Spiritus movens, czyli jak zminimalizować ryzyko kaca przy imporcie alkoholu

Spiritus movens, czyli jak zminimalizować ryzyko kaca przy imporcie alkoholu

Jednym z ubocznych skutków epidemii koronawirusa w Polsce jest brak alkoholu niezbędnego do produkcji środków do dezynfekcji. Jak mawiają Anglicy: „opportunity makes a thief”, co oznacza, że „okazja czyni biznesmena”. W myśl tego powiedzenia, z okazji postanowiły skorzystać liczne zastępy lwów i lwiątek rodzimego biznesu. Celem niniejszego artykułu jest wskazanie owym nieszczęśnikom, jak obchodzić się z importowanym alkoholem tak, żeby zminimalizować ryzyko czkawki i kaca.
Dawno temu w Medyce…

Rzeczpospolita Polska zapisała już swego czasu chlubną kartę w historii walki z niedoborami spirytusu na obszarze celnym UE. Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli, przez kolejowe przejście graniczne w Medyce w latach 2004-2009 trafiło do Polski ok. 80 mln litrów ukraińskiego spirytusu spożywczego, który po polskiej stronie był zgłaszany jako (zwolniony z akcyzy) koncentrat płynu do spryskiwaczy. Skarb Państwa stracił co najmniej 3 mld zł, spłonęło kilka domów i samochodów zbyt upierdliwych funkcjonariuszy celnych, wyrosło kilka rodzimych fortun. Zwyczajne świata dzieje…

Uczymy się na błędach (których nie popełniliśmy)

Wiedza autora niniejszego artykułu jest oczywiście nikła i ograniczona. Być może znajdzie się ktoś, kto sprostuje informację, jakoby nikt nigdy nie odpowiedział karnie za te wielomilionowe przekręty. Jakkolwiek wygląda jednak na to, że „much ado” ze strony NIK przełożyło się na „nothing” po stronie wiadomych służb. Natomiast trzeba przyznać, że zarówno Unia Europejska, jak i polskie Ministerstwo Finansów zareagowały na ten patologiczny stan błyskawicznie.

Polskie Ministerstwo Finansów już 12.09.2014 r., czyli w 5 lat po wykryciu przekrętów w Medyce, wydało interpretację ogólną nr PA3/9000/37/2014/FLL/12, w której określono, jakie warunki należy spełnić, aby alkohol etylowy mógł zostać uznany za skażony na tyle, aby uzyskać zwolnienie od akcyzy. Unia Europejska jak zwykle miotała się trochę wte i wewte, ale ostatecznie 22.06.2017 r. wydała rozporządzenie wykonawcze nr  2017/1112 zmieniające rozporządzenie (WE) nr 3199/93 w sprawie wzajemnego uznawania procedur całkowitego skażenia alkoholu etylowego do celów zwolnienia z podatku akcyzowego.

Jak zaimportować, żeby się nie opodatkować

Żeby oszczędzić naszym przedsiębiorcom żmudnego wałkowania krajowych i unijnych aktów prawnych, podajemy poniżej sprawdzony i jedyny akceptowany przez polskie organy celne sposób skażenia importowanego spirytusu*:

Na 1 hektolitr etanolu absolutnego dajemy:

  • 1 litr alkoholu izopropylowego,
  • 1 litr ketonu metylowo-etylowego (MEK),
  • 1 gram benzoesanu denatonium.

Państwom członkowskim zezwala się ponadto, w zakresie rynku wewnętrznego, na dodawanie barwnika w celu nadania produk­towi charakterystycznej barwy, która sprawia, że jest on natychmiast rozpoznawalny.

* Receptura powyższego napoju pochodzi z rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) nr 2017/1112 z dnia 22 czerwca 2017 r. zmieniającego rozporządzenie (WE) nr 3199/93 w sprawie wzajemnego uznawania procedur całkowitego skażenia alkoholu etylowego do celów zwolnienia z podatku akcyzowego.

Nie udawajmy Greka

Rozporządzenie, o którym mowa powyżej, wprowadza wyjątki dla niektórych krajów UE w zakresie skażania spirytusu, m.in. dla Bułgarii, Czech, Rumunii, Grecji i Finlandii. Jednakże interpretacja ogólna wydana przez MF, mówi wyraźnie iż „w przypadku importu do Polski za alkohol całkowicie skażony uznaje się alkohol skażony euroskażalnikiem (…)”. Oznacza to, iż nie jest możliwe zwolnienie z akcyzy importowanego do Polski z krajów trzecich spirytusu, który został skażony niezgodnie z przepisem „euroskażalnika”. Jeżeli ktoś importuje taki alkohol, to chcąc uniknąć obowiązku zapłaty akcyzy w Polsce, powinien dopuścić go do obrotu w kraju, w którym obowiązuje dana norma, a dopiero potem przywieźć go do Polski.

Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po wiadomo której stronie…

W ubiegłych latach zdarzało się, iż sądy miewały zdanie nieco odmienne od zaprezentowanego w ww. interpretacji ogólnej. Nie radzimy jednakże iść tą drogą. Zanim sąd się wypowie, firma zdąży iks razy zbankrutować, przygnieciona zajęciem majątku i kont bankowych w trakcie trwających latami postępowań. A wyrok sądu po jej myśli będzie jak wieniec nagrobny dla nieboszczyka.

Weź (próbkę) w trakcie, nie po fakcie 

Importer zwykle zamawia towar u zagranicznego dostawcy, wskazując mu jednocześnie sposób, w jaki alkohol powinien zostać skażony. Co jednak wówczas, kiedy dostawca zlekceważy wskazówki nabywcy i skazi alkohol „po swojemu” albo nie skazi go w ogóle ? No cóż, organów celnych nie interesuje, że to dostawca był winny nieprawidłowego skażenia alkoholu. Niejednokrotnie już organy celne żądały z tego tytułu od importerów milionów złotych z racji rzekomo należnej akcyzy i niejednokrotnie wydzierały im z gardła ostatnie pieniądze, egzekwując swoje roszczenia. A co możemy zrobić, żeby uchronić się przed takim losem ? Wskazane byłoby zbadanie próbek konkretnych partii towaru przed dokonaniem importu, aby upewnić się, że alkohol został odpowiednio skażony. Aczkolwiek w przeszłości zdarzały się już przypadki, kiedy różne laboratoria celne, badając próbki tego samego towaru z tej samej partii (np. tej samej cysterny) otrzymywały zupełnie różne wyniki.

Pomodlić się ? Dać sobie spokój ? Jedno jest pewne – nie zaszkodzi skonsultować się z zespołem specjalistów od akcyzy RUSAK BUSINESS SERVICES.

Poleć ten artykuł:

Galeria zdjęć do artykułu

Polecamy