Rekordowo niewypłacalni, czyli dalszy ciąg problemów finansowych transportu

Rekordowo niewypłacalni, czyli dalszy ciąg problemów finansowych transportu

Problem zadłużenia i niewypłacalności w branży TSL to temat rzeka. Niestety przez wiele nieprzychylnych okoliczności, wieloletnie zaniedbania i regulacje prawne sektor nieustannie bije kolejne niechlubne rekordy w zakresie finansowym, co szczególnie dotyczy transportu drogowego.

Problemy finansowe branży transportowej to wielki słoń w pokoju, który ciągle rośnie, doprowadzając powoli do zawalania się ścian. Według najnowszego raportu firmy Coface w Polsce w 2022 r. liczba firm, o których niewypłacalności orzekły sądy, wzrosła o 10 proc. rok do roku, co więcej uwzględniając postępowania pozasądowe, liczba niewypłacalnych spółek wzrosła w ubiegłym roku łącznie o 30 proc. . Pytanie brzmi, kto został absolutnym rekordzistą tego zestawienia? Z pewnością po powyższym wstępie nikogo nie zdziwi informacja, że jest to branża transportu drogowego.

Kolejny niechlubny rekord

Sytuacja branży transportowej w 2022 r. była zdecydowanie najgorsza w porównaniu z innymi sektorami. Jak możemy wyczytać z raportu Coface, niewypłacalność firm z branży TSL, w porównaniu do 2021 wrosła aż o 105 proc.  ! Fakt, że mierzymy się z największą od 26 lat inflacją, nikogo nie nastrajał pozytywnie, jednak wynik, jaki przedstawiają nam dostępne dane, mrozi krew w żyłach nawet najgorszych pesymistów. Sektor transportowy ma również największą dynamikę wzrostu upadłości w porównaniu z innymi branżami. Tutaj warto zwrócić uwagę jeszcze na jeden, istotny szczegół. Jak wynika z innego raportu firmy Coface, dotyczącego zachowań płatniczych wśród przedsiębiorstw, opóźnienia w regulowaniu faktur przez spedytorów skróciły się z 89 dni do 52 dni w porównaniu z 2021 rokiem  .  Można zatem przyjąć, że na tej płaszczyźnie pojawiła się poprawa, która i tak nie uchroniła branży przed kolejnym rekordem niewypłacalności – chociaż możemy przewidywać, że gdyby ona nie nastąpiła, to ten rekord byłby znacznie wyższy. Niepokojące dla nas są również dane dotyczące handlu. W wyniku inflacji, obniżenia optymizmu konsumentów i związaną z tym powściągliwością w działaniach zakupowych, handel detaliczny odnotował wzrost niewypłacalności aż o 57 proc. Po tych danych możemy wnioskować, ze proces kurczenia się sektora TSL będzie postępował jeszcze przez dłuższy czas.

Sektor transportowy nieustannie się kurczy

Brak stabilizacji w zakresie zamówień na usługi transportowe, braki na rynku zawodowych kierowców oraz wzrost cen paliw to najważniejsze czynniki, które skutecznie uniemożliwiają branży TSL osiągnięcie stabilizacji. Dla wielu firm po wybuchu wojny zmniejszyła się też liczba dostępnych tras i obecnie wykonują transport jedynie na terenie kraju, a to przyczyniło się także do ograniczenia ogólnie dostępnej liczby zleceń. Chociaż  w kontekście otaczających nas wydarzeń coraz rzadziej wspomina się również o paliwach, to dla branży transportu drogowego, jest to nadal bardzo paląca kwestia. Ceny nadal są wysokie, a embargo na rosyjską ropę również wiąże się ze wzrostem kosztów. Nie można także pominąć problemu niedoboru kierowców, który wraca jak bumerang, a mimo to sytuacja nadal nie ulega poprawie,  wręcz przeciwnie – deficyt ciągle się pogłębia, a młode osoby nie są zainteresowane tym zawodem, głównie ze względu na trudne warunki pracy. Bezpieczna sytuacja dla przewoźnika jest tylko wtedy, kiedy liczba kierowców jest większa od liczby ciężarówek. Obecnie mało które przedsiębiorstwo może pochwalić się taką kadrą, a przecież ludzie chorują, biorą wolne, nie są nieustannie dostępni. Wszystkie te czynniki przyczyniają się do postępujących upadłości małych firm, czego na ten moment nie jesteśmy w stanie zatrzymać.

Nowa rzeczywistość i ekologia

Aspekt zmniejszania śladu węglowego jest niezwykle istotny, ale nie oszukujmy się, to pociąga za sobą kolejne koszty. Regularna wymiana floty jest koniecznością, jeżeli samochody naszej firmy mają spełniać rygorystyczne normy dopuszczalnej emisji spalin Euro 6. Dalej na liście są szkolenia kierowców jazdy w sposób jak najbardziej ekonomiczny i ekologiczny i oczywiście wprowadzanie pojazdów elektrycznych, czyli najdroższy punkt na liście. Nadzieją pozostaje nadal upowszechnienie biopaliw, metanolu i wodoru, jednak one również nie przyczynią się magicznie do znacznego zmniejszenia kosztów, które trzeba będzie ponieść. Nie zapominajmy również o konieczności rozwoju technologicznego. W technologii upatruje się nawet rozwiązania problemu niedoboru zawodowych kierowców poprzez pojazdy autonomiczne. Wszelka automatyzacja, nowe systemy, nowoczesne rozwiązania natury mechanicznej, to po raz kolejny kwestia przede wszystkim pieniędzy. Coraz trudniej mieć nadzieję, że obecny, rozproszony system polskiego sektora TSL, składającego się  z wielu małych firm przetrwa w dłuższej perspektywie. Centralizacja wydaje się nieunikniona  bez względu na to, czy nam się to podoba, czy nie. Jeszcze przed pandemią kondycja małych przedsiębiorstw nie prezentowała się optymistycznie, a od 2020 roku, mamy już tylko równię pochyłą.

Polska branża transportowa i optymizm z miesiąca na miesiąc stają się coraz bardziej rozbieżnymi pojęciami. Czy tego chcemy, czy nie zmiany postępują bardzo szybko na naszych oczach – nie jesteśmy w stanie ich zatrzymać, tak samo, jak postępującego procesu centralizacji. Wymagania prawne pod względem transportu będą się zaostrzać, koszta działalności rosnąć a rozwój technologiczny pogłębiać, jednocześnie unowocześniając oblicze branży. Nie każdy przetrwa to tąpnięcie, jednak miejmy nadzieję, że jak najwięcej przedsiębiorstw sektora TSL pozostanie w grze i że nie będziemy pobijać kolejnych rekordów niewypłacalności.

Poleć ten artykuł:

Polecamy