Rynek kontenerowy bez stabilności

Rok 2024 to okres zmian i wyzwań dla żeglugi kontenerowej. Istnieje również wiele czynników ryzyka, które mogą negatywnie wpłynąć na rynek. Pod znakiem zapytania pozostaje zarówno wielkość prognozowanych podwyżek, jak też ich okres, w którym staną się one widoczne.

Ceny pod presją

Ceny transportu morskiego spadły w 2023 roku o prawie 60% w przypadku kontraktów długoterminowych na poziomie globalnym. W niektórych przypadkach, np. na trasie transatlantyckiej do wschodniego wybrzeża USA, spadek ten wyniósł nawet 80%. Dotyczy to zarówno frachtów krótko-, jak i długoterminowych.

Tymczasem koszty realizacji transportu znacząco rosną. Najdrastyczniejszym tego przykładem jest kryzys na Morzu Czerwonym i konieczność korzystania z alternatywnych, znacznie dłuższych tras, aby wyeliminować ryzyko ataków na kontenerowce.

Zielony paradoks

W 2024 r. wprowadzony został unijny system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS). W efekcie armatorzy spotykają się z bardziej niż dotąd rygorystycznym stosowaniem wskaźnika intensywności emisji dwutlenku węgla (CII) IMO. To kolejny element przyczyniający się do wzrostu kosztów działalności.

Czekając na przyśpieszenie – eliminacja zaniżania rynku przez spedycje morskie

Za konieczność urealnienia kosztów klienci będą musieli w końcu zapłacić. Eksperci ostrzegają, że jeżeli klienci nie zdecydują się na renegocjację umów, pojawi się ryzyko, iż armatorzy będą szukać oszczędności za wszelką cenę. Jak wskazał Justus Heinrich, Global Product Leader Marine Hull w Allianz Global Corporate & Specialty, w poprzednich okresach pogorszenia koniunktury inwestycje w konserwację statków nie zawsze były na wymaganym poziomie, co prowadziło do strat i wzrostu roszczeń związanych z uszkodzonymi urządzeniami. Inną możliwością jest odchudzenie siatki połączeń. Wszyscy uczestnicy łańcucha dostaw muszą jednak pamiętać, że zakłócenia w łańcuchach dostaw stały się normą, a przyszłość może przynieść kolejne, nieoczekiwane wyzwania rynkowe.

Nad Bałtykiem kryzysu nie widać

Choć sygnały płynące z gospodarki nie są najlepsze, polskie porty nie odczuwają znacznych zawirowań i zanotowały rekordowe wyniki przeładunkowe. Wzrost przeładunków wyniósł 145,7 mln ton – to niemal 10% więcej w stosunku do 2023 r. O rekordowym wyniku można mówić w przypadku Portu Gdańsk – w 2023 roku przeładowano tam bowiem 81 mln ton towarów, wobec 68 mln ton w roku 2022. Jest to wzrost aż o 19%. Na tak duży wynik wpływ miały przede wszystkim przeładowane paliwa płynne – 37,6 mln ton, aż 47,5% więcej niż w roku 2022. Port Gdańsk stał się najszybciej rozwijającym portem europejskim ostatniej dekady (2013-2023), z dynamiką wzrostu na poziomie 167%. Obecnie znajduje się na pierwszej pozycji na Bałtyku pod względem przeładunku kontenerów (2,05 mln TEU).

O 5% wzrosły wyniki przeładunkowe Portu Gdynia – 29,4 mln ton w 2023 roku, wobec 28,2 mln w 2022. Spadki odnotowano w Portach Szczecin i Świnoujście- było to ok. 4%, (35,3 mln ton wobec 36,8 mln). Nasze porty szykują się też do dalszego rozwoju, którego kluczowym elementem ma być budowa Portu Zewnętrznego w Gdyni. Zgodnie z projektem pierwsze przeładunki będą realizowane na przełomie 2028 i 2029 roku, a teren który powstanie w wyniku zalądowienia części akwenu, będzie miał powierzchnię około 151 ha. Zostanie na nim ulokowany terminal kontenerowy, którego możliwości przeładunkowe mają docelowo sięgnąć 2,5 mln TEU.

Poleć ten artykuł:

Polecamy