Różne wymiary automatyzacji
WYWIAD

Różne wymiary automatyzacji

Rok 2022 był dla firmy Morele okresem realizacji bardzo ambitnych projektów automatyzacji procesów magazynowych.Z Mateuszem Kapustą, dyrektorem logistyki Morele, rozmawiamy o tym dlaczego jeden z liderów e-commerce w branży elektroniki użytkowej postanowił zainwestować w bardzo zaawansowane rozwiązania, jak wyglądało wdrożenie i dlaczego plany automatyzacji procesów magazynowych należy analizować w wielu wymiarach.

Panie Mateuszu, proszę na początek opowiedzieć naszym Czytelnikom o firmie Morele. Jak wyglądały jej początki i jak prezentuje się teraz jej działalność.

U podstawy spółki stanęła przyjaźń między prezesem Michałem Pawlikiem i jego wspólnikiem Radosławem Stasiakiem. Wszystko było budowane na wartościach, które znacznie później zostały powiedziane na głos: otwartość, koleżeńskość  i prawość. Na podstawie tych wartości budowany był zespół, który w znacznej mierze stanowi o firmie. Ci, którzy dołączali później, tak jak pracownicy Centrum Logistycznego w Sosnowcu (czyli 10 lat temu), czy tak jak ja, jeszcze sporo czasu później, mieli szansę rozwijać się w takim właśnie otoczeniu. Trochę zbyt patetycznie, ale dlaczego nie… Jeśli jednak chodzi o profil naszej działalności, to ważne jest to, że przez pewien czas byliśmy sklepem internetowym z elektroniką użytkową, a teraz jesteśmy marketplace’em, na którym Klienci znajdą asortyment w różnych kategoriach i oferty od innych sprzedawców.

Morele.net to jedna z najstarszych marek w polskim e-commerce. W jaki sposób lata doświadczeń pomagają Państwu dziś, gdy handel elektroniczny przeżywa prawdziwy boom?

Boom to trochę mylne podejście. E-commerce to branżą, w której jest duża konkurencja. Wystarczy porównać ceny na dany produkt, aby przekonać się, że konkurencyjność to domena e-commerce. Mamy więc z jednej strony stałe wzrosty, ale i bardzo agresywną konkurencję między podmiotami, które wyrosły z lokalnego rynku a gigantami międzynarodowymi. Na samym końcu, kiedy wydaje, że tort został podzielony, pojawiają się startupy, które zmieniają zasady gry. Na tym rynku liczy się efektywność działania i elastyczność. Patrząc na nadchodzący spadek popytu konsumenckiego oraz perturbacje na rynku energii, może okazać się, że mimo kurczącego się rynku, podmioty e-commerce będą w stanie o wiele efektywniej reagować kosztowo względem sprzedaży wielkopowierzchniowej. Kluczowe znaczenie ma to, kto posiada umiejętności skalowania biznesu w czasie boomu jak i w czasie recesji. W tym przypadku Morele, jako podmiot działający wyłącznie na rynku e-commerce ma mniejszą “kotwicę kosztową”, a nasze ostatnie inwestycje w automatykę dodatkowo wspierają elastyczność działania.

Jak wygląda logistyka i sieć dostaw firmy?

Posiadamy magazyn centralny w Sosnowcu, z którego wysyłamy paczki na teren całej Polski i zagranicę. Niekiedy korzystamy z usług operatorów zewnętrznych. Sercem naszej logistyki jest magazyn o powierzchni 24.000 mkw., wyposażony  w automatyczny system składowania, system przenośników, automatyczne pakowanie i sortowanie paczek. Przesyłki do Klientów dostarczamy za pośrednictwem renomowanych firm kurierskich. Umożliwiamy również Klientom korzystanie z innych form dostawy, jak np. Paczkomaty, punkty odbioru Poczty Polskiej, Żabki, czy dostawa z wniesieniem dużych produktów.

Czy gwałtowny wzrost sprzedaży w kanale elektronicznym po wybuchu pandemii było głównym powodem, dla którego została podjęta o znaczących inwestycjach w logistykę?

Pierwsze inwestycje w system WMS, maszyny pakujące i przenośniki zrealizowaliśmy jeszcze przed pandemią. Miały one kluczowe znaczenie dla podniesienia efektywności pracy oraz stabilności procesów. Wzrosty sprzedaży z okresu pandemii były z pewnością dodatkowym bodźcem dla dalszej automatyzacji procesów, ale uważam, że trend w kierunku robotyzacji jest nieunikniony. Patrzymy w przyszłość  i równolegle do kończącego się obecnie projektu ASRS (Automated storage and retrieval system) pracujemy nad współfinansowanym z NCBiR projektem, który wykorzystuje sztuczną inteligencję w zakresie logistyki. Nasi dostawcy wiedzą, że to, co jest innowacyjne, można u nas wypróbować. Niektóre wykorzystywane w naszym centrum logistycznym urządzenia to egzemplarze prototypowe. Testujemy je i dostarczamy naszym dostawcom ważnych informacji zwrotnych w zakresie ich funkcjonowania.

Zdecydowali się Państwo na bardzo daleko idącą inwestycję w automatyzację procesów magazynowych. Niezwykle często spotykamy się z opiniami, że w realiach polskiego rynku pracy inwestycje takie nie są w oczywisty sposób opłacalne. Co zaważyło zatem na Państwa decyzji?

Automatyzacja procesów ma wymiar kosztowy, ale i jakościowy. W ostatnim czasie doszedł jeszcze jeden aspekt – braki w dostępności zasobów ludzkich. Trzeba je analizować łącznie i jednocześnie zwracać uwagę na zachodzące zmiany. Jeśli nasz biznes ma być skalowany w przypadku sukcesu, ale także w przypadku załamań rynku, konieczne jest automatyzowanie procesów. W tym kierunku zmierzają wszyscy więksi operatorzy 3PL pracujący zazwyczaj na 3-letnich kontraktach. Podobnie jest z własną logistyką sklepów e-commerce, gdzie możemy pozwolić sobie na dłuższy okres spłaty z inwestycji. Ważniejszym od pytania, czy inwestycja jest w stanie się spłacić w przeciągu 4 czy 6 lat jest to, czy będzie ona odpowiadała zapotrzebowaniom rynkowym za 2-3 lata i czy rozwiązanie to będzie na tyle elastyczne, aby dostosować je do zmieniających się potrzeb. Zaawansowana automatyka (nie chodzi tu o przenośniki i sortery) jest zawsze dostosowana do wyników analiz statystycznych. Wystarczy wzrost liczby produktów w zamówieniu, zmiana gabarytów czy zmiana godzin spływu zamówień by automatyka przestała być efektywna. Dlatego kluczowe jest myślenie wieloma scenariuszami i umiejętne zarządzanie ryzykiem. Po prostu trzeba być przygotowanym na zmiany, które zajdą w przyszłości.

Autostore w magazynie Morele

W jakie rozwiązania Państwo zainwestowali? Czy wymagały one znaczącego dopasowania do potrzeb Morele?

Może po prostu opowiem o tym procesowo. Sercem systemu jest ASRS, Autostore, instalowany w naszym magazynie przez firmę Element Logic. Produkty z dostaw są umieszczane w pojemnikach na portach wejściowych. Armia kilkudziesięciu robotów transportuje je w dostępne miejsce i ustawia jeden na drugim. Towar składowany jest więc w zwartym bloku, po którego suficie poruszają się roboty. Kiedy pojawi się zamówienie roboty wykopią pojemnik, w którym znajduje się produkt  z zamówienia i dostarczy go na blat pracownika, który pobierze właściwą sztukę. Niby banalne, ale okazało się, że standardowe rozwiązania nie są w stanie sprostać naszemu procesowi przyjęcia dostaw. Dlatego warstwa MFC (Material Flow Controler) sterowania systemem musiała być napisana od początku zgodnie  z naszymi potrzebami przez zewnętrzną firmę, dostawcę naszego WMS – Equinox. Tu jeszcze na chwile wrócę do pytania o rentowność automatyzacji. Dla większości zachodnich wdrożeń, sama oszczędność na kompletacji może sfinansować inwestycję. W naszym przypadku musieliśmy zintegrować kompletację “goods-to-man” z Autostore z pozostałymi procesami. Wymagało to wprowadzenia kilkuset metrów przenośników, aby ograniczyć każdy możliwy transport poziomy. Kolejnym etapem było dostosowywanie rozwiązań pod kątem ergonomii pracy. Nasz zespół ma doświadczenie w tego typu działaniach, dlatego wykonaliśmy modele w skali 1:1 wszystkich stanowisk i symulowaliśmy pracę na nich. W projekt ten była zaangażowana znaczna część naszej załogi, dlatego byliśmy spokojni o wyniki.

Uwagę przykuwa fakt, iż montaż systemów odbywał się “na żywo”, bez przerywania pracy magazynu i obsługi zleceń. Jaka jest recepta na sukces tak ambitnej operacji?

Mamy bardzo doświadczony zespół kierujący magazynem. Niecałe 2 lata temu przenosiliśmy magazyn w trakcie weekendu, rok wcześniej wdrażaliśmy WMS. Przy realizacji tego typu projektów konieczna jest samodzielność kierowników i wyrozumiałość pracowników związana z czasowymi niedogodnościami. Tego można nauczyć się wyłącznie poprzez doświadczenie. Istotne są również techniczne kompetencje zespołu. Mamy tu bardzo zdolnego lidera, ale większość problemów technicznych jest w stanie rozwiązać każdy specjalista i koordynator. Od drobnych inwestycji do tych bardziej skomplikowanych uczyliśmy się naszych urządzeń. Generalnie zakładamy, że w przypadku awarii musimy polegać wyłącznie na sobie. Dobrym testem takiej samodzielności był okres pandemii. Przy wdrażaniu nowego systemu prace zostały bardzo szczegółowo zaplanowane a pomysły posprawdzane na małych próbach. Musieliśmy przenieść wszystkie półki kompletacyjne o kilkadziesiąt metrów, a wraz z nimi istniejący system przenośników wraz  z sorterem. Po zakończeniu prac sorter musiał wrócić na swoje pierwotne miejsce. Przenośniki z kolei zostały podłączone w innych lokalizacjach do nowych szaf sterujących. Ku zdziwieniu większości pracujących u nas ekip montażowych – wszystkie te prace wykonaliśmy we własnym zakresie.  Uważam, że największym ryzykiem są błędy oprogramowania. W tym przypadku nic takiego na szczęście nie miało miejsca. Niemniej może się zdarzyć, że problemy z oprogramowaniem pojawiają się dopiero po uzyskaniu pewnej skali operacji i taki scenariusz jest najbardziej niebezpieczny. 

Czy cały wysyłany asortyment jest procesowany z użyciem automatyki magazynowej? Czy wykorzystują ją Państwo także do obsługi zwrotów?

Około ¾ naszego asortymentu nadaje się do obsługi automatycznej. Morele jest też dystrybutorem marki ZIPRO, zajmującej się sprzętem sportowym. Są to duże produkty, więc wydawać by się mogło, że nie da się ich zautomatyzować, ale także tutaj pozytywnie przetestowaliśmy wózki autonomiczne AGV. Obecnie pracujemy nad manipulatorem próżniowym dla usprawnienia rozładunków. Jeśli chodzi o zwroty, to zbudowaliśmy dla nich dedykowaną linię. To bardzo pomysłowy system pracy, który świetnie odzwierciedla nieszablonowe myślenie naszego zespołu. Oczywiście nie ma przeciwwskazań do składowania zwrotów wewnątrz Autostore.

Jak inwestycja przełożyła na wydajność logistyki w Morele? Czy klienci już odczuli efekt jej wdrożenia?

Automatykę uruchomiliśmy na początku września i jest nieco za wcześnie na podsumowania. Z całą pewnością uruchomienie było mniej uciążliwe dla klienta, niż mogłoby się wydawać przy realizacji tego typu projektów. Oczywiście widzimy gigantyczne przyśpieszenie kompletacji, ale musimy jeszcze dobrze rozporządzić procesami pobocznymi jak np. konsolidacja. Wrzesień był okresem eliminowania błędów okresu dziecięcego, październik to sprzątania i układanie procesów. Myślę, że wyniki będą realnie widoczne w listopadzie lub grudniu. Szczerze, to jestem bardzo dobrej myśli.

Jak wiemy, to nie jest ostatnie słowo, jeżeli chodzi o inwestycje logistyczne w firmie. Jakie obszary Morele chciałoby jeszcze usprawnić?

Aktualnie pracujemy w kilku obszarach. W pierwszej kolejności zależy nam na eliminacji obciążeń pracowników podczas rozładunku kontenerów morskich.  W drugiej kolejności pracujemy nad efektywną paletyzacją, gdzie wiele produktów przekracza 30 kilogramów. W międzyczasie jesteśmy na progu decyzji o zakupie wózka AGV do transportu poziomego produktów wielkogabarytowych. Prowadzimy również bardzo ambitny projekt, w którym chcemy wykorzystać sieci neuronowe do eliminacji prac o wysokiej monotypowości. Wszystko to wygląda naprawdę bardzo obiecująco.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Witold Zygmunt

Artykuł ukazał się w czasopiśmie Eurologistics 6/2022

Poleć ten artykuł:

Polecamy