrzeni (dzięki modułom GPS), temperaturę czy ciśnienie. Różnorodne zastosowanie czujników IIoT sprawia, że są one wykorzystywane nie tylko w przemyśle, ale także w miastach, czy nawet w projektach badawczo-naukowych. Przykładem są chociażby stworzone w Polsce czujniki, które od 2018 r. dostarczają informacji o sytuacji klimatycznej panującej na norweskiej wyspie Spitsbergen.

IIoT nad Wisłą

W unijnym rankingu gospodarki cyfrowej DESI 2019 r., Polska znalazła się na trzecim od końca miejscu zarówno w ogólnym zestawieniu, jak i pod kątem cyfryzacji biznesu[1]. Co gorsza, od wielu lat nasze miejsce nie uległo zmianie. Na tak niską lokatę wpływa wiele czynników – relatywnie niewielka liczba przedsiębiorstw korzystających z Big Data, Data Mining, Machine Learning, używających rozwiązań chmurowych w stopniu zaawansowanym, czy też właśnie korzystających z technologii IoT. Ma to swoje odbicie nawet w mediach, gdzie temat Industrial IoT poruszany jest zdecydowanie częściej w kontekście miast i trwających tam testów koncepcji „smart city”, niż przedsiębiorstw. – Statystyki DESI dobitnie pokazują różnicę w cyfryzacji pomiędzy naszym krajem a „zachodem”. 20 proc. Polaków wciąż nie korzysta z Internetu, wśród tych którzy korzystają, tylko 50 proc. używa np. bankowości internetowej, podczas gdy w krajach takich jak Francja czy Holandia jest to 90 proc. Cyfrowe zaległości mają duże znaczenie, ponieważ to właśnie teraz zagraniczne przedsiębiorstwa zyskują przewagę konkurencyjną dzięki implementacji nowych technologii, w tym przemysłowego IoT. Zapóźnienia polskich firm na tym etapie mogą być trudne do nadrobienia w przyszłości ­– mówi Maciej Lipiński z BCAST. Jednym z ważniejszych powodów niskiego poziomu cyfryzacji, wspominanym w debatach na temat nowoczesnej przestrzeni publicznej, jest brak ogólnokrajowej strategii wdrożeń oraz edukacji społecznej na temat nowych technologii. Dobrym przykładem efektu takich zaniedbań jest sytuacja w Kazimierzu Dolnym, gdzie protesty mieszkańców zablokowały warty 10 mln zł projekt utworzenia na terenie całego miasta sieci IoT.

IIoT zmienia sposób funkcjonowania przedsiębiorstw tak samo, jak smarfony zmieniły życie ludzi – pozwala wykonywać rzeczy szybciej, pewniej oraz zapewnia dostęp do wszystkich niezbędnych informacji. Cicha rewolucja, która zachodzi właśnie teraz w niektórych fabrykach może w przyszłości okazać się kluczowym czynnikiem rynkowego sukcesu lub porażki. Brak implementacji takich rozwiązań przez polskie przedsiębiorstwa może więc mocno wpłynąć na ich przyszłą konkurencyjność na rynku międzynarodowym.

Pora na działania
Sławomir Kuźniak
dyrektor ds. zarządzania produktem, BPSC

Internet Rzeczy jest bardzo modnym słowem, ale czas by ta moda funkcjonująca w przestrzeni medialnej zaczęła być wdrażana w fabrykach. Firmy poszukują rozwiązań, które poprawiają ich konkurencyjność, a IoT daje ku temu ogromne możliwości. Szczególnie jest to widoczne w sektorze przedsiębiorstw produkcyjnych. Zautomatyzowana linia produkcyjna, sprzężona z systemem ERP, który przetwarza i analizuje zakumulowane dane w czasie rzeczywistym pozwala uzyskać nieosiągalną do tej pory elastyczność produkcji. Narzędzia te, w znakomity sposób, wspomagają człowieka w podejmowaniu decyzji i optymalizacji procesów produkcyjnych.

Warto dodać, że bez IoT nie ma Industry 4.0. Ta technologia jest nierozerwalnie związana z ideą czwartej rewolucji przemysłowej, która otwiera zupełnie nowe możliwości przed przedsiębiorstwami przemysłowymi. Zważywszy, że systematycznie spadają koszty czujniki, mikrokontrolerów i automatyki przemysłowej. Mało tego, również przechowywanie i analizowanie dużych zbiorów danych dzięki przetwarzaniu w chmurze stało się znacznie bardziej dostępne. Postęp w technologii powoduje, że dziś w zasadzie można opomiarować każdy proces, jednocześnie efekty wykorzystania IoT w przemyśle są na tyle spektakularne, że ta technologia będzie rozwijała się bardzo szybko. Wraz z nią sprzedaż całej niezbędnej infrastruktury, w tym m.in. systemów MES, które są bardzo ważnym elementem Internetu Rzeczy i składnikiem cyfrowych fabryk przyszłości. MES zbiera dane o realizowanej produkcji i dostarcza je użytkownikowi w czasie rzeczywistym, dzięki czemu możliwa staje się natychmiastowa reakcja na wszelkie niepożądane zjawiska. Pozwala to zwiększać wydajność, i obniżać koszty produkcji przy zminimalizowaniu liczby przestojów. Jak widać korzyści jest wiele, ale przy cyfryzacji kolejnych obszarów najważniejsza jest odwaga, by uruchomić cały proces.

Lepsza maszyna niż czujniki
Krzysztof Orlicz
Dyrektor ds. Innowacji, eq system

Na pytanie Czy potencjał Przemysłowego Internetu Rzeczy jest odpowiednio wykorzystywany przez działające w Polsce przedsiębiorstwa produkcyjne odpowiedź może być tylko jedna i krótka – nie jest. Firmy w Polsce mają bardzo duży dostęp do niedrogich rozwiązań zarówno z obszaru automatyki przemysłowej, jak i bardziej zaawansowanej formy informatyzacji, która jest bliższa idei IoT, lecz tego nie wykorzystują. Istnieje przeświadczenie wśród managerów w przemyśle, że lepiej jest kupić maszynę niż dodać oczujnikowanie, które dopiero po dłuższym okresie będzie w stanie zwrócić dane nadające się do wykorzystania. Na szczęście występują dwa zjawiska, które powodują, że ten stan się zmienia – po pierwsze, coraz więcej firm zagranicznych wdraża takie rozwiązania, a po drugie, trwa dość intensywna kampania marketingowa Przemysłu 4.0, który jest odmieniany przez wszystkie przypadki. Dzięki temu nawet najbardziej oporni na zmianę managerowie zaczynają rozumieć, że zmienia się model gospodarki, który jest zorientowany na dane. W Polsce mamy wszystkie niezbędne elementy pozwalające na rozwój infrastruktury i rozwiązań IoT, musimy z nich jak najszybciej korzystać.

[1] https://ec.europa.eu/digital-single-market/en/desi

Poleć ten artykuł:

Polecamy